70 lat minęło od pomysłu do jego realizacji. Tysiące osób zaangażowanych w budowę jedynego metra w Polsce. Tysiące historii związanych z „luxtorpedą”, która przybliżyła nas o kilka kilometrów do centrum stolicy.
Historia warszawskiego metra zdaje się dłuższa niż obie linie razem wzięte. Pierwsze plany budowy kolei podziemnej - Metropolitain'u, pojawiły się już w latach 20. ubiegłego wieku. Projekt zakładał budowę dwóch krzyżujących się linii: pierwszej, która biegłaby od pl. Unii Lubelskiej na Muranów i drugiej, łączącej Wolę z Pragą.
Pierwsze plany budowy metra w Warszawie, źródło: metro.waw.pl
Kryzys ekonomiczny zahamował prace, które ostatecznie przerwał wybuch II wojny światowej. Większość dokumentacji została zniszczona wraz z 80% stolicy. Do pomysłu wrócono jednak bardzo szybko, bo już w 1945 r.
Po pięciu latach opracowywania kolejnych planów rząd podjął decyzję o budowie metra głębokiego. Sieć metra miała składać się z dwóch linii na osi północ - południe i w kierunku wschód - zachód. Jednak tym razem na przeszkodzie stanęły względy militarne i geopolityka, które okazały się ważniejsze od potrzeb komunikacyjnych mieszkańców.
Do planów powrócono znów w latach 70., jednak dopiero lata 80. okazały się sprzyjające nie tyle planowaniu, ile wcielaniu projektów w życie. W styczniu 1982 r. gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił w Sejmie podjęcie decyzji o rozpoczęciu w następnym roku budowy I linii metra w Warszawie.
Podstawową przyczyną była konieczność budowy metra, by zapewnić warszawiakom komunikację, by możliwa była rozbudowa miasta. Druga przyczyna miała charakter polityczny. Po wprowadzeniu stanu wojennego generał Wojciech Jaruzelski miał złą opinię. Decyzja o budowie metra miała więc posunięciem pijarowskim.
- komentuje Andrzej Rogiński, szef Społecznego Komitetu Budowy Metra, autor książki „Metro w Warszawie".
powyżej: budowa metra na Ursynowie - źródło Metro Warszawskie
Budowa ruszyła, ale okazało się, że uchwała – uchwałą, ale w praktyce nikt nie dysponował ekipami wykonawczymi, sprzętem i materiałami. Tylko dzięki uporowi i determinacji zaangażowanych projektantów oraz inwestora udało się ruszyć z budową.
Istotną rolę w budowie metra odegrał Społeczny Komitet Budowy Metra, który przede wszystkim zadbał o to, aby budowa ruszyła, a następnie nie stanęła.
Biliśmy się najpierw o beton, stal i inne materiały niezbędne do budowy, gdyż w tamtych czasach nie było w Polsce gospodarki rynkowej. Odkręcaliśmy opinie Banku Światowego, który zniechęcał do budowy metra. Poradziliśmy sobie z Balcerowiczem (…). Później zaczęliśmy walczyć o środki z budżetu państwa, o sposób finansowania. Obecny model finansowania inwestycji, technologia budowy z użyciem tarczy, wyszła ze Społecznego Komitetu Budowy Metra. Dwukrotnie odwróciliśmy decyzje władz miasta o zatrzymaniu budowy
– opowiada Andrzej Rogiński.
Zmiany gospodarcze i społeczne przyspieszyły budowę metra. W tym czasie ZSSR podarował 10 wagonów metra, które zostały następnie uzupełnione o kolejne, rosyjskie pociągi. Oficjalne otwarcie pierwszego odcinka I linii metra od stacji Kabaty do stacji Politechnika (o długości 11 km) odbyło się 7 kwietnia 1995 r. na stacji Wilanowska.
To jak bardzo zmieniła się nasza dzielnica od czasu początków budowy metra, najlepiej widać na archiwalnych zdjęciach miejsc, w których odbywały się prace budowlane związane z budową. Kiedy został wbity pierwszy pal, w miejscu dotychczasowych łąk i pól, pojawiły się ciężkie sprzęty i materiały budowlane. Dzielnicę w zasadzie podzielono na pół wzdłuż osi, nieistniejącej wówczas al. KEN.
