Las Kabacki został nazwany przeklętym po katastrofie samolotu w 1987 roku, ale dużo wcześniej spłynął krwią i stał się świadkiem drastycznych zbrodni.
Od pierwszych dni okupacji hitlerowcy zastosowali terror wobec ludności – na skutek tych działań warszawskie więzienia i areszty – Pawiak, areszt śledczy przy ul. Daniłowiczowskiej, więzienie mokotowskie oraz piwnice siedziby Sicherheitspolizei w alei Szucha szybko zapełniły się skazańcami. Egzekucje stały się codziennością. Najpierw wykonywane były na tyłach gmachu Sejmu RP, potem miejscem kaźni stały się Palmiry.
Kiedy wieść o palmirskiej „polanie śmierci” rozeszła się po kraju, Niemcy zaczęli poszukiwać oddalonych od zabudowań miejsc do tajnych egzekucji. Tak trafili do Lasu Kabackiego, a historia zatoczyła koło. Do szacowanych 200 ofiar rozstrzelanych na początku 1939 roku dołączyły kolejne, a koszmar lata dopiero się rozpoczynał.
W Lesie Kabackim, zaczynając od lipca 1941 r. zginęło kilkaset osób. W większości byli to więźniowie przewożeni z Pawiaka oraz Żydzi, którzy próbowali uciec z getta. Leśne ostępy stanowiły dla okupanta znakomite miejsce kaźni – odległość do zabudowań była na tyle duża, że rozgrywający się dramat odbywał się w ciszy, bez wzbudzania zainteresowania mieszkańców.
Prace ekshumacyjne przeprowadzone w 1946 roku potwierdziły istnienie pięciu zbiorowych mogił, w których odnaleziono szczątki 110 osób. Szacuje się jednak, że w Lesie Kabackim i jego bliskich okolicach z rąk hitlerowców zginąć mogło nawet ponad 1000 osób.
Obok sprawdzonych źródeł, istnieje dużo doniesień o masowych mordach, które nigdy nie zostały potwierdzone, ponieważ zaniechano lub nie podjęto poszukiwań masowych mogił. Większość świadków zbrodni nie przeżyła wojny, dlatego ustalenie orientacyjnego miejsca pochówku stało się dużo trudniejsze.
O jednej z największych kaźni w rejonie Lasu Kabackiego wspomina w swojej książce „Warszawski pierścień śmierci 1939–1944” Władysław Bartoszewski. Według źródeł konspiracyjnych, które przytacza, 7 lipca 1942 r. okupanci rozstrzelali 640 mężczyzn w lesie przy szosie w okolicach wsi Moczydło i Dąbrówka (dzisiejsze tereny Ursynowa). Na kartach tego samego opracowania autor wspomina również o morderstwie kilkudziesięciu mężczyzn (w tym dwóch polskich policjantów, którzy odmówili zastrzelenia rodaków) w październiku 1942 – wzmianka o tej egzekucji pojawia się też w wydawanym podczas okupacji „Biuletynie Informacyjnym”.
Las, który znamy dzisiaj, nosi w sobie mroczne tajemnice z przeszłości. Dramatyczne wydarzenia symbolicznie upamiętniają zaledwie dwie tablice autorstwa Karola Tchorka i samotna mogiła "Nieznanego żołnierza AK, poległego za wolną Polskę" z 1944 roku. Całą prawdę na temat mordu sprzed 80 lat znają tylko kabackie drzewa...
[ZT]18021[/ZT]
Basen w Powsinie szykuje się do otwarcia!
Czy włączą grzałki?
Tubylec
18:01, 2025-06-05
Kolizja w al. KEN. Suzuki wylądowało na barierkach
W polszy co 3 kierowca ma mocne problemy ze sobą i te na tle psychicznym również... tak uważam ze swoich obserwacji po 30 latach jazdy w tym kraju i europie.
Kierman
14:40, 2025-06-05
Kolizja w al. KEN. Suzuki wylądowało na barierkach
Pewnie szedł jakiś kozacki "filmik" na jutjubie...
Johnny
14:29, 2025-06-05
Pierwszy dzień ze szlabanami. Kierowcy zdezorientowani
a okoliczne parkingi zapchane po brzegi i trawniki. Chyba o to chodziło?
emeryt
14:23, 2025-06-05
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz