Zamknij
ZOBACZ:

"Dilerzy" słodyczy w ursynowskich szkołach! Niezdrowe jedzenie zeszło do podziemia

15:21, 16.09.2015 Aktualizacja: 00:17, 17.09.2015
Skomentuj www.pixabay.com www.pixabay.com

Drożdżówki i chipsy kupione w sklepie za rogiem, cukier i sól przemycana na szkolną stołówkę i "czarny handel batonikami w szkole". Mały Polak potrafi! Uczniowie znaleźli sposób na walkę ze zdrową żywnością w szkołach. Jest on notorycznie stosowany także na Ursynowie.

23 października 2014 roku Sejm uchwalił nowelizację ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Zgodnie z nią w przedszkolach i szkołach nie można już sprzedawać i podawać uczniom niezdrowego jedzenia. Od nowego roku szkolnego zmiany powoli wchodzą w życie. Właściciele sklepików chipsy i batony zamieniają na owoce i jogurty, a słodkie napoje na wodę. Większość rodziców się cieszy, właściciele martwią o biznes, a uczniowie... już znaleźli sposób na przemycenie niezdrowego jedzenia do szkoły.

- Strasznie brakuje mi drożdżówek - mówi Ania uczennica Gimnazjum nr 94. - Muszę się przyznać, że kupuję je w pobliskim sklepie i... przynajmniej nie muszę stać w kolejkach.

Jak mówi nam jedna z matek, dzieci w sklepiku kupują zazwyczaj chrupki kukurydziane i wodę, aby popić nią słodycze, które przynoszą z domu. - Przyglądałam się uczniom podczas jednej z przerw w szkole na ulicy Sarabandy -  mówi Marzena. - Dzieci najczęściej kupowały chrupki kukurydziane - oczywiście te smakowe.

Uczniowie na korytarzach nadal więc zajadają batony, chipsy i słodkie rogaliki, a wszystko popijają gazowanymi napojami. - Kupujemy w sklepach obok albo wymieniamy się nawzajem. Niektórzy, bardziej przedsiębiorczy mogą nawet na tym zarobić, dilerka słodyczy powoli kwitnie. Ciekawe, kiedy zostaną wprowadzone kary - mówi nam uczeń liceum przy Dembowskiego.

Problem jest również ze szkolnymi obiadami, ale i na to uczniowie znaleźli rozwiązanie. Herbaty nie słodzą miodem - zgodnie z zaleceniami, a cukrem, który... przynoszą z domu. W plecakach mają też sól - żeby doprawić mało słone potrawy.

- Bardzo cieszyłam się z ustawy - mówi Monika, matka dwójki dzieci. - Niestety jak na razie przynosi to marny efekt. Zdziwiłam się, kiedy moja ośmioletnia córka Natalia podczas zakupów poprosiła mnie, abym kupiła jej bransoletkę z groszków - żeby mogła potajemnie ją podjadać na lekcjach...

A jedzenia słodyczy w szkole, pedagodzy zabronić nie mogą. - Kiedy pojawiają się zmiany, wśród młodzieży rozwijają się różne zjawiska – mówi Joanna Parchianowicz, dyrektor SP nr 96.– Szkoła nie może zabronić dzieciom zjedzenia batona, który przyniósł z domu. Myślę jednak, że małymi krokami dojdziemy do celu. Dzieci, przyzwyczają się do zdrowego jedzenia, ale żeby tak się stało - wszyscy, rodzice i grono pedagogiczne muszą mówić jednym głosem.

Jak na razie nowa reforma nie przynosi zamierzonych efektów. Jedyną lekcją, którą jak na razie dzieci odebrały nie jest zdrowe odżywianie, a... praktyczne zajęcia z przedsiębiorczości.

[ZT]4422[/ZT]

(Klaudia Ziółkowska)
Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

AdamAdam

8 1

Brzmi jak kolejny artykuł wyssany z palca ;/ Ale jeżeli jest to prawda to niektórzy rodzice musieli przeżyć ogromny szok, kiedy odkryli, że to oni muszą się zajmować swoimi dziećmi i pilnować co jedzą, a nie szkoła.

16:17, 16.09.2015
Odpowiedzi:2
Odpowiedz

RodzicRodzic

1 1

Dobry komentarz :)

19:27, 16.09.2015

REDAKCJAREDAKCJA

3 2

Naprawdę chcielibyśmy, aby to nie było prawdą... Ale jest! Sami byliśmy zaskoczeni gdy przepytywaliśmy dzieci i rodziców. Pozdrawiamy.

23:36, 16.09.2015

Nie jestem zdziwionaNie jestem zdziwiona

10 1

Nie jestem zdziwiona taką sytuacją i jak dla mnie lepiej żeby obiady były przyprawiane, niż jakbym miała świadomość, że dziecko ich nie je i głodne siedzi. Czy lepiej jedzenie wyrzucać do śmieci, bo wszedł durny przepis? co do słodyczy....przecież to rodzice są odpowiedzialni za wychowanie a nie szkoła. Zmuszanie dzieci do zmiany nawyków akceptowanych do tej pory przez rodziców - jak dla mnie nie ma racji bytu, a właśnie zmusza do kombinacji....którą Polacy jak wiemy mają we krwi. Więc poniekąd rząd odniósł kolejną edukacyjną porażkę.........

08:46, 17.09.2015
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JerkovPLJerkovPL

0 0

sprzedam batony mars, snickers, bounty, twix i inne cena 2 zł/sztuka

12:30, 18.09.2015
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%