We wrześniu minęły dwa lata od otwarcia „Alternatyw”. Jak pan wspomina początki swojej pracy?
Ruszyliśmy formalnie jako instytucja 1 maja, czyli mieliśmy dokładnie cztery i pół miesiąca na zorganizowanie centrum kultury od zera. To był wspaniały czas i duże wyzwanie. Dostaliśmy na starcie piękny obiekt, więc baza do działania już była, ale trzeba było wypełnić ten obiekt treścią, tchnąć w niego ducha, a więc zacząć od rzeczy fundamentalnej, czyli skompletowania zespołu.
Na starcie mówił pan, że chce zgromadzić zespół ludzi, którzy nie będą tylko pracownikami, ale też pasjonatami kultury. Udało się?
Tak, bezwzględnie! Oczywiście następowały i wciąż mają miejsce pewne korekty, tzn. ktoś odchodzi, ktoś przychodzi, ale to jest zawsze zastrzyk świeżej energii i nowe pomysły, więc ten zespół jest żywą tkanką. Sporo jest też osób, które są z nami od początku, co zapewnia pewną ciągłość działania. Niezmiennie jest w nich pasja, pomysłowość i entuzjazm. Jest dla mnie ważne słyszeć od nich, że są po prostu zadowoleni, że mogą współtworzyć nową instytucję. To jest ogromna satysfakcja tworzyć coś od zera według własnej koncepcji, wdrażać ją w życie. Można powiedzieć, że jest to rodzaj takiego autorskiego dzieła.
Oprócz zespołu do prowadzenia działalności potrzebne są też środki finansowe. Początkowe dotacje – jak na tak dużą instytucję – były dość niewielkie, również w porównaniu z podobnymi ośrodkami na terenie Warszawy. Jak idzie finansowanie działalności?
Nie mogę narzekać na finansowanie. Oczywiście jest tak, że im więcej mamy pieniędzy, tym więcej możemy zrobić. Ale finansowanie, które zapewnia nam organ prowadzący – dzielnica Ursynów – jest naprawdę na poziomie odpowiadającym naszym potrzebom. Budżet zresztą rośnie z roku na rok. W 2024 roku też ma być trochę wyższy niż tegoroczny. Oprócz tego kilka razy w ciągu roku mamy zwiększany budżet, gdy zgłaszamy zapotrzebowanie na dodatkowe środki na jakieś zadania i pomysły spoza pierwotnego planu oraz koszty wynikające z inflacji. Cały czas rosną rachunki za prąd, za ciepło i za sprzątanie. To są takie przyziemne sprawy, bez których załatwienia żadna instytucja nie może funkcjonować.
A źródła poza budżetem od dzielnicy?
Ramowo patrząc na budżet, to podstawą jest dotacja od dzielnicy. Drugą ścieżką finansowania są dochody własne, które wypracowujemy. Bardzo nas to cieszy, że one też rosną z roku na rok. Mamy coraz więcej widzów, słuchaczy i uczestników wydarzeń, więc udział procentowy tych przychodów w budżecie się zwiększa. Staramy się też aktywnie pozyskiwać dodatkowe środki ze źródeł zewnętrznych, takich jak miejskie granty celowe. Inaczej ze środkami centralnymi. Z przyczyn politycznych Ministerstwo Kultury nie było skłonne doceniać warszawskich instytucji, ale mam nadzieję, że to się teraz zmieni. Budżet uzupełniamy też przychodami z komercyjnego wynajmu sal, ale nie wpływa to negatywnie na naszą działalność statutową.
Według pana zamysłu „Alternatywy” miały być ośrodkiem nie tylko dzielnicowym, ale też miejskim, a nawet ogólnopolskim. Czy faktycznie przyjeżdżają tu ludzie z całej Polski?
Tak, choć oczywiście naszym naturalnym i pierwszoplanowym odbiorcą są mieszkańcy Ursynowa i to oni są dla nas zawsze na pierwszym miejscu. Ale ze względu na ten wyjątkowy obiekt, piękną salę o takich walorach, jak dźwięk immersyjny i ponad 330 miejsc na widowni, grzechem zaniechania byłoby skupiać się tylko na projektach małych, niszowych i stricte lokalnych. Chcemy realizować przedsięwzięcia ważne i duże, bo mieszkańcy Ursynowa zasługują na możliwość łatwego i szybkiego dostępu do kultury najwyższych lotów.
Mamy też ambicje, by to miejsce przyciągało liczących się artystów i twórców, a zarazem odbiorców również spoza naszej dzielnicy i miasta. W ubiegłym roku na finał Festiwalu Nowe Oświecenie udało się nam zaprosić Wiesława Myśliwskiego – wspaniałego, wybitnego pisarza, dwukrotnego laureata nagrody Nike. To było dla nas wielkie wyróżnienie, bo ze względu na wiek ogranicza on aktywność i rzadko występuje publicznie, a dla nas zrobił wyjątek. Sala Szekspir była wypełniona po brzegi, podobnie druga sala, w której transmitowaliśmy spotkanie, i jeszcze udostępniliśmy je w Internecie, gdzie rozmowę na żywo oglądało półtora tysiąca osób. Po wejściówki ustawiła się kolejka i gdy już się one kończyły, jedna pani powiedziała: „Ja muszę dostać się na to spotkanie, bo przyjechałam na nie aż ze Szczecina”. Oczywiście wpuściliśmy ją.
Z sytuacji takich jak ta wnioskujemy, że mamy widownię również spoza Warszawy. Zresztą, niektóre działania już z założenia nie są lokalne, lecz wręcz międzynarodowe, jak np. zakończona niedawno trzecia edycja Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu, czyli wielkie święto teatru pantomimy, w ramach którego pokazywane są najlepsze spektakle teatru pantomimy z Polski i z zagranicy. Artyści są z różnych krajów, ale też miłośnicy pantomimy na to wydarzenie przyjeżdżają naprawdę z daleka, bo odbywa się ono raz do roku i cieszę się, że ma miejsce właśnie u nas. Tak właśnie rozumiemy otwieranie się na publiczność ponadlokalną.
Pana największa duma związana z działalnością „Alternatyw” to...
Zespół, bo bez ludzi nic by tu nie powstało. Jesteśmy jak wielka rodzina, cieszymy się swoją obecnością, tym, że razem coś współtworzymy. Ja to widzę po twarzach, ludzie są uśmiechnięci i zadowoleni. Jak rozmawiamy o różnych projektach, to się bardzo do tego zapalamy, więc stanowimy grupę, którą łączą wspólne pasje. Każdy ma troszkę inne pola zainteresowań i daje to efekt synergii.
A udało się też stworzyć lokalną społeczność z mieszkańcami Ursynowa? Czy ursynowianie czują się związani z tym miejscem?
Coraz częściej widzę u nas te same twarze, czyli ludzie do nas wracają. To się staje dla wielu osób ich miejsce, do którego przychodzą regularnie. Z niektórymi osobami, mijając się, wymieniamy uśmiechy, machamy do siebie, kłaniamy się, znamy się z widzenia albo i osobiście, więc wytwarza się społeczność uczestników naszych wydarzeń. Tworzymy miejsce, do którego ludzie chcą wracać i to jest dla nas najważniejszą oceną tego, co robimy.
Jest pan zadowolony z tego, co udało się uzyskać po tych dwóch latach?
Powiem nieskromnie, że jestem bardzo zadowolony, bo powstało miejsce tętniące życiem. Jak spojrzymy na to, co już się udało zrobić, to niedługo nie będzie takich artystów w Polsce, którzy u nas jeszcze nie występowali. Mówimy o naprawdę największych i najważniejszych nazwiskach. Dwa lata wystarczyły nam, by zaprosić całą plejadę polskich twórców i to jest duże osiągnięcie, mamy z czego się cieszyć. To jest czas na maksa dobrze wykorzystany!
Na początku roku pojawiła się informacja o likwidacji Multikina. Właśnie zakupiliście nowoczesny projektor kinowy. Czy to jakaś szansa na rozwój „Alternatyw” w nowym kierunku?
Jak najbardziej, bo mając wspaniałą salę widowiskowo-teatralną z trzema ekranami do różnych projekcji, w tym z ekranem kinowym, od początku chcieliśmy pokazywać ciekawe i wartościowe filmy, i to realizujemy. Jednak z tym projektorem, którym dysponowaliśmy do tej pory, mieliśmy pewne ograniczenia techniczne i nie mogliśmy pokazywać bardzo wielu filmów. Żeby się rozwijać, a przede wszystkim, by móc pokazywać wszystko to, co chcemy, potrzebowaliśmy bardziej zaawansowanego projektora.
