Siatkarska Liga Mistrzów wróciła do Warszawy po trzech latach przerwy. W sezonie 2021/22 Projektanci zakończyli swój udział w europejskim klubowym czempionacie na fazie grupowej. Co ciekawe, wówczas także mierzyli się z ekipą z Maaseik. Z konfrontacji z Belgami dwukrotnie wyszli zwycięsko, jednak pozostałe cztery spotkania - z Dynamem Moskwa i Ziraatem Ankara - przegrali i po raz kolejny odpadli z Ligi Mistrzów po fazie grupowej.
Rozpoczęty właśnie sezon 2024/25 ma być inny. PGE Projekt Warszawa upatrywany jest przez ekspertów w gronie faworytów Ligi Mistrzów, włodarze i siatkarze klubu również nie kryją swoich ambicji. Chcą nie tylko wyjść z grupy, ale ją wygrać, by ułatwić sobie drogę na szczyt. Zespół zbudowany przez trenera Piotra Grabana ma ku temu wszelkie predyspozycje, poprzedni sezon był przecież w wykonaniu Projektantów znakomity. W doskonałym stylu wygrali Puchar Challenge, zdobywając pierwsze w historii europejskie trofeum dla warszawskiej siatkówki. W PlusLidze zdobyli brązowe medale, co dało im prawo startu w Lidze Mistrzów. W wyniku losowania trafili do grupy A, w której występują też mistrzowie Niemiec Berlin Recycling Volleys, mistrzowie Słowenii ACH Volley Lublana i wicemistrzowie Belgii VC Greenyard Maaseik.
Mecz 1. kolejki pokazał, że w ambitnych zapowiedziach nie ma cienia przesady. "Gościnność" Projektu zakończyła się z chwilą wręczenia przez prezesa Piotra Gacka podziękowania za grę w stołecznych barwach Dawidowi Pawlunowi. Witany gromkimi oklaskami polski rozgrywający Maaseik grał w Projekcie w sezonie 2022/23, zastępując kontuzjowanego Macieja Stępnia.
Po pierwszym gwizdku sentymentów już nie było. Po dwóch blokach Jurija Semeniuka gospodarze wyszli na prowadzenie 5:2. Chwilę później dwoma potężnymi atakami ze środka popisał się Jakub Kochanowski (8:5). Wicemistrzowie Belgii nie byli w stanie przedrzeć się przez szczelny stołeczny mur. Cody Kessel przekonał się o sile Webera i Kochanowskiego w tym elemencie i przy stanie 10:5 o pierwszy czas poprosił trener Guido Görtzen. Notabene, szkoleniowiec Greenyard Maaseik to największa gwiazda tego zespołu. Nie sposób wymienić wszystkich jego sukcesów zawodniczych. Dość powiedzieć, że 430 razy występował w reprezentacji Holandii, zdobywając z nią złoto Igrzysk Olimpijskich i Ligi Światowej (1996) i Mistrzostw Europy (1997).
Jednak przerwa na jego życzenie i krótka rozmowa z podopiecznymi nie przyniosła zmiany obrazu gry. Projektanci grali jak natchnieni, fantastycznie bronił Damian Wojtaszek, kontrował bezlitośnie Weber. Artur Szalpuk dołożył asa serwisowego, na domiar złego dla belgijskiego zespołu swoje ataki posłali w aut Francisco Iribarne i Miguel Angel Fornes. Świetlna tablica w Arenie Ursynów pokazywała wynik 15:5, drugi czas wykorzystał Görtzen, ale nic nie było w stanie powstrzymać uskrzydlonych wysokim prowadzeniem i gorącym dopingiem Projektantów. Akcje Coxa i Kessela kończyły się na rękach warszawskich blokujących, nie pomogły też zmiany w ekipie Maaseik. Gospodarze dosłownie zamurowali swoją stronę siatki, a seta zakończył asem serwisowym Semeniuk. Wynik 25:9 w męskiej siatkówce i na tym poziomie rozgrywek to po prostu deklasacja.
Druga odsłona była wyrównana tylko do stanu 3:3. Potem dwa asy posłał Weber, Semeniuk i Szalpuk wykorzystali swoje okazje w ataku. Projektanci błyskawicznie odskoczyli rywalom (10:5). Zaczęli jednak popełniać błędy w polu zagrywki, przez co widowisko straciło na atrakcyjności, ale pięciopunktowa przewaga utrzymywała się (15:10). W ekipie wicemistrzów Belgii skuteczność poprawił Iribarne, dużo ożywienia do gry wniósł też Pierre Perin. Nominalnie przyjmujący utalentowany dwudziestolatek został wprowadzony na pozycję atakującego i niedługo po wejściu na plac gry popisał się udanymi akcjami tak z pola, jak i zza linii dziewiątego metra (21:15). W kolejnej akcji zablokowany został Weber i mimo ogromnej przewagi trener Piotr Graban poprosił o czas. Po przerwie zagrywkę zepsuł Perin, Kochanowski zablokował Kessela i sytuacja na parkiecie wróciła do normy. Drugi set zakończył się autowym atakiem Belgów (25:17).
