Od ćwierć wieku ośrodek Stowarzyszenia Rodzin i Przyjaciół Osób Głęboko Upośledzonych "Maja" zapewnia opiekę, rehabilitację i aktywizację społeczną osobom z niepełnosprawnością intelektualną, tworząc dla nich prawdziwy drugi dom. Rodzice i opiekunowie nie mogą się nachwalić ośrodka.
Uczęszcza do niego m.in. 45-letni Sebastian, który cierpi na porażenie mózgowe czterokończynowe.
Było to jedyne miejsce, gdzie mogliśmy oddać syna rano. Na Meander nie było wtedy obiadów ani posiłków. Ale mieliśmy czas dla siebie do południa. Zrobiliśmy zakupy, coś tam w domu, a więc bardzo dużo
- mówi pan Janusz, ojciec 45-latka.
Stowarzyszenie prowadzące ośrodek powstało z inicjatywy takich właśnie osób jak pan Janusz - oddolnie, z realnej potrzeby środowiska osób z niepełnosprawnościami. Przez 20 lat mieściło się w przyziemiu bloku przy Meander 18 na 220 metrach kwadratowych.
Zaczęło się od tego, że grupa rodziców, których dzieci kończyły edukację, szukała jakiegoś miejsca aktywności na Ursynowie, żeby nasi bliscy mogli uczęszczać na zajęcia, kontynuować zajęcia szkolne, utrwalać to, czego się nauczyli w szkole, mieć rehabilitację, aktywność, spotykać się z przyjaciółmi
– wspomina Ewa Wiśniewska, założycielka i prezeska stowarzyszenia “Maja”.
Droga do stworzenia ośrodka nie była łatwa. W dzielnicy zdominowanej przez budownictwo spółdzielcze trudno było znaleźć odpowiednią lokalizację. Kluczowe okazało się wsparcie ówczesnych władz gminy i radnych.
Gdy panie całą grupą do mnie przyszły z tą inicjatywą, byłem urzędnikiem urzędu gminy. Nie zastanawiałem się wtedy, czy pomagać. Ja się zastanawiałem, jak pomagać. Na ile mogłem, wspierałem, a przede wszystkim udało mi się pozyskać liczną grupę radnych, którzy ten pomysł także wspierali, bo bez tego byłoby bardzo trudno.
I zawsze uważałem, że ośrodek "Maja" jest niezwykle potrzebny. Że była to, jest i będzie wizytówka Ursynowa
- powiedział Zbigniew Adamczyk, członek zarządu gminy Warszawa Ursynów ds. ochrony zdrowia w latach 1998-2002.
Adamczyk i wielu innych zasłużonych dla ośrodka osób - wolontariusze, przyjaciele, władze dzielnicy - otrzymało dziś podziękowania i pamiątkowe dyplomy. Szefowa stowarzyszenia Ewa Wiśniewska do grona osób, którym jest wdzięczna, zalicza: Hannę Gronkiewicz-Waltz, byłą radną ursynowską Ewę Cygańską, prezydenta Rafała Trzaskowskiego oraz Roberta Kempę, obecnego burmistrza Ursynowa. Wymienia wolontariuszy, pomocników, harcerzy, którzy wspierali i wpierają ośrodek.
W 2018 roku po wielu latach starań, wygranej w Budżecie Obywatelskim, placówka przeniosła się do nowego budynku przy ul. Belgradzkiej 33 - na 360 metry kwadratowe.
- Przełom jest niezwykły, ponieważ mamy tu niezależny budynek z ogrodem, z dużą salą, z salami na zajęcia grupowe, ze sprzętem odpowiednim – mówi z dumą Ewa Wiśniewska.
Dziś z zajęć w ośrodku korzysta 35 osób z niepełnosprawnością intelektualną. Oferta placówki jest bardzo szeroka – od rehabilitacji ruchowej, przez zajęcia artystyczne, pomoc psychologiczną, po trening samodzielności i funkcjonowania w codziennym życiu. Podopieczni otrzymują również wyżywienie – śniadania i obiady.
Jubileusz zawsze jest okazją do zwrócenia uwagi na problemy, z jakimi na co dzień mierzą się osoby z niepełnosprawnościami oraz ich rodziny. Rozmawialiśmy z opiekunami o ich codziennym życiu. Pan Janusz zauważa znaczący postęp w zakresie wsparcia państwa.
- Bardzo, bardzo dużo się zmieniło. Gdy Sebastian był młody, po skończeniu 16 lat dostawał skromniutki zasiłek pielęgnacyjny. Tylko! Dziś ma asystenta wspierającego i świadczenie wspierające – mówi ojciec Sebastiana. – Są to pieniądze niewyobrażalne w stosunku do tego, co było. Ok. 4 tys. złotych miesięcznie. Stać nas nie na wszystko, ale jest rehabilitacja, zakup sprzętu.
Pan Janusz zwraca jednak uwagę na znieczulicę społeczną. Zauważa ją w autobusach komunikacji miejskiej, szpitalach, przychodniach. - Przez długi czas walczyłem, aby kierowca autobusu, który podjeżdża tutaj pod ośrodek, zawsze obniżał podłogę autobusu, tak jak powinien to robić zawsze. Przecież tu tylu starszych ludzi wychodzi na tym przystanku! - mówi.
Wciąż brakuje też specjalistycznych placówek, szczególnie takich, które mogłyby zapewnić opiekę całodobową osobom z niepełnosprawnościami, gdy ich rodzice się starzeją lub odchodzą.
- System o tyle nie jest skończony, że część osób będzie potrzebowała domu – zauważa Ewa Wiśniewska ze stowarzyszenia "Maja".
W ubiegłym roku obok ośrodka na Belgradzkiej ruszyło wybudowane przez dzielnicę Centrum Opiekuńczo-Mieszkalne, w którym zamieszkać może docelowo 20 osób. To miejsce, w którym osoby z niepełnosprawnościami w stopniu znacznym i umiarkowanym otrzymują całodobową opiekę z elementami usamodzielniania się. COM również prowadzone jest przez stowarzyszenie "Maja".
Potrzebne nam są też większe środki. Na razie mamy kadrę stosunkowo skromną, taką, na jaką pozwala nam budżet, ale będziemy się starać o większe dostacje, ponieważ musi być w takiej placówce jak nasza, pielęgniarka, najlepiej dwie, więcej opiekunów
- wyjaśnia Ewa Wiśniewska.
Ważnym elementem działalności ośrodka jest również otwarcie na społeczność lokalną. Ośrodek chce być miejscem, które tętni życiem i integruje osoby z niepełnosprawnościami z pozostałymi mieszkańcami Ursynowa. Już teraz organizowane są tutaj koncerty czy spotkania grup nieformalnych. Prezeska stowarzyszenia zachęca wszystkich, którzy chcą i mogą pomóc do współpracy.
[FOTORELACJA]6149[/FOTORELACJA]
Magiamilczenia13:29, 15.04.2025
Myślę, że na naszym Ursynowie mamy wiele magicznych miejsc.
Wczoraj mój pies doznał chyba psychozy wiosny, bo zaprowadził mnie na Psią Górkę_ a już dałam spokój, żeby go motywować do wypraw w tym kierunku, bo co najwyżej wchodził na 1/3 górki, siadał, czekał, aż zrobię sobie zdjęcie i czym prędzej zawracał;)
Wczoraj spotkaliśmy po drodze na osiedlu psa, który się okrutnie rzucił.
Gdy spotkaliśmy go ponownie na górce podszedł niczym najlepszy przyjaciel, by się pobawić.
Wierzycie w Magię?
0 0
kurczę, tak ładnie napisałam. Kto dał mi minusa?