Kiedyś, gdy Ursynów dopiero powstawał cukierni było jak na lekarstwo. Ursynowianie do dziś wspominają jednak tę jedną - jak twierdzą - jedyną i niepowtarzalną... Nieistniejąca cukiernia "Lucrum" na Olkówku w latach 80-tych XX wieku miała swój złoty czas... Podobnie jak inne - pamiętacie "Tabazę" albo "Basztę"?
Dziś plac zabaw, parkingi a kiedyś... parę bloków wokół i pole. 30 lat temu dzisiejszy Olkówek nie przypominał tego dzisiejszego, choć ślady po dawnej białej willi, którą do dziś wspominają okoliczni mieszkańcy wciąż tam są.
W latach socjalizmu - ustroju wiecznego niedoboru - każda prywatna inicjatywa była przyjmowana przez mieszkańców z entuzjazmem. Ciasta czy pączki można było oczywiście kupić w Megasamie przy Surowieckiego, ale te najpyszniejsze były ponoć właśnie w willi na Olkówku.
powyżej: Zamknięta willa "Lucrum" - 2006 rok; Olkówek - rok 1981 - źródło: ursynow.org.pl
Zakład rzemieślniczy pod wdzięczną nazwą "Lucrum" prowadził mistrz cukiernictwa Stanisław Tarnogrodzki. Do wilii przy Puszczyka 12 wprowadził się w 1984 roku. Zrazu otworzył cukiernię, która szybko na wygłodniałym inteligenckim osiedlu stała się hitem.
- Latałem tam w niedzielę, aby kupić coś słodkiego, bo to była jedyna w okolicy czynna cukiernia. Pamiętam świetną babkę włoską! Miała polewę czekoladową i pyszny krem w środku - wspomina pan Edward ze Stokłosów.
- To pierwsze miejsce gdzie można było zjeść sensowne ciastko w okolicy... pamiętam też ruinę obok, która od zawsze straszyła wybitymi oknami.... podobno zbierali się tam sataniści - wspomina jedna z internautek.
- Królowały tu maźnięte na olejno ściany pełne dyplomów mistrzowskich założyciela. Od razu było wiadomo – fachowiec, reprezentant słodkiego oldksulu. Całości dopełniał charakterystyczny dla epoki przedklimatyzacyjnej słodkawy zapach pieczonego ciasta - pisze Maciej Mazur w artykule poświęconym cukierni na ursynow.org.pl.
powyżej: Cukiernia "Lucrum" na Olkówku - stan sprzed wyburzenia, źródło: Ursynów w komie
Słynna cukiernia na Olkówku miała swój złoty czas jeszcze tylko przez około 10 lat. W 2009 roku została zamknięta - konkurencja była zbyt duża a właściciele zmieniać się nie chcieli. Wokół otwierano kioski z ciastem, powstawały też pierwsze "nowoczesne" cukiernie. Słynna willa - już opustoszała - jeszcze długo stała i przyjmowała bezdomnych. Ostatecznie rozebrano ją w 2013 roku.
powyżej: Tak wygląda obecnie miejsce po budynku cukierni "Lucrum".
Piotr Ciara, 37-latek ze Strzeleckiego pamięta równie lokal przy Lachmana. Mieścił się w budynku przy DK "Stokłosy". Publika waliła tam drzwiami i oknami na lody włoskie.
- Ja chodziłem tam z rodzicami na pyszne rurki z kremem - wspomina pan Piotr i podaje jeszcze jedno swoje kultowe miejsce z dzieciństwa - cukiernię przy Hawajskiej. - Po mszy, wtedy jeszcze w kaplicy św. Tomasza Apostoła, chodziło się tam na lody z automatu.
Z kolei w okolicach Megasamu na Surowieckiego mieszkańcy chętnie chodzili do cukierni "Tabaza". Plan osiedli Ursynów-Natolin wspomina również o: Cafe Metro oraz Cafe Oczko przy ZWM, Maderze przy Grzegorzewskiej 6. Bary kawowe (w których można było rozkoszować się słodyczami) mieściły się przy Herbsta 4 i w Domu Sztuki przy Wiolinowej.
powyżej" "Baszta" przy Puławskiej - stan obecny, zdjęcia własne
Cały Zielony Ursynów z kolei z łezką w oku wspomina słynną "Basztę". - W okrąglaku były ciasta a wszystkie dzieci po kościele stawały w kolejce i czekały do okienka z pysznymi lodami i oranżadą. Tam były tłumy - mówi Marzena. W Pyrach dobra cukiernia z pączkami i faworkami mieściła się w dawnym dworku przy Puławskiej - tam gdzie dziś znajduje się centrum handlowe. Dworek rozebrano i po cukierni nie ma dziś ani śladu.
*Przy tworzeniu artykułu korzystaliśmy z nieocenionego źródła informacji o historii naszej dzielnicy: ursynow.org.pl
* artykuł ukazał się po raz pierwszy na naszych łamach w 2016 roku
0 0
Ale czy ta cukiernia baszta mieściła się w słynnej restauracji baszta? Jeśli tam to cały czas istnieje. Tylko niestety jest opustoszala i istnieje. Szkoda. Pamiętaj ze j a ko dziecko chodziłam tam co niedziela z rodzicami na obiady. Fajnie tam było.
1 0
Na Lachmana (?) była cukiernia "ZBYCH" słynna wśród dzieciaków niekoniecznie z racji słodyczy ale z racji kilku automatów elektronicznych (dla niewtajemniczonych, nie każdy miał komputer z grami w domu - niektórzy część kieszonkowego przeznaczali na gry w "Zbychu"). W Cafe Metro (Bacewicz ? albo ZWM, obok dzisiejszej Biedry) 2 x lody cassate, dwie cole oraz dwie pyszne bezy kosztowały 188 złotych (to nie było drogo jak na lata osiemdziesiąte - zostawiając za słodycze banknot z Jarosławem Dąbrowskim można było przy okazji obejrzeć wystawy sztuki, które co jakiś czas były zmieniane). Później, na Ursynowie pojawiły się w niektórych miejscach budy z pieczywem (większe kioski), w których można było obok pieczywa kupić słodkie bułki i pączki - ale to nie to samo, co cukiernia ...
0 0
Pamiętam Lucrum. Była tam bardzo miła obsługa, ale rzecyzywiście pod koniec chyba poobrażali się na swiat i szło coraz gorzej... Czynsz rósł a oni nie byli w stanie się utrzymać.
0 0
"Baszta" a raczej okrągły barek to miejsce spotkań po lekcjach, tam również jadłam pierwsze lody włoskie z automatu, to były czasy....
2 1
Panu Ciarze coś się pomyliło, przy DK Stokłosy nie było zadnej cukierni, no chyba, ze chodzi o bar Zbych przy Lachmana 6, ale to kawałek od Domu Kultury.
Była też kawiarnia " Oczko" na ZWM 5, tam teraz miesci się biblioteka.
0 0
Pamiętam z dzieciństwa Basztę...Na pierwszym zdjęciu - to bar (do restauracji wjeżdżało się bramą z lewej strony), babcia nie pozwalała tam chodzić (bo towarzystwo przesiadywało i piwo piło). Za to w ciągu po prawej stronie było okienko, gdzie latem dziadek zabierał mnie na lody z automatu.