Pani Ewa nie wie, komu zawdzięcza życie. Ale za naszym pośrednictwem postanowiła podziękować nieznajomej osobie, która uratowała jej zdrowie, a może nawet i życie.
Kilka dni temu kobieta przechodziła przez pasy przy rondzie na skrzyżowaniu Płaskowickiej i Pileckiego, gdy nagle usłyszała głośny dźwięk klaksonu. Kierowca stojącego obok auta zauważył nadjeżdżający po lewej pojazd, którego kobieta nie mogła dostrzec - i zareagował błyskawicznie.
Gdyby tego nie zrobił, pewnie wpadłabym pod to auto na pasach. Nie wiem, komu zawdzięczam, że dotarłam do domu w jednym kawałku, więc bardzo, bardzo dziękuję i serdecznie ze wszystkich sił pozdrawiam
- pisze pani Ewa w liście do naszej redakcji.
Dodaje z nadzieją: "Mam nadzieję, że dobro wraca".
Historia pani Ewy to nie odosobniony przypadek. Na warszawskich ulicach "omijanie" samochodu na sąsiednim pasie przed przejściami dla pieszych to prawdziwa plaga. Swego czasu nagminnie takie sytuacje miały miejsce w alei KEN, jeszcze zanim zamontowano przy zebrach sygnalizacje świetlne.
Statystyki Komendy Stołecznej Policji wciąż są przerażające. W pierwszym półroczu 2025 roku w Warszawie doszło do 360 wypadków drogowych, w których zginęło 13 osób, a 416 zostało rannych. Do października 2025 roku na stołecznych ulicach śmierć poniosło już 23 osoby, w tym 10 pieszych. I choć liczba ta w perspektywie wieloletniej spada, każda ofiara to ktoś bliski - matka, ojciec, dziadek.
Do ponad 90 procent wypadków przyczynili się kierowcy, a główny powód to nieustąpienie pierwszeństwa pieszym. Zdarzenia z udziałem pieszych stanowią 33 proc. wszystkich wypadków w Warszawie - i to właśnie one są najtragiczniejsze w skutkach. Pieszy bowiem podczas zderzenia nie jest w żaden sposób chroniony.
- mówią policjanci z warszawskiej drogówki.
Historia pani Ewy pokazuje, że czasem wystarczy drobny gest - dźwięk klaksonu, machanie ręką, krzyknięcie - by zapobiec tragedii. Redakcja Haloursynow.pl dołącza się do podziękowań dla nieznanego bohatera z ronda Pileckiego. Oby więcej takich kierowców na naszych ulicach!
Masz dla nas temat? Masz zdjęcia lub filmik? Chcesz przekazać informację? Pisz: [email protected] lub dzwoń tel. 600 44 11 76. Możesz też użyć formularza Alert 24. Zapewniamy anonimowość.
[ALERT]1764083594440[/ALERT]
Jasio32114:03, 25.11.2025
Ja kiedyś w bardzo podobnej sytuacji próbowałem ostrzec rowerzystę. Gdy użyłem klaksonu podjechał do mnie, zaczął walić rękami w samochód i drzeć ryja jak śmiem na niego trąbić, przecież on ma pierwszeństwo! Od tego czasu już się nie narażam, każdy jest kowalem własnego losu, jak idzie lub jedzie na oślep to jego problem.
Paulo15:29, 25.11.2025
Codziennie, ulicą Rosoła róg Pietraszewicza przejeżdżają setki samochodów z "życzliwymi" kierowcami, którzy nie znają umiaru w używaniu klaksonu. Powoli zaczynam mieć tego dość.
X04:57, 26.11.2025
Fajny sposób, powinni go uczyc! Bardzo dobry, naprawdę, a to typowa sytuacja potrącania pieszych
kurkawodna07:49, 26.11.2025
Uczyć to powinni pieszych aby się rozglądać wchodząc na przejście a nie jak zombi z telefonem w łapie
Slawek08:31, 26.11.2025
Ja tylko sprawdzałem czy klakson działa.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu haloursynow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Klakson życzliwego kierowcy uratował życie kobiecie
Ja tylko sprawdzałem czy klakson działa.
Slawek
08:31, 2025-11-26
Jak uratować dworek na Krasnowolskiej?
Ten budynek to ruina. Zapadnięty dach, popękane ściany, w dodatku w nieznanym stanie. Wyremontować by się go dało, ale kosztem olbrzymich środków. Nawet nie mówiąc o "nadzorze konserwatora zabytków", zapewne w osobie jakiegoś zasuszonego dziada, który sam nigdy nie wyszedł poza lokatorskie M2, ale na tym, jak wydać kilka milionów z cudzej kieszeni, zna się bardzo dobrze. Dlatego nikt przy zdrowych zmysłach w to kasy nie właduje. Na koniec dworek zostanie "uratowany" dokładnie w taki sam sposób, jak ta rudera na Wyczółkach, intensywnie tu opisywana. Tam też był "prywatny" inwestor i obowiązkowy konserwator. Z deweloperkiem czającym się gdzieś za rogiem, jak jakiś Don Pedro. W efekcie ruderka spłonęła, resztki poprawił buldożer a o atrakcyjnym grunciku zrobiła się cisza. Bo wielki pieniądz ją lubi. Tu będzie tak samo.
Irfy
08:23, 2025-11-26
Klakson życzliwego kierowcy uratował życie kobiecie
Fajny sposób, powinni go uczyc! Bardzo dobry, naprawdę, a to typowa sytuacja potrącania pieszych
X
04:57, 2025-11-26
Nowy bar mleczny na Ursynowie. Warty grzechu?
Jest jeszcze bar mleczny na Migdałowej.
Gg
18:55, 2025-11-25