Przewrócone śmietniki, pomazane markerami place zabaw i zniszczona infrastruktura. W ostatnim czasie na ursynowskich grupach sąsiedzkich pojawia się coraz więcej doniesień o aktach wandalizmu ze strony młodzieży. Wyraz buntu i niestabilności emocjonalnej czy przejaw głupoty? Na to pytanie odpowiada nam psycholog.
Na początku roku przy ulicy Szolca-Rogozińskiego 17 grupka nastolatków kopniakiem przewaliła na ziemię kosz na śmieci. Zdaniem świadków zdarzenia młodzi ludzie mieli z tego wybryku dużo frajdy. O zdarzeniu poinformował na sąsiedzkiej grupie pan Adam.
- Drodzy rodzice, jeśli to są wasze pociechy, to poproście je, aby zreperowały śmietnik, który tak bardzo im przeszkadzał, że musiały go kopniakiem rozwalić - napisał, umieszczając zdjęcie trzech chłopców, którzy przewrócili kosz.
Mieszkańcy nie szczędzili w komentarzach negatywnych opinii o manierach nastolatków. Zauważyli również, że młodzieży ciężko teraz zwrócić uwagę.
- Kilka razy zwróciłam uwagę chłopcom w wieku ok. 8-12 lat. Spotkałam się z tak chamskimi odzywkami, że ja jako dorosła nie wiedziałam jak na to odpowiedzieć. Nie spodziewałam się takiego chamstwa, krnąbrności, pewności siebie, braku kultury, puszkowania i jeszcze szukania zaczepki - skomentowała ursynowianka.
Ofiarą wandali często pada również Park Motyli na Kabatach. Ostatnio po raz kolejny postanowili zaznaczyć w tym miejscu swoją obecność - pomazali tablice i altankę oraz karmniki dla ptaków.
- Ten proces trwa od początku i dotyczy niestety także roślinności. Liczne drzewa i krzewy pousychały, kwietne łąki zamieniły się w dzikie chwastowiska, plastikowe elementy okazały się nietrwałe i stopniowo odpadają z ławek czy tablic, podobnie jak naklejki. Samorząd nie wykazuje szczególnego zainteresowania tą realizacją - pisze pani Joanna.
Wandale próbowali także wyrwać stoliki i ławki. Nie odstraszył ich nawet zamontowany w ubiegłym roku przez dzielnicę monitoring - tzw. fotopułapka.
- Będziemy próbowali ustalić sprawców za pomocą kamer, ale nie mamy wpływu na to jak ludzie wychowali swoje dzieci. Na pewno będziemy musieli to naprawić i oczyścić - mówi wiceburmistrz Bartosz Dominiak.
Dalsza część artykułu pod galerią.
[FOTORELACJA]4635[/FOTORELACJA]
O problemie wandalizmu wśród młodzieży rozmawiamy z psychologiem i psychoterapeutą Magdaleną Sękowską z Uniwersytetu SWPS.
Skąd u młodzieży chęć do niszczenia naszego wspólnego dobra?
To nie jest intencjonalna chęć niszczenia wspólnego dobra - jest to sposób zaistnienia w przestrzeni publicznej lub forma rozładowania się i dostymulowania. Pierwszy sposób istnieje od zawsze jako forma zaznaczenia swojej obecności w społeczeństwie. Młodzież chce w ten sposób, pokazać innym grupom społecznym swój bunt pokoleniowy - przeciwko dorosłym, którzy dyktują im swoje zasady. Są również takie akty wandalizmu, które są same w sobie sposobem na odreagowanie i nie są wyrazem buntu. Mamy tutaj do czynienia z aktami wyrażenia agresji, złości i napięcia emocjonalnego.
Czy zauważyła Pani, że problem się pogłębił w ostatnim czasie? Czy pandemia mogła się do tego przyczynić?
