Od około dwóch tygodni mieszkanka Bielan i wolontariuszka "Ptasiego Patrolu" Fundacji Noga w Łapę obserwuje bardzo niepokojące zjawisko. Pani Beata zaczęła znajdować ptaki krukowate - wrony oraz kawki - z silnymi objawami neurologicznymi, a niektóre już martwe. Chore ptaki mają problem z poruszaniem się i odlatywaniem. Zdarzało się również, że przewracały, miały przyspieszony oddech czy krwotoki wewnętrzne. Wolontariuszka odwoziła chore osobniki do ptasiego azylu oraz informowała o całej sprawie w mediach społecznościowych.
Rzecznika prasowa Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków w rozmowie z Polską Agencja Prasową potwierdziła olbrzymią skalę zjawiska.
Aktualnie w Warszawie i okolicach, jak Rembertów, Babice, codziennie jest znajdowanych od kilku do kilkudziesięciu osobników chorych w różnej kondycji lub martwych. Ptaki żywe są odwożone do ptasiego azylu, ale wiele z nich umiera już po drodze
- mówi Monika Klimowicz-Kominowska.
Szefowa Fundacji Noga w Łapę, działającej na rzecz zwierząt, mającej siedzibę na Ursynowie, informuje, że przypadek chorego ptaka pojawił się już także w naszej dzielnicy.
Na pewno jedną wronę z Ursynowa odwiozłyśmy osobiście do ptasiego azylu właśnie z tymi objawami. O większej liczbie nie wiem
- mówi nam Renata Markowska.
Fundacja zaangażowała się w sprawę, informując o problemie organy państwowe i służby. Na razie z umiarkowanym skutkiem.
Zawiadomiłyśmy wszystkie możliwe służby i organy zarówno ochrony środowiska, jak i weterynaryjne. Uzyskałyśmy tylko informację zwrotną od powiatowego lekarza weterynarii, że badania epidemiologiczne na ptasią grypę i rzekomy pomór drobiu nie wykazały obecności wirusów tych chorób
Według mnie to jest ogromna tragedia. Giną zwierzęta w okropnych męczarniach, skala tego zjawiska jest bardzo duża, więc spodziewam się bardzo silnego obniżenia populacji tych ptaków w Warszawie. Przyczyny do tej pory nie są wyjaśnione. To ja jako organizacja wzniecam alarm, a służby zachowują trochę taki moim zdaniem zbyt daleko posunięty dystans i wstrzemięźliwość. Nie chodzi o to, żeby robić panikę, ale ja miałam takie wrażenie w tych kontaktach, że nikt nie chcę się tym tak rzetelnie i pilnie zająć
- dodaje Renata Markowska.
Szefowa fundacji usilnie domaga się od służb wykonania badań toksykologicznych. Ma pewne podejrzenia dotyczące tego, co dzieje się z krukowatymi w stolicy.
Cztery lata temu na ul. Puszczyka miałam zgłoszenia o około 10 ptakach. Pojechałam tam na miejsce i któryś z tych ptaków umierał na moich oczach. Widziałam te objawy i są bardzo podobne, praktycznie takie same, jak objawy tych ptaków teraz.
Wtedy miałam od zgłaszających mieszkańców informacje, że są stosowane jakieś środki biobójcze na osiedlu. To nie zostało potwierdzone przez policję, bo mimo że to zgłosiłam, policja praktycznie nic nie zrobiła. Sprawa dotarła chyba nawet do sądu i było umorzenie dochodzenia ze względu na nie znalezienie sprawców.
Ewidentnie wtedy badania toksykologiczne, które zleciłam i które zostały wykonane na jednym z martwych ptaków, wykazały właśnie obecność tych środków biobójczych. Oczywiście ja nie jestem specjalistką, nie jestem wcale pewna, że akurat ten pomór jest spowodowany zatruciami masowymi wskutek używania w mieście środków biobójczych, natomiast objawy są bardzo charakterystyczne dla tych substancji
- mówi Renata Markowska.
Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków przekazało, że badania toksykologiczne oraz w kierunku wirusa gorączki Zachodniego Nilu zostały zlecone Państwowemu Instytutowi Weterynaryjnemu w Puławach. Te pierwsze będą wykonywane "najpewniej w kierunku preparatu, który znajduje się w trutce na gryzonie oraz pestycydów".
Co w przypadku, gdy my sami znajdziemy ptaka z objawami neurologicznymi? Żywe osobniki należy zgłosić do ekopatrolu Straży Miejskiej (tel. 986) i poinformować, że ptak wykazuje objawy choroby lub zatrucia. W tej sprawie można się również skontaktować z Fundacją Noga w Łapę. Osoby, które zdecydują się na przewiezienie ptaka samodzielnie do ptasiego azylu, powinny pamiętać o jednorazowych rękawiczkach.
Martwe ptaki powinno się zgłaszać mailowo na adres: [email protected] wraz z informacjami o dacie znalezienia osobnika, lokalizacji i gatunku. Dalej należy zgłosić sprawę na numer 19 115, tak aby martwy ptak został zabrany. Należy również zachować szczególną ostrożność i dopóki przyczyna chorób ptaków nie jest znana, nie pozwalać zwierzętom domowym podchodzić do martwych ptaków lub tych wykazujących niepokojące objawy.
CzarnyKruk20:49, 06.08.2024
Ratujmy ptasich braci!!!
Irfy10:02, 07.08.2024
Na pewno nie jeden. Sam widziałem ze trzy martwe wrony. Na Stokłosach i jedną na terenie SGGW. I nie były to jakieś stare, zdziadziałe wrony, tylko młode, silne. Mam nadzieję, że jeśli giną od jakiegoś chemicznego syfu to ten, kto tym pryska, przestanie to robić. Sam kilka wron wychowałem na wodzie i kurczaku zostawianym na balkonie dla młodych z pobliskiego gniazda. Mądre zwierzaki. Ja im wodę i jedzenie a one mi w zamian przynosiły jakieś patyczki albo wstążki. Oczywiście dla mnie nieprzydatne, ale sam fakt, że zwierzaki chciały się jakoś odwdzięczyć świadczy o inteligencji społecznej.
Wernyhora10:55, 07.08.2024
ruda wrona orła nie pokona
krasnal ogrodowy13:38, 07.08.2024
Tym bardziej śmietniki powinny być lepiej zabezpieczane, zarówno przed szczurami jak i ptakami. Szkoda krukowatych, ale ich populacja zrobiła się tak duża, że stały się uciążliwe.
Ela07:30, 09.08.2024
Taka chora wronę widziałam 4 sierpnia na spacerze z z psem przy Sosnowskiego 4. Miała otwarty szeroko dziób, stała przodem do krzaków, a tyłem do chodnika. Próbowała się ruszyć i machała skrzydłami, ale nie mogła się unieść. I zamknąć dzioba. Wyglądało właśnie na problemy neurologiczne. Zgłosiłam do ekopatrolu, zabrać nie mogłam.
czyt.12:10, 10.08.2024
Taaa, pod monopolowym więcej takich z 'problemami neurologicznymi' ...
X00:00, 10.08.2024
Już 2-3 tyg zauważyłam, ze z wronami i kawkami dzieje się coś dziwnego, miały otwarte dzioby i dziwne zachowanie. Myślałam, że przez upały. A niedawno w rejonie Vistuli widziałam młodą bardzo osowiałą i nieruchomą na trawie. Czyli coś jest na rzeczy
X00:02, 10.08.2024
A ruszać też nie ruszałam takich sama, bo chore moze być, zatrute albo i zdrowe tylko źle lata, a matka się rzuci z dziobem jak to bywało. Ostatnio atakowały ludzi, namnożyło się ich więcej, może ktoś zaczął szeryfować
1 6
pisdzielec kulawy