Z pętli autobusowej Os. Kabaty do nowego przystanku bezpośrednio przy alei KEN niełatwo się dostać. Legalnie i bez wyrzutów sumienia można przejść chodnikiem naokoło, nadrabiając kilkaset metrów, ale większość pasażerów przechodzi z przystanku na przystanek przez trawnik, na którym widać już wydeptaną dróżkę.
Takich dróżek wydeptanych przez pieszych jest w tej okolicy więcej. Kolejne są między blokami przy Kabackim Dukcie a aleją KEN, bo na długości kilkuset metrów nie ma żadnego przejścia chodnikiem. Kilka lat temu - bliżej stacji metra - mieszkańcy wyłożyli przedept płytami ekologicznymi. To kompromis między zielenią a pożytecznym skrótem dla pieszych.
O wybudowanie chodników w miejscach, gdzie mieszkańcom najłatwiej dojść do przystanków upomniała się ursynowska radna Grażyna Wójtowicz z Koalicji Obywatelskiej.
- Chodzi o wykonanie chodników w miejscu istniejących czterech wydeptanych ścieżek, prowadzących z pętli autobusowej Osiedle Kabaty do osiedla mieszkaniowego przy ul. Kabacki Dukt oraz do przystanków początkowych linii 724, 742, 710 i 339 w alei KEN - pisze radna w swoim wniosku.
Pomysł radnej popierają pytani przez nas mieszkańcy oraz pasażerowie. - Nie dziwię się ludziom, że chodzą przez trawnik, bo pójście naokoło to strata czasu, jeśli ktoś się spieszy na autobus, który za moment ma odjechać - mówi pan Marian.
- Uważam, że urzędnicy powinni budować chodniki dokładnie w tych miejscach, gdzie powstają takie dróżki. Fakt, że pojawia się ich tutaj tak dużo świadczy, że źle to wymyślili - dodaje pani Aneta, mieszkanka Kabat.
Zarząd Dróg Miejskich w odpowiedzi na apel radnej nie wyklucza, że chodniki w miejscu czterech przedeptów powstaną. Uzależnia to jednak od finansów. - Jeśli pieniądze się pojawią, to rozpoczną się prace przygotowujące taką inwestycję - informuje Łukasz Puchalski, dyrektor ZDM.
Obserwacje przedeptów na swoich terenach od wielu lat prowadzi dzielnica Ursynów. Dzięki temu udało się zlikwidować wiele przedpetów w miejscach, gdzie ich być nie powinno, np. prowadzących między barierkami prosto na ulicę bez przejść dla pieszych. W paru punktach z kolei powstały chodniki, tak jak np. w parku Romana Kozłowskiego pod Kopą Cwila, gdzie legalne przejście powstało, by ułatwić wejście do parku od strony bloków przy Końskim Jarze.
- Warto też pomyśleć o zabezpieczeniu ścieżek przed rozchodzeniem. Zauważyliśmy, że tam, gdzie posadzimy krzewy, tam ludzie nie przechodzą. W kwestii przedeptów jestem jednak zwolennikiem środka, po doświadczeniach z ubiegłych lat. Ani jedno, ani drugie rozwiązanie stosowane w ciemno nie przynosi rezultatów. Najpierw trzeba sobie wyobrazić, jak ludzie będą się zachowywać po zmianie - komentuje Bartosz Dominiak, wiceburmistrz Ursynowa odpowiedzialny za kwestie zieleni i ochrony środowiska.
Dlatego też w tym roku dzielnica nie prowadzi systematycznej likwidacji przedeptów. W ubiegłych latach nie we wszystkich przypadkach przyniosło to dobre efekty.
Tomasz 17:39, 24.04.2023
Takie urzędnicze podejście. Zamiast przed zrobieniem chodnika zobaczyć którędy ludzie chodzą i tam zrobić chodniki to jakiemuś inzynierkowi wydaje się że wie lepiej i że tak będzie ładniej. A później trzeba i tak przebudować. A może o to chodzi? W końcu dwa razy ta sama robota, to i jady więcej
WesołyZiemniak08:13, 25.04.2023
Jak na ojcowiźnie tak i w dużym mieście, wszak kabaty z tego słyną podobnie jak i 3/4 warszafki :)
DBC09:55, 25.04.2023
Przedepty zwykle świadczą o tym, że przestrzeń została źle zaprojektowana. Inny przykład: ludzie regularnie rozdeptują trawnik między wejściem do metra Stokłosy a pobliskim przystankiem autobusowym, bo to najkrótsza trasa przesiadki. "Oficjalna" droga jest kilka razy dłuższa. Trudno się ludziom dziwić.
Eliza17:46, 25.04.2023
I co z tego wyniknie? Kolejna okazja do zarobienia kasy przez urzędasów. Bo musi być projekt, pięć opinii, wykonawca, podwykonawca, poprawki i dwa lata na wykonanie. Wniosek: zostawić jak jest.
2 1
Pogarda dla ludzi ze wsi to faktycznie dowód kultury i powód do dumy.