Zwróciliśmy się z prośbą do naszego organu prowadzącego i dostaliśmy na to niebagatelne pieniądze – około pół miliona złotych, z czego bardzo się cieszę i za co bardzo dziękuję. I teraz ten piękny, cyfrowy, najwyższej jakości projektor będzie sprzęgnięty z naszym systemem dźwięku immersyjnego i będzie zapewniał nie tylko najwyższej jakości obraz, ale również dźwięk.
A co do Multikina, to my nie postrzegamy tego w takich kategoriach, że teraz przejmujemy jego widownię. Multikino to kilkanaście sal i trochę inna forma oglądania. Jest popcorn i napoje, i dużo komercyjnych tytułów. A u nas jedna sala i to jeszcze dzielona na wszystkie inne wydarzenia typu koncerty, spektakle itd. Będziemy więc kontynuować to, co od początku sobie założyliśmy. Będzie u nas pokazywane dobre, wartościowe, autorskie kino festiwalowe, które nie zawsze, albo czasami nigdy nie trafiało do dystrybucji w multipleksach. Natomiast gdy nie będzie już na Ursynowie Multikina, to oczywiście poszerzymy nasz repertuar o trochę bardziej komercyjne tytuły, ale nadal takie, które przejdą nasze sito jakościowe.
Czy jeszcze jakieś nowości szykują się na najbliższy czas? Może jakiś nowy kierunek rozwoju „Alternatyw”?
Cały czas staramy się wprowadzać różne korekty i zmiany repertuaru, by czymś zaskakiwać, by przyciągać, by nie było wrażenia, że na początku nastąpiła erupcja pomysłowości i zaciekawienia, a później wyhamowaliśmy. Nie chcemy sobie na to pozwolić, więc to jest nasze stałe wyzwanie. Dużym przedsięwzięciem, które na pewno wprowadzi nową jakość, będzie uruchomienie w naszym budynku działalności gastronomicznej. Widzimy, że ludzie potrzebują, w oczekiwaniu na koncert lub spektakl, a jeszcze może bardziej po wydarzeniu, gdzieś usiąść, wypić kawę, coś zjeść i porozmawiać. Na razie tej możliwości nie ma, ale jest to przewidziane, bo w naszym obiekcie znajduje się skrzydło, które jest przeznaczone właśnie na przyszłą restaurację. Od samego początku, kiedy tu jesteśmy, załatwiane są przez urząd dzielnicy i urząd miasta, oczywiście z naszym udziałem, kwestie formalne, które zakończą się nie wcześniej niż za rok, a może nawet za dwa lata. Niestety tyle to trwa.
Jednym z większych wydarzeń, które zorganizowaliście, a które zapowiadał pan już na starcie, jest Festiwal Nowe Oświecenie – właśnie ruszyła druga edycja. To bardziej pożywka intelektualna niż rozrywka. Ubiegłoroczna, pierwsza edycja była swego rodzaju eksperymentem. Udanym?
Bardzo udanym! Przez cztery dni gościliśmy wybitnych naukowców, filozofów, pisarzy, ale też artystów estradowych, muzyków. Były koncerty, działała księgarnia oraz odbywał się targ nowej żywności. To doświadczenie i przemyślenia na jego temat dały nam asumpt do tego, by wprowadzić pewne zmiany, by jeszcze bardziej dopasować festiwal do potrzeb i możliwości odbiorców.
Widząc, że cieszy się on zainteresowaniem, rozwinęliśmy go, bo z zeszłorocznych czterech dni w tym roku zrobiło się aż osiem. Zmieniliśmy układ programu, żeby był bardziej dostępny i te wydarzenia, które stanowią clou festiwalu, odbywają się popołudniami i wieczorami, żeby każdy, kto chce wziąć w nich udział, mógł do nas zdążyć np. po pracy. To, co było dobre i się sprawdziło, zachowaliśmy, więc w tym roku również będzie funkcjonowała księgarnia festiwalowa. Będzie można w niej nabyć książki wszystkich osób, które u nas wystąpią, a także inne, które są ważne w tym obszarze tematycznym. Powtórzymy targ nowej żywności, bo cieszył się dużym zainteresowaniem. Zasadzimy też kolejne drzewo, bo jedno już mamy, jako pamiątkę po pierwszej edycji. To jest nawiązanie do tego, co jest bardzo ważne podczas naszego festiwalu, czyli ekologii.
