Niedawno minęło 38 lat, odkąd kultowy serial Stanisława Barei pojawił się w telewizji. Zadebiutował wiele lat po zakończeniu produkcji. Jak opowiada Rafał Dajbor, autor książki "Jak u Barei, czyli kto to powiedział", emisja serialu ruszyła w ramach "porozumienia".
Już przy upadającym PRL-u doszło do takiego targu, że za cenę niepuszczenia "Przesłuchania" Bugajskiego puszczą wszystko inne. Rzeczywiście puścili wszystko inne, tylko że to był rok 1987, za chwilę wszystko upadło i "Przesłuchanie" też weszło na ekrany, więc nic na tym nie ugrali
- mówi znawca serialu "Alternatywy 4".
Aktorki, które grały w "Alternatywach 4", z rozrzewnieniem wspominają role w tym filmie. Tatiana Sosna-Sarno zagrała sekretarkę ze spółdzielni mieszkaniowej, pojawiająca się w pięciu odcinkach - oraz Hanna Bieniuszewicz - serialowa Ewa, córka Majewskich, narzeczona Manca, striptizerka, która zarabiała na wkład mieszkaniowy.
Podczas spotkania z Bareją była jakaś dziwna atmosfera. Jak ze mną rozmawiał, dwóch jego przystojnych drugich reżyserów bardzo mi się przyglądało. Bareja mówił: "Wiesz, to jest taka postać, taka dziewczyna tajemnicza, ona tak znika wieczorami... A potem okazuje się, że ona jest striptizerką." Ja na to odpowiedziałam: "Ja się nie rozbieram, musi być dublerka". Wszyscy zamarli i myślałam, że to będzie już "cześć"
- opowiadała Bieniuszewicz.
Ostatecznie aktorka dostała tę rolę oraz dublerkę, która odgrywała rozbierane sceny ze striptizem. - To jeszcze były czasy, gdy aktorki nie latały tak lekko bez odzienia po ekranie. Teraz się trochę zmieniło - dodaje serialowa Ewa.
W środowisku filmowym do dziś żywa jest legenda, że Bareja miał specjalne pozwolenie na kręcenie serialu podczas stanu wojennego i bojkotu TVP przez aktorów. Aktorki dementowały tę informację.
- Myśmy miały już podpisane umowy, sądy by nas pożarły, gdybyśmy nie zagrały - mówią Tatiana Sosna-Sarno i Hanna Bieniuszewicz.
- Kończyliśmy kręcenie, w telewizji korytarze były zupełnie puste. Wszędzie biegało wojsko. Ja miałam wtedy próby z moją dublerką-striptizerką i tam ćwiczyłyśmy. Jak się chciało zadzwonić, to szło do automatu, a zomowcy mieli broń - też automaty. Myśmy podchodziły do nich i pytałyśmy: Czy można skorzystać z automatu? Nie wiedzieli, co odpowiadać - wspomina Bieniuszewicz.
Bareja miał epizod opozycjonisty - pomagał ukrywającemu się Zbigniewowi Bujakowi. Ale - jak mówi Rafał Dajbor - nieprawdą jest, że był niezłomnym działaczem antyreżimowym. Miał znajomości w cenzurze, prowadził z nią swoistą grę. Scenariusze często miały sceny dużo bardziej krytyczne wobec władzy, tylko po to, by cenzorzy odwrócili uwagę od tych, na których zależało reżyserowi. Bareja nie tylko uderzał satyrą w PRL, ale też wyśmiewał wady Polaków w ogóle. Pracował też z aktorami partyjnymi, jak np. Tadeusz Jastrzębowski.
- Ja byłam "młoda siksa", nie wchodziłam w politykę, po prostu pracowałam, byłam szczęśliwa, że mogę pracować wtedy, kiedy inni byli uziemieni - dodaje Sosna-Sarno.
foto: kadr z serialu "Alternatywy 4" - Tatiana Sosna-Sarno jako sekretarka w spółdzielni mieszkaniowej - reż. S. Bareja, prod. TVP
Obu aktorkom serial "Alternatywy 4" przyniósł sławę, choć mają na swoim koncie wiele innych, bardziej znaczących ról. Bareja wykreował w serialu również aktorki wyjątkowo epizodyczne.
W scenie wywieszania listy z przydziałami mieszkań zagrała dziewczyna z ekipy statystów. Ja wówczas grałam w innym serialu w Katowicach i nie mogłam być w obu miejscach naraz. Po latach tę panią zapraszają na spotkania, dziękowała mi kiedyś, że dzięki mnie zaistniała
- opowiada serialowa pani Jadzia, sekretarka ze spółdzielni mieszkaniowej.