- Najbardziej było mi żal tych łąk, które znajdowały się nad stacją metra Ursynów – wspomina pani Basia, która mieszka na Ursynowie od 1978 roku. – Chodziłam tam z dziećmi zbierać polne kwiaty, porzucać psu patyk – mówi.
Budowa metra na Ursynowie; źródło Metro w Warszawie, A. Rogiński, 2017
Ten podział Ursynowa, wspomina też Andrzej Rogiński.
Mieszkałem na osiedlu Stokłosy. Nie było tam żadnego sklepu. Szeroki wykop biegnący po śladzie później zbudowanej alei Komisji Edukacji Narodowej oddzielał nas od najbliższego warzywniaka, sklepu spożywczego, sklepu z meblami, kwiaciarni zlokalizowanych w kontenerach na wschód od Domu Sztuki. Generalna Dyrekcja Budowy Metra zaproponowała wybudowanie kładki nad wykopem. Oczyma wyobraźni zobaczyłem most linowy. Ile to będzie kosztować? Czy matka z wózkiem odważy się wjechać na najbardziej stabilną kładkę? Zaproponowałem, aby od strony ulicy Stokłosy przy biurze kierownika odcinka, Jerzego Zajberta urządzić sklep w kontenerze. Tam też wydawane były posiłki dla robotników
- opowiada.
Budowa, która ruszyła wiosną 1983 roku trwała aż 12 lat. Przez ten czas mieszkańcy zdążyli się z nią oswoić, choć nie obyło się bez przygód.
- Pamiętam, że przed samymi oknami naszego mieszkania stał wielki kafar – mówi pani Anna, która przez lata mieszkała na parterze w budynku Wiolinowa 10, tuż przy budowie stacji Ursynów. – Stał i walił całymi dniami, a moja dziewięćdziesięcioletnia babcia – ogłuchła. U lekarza, okazało się, że przyczyną jej głuchoty nie jest hałas, ale wata, którą zatykała uszy, kiedy chciała się zdrzemnąć!
Budowa tunelu Natolin-Imielin, zapewne rok 1983 lub 1984, źródło: metro.waw.pl
Lata mijały, a budowa wtopiła się w codzienny krajobraz życia mieszańców.
- Tumany kurzu z placu budowy cały czas wciskały się przez okna, ale wszyscy się cieszyli, że będą jeździć „luks-torpedą”, że wreszcie „dotkną” Europy – wspomina pani Anna. – Kiedy tylko otworzyli metro, od razu zaczęłam jeździć nim do pracy. To naprawdę było coś!
Pokolenie wychowane na Ursynowie dojrzewało razem z budową metra, a czasem dosłownie na placu jego budowy. Maciej Mazur, w swoim serwisie poświęconym historii Ursynowa (ursynow.org.pl), wspomina liczne bazy na placach budowy oraz plener fotograficzny dla dzieci zorganizowany na placu budowy metra przez zakład „Foto-metro”.
Ktoś zapyta: a co mają dzieci do budowy? Otóż mają! W 1986 dostępnych rozrywek było nieco mniej niż dziś, więc co mieliśmy robić? Wałęsaliśmy się po podwórkach, zaglądając ciekawie na plac budowy. Ja miałem dziewięć lat, widok na budowę z balkonu nad stacją Ursynów i też robiłem zdjęcia.
– pisze Maciej Mazur.
Budowa metra obok stacji metra Imielin, w tle domy przy ulicy Polinezyjskiej. Praca na konkurs fotograficzny. fot. Bartosz Dominiak, źródło: ursynow.org.pl
Podobnie plac budowy wspomina, dziś czterdziestoletni Filip, mieszkaniec Wysokiego Ursynowa.
Pamiętam, jak bawiliśmy się z kolegami, znosiliśmy rowery do tuneli i ganialiśmy się z ochroną budowy metra – opowiada. – Metro było budowane odkrywkowo, więc stosunkowo łatwo było się tam dostać, a tunelami można było przejść naprawdę daleko – póki cię oczywiście złapali
– śmieje się.
Wspomina też kładki z desek, które robił z kolegami nad mniejszymi wykopami, po których biegali i jeździli rowerami. - To były początki sportów ekstremalnych! – śmieje się Filip. – Gdyby wtedy istniały kamerki Gopro, mielibyśmy z tych wypraw naprawdę niezłe filmiki!
