Zamknij

Olkówka czy Olkówek? Wątpliwości ma nawet prof. Bralczyk

Redakcja Haloursynow.plRedakcja Haloursynow.pl 15:51, 25.07.2024 Aktualizacja: 16:03, 25.07.2024
Skomentuj BD BD

Popularna łączka na Ursynowie Północnym to miejsce zabaw, rekreacji i imprez. Jednak czy „Olkówek” nie jest przypadkiem „Olkówką”? Nawet prof. Bralczyk ma wątpliwości!

Łąka na południe od ulicy Surowieckiego to dla mieszkańców Ursynowa Północnego jedno z najpopularniejszych miejsc, gdzie mogą spędzić wolny czas. Zwyczajowa nazwa polany pochodzi od nazwiska Józefa Olka, szefa działu produkcji z czasów stawiania pierwszych bloków na Ursynowie.

Jedni nazywają łąkę „Olkówkiem”, a inni „Olkówką”. Nikt nie wie, która nazwa jest prawidłowa, ponieważ nie znajduje się w żadnych oficjalnych dokumentach.

Jaki Olkówek?

Sprawą nazewnictwa zajęła się kiedyś ówczesna ursynowska radna, a dziś społeczniczka, Goretta Szymańska.

- Zgłosił się do mnie mieszkaniec i poprosił o pomoc. Uważam, że nazwa powinna zostać sprecyzowana. Na stronach urzędu oraz w lokalnych mediach występują nieścisłości, które trzeba wyjaśnić - mówiła. 

Nazwy "Olkówka" i "Olkówek" pojawiają się na stronach internetowych równie często. To jednak ta druga pojawia się na stronie internetowej dzielnicy - m.in. w zapowiedziach imprez. Wygrała opcja "Olkówek" i to właśnie ją dzielnica stosuje, choć nie musi być ona prawidłowa.

- Jaki Olkówek? Jako dziecko chodziłem „do cukierni na polu”, bo niczego tam nie było, a teraz dzieciaki chodzą już „na dinozaury” - komentuje Maciej Mazur, twórca strony ursynow.org.pl. -  Sam skłaniam się ku nazwie „łąka Olkówki”, chociaż po raz pierwszy usłyszałem ją w latach dziewięćdziesiątych.

Wątpliwości ma nawet prof. Jerzy Bralczyk. - Nie ma znaczenia od kogo pochodzi ta nazwa. Dopuszczalną formą jest także „Olkówko”. Nie podejmę się próby rozstrzygnięcia, należałoby się spytać najstarszych mieszkańców jak się kiedyś mówiło - mówi językoznawca.

Ursynów zwyczajowymi nazwami stoi

To niejedyna sytuacja, w której mieszkańcy nie do końca wiedzą, jak nazwać dany obiekt. Jednym z najbardziej znanych przykładów jest Kopa Cwila, której nazwa jest często przekręcana. Jej drugi człon pochodzi od nazwiska inż. Henryka Cwila, pomysłodawcy usypania górki.

Bezimienne pozostają za to skwer i wzniesienie na Kabatach przy ul. Iwanowa-Szajnowicza. Ktoś postanowił jednak nazwać górkę po swojemu i oznaczyć w Google Maps. Dlatego na mapach możemy zobaczyć, że skwer upamiętnia Katarzynę Tomaszczuk, o której nic nie wiadomo. Patronem górki obok jest za to Jan Paweł II. To oczywiście bzdura.

Łatwo możemy za to dotrzeć do pomysłodawcy nazwy innego parku, tym razem na Imielinie. Radny Otwartego Ursynowa, Paweł Lenarczyk nazwał go parkiem Polskich Wynalazców, nazwę oficjalnie wprowadzono do urzędowych rejestrów, ale sąsiedzi wciąż mówią na nią po prostu "psia górka".

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

memememe

1 11

bralczyk już się wystarczająco skompromitował ,,zdychaniem,, - po co dalej brnąć? 18:14, 25.07.2024

Odpowiedzi:5
Odpowiedz

czyt.czyt.