Ja myślę, że problem się pogłębia i przybiera różne formy. To jest problem regulacji emocjonalnej młodych ludzi i tego jak sobie młodzież radzi z tym co się z nimi dzieje - zarówno w związku z przejściami związanymi z dojrzewaniem, ale również z pandemią. Ograniczenie w spotykaniu się, różne formy edukacyjne i kwarantanny zaburzają naturalny rytm funkcjonowania młodych ludzi, którzy muszą mieć ekspansję w świat zewnętrzny, aby poznać siebie. Jeżeli dziecko nie może poznawać nowych ludzi, przebywać w grupie i bawić się ze znajomymi, to ta ekspansja będzie przybierać formę destrukcyjną. W ten sposób młodzież wyzwala swoją energię i niszczy - niszczenie oznacza, że dziecko czuje, że ma wpływ na otaczający je świat. Destrukcja nie objawia się tylko w formie niszczenia przedmiotów czy agresji wobec innych, ale także jako autodestrukcja - np. cięcie się.
Jak tłumaczyć dziecku, że takie zachowania są złe?
Młodzież ma problem w radzeniu sobie z tym co przeżywa, co często przejawia się także utajoną depresją. Na pierwszy rzut oka tego nie widać - to dla nas, dla świata dorosłych ogromne wyzwanie. Trzeba tym młodym ludziom pomóc nie poprzez karanie, a poprzez pokazywanie tego, że emocjonalności też się trzeba uczyć. Powinniśmy sobie zadać kilka pytań: Co się dzieje z emocjami w naszej rodzinie? Czy my jako dorośli mówimy o naszych emocjach? Czy jak przychodzimy do domu po pracy, to otwarcie przyznajemy dzieciom - jestem smutny, zdenerwowany? Czy my jako dorośli jesteśmy dobrymi modelami dla swoich dzieci? Od tego powinniśmy zacząć. Emocje są wyrazem potrzeb i nie każmy dzieci za wyrażanie ich - podpowiadajmy im inne formy ich ujścia.
Gdzie szukać pomocy?
Psychologowie używają w tych czasach takiego sformułowania jak "samotna młodzież". Muszę przyznać, że to jest coś bardzo poruszającego. Wiele młodych ludzi, którzy przychodzą do naszej kliniki, mówi: "moja mama mnie nie słyszy" czy "z moim tatą nie da się rozmawiać". Wszyscy są razem w domu, a mimo to rodzic nie widzi, że dziecko w swoim pokoju tnie się, płacze czy myśli o samobójstwie. Większość rodziców sprawdza dzieci pod kątem nauki, ale nie patrzy na ich emocje.
Pierwszą drogą jest kontakt z dzieckiem - jeżeli mimo naszych prób jest on trudny, to powinniśmy udać się do specjalisty. Przy pierwszym spotkaniu warto wybrać się bez naszego dziecka, bo problem dotyczy także nas i musimy go zrozumieć. Zainteresujmy się tym, co robią i czują nasi najbliżsi.
Dziękuję za rozmowę.
AntekSpawacz15:29, 06.01.2022
Inteligencki Ursynów bawi się jak na elity przystało.
Pedagog15:53, 06.01.2022
Kiedyś na akty wandalizmu mówiono: bydło,teraz to uważam,że byłaby to obraza dla zwierząt. To po prostu upust głupoty i brak wychowania niestety wyniesione z domów.
Ja bym zamieścił to zdjęcie gdzie się da: strony FB związane z Ursynowem, czy w końcu do każdej ze szkolnych stron na Ursynowie - z pytaniem do Rad Pedagogicznych, czy rozpoznają "asów kultury"?.
Kolejny krok po rozpoznaniu - ukaranie zgodnie z Kodeksem,nakaz naprawy szkód, obniżone oceny z zachowania i podanie do publicznej wiadomości personaliów tych "odważnych".
Swoją drogą to jest monitoring przy stacji metra,ale też koło naszego domu na Polnej Róży - można przejrzeć i zobaczyć tych 3 dowcipnisiów.