Najwięcej emocji dostarczyła trzecia partia meczu w Arenie Ursynów. Po asie serwisowym Iribarne'a goście po raz pierwszy w meczu wyszli na prowadzenie (4:5). Na 6:8 podwyższył w kontrze Kessel i tej dwupunktowej różnicy warszawiacy bardzo długo nie potrafili odrobić. Częściej się mylili w ataku, nie wykorzystywali kontr po obronach Gruszczyńskiego i Tillie. Nie mylili się natomiast Perin i Iribarne, przy stanie 11:14 drugą przerwę musiał wykorzystać szkoleniowiec gospodarzy.
Projektanci punkt po punkcie zaczęli zmniejszać dystans do rywali, a kiedy wreszcie Szalpuk i Semeniuk powstrzymali zapędy młodego Perina na tablicy pojawił się upragniony remis - 18:18.
Końcówka, mimo wciąż bardzo dobrej gry Perina, należała do gospodarzy, którzy mieli w ręku znacznie więcej atutów. I trochę szczęścia, kiedy po zagrywce Semeniuka piłka po taśmie przewinęła się na stronę bezradnie patrzących na nią zawodników Maaseik. Spektakularne zwycięstwo Projektu w pierwszym meczu Ligi Mistrzów przypieczętował dwoma potężnymi zbiciami Linus Weber. Niemiecki atakujący zakończył spotkanie z dorobkiem 17 punktów, co było najlepszym wynikiem, ale statuetka MVP powędrowała do Semeniuka (12 pkt, w tym 7 atakiem, 3 blokiem i 2 zagrywką). W ekipie gości najwięcej punktów zdobył Francisco Iribarne - 12, a Pierre Perin, który grał od połowy drugiej partii, punktował 7 razy i był to drugi wynik w zespole.
PGE Projekt Warszawa objął prowadzenie w grupie A Ligi Mistrzów, w drugim wtorkowym meczu tej grupy berlińczycy pokonali przed własną publicznością ACH Volley Lublana 3:1. Następnym rywalem podopiecznych trenera Piotra Grabana będą mistrzowie Słowenii, z którym warszawiacy zmierzą się na wyjeździe 21 listopada.
Cieszymy się z tego zwycięstwa, przede wszystkim, że mecz jest wygrany bez straty setów. Wiemy, że sety i małe punkty mogą się potem liczyć przy układzie tabeli i bardzo nam zależało na tym, żeby wygrać jak najwyżej. Udało się to niewielkim nakładem sił, rywale niczym nas nie zaskoczyli. Wiedzieliśmy, że do grupy byli dolosowani z czwartego koszyka, że nie grają takiej siatkówki jak kilka lat temu. Wiedzieliśmy też, że są nieobliczalni, więc chcieliśmy narzucić im własne warunki i wygrać najszybciej jak się da. Teraz możemy się skupić na najbliższym meczu ligowym, który będzie bardzo ciężki, zagramy na wyjeździe z drużyną z Gorzowa, a "rozpracowywaniem" kolejnego rywala w Lidze Mistrzów, czyli zespołu z Lublany, zajmiemy się dopiero po tym spotkaniu w Gorzowie.
- powiedział po wtorkowym meczu Damian Wojtaszek, libero PGE Projeku Warszawa.
PGE Projekt Warszawa - VC Greenyard Maaseik 3:0 (25:9, 25:17, 25:21)
MVP: Jurij Semeniuk
PGE Projekt Warszawa: Artur Szalpuk, Jakub Kochanowski, Linus Weber, Kevin Tillie, Jurij Semeniuk, Jan Firlej, Damian Wojtaszek (libero) oraz Karol Borkowski, Jędrzej Gruszczyński (libero), Jakub Kowalczyk, Michał Kozłowski. Trener: Piotr Graban.
VC Greenyard Maaseik: Francisco Iribarne, Miguel Angel Fornes, Jolan Cox, Cody Kessel, Alex Saaremaa, Renet Vanker, Landon Currie (libero) oraz Andris Sirjakovs, Dawid Pawlun, Sam Fafchamps, Pierre Perin. Trener: Guido Gortzen.
[FOTORELACJANOWA]5952[/FOTORELACJANOWA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz