Kwietniowe popołudnie, dzień pracujący. Tomasz akurat kończył raport. Dzień jak co dzień. Wtedy jednak dostał telefon od Pani Zofii - sąsiadki z bloku, w którym Tomasz wynajmuje swoje stare mieszkanie.
"Panie Tomaszu, przepraszam, że przeszkadzam..." - powiedziała zaniepokojona Pani Zofia "Ale u Pana w mieszkaniu chyba coś się dzieje. Na klatce czuć jakiś dziwny swąd..."
Tomasz zamarł. Co tam się mogło wydarzyć? Przecież od roku mieszkała tam "idealna para" - Ania i Piotr. Młodzi, spokojni, pracujący, zawsze płacący na czas. Nigdy nie było z nimi żadnych problemów. Sprawdził zegarek - 15:24. Raport czeka, ale mieszkanie ważniejsze - wskoczył do auta i ruszył.
W drodze do mieszkania w jego głowie kłębiły się myśli. Może to fałszywy alarm? Może sąsiadka przesadza? "Pewnie przypalili obiad, zaraz będę się z tego śmiał" – próbował się uspokoić. Ale im bliżej był celu, tym bardziej narastał w nim niepokój.
Już na parterze poczuł to, o czym mówiła sąsiadka. Chemiczny, nieprzyjemny zapach. Wszedł na piętro. Swąd był znacznie intensywniejszy. Zapukał do drzwi. Raz. Drugi. Cisza.
Serce waliło mu jak młotem. Wyjął z kieszeni swój klucz. Przekręcił zamek.
To, co zobaczył, sprawiło, że na moment wstrzymał oddech. W progu "przyłapał" Anię i Piotra. Byli ubrani w dresy, na twarzach mieli maseczki, a w rękach trzymali szmaty i butelki z detergentami. Wyglądali na śmiertelnie przerażonych.
A za nimi rozciągał się widok, którego nie zapomni do końca życia.
Aneks kuchenny był czarny. Ściany i sufit pokrywała gruba, tłusta warstwa sadzy. Fragment białych szafek kuchennych był stopiony i osmolony. Gryzący zapach wypełniał całe mieszkanie, wdzierając się do gardła.
Okazało się, że kilka godzin wcześniej doszło do wypadku. Chwila nieuwagi przy smażeniu potrawy w głębokim oleju. Olej zapalił się, a płomienie buchnęły aż po sufit. Para w panice próbowała ugasić pożar, a potem, ze wstydu i strachu, zaczęła na własną rękę szorować ściany, próbując zatrzeć ślady katastrofy.
Wstępna wycena szkód, którą Tomasz uzyskał telefonicznie od znajomego fachowca, była jak cios obuchem w głowę: minimum 25 tysięcy złotych na remont i specjalistyczne czyszczenie.
Kaucja? Pokrywała 10% tej kwoty.
Ania i Piotr, ze łzami w oczach, przyznali, że nie mają takich oszczędności. Mogą spłacać dług w ratach. Po 300, może 400 złotych miesięcznie. Prosta kalkulacja – ponad 5 lat spłaty.
W jednej chwili wszyscy znaleźli się w tragicznym położeniu. Właściciel z widmem kosztownego remontu i latami zamrożonego zysku. I miła, porządna para z gigantycznym długiem, który mógł zniszczyć im start w dorosłe życie.
A teraz wyobraź sobie, że cały ten dramat, stres i finansowa katastrofa mogły nigdy nie mieć miejsca. Że istnieje proste narzędzie, które kosztuje tyle, co nic, a które chroni obie strony.
Tym narzędziem jest polisa OC najemcy. Ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym, pokrywające szkody, które najemca nieumyślnie wyrządzi w wynajmowanym lokalu. To roczna składka w wysokości od 130 do 340 zł (dane na lipiec 2025) – mniej niż złotówka dziennie. Złotówka, która w tej historii byłaby warta 25 tysięcy.
"Większość właścicieli skupia się na umowie i kaucji, kompletnie zapominając o najważniejszym – ludzkich błędach. A te zdarzają się przecież nawet najlepszym lokatorom. " mówi Nina Kasperek, Specjalistka ds. Najmu w Rentli. "Polisa OC najemcy to psychologiczny i finansowy bufor bezpieczeństwa. W razie szkody nie ma konfliktu na linii właściciel-najemca. Sprawą zajmuje się ubezpieczyciel. To deeskaluje napięcie i pozwala profesjonalnie rozwiązać problem, chroniąc pieniądze właściciela i nie rujnując finansowo lokatora. Właśnie dlatego w Rentli wymagamy, by każdy najemca posiadał takie ubezpieczenie. To absolutna podstawa bezpiecznej współpracy."
W Rentli OC najemcy to standard. W ramach każdej umowy najemca jest zobowiązany do wykupienia polisy OC. To nie jest zbędna biurokracja. To fundament zaufania i realne zabezpieczenie inwestycji.
Gdyby Pan Tomasz wiedział o tym wcześniej, jego historia wyglądałaby inaczej. Telefon od sąsiadki nadal by go zaniepokoił, ale po dotarciu na miejsce i oszacowaniu strat, kolejny telefon wykonałby już nie do ekipy remontowej, a do ubezpieczyciela. Bez nerwów, bez konfliktu, bez finansowej katastrofy.
Możesz nauczyć się na błędach Pana Tomasza i jego najemców. Wynajem mieszkania nie musi być polem minowym. Czasem najprostsze, najtańsze rozwiązania - takie jak kompleksowe zarządzanie najmem - okazują się najlepszą tarczą. Wystarczy tylko o nich wiedzieć!
Łapcie się za portfele! Spółdzielnie wysyłają listy
Jak zwykle wysyp ruskich czyli pisowskich trolli, które nie pamiętają o inflacji najwyższej w UE za rządów bandy kaczafiego? A kto podnosił kilka razy minimalną pensję , która wpływa na wszystko w tym ceny usług. Zapommieli? Przestańcie ryczeć tylko płacić i dziękować bogu z Żoliborza!!!
Fazi
13:58, 2025-07-23
Alarm w parku nad POW. Dęby do wymiany!
a co z tym parkingiem nad POW przy Kazury? ktoś coś wie?
Olga
13:45, 2025-07-23
Zaskakujący remont na Braci Wagów. „To marnotrawstwo!”
Praca wre? Gdzie, bo nie na Braci Wagów. Poniedziałek, wtorek nikogo na budowie nie było. Pierwsza część niedokończona, śmietnik pod blokiem, ławki na których nie usiądzie chyba nikt ( siedzisko na 20-30cm). Palety z koską, góra piachu na miejscach parkingowych i ogólnie SYF! Panie redaktorze Pan opiszę dokładnie jak ten remont wygląda i jak długo trwa. Czy może komuś na tym zależy żeby generować koszty , jak w u Bareji: ,,Czym miś droższy tym większa premia”?
Mieszkaniec
13:14, 2025-07-23
Zaskakujący remont na Braci Wagów. „To marnotrawstwo!”
Kolejne na ursynowie - jakiś znajomy widocznie ma dużo materiału do opchnięcia
ja!!
13:08, 2025-07-23