Boryna16:32, 06.01.2022
Za dobrze mają
estim16:46, 06.01.2022
Zawsze istnieli wandale. Wzrosty aktów wandalizmu wiążą sie z poczuciem niskiej wartości, frustracja, połączoną z relatywnie dobra sytuacja materialna, ale dużymi rozpiętościami społecznymi. Dorabianie do tego ideologi psychologicznej jest pomyłką. Ludzie maja na chleb, dzieciaki sie nudza, maja kase na farby, to mażą po murach. Chca zaistnieć, a inaczej nie mogą.
claire 16:48, 06.01.2022
Żałosne próby zaimponowania kolegom i koleżankom. Czy sprawiedliwie byłoby winić tutaj rodziców tych dzieci ? Pewnie i tak robią co mogę, żeby jak najlepiej wychować swoje pociechy. Tu jest raczej wpływ jednostki na jednostkę i tak jak mówię, chęć zaimponowania nieśmiesznymi wybrykami.
Mamrot08:24, 07.01.2022
Rodzice tych wandali nic nie zrobili by dobrze wychować dzieci. I są tego efekty.
Bartosz18:48, 06.01.2022
Z domu się bierze, z domu...
Kabaczek22:46, 06.01.2022
Ostatnio jeden dostał trzy miesiące aresztu za bazgroły, więc może i w tym przypadku aparat państwowy będzie równie skuteczny.
Ziomek00:59, 07.01.2022
To się nazywa bezstresowe wychowanie , paręnaście lat temu to by wiedzieli gdzie jest ich miejsce. Parę pasów kablem i więcej by nic nie kopneli
Mamrot18:03, 07.01.2022
W 99,9 proc to nie tylko kabel ani żadna inna kara fizyczna nie była potrzebna. Wystarczało wychowanie, a jeśli go brakło to była presja otoczenia na odpowiednie zachowanie. Mówię jak było jeszcze ze 20 lat temu. Teraz nikt się młodzieżą nie interesuje . Mają wszystko to im odbija z dobrobytu. To rodzice pozwalają im na demolkę. Proste jak drut. I dorabianie do tego ideologii to nieporozumienie
K222:50, 07.01.2022
Jasne, kilkanaście lat temu nie było wandalizmu.
mamrot10:26, 08.01.2022
@K2 tak, w takiej skali jak obecnie nie było. Widzę nastolatków (i to bliżej 10 lat) którzy nieomal pod własnymi oknami usiłują zdemolować np. huśtawki. Nikt nie reaguje. Bo rodzice będą bronić swoich dzieci-chuliganów. A często wręcz patrzą na to co robią.
Ursynowianka21:12, 07.01.2022
Po 1 gdzie nagranie z kamer ze ci trzej chlopcy to zrobili po drugie chyba sa paragrafy na używanie czyisc zdjec z internetu. Po trzecie jak ludzie zasmiecaja innym ogródki niszczac nie tylko rośliny to wszyscy maja to wnosie. A może akurat te dzieci jak wiekszosc w ich wieku przechodza bunt co nie pozwala na niszczenie ale moze zamiast wstawiac ich zdjecia do internetu spróbowac znalesc rodzicow
mamrot10:28, 08.01.2022
Odezwała się mamusia?
Koszałkikocopałkikie19:45, 08.01.2022
Ciekawe czemu HU nie jest oburzone ciągłymi dewastacjami ławek bubli lenarczyka. Kempa wie, lenarczyk wie i od lat nikt z tym nic nie robi. Tylko my mieszkańcy płacimy za te fanaberie. A ławeczki po 15 k jak były dewastowane tak są.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu haloursynow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas redakcja@haloursynow.pl lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
18 17
Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że w innych dzielnicach wandali nie ma?
3 16
~AntekSpawacz - my się właśnie tak bawimy, a jak ty się bawisz, będąc mieszkańcem trójmiasta Błonie-Łowicz-Sochaczew ?