Stanisław Bareja - twórca seriali "Alternatywy 4", "Zmienników" czy filmów "Poszukiwany, poszukiwana", "Brunet wieczorową porą", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" oraz kultowego "Misia" - do końca życia był uznawany przez środowisko za reżysera gorszego, niechlujnego, bez perspektyw, był wręcz pogardzany. Wielu aktorów nie chciało u niego grać. Do dziś wielu tego żałuje.
Stanisława Celińska wprost mówi, że się do dziś wstydzi, że odmówiła roli żony Rochowicza w "Poszukiwanym, poszukiwanej". Barbara Bursztynowicz mówiła, że ona na początku swej kariery radziła się u swojej profesor Aleksandry Śląskiej, która stwierdziła, że "Bareja, moje dziecko, nie zbuduje Cię artystycznie"
- mówi Rafał Dajbor.
foto: kadr z serialu "Alternatywy 4" - Stanisław Bareja w roli dzielnicowego z Romanem Wilhelmim - reż. S. Bareja, prod. TVP
Po śmierci reżyser był mieszany z błotem przez dziennikarzy reżimowych gazet za jedną ze scen w serialu "Zmiennicy", w której zagrała zresztą Hanna Bieniuszewicz.
- Grałam nauczycielkę, która wzięła dzieci na wycieczkę do lasu, i w tym czasie samolot zrzucał paliwo, przygotowując się do awaryjnego lądowania - wspomina aktorka.
- Zaatakowano "Zmienników" za drwinę z katastrofy w Lesie Kabackim. Nie bacząc na to, że serial był kręcony przed katastrofą, a tylko premiera była po katastrofie. Sytuacja jest perfidna, bo Bareja nie mógł się bronić, przed premierą - w czerwcu 1987 - reżyser zmarł - dodaje Rafał Dajbor.
Aktorki ze wzruszeniem wspominają Zofię Czerwińską, niezapomnianą Balcerkową z "Alternatywy 4", aktorkę epizodyczną. Serialowa Ewa mieszkała z nią w jednej kamienicy, przyjaźniły się.
Ja byłam ostatnią osobą, która spotkała się z Zosią dzień przed jej odejściem. Już prawie nie mówiła, powiedziała tylko "Ja umieram". To dla mnie bardzo bolesne, ponieważ Zosia mogła dłużej żyć, tylko ona nie chciała, nie chciała być kaleką, miała ryzykowną operację, organizm niestety nie podniósł się. Bardzo mi jej brakuje, często o niej myślę
- mówi Hanna Bieniuszewicz.
- Czerwińska była zawsze zdziwiona swoją niezwykłą popularnością. Ona powtarzała, że jest aktorką tylko od epizodów. A paradoks polega na tym, że nie ma grupy wiekowej, która by jej nie rozpoznawała. Najstarsi doskonale ją pamiętają z filmów Szkoły Polskiej z "Eroiki", z Popiołu i diamentu", młodsi z filmów Barei, a najmłodszych jak się powie o pani Malinowskiej z Kiepskich to wszyscy natychmiast wiedzą - mówi Rafał Dajbor.
foto: kadr z serialu "Alternatywy 4" - scena z chórem blokowym w piwnicy - reż. S. Bareja, prod. TVP
- Miała ogromne poczucie humoru. Spotkałam ją na Powiślu, wracałam z pogrzebu. Ona na to: "Na pogrzeb to ja już zaraz chyba pójdę w roli głównej" - wspomina Bieniuszewicz. - Innym razem, jest późny wieczór, a ona mówi: "Idę na cmentarz, no chociaż mnie strach przeleci!" - dodaje.
Aktorki dzielą się także wspomnieniami o innej głównej roli w serialu - postaci Stanisława Anioła, granego przez legendarnego Romana Wilhelmiego. Nie miały okazji rozmawiać z nim na planie, aktor był skupiony na roli, zamknięty i niechętny do rozmów. Już wówczas otaczał go nimb wielkiego aktora.
Walnęłam go w twarz - tak było w scenariuszu. Bałam się tego strasznie, bo wcześniej uderzyłam też Wojciecha Pokorę, który w serialu złapał mnie za piersi. Nie wiedziałam, jako studentka, co mam robić, przecież to profesor z akademii teatralnej!
- mówi Bieniuszewicz.
Sceny plenerowe w "Alternatywach 4" były kręcone na budującym się Ursynowie, nie tylko przy bloku na Grzegorzewskiej 3, ale też przy obecnej ulicy Rosoła, czy przy skrzyżowaniu obecnych ulic Gandhi i Dereniowej, gdzie była baza sprzętowa firmy dźwigowego Zygmunta Kotka, którego grał Kazimierz Kaczor.
- To była w ogóle kupa piachu, jakiś tam blok w oddali budowali i tam właśnie mieliśmy plan zdjęciowy, Pamiętam, że osiedle budowano dopiero na wysokości ulicy Zamiany - wspomina Tatiana Sosna-Sarno.