Tak, Nowe Oświecenie to zdecydowanie coś więcej niż tylko kultura.
Ja nazywam ten festiwal "humanistycznym", bo on wykracza poza jedną dziedzinę. Do szeroko rozumianej kultury dodajemy jeszcze mocny komponent naukowy. Zapraszamy naukowców i specjalistów z różnych dziedzin, także takich jak np. żywienie. Jako ludzkość i cywilizacja stoimy przed wielkimi wyzwaniami związanymi ze sposobem życia. Planeta nie ma nieograniczonych zasobów, również żywnościowych. Szukając odpowiedzi na wyzwania współczesności, trzeba poruszać takie zagadnienia, jak ekologia, biologia, rolnictwo. Ale blok kulturalny podczas festiwalu też oczywiście będzie znaczący. Zaplanowaliśmy koncerty, wystawy, spektakle teatralne.
Formuła naszego festiwalu wyróżnia się na tle podobnych wydarzeń. Inne organizowane są głównie podczas wakacji, towarzyszącą letniemu wypoczynkowi. A wiadomo, że Warszawa w czasie lata trochę się wyludnia, więc my festiwal organizujemy w październiku, gdy już wszyscy są na miejscu, także studenci, bo kierujemy naszą propozycję także do ludzi młodych, studiujących. Mogą się u nas dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. Formuła jesiennego festiwalu kulturalno-naukowego sprawdziła się i chcemy ją w kolejnych latach kontynuować.
Dziękuję za rozmowę.
MieszkankaAnka 15:22, 22.10.2023
Partyjny nominant i aferał. Szkoda, że doprowadził do upadku domy kultury na Natolinie i Imielinie zabierając wszystkie środki na kulturę w dzielnicy.
Ursyniak15:49, 22.10.2023
Promuje głównie jedną grupę. Dyskutowaliśmy o tym w innym wątku.
takapropos17:12, 22.10.2023
jus sam widok budynku odrzuca. Odrzuca również lewacka-antypolska ideologia promowana w tym szkaradnym miejscu.
Merq10:17, 23.10.2023
Zamiast kulturę promować lokalnie, małymi porcjami (Kabaty, Natolin, Zielony Ursynów, Wysoki Ursynów itd), to robi się centralizację by się pochwalić jakie to 'gwiazdy i atrakcje' nie są w repertuarze. Będzie tak że będą przyjeżdżać ludzie z całego miasta, a dla nas będzie zostawać 15% miejsc. O dzieciach nie wspominając bo kto będzie jechał z dzieckiem przez pół Ursynowa na np. teatrzyk na którym za każdym razem dziecko spotka kompletnie obce osoby zamiast znajome twarze z okolicy.
Krystyna 7806:59, 06.06.2025
O zajęciach dla seniorów które są drogie i źle prowadzone nie wspomnę.
Ponad 2000 osób zagrożonych zwolnieniami
"Łatwy w hodowli".
Dzielnicowy Parys
20:54, 2025-06-06
"Jestem zawiedziona". Ursynów komentuje wyniki wyborów
ale skowyt , ale wycie tak sie kończy pogarda i ignorancja. tym razem ludzie nie dali sie oszukać.
WYBORCA
20:25, 2025-06-06
Jak dbamy o park linearny? Są już pierwsze zniszczenia!
nie bac tuska
nie bac tuska
18:49, 2025-06-06
Jak dbamy o park linearny? Są już pierwsze zniszczenia!
Brakuje moim zdaniem miejsca na ognisko. Wieczorna integracja przy pieczeniu kiełbasek i wspólny śpiew przy akompaniamencie gitary. Albo krąg taneczny i weekendowe sąsiedzkie potańcówki. Jest to jakiś pomysł na kolejny BO.
ech
16:20, 2025-06-06
6 2
Niestety tutejszy pelikanat łyka te bzdury bez sekundy zastanowienia. Obecny festiwal to tylko potwierdza.