11 1

bzdura, całkowicie miał rację 08:23, 26.07.2024


milosmilos

0 1

Komuś bambinizm wszedł za mocno. 17:00, 26.07.2024


memememe

1 2

nie, nie miał racji i wara mu od oceny jak ludzie traktują swoje zwierzęta; bralczyk nie jest tego wyznacznikiem. z resztą nikt go nie pytał o zdanie ale postanowił lewak zabłysnąć... 17:15, 26.07.2024


memememe

1 1

a dla ciemnogrodu zacytuje jeden wymowny wpis:

A TAM MOGĘ ZDECHNĄĆ JAK PIES, ale...
słowo o Jerzym Bralczyku
(który jest myśliwym).
Ludzie, poniektórzy - zwłaszcza kanalie, też zdychają. I każdy wie, w czym tkwi wówczas pogardliwość dla takiego złego życia. Bralczyk bawi się nie tyle w zasadność językową, ale historyczną, gdzie wszystko, co nie ludzkie było kiedyś gorsze, a człowiek był panem i władcą. Zdychać zatem może coś, czego nie znosimy, zrobiło nam krzywdę, ale... dla mnie generalnie każda żywa istota - umiera. W słowie umiera jest po prostu podświadomie ukryty szacunek do życia, tak jak w potocznym określeniu ,,odszedł,,.
Niestety, pan Bralczyk zapomniał o dwutorowości języka polskiego (każdego zresztą języka) i jego rozwoju, a także o zmieniających się postawach społecznych wobec pewnych zjawisk, czy nacechowaniu emocjonalnym. A mamy XXIw. Nawet w Egipcie szanowano koty i raczej one nie zdychały... ,,Zdychać,, stanowi wyłącznie słowo pogardliwe, w dodatku jest zwrotem potocznym. Nawet nie ,,obojętne,,, a to dlatego panie Bralczyk, że utożsamiane jest bardziej z ludźmi niż ze zwierzętami, a ze zwierzętami tylko dlatego, by sprowadzić je emocjonalnie poniżej uczuć ludzkich. Czyli podtrzymuje pan coś co stoi w sprzeczności z pańskimi słowami: ,,Ja kocham zwierzęta!,, Wolne żarty.
Gdyby pan Bralczyk chciał oprzeć się o chrześcijańską, czy też Biblijną postawę co do umierania zwierząt, bo w końcu jest bogobojnym chrześcijaninem, to pozwolę sobie przytoczyć cytat z Biblii sprzed kilku tysięcy lat:
Księgi Koheleta (3,19-20):
,,Ponieważ rzeczywiście ten sam jest los człowieka, co los zwierzęcia: jedno umiera tak samo jak drugie i to samo tchnienie ożywia ludzi i zwierzęta. Człowiek więc nie przewyższa zwierzęcia, lecz wszystko jest marnością. Wszystko zmierza do tego samego miejsca: wszystko powstało z prochu i wszystko do prochu znów wraca,,.
Wymowniej się nie da. Słowem, w umieraniu od psa panie Bralczyk niczym się pan nie różni. A nawet od jednokomórkowego pantofelka. Generalnie więc dawno, dawno temu już wyraźnie powiedziano, co dzieje się że zwierzęciem w chwili śmierci. UMIERA.
Tak zatem przeskoczył pan Boga, panie Bralczyk i historię. To, że generalnie wpieprza pan zwierzęta na obiad, nie znaczy, że one zdychają. Zawsze może też jakieś zwierzę wpieprzyć pana. Wtedy pan umrze, czy zdechnie? A z naukowego punktu widzenia jest też pan zwierzęciem. I nawet jeśli Biblii odbierzemy boskość, to ludzie przed wiekami pisali o umieraniu zwierząt, nie zdychaniu.
Nie ma pan żadnych podstaw naukowych by sądzić inaczej, aby poza pogardliwością dla życia innego niż ludzkie, twierdzić, że zwierzęta zdychają. O tym nawet nie mówi sama Biblia. Przeciwnie: nakazuje szacunek dla zwierząt w wielu miejscach. Nie posądzam pana o brak szacunku do zwierząt, ale jak coś się kocha, co żyje, oddycha, cierpi, cieszy się, jest wierne, etc. to zawsze umiera. Tak z ludzkiej przyzwoitości dla naszych i zwierząt uczuć. Z pozycji zwierzęcia i biologii pan też zdycha. Niestety. Tylko jak wspomniałem słowo ,,zdycha,, zawsze podskórnie jest zjawiskiem słowotwórczym negatywnie nacechowanym. Gdzie zatem ta ludzka empatia, składowa również języka? Tego nie da się tak odciąć. O jeden fakultet za mało, panie Bralczyk. Co najmniej jeden. Dla pana: z ,,obsługi,, zwierząt. Dla mnie zaś z troski o istoty żywe.
Karol Chum 23:46, 26.07.2024


BoomBoom

1 1

Karol Chum to ten przestępca Przemysław Kowalczyk od Gulbinowicza czy ktoś inny? 13:28, 27.07.2024


0%