Obie aktorki podkreślają, że serial, z którego zasłynął Ursynów, dał im większą popularność niż inne role. Chętnie też do niego wracają, oglądają odcinki puszczane w telewizji.
- Kiedyś u mamy słyszę w telewizorze jakiś znajomy głos. Patrzę, a to ja! Znów leciały "Alternatywy 4" - śmieje się Hanna Bieniuszewicz.
Dzielnicowy21:34, 14.11.2021
Tak jak kiedys powiedzial moj wykladowca na uczelni: 'Bareja rezyserem dobrym moze i nie byl, ale obserwatorem zycia wysmienitym'.
Krzysztof V. 01:05, 17.11.2021
Może i coś w tym jest, ale ja osobiście uważam, że i reżyserem był wyśmienitym... jego filmy są po prostu super i warto czasami do nich wracać
Paulo15:00, 18.11.2024
Mam na płytach DVD prawie całą filmografię Stanisława Barei. Często do niej wracam i wyję ze śmiechu. Bareja jak żaden inny reżyser, potrafił podpatrzeć absurdy PRL-u. :-)))
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu haloursynow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Ursynowskie nauczycielki z nagrodą od prezydenta
Mi i wielu innym zabrano, zeby dać innym. 1800? To niewyobrażalne! Chcę wiedzieć, co takiego robią ci nauczyciele, bo *%#)!& jak dureń, ale może coś źle robię, skoro mam poniżej tej (fiu-fiu) średniej.
Stasia bozowska
23:19, 2025-10-18
Cztery lata czekania na rondo przez spory urzędników
Może nie zamierzam całkowicie krytykować pomysłu budowy ronda, aczkolwiek mam pewne wątpliwości... Po pierwsze w tekście autor oraz miejscy urzędnicy skoncentrowali się na problemie wyjazdu z ul. Lanciego na ul. Filipiny Płaskowickiej - rzeczywiście potwierdzam, jest problem nie tylko w szczycie ale nawet czasami po za nim. No, ale szanowni Panowie całkowicie zapomnieli o podobnym problemie z inną ulicą, która jest tuż obok. Chodzi o ul. Cynamonową. Z niej również trudno wyjechać na ul. F. Płaskowickiej. O ile ruch samochodowy, przeciwieństwie do ul. Lanciego, na ul. Cynamonowej jest mniejszy, ale jednak jest, a dodatkowo ZTM przetrasował tędy autobusy linii 163 i 217. Kierowcy tych autobusów mają codziennie ogromny problem z wyjazdem z ul. Cynamonowej i dołączeniem się do ruchu na ul. Płaskowickiej. Często muszą wymuszać pierwszeństwo co generuje niebezpieczne sytuacje - ale kierowcy autobusów wyjścia nie mają. Rzadko kto ich przepuści. Po drugie budowa ronda... przy zakorkowanej ul. Płaskowickiej niewiele pomoże, bo i tak trzeba na to rondo wjechać. A jeśli sama ulica jest zablokowana, to będzie to trudne wyzwanie. Toteż czy moje pytanie jest proste. Czy Panowie urzędnicy nie wpadli na pomysł instalacji sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu ulic Lanciego/Płaskowiciej, ale zsynchronizowanej ze skrzyżowaniem ulic Cynamonowa/Płaskowickiej ? Chodzi o upłynnienie ruchu na ul. F. Płaskowickiej oraz umożliwienie wyjazdu zarówno z ul. Lanciego jak również z Cynamonowej. Czyli "dwie pieczenie przy jednym ogniu", no, ale czy ktoś o tym pomyślał ? PS. Swoją drogą, chyba już dawno - jeszcze przed budową tunelu POW - należało pomyśleć o poszerzeniu ulicy Filipiny Płaskowickiej, bo to co dzieje się na niej obecnie, było do przewidzenia ;)
Jakub
22:16, 2025-10-18
Kontrowersyjny bohater na nowym ursynowskim muralu
Nie ma takiego p o l s k i e g o bohatera, ktorego nie dałoby się wykląć. Czytam często w innych językach - jest druzgocące porównanie, jak tam się mówi o "ich wielkich", a jak w Polsce.
dfr rfe
21:37, 2025-10-18
Miała być likwidacja, będzie podwyżka daniny
PIS wydawało 2 mld na szczujnie TVP. W czasach PO to są już 3 mld na TVP i arcykapłanki propagandy takie jak Dobrosz-Oracz czy Schnepf. Pieniądze miały iść na onkologię dziecięcą, ale TV jest ważna dla takich ugrupowań jak PO lub PIS. Znaczna większość ich elektoratu to ludzie 60+ którzy wiedzę o świecie czerpią z TV i można przez TV nimi manipulować.
Wck
19:49, 2025-10-18