Punkt widzenia, jak zawsze zależy od punktu siedzenia. Dla wielu osób urodzonych po 1983 r. budowa była rzeczą tak naturalną i wtopioną w krajobraz codzienności, że po prostu nie budziła żadnych emocji.
- Urodziłam się kilka miesięcy po rozpoczęciu budowy metra, mieszkałam niedaleko stacji Ursynów – opowiada Martyna. – Samej budowy nie pamiętam, stacja metra wydawał mi się zamkniętym, zakazanym miejscem. Pamiętam za to, pierwszą samodzielną wycieczkę metrem, to było prawdziwe przeżycie! Nawet jeśli mama pozwoliła podjechać tylko jedną stację.
Otwarcie metra poruszyło wszystkich mieszkańców, nie tylko Ursynowa, ale całej Warszawy. Na peronach były tłumy!
Metro otwarto 7 kwietnia 1995 roku. Na stacji Wilanowska stały dwa pociągi. Ja prowadziłem ten, który odjechał w kierunku Kabat. Przez pierwsze dni cała Warszawa jeździła metrem. Ludzie stali w kolejkach, żeby w ogóle wejść na stację. Doszło do tego, że policja musiała pilnować porządku. Pasażerowie nie wysiadali z wagonów, bo chcieli przejechać się kilka razy. Dantejskie sceny się działy. I tak przez cały weekend
– wspomina Piotr Szyszko, jeden z pięciu pierwszych maszynistów Metra Warszawskiego.
Oficjalne otwarcie metra w 1995 r., stacja metra Wilanowska, źródło: metro.waw.pl
Dziś metro to dla nas codzienność, a jego awaria to lokalna tragedia. Może czasem warto zrobić sobie podróż sentymentalną i przypomnieć, jak wyglądały dojazdy z Ursynowa przed 1995 rokiem i ile czasu musieli czekać warszawiacy na możliwość przejażdżki miejską „luxtorpedą”.
DBC11:52, 15.04.2022
11 8
Dziś ursynowskie metro nieco trąci myszką pod względem wystroju, ale i tak je lubię :) 11:52, 15.04.2022
Afryka13:36, 15.04.2022
10 0
Lubię metro ursynowskie, bubz 13:36, 15.04.2022
Graf ramolo01:15, 16.04.2022
7 0
Tak było, pamiętam zabawy w wykopach 01:15, 16.04.2022
Nick10:46, 16.04.2022
4 2
Połowa lat osiemdziesiątych, łukowate objazdy drogowe w miejscu przyszłych stacji, wykopy błoto, kurz, do tego trwająca budowa kolejnych bloków dopełniała katastroficznego widoku. A ludziska i tak się cieszyli...
10:46, 16.04.2022
Tubylec19:35, 17.04.2022
3 13
Metro zostało wybudowane dla sowieckich okupantów z LWP którzy dostawali tam mieszkania i pilnowali od 1945 żeby w Polsce nie było metra i autostrad i żeby rosjanie wywozili z Polski wszystko co tylko się dało? 19:35, 17.04.2022
Ursynowianin18:16, 28.04.2022
1 4
Zaczęto za Karuzela, no i całe szczęście.
Potem za soli(niez)darnosci nic się nie opłacało... 18:16, 28.04.2022
Prawda08:09, 16.04.2024
1 1
Gdyby nie aktywiści społeczni tacy jak redaktor Andrzej Rogiński nie było by żadnego metra! 08:09, 16.04.2024
Boom16:35, 24.04.2024
0 2
Cała komunikacja miejska powinna zostać przeniesiona do podziemi metra. Drogi naziemne powinny być zarezerwowane dla transportu osobowego, ewentualnie do transportu towarów. Mądry prezydent wiedziałby, że likwidacja zbiorkomu przyniosłaby gigantyczne oszczędności dla miasta. A i kierowcy nie byliby tak łupieni i nie ściągano by z nich haraczu za coś, z czego nie korzystają. Nie musieliby się składać na fanaberie lewackich aktywiszcz i biedoty. Ale do tego nie dojdzie niestety. Pozostaje więc rozbudowa metra i puszczenie całej komunikacji zbiorowej pod ziemią, żeby nie dochodziło do niedorzecznej sytuacji, że jako przedsiębiorca, stoję i czekam w korku, marnuję swój cenny czas, bo przede mną kawalkada autobusów! Gdybyśmy tylko mieli w stolicy rządzących, którzy nie nienawidzą tak Kierowców... 16:35, 24.04.2024