Zamknij

To była brudna kampania! Kupię grupę dla żony, fałszywa gazeta, agitacja w ratuszu

Sławek KińczykSławek Kińczyk 22:02, 04.04.2024 Aktualizacja: 00:57, 06.04.2024
Skomentuj

Wyjątkowo brudna końcówka kampanii wyborczej na Ursynowie! Otwarty Ursynów pomimo przegranej w sądzie wciąż oskarża Projekt Ursynów o "oszukiwanie mieszkańców". W dzielnicy kolportowane są broszurki udające gazetę informacyjną. Tymczasem na jaw wychodzą nowe informacje na temat byłego już pełnomocnika finansowego Otwartego Ursynowa. A liczne spółki powiązane z kandydatką OU Katarzyną Niemyjską nie płaciły podatków i ZUS-u oraz nie wypełniały obowiązków wynikających z kodeksu spółek. Jeśli dodamy do tego plemienne walki na grupach społecznościowych i agitację w urzędzie dzielnicy to obraz walki o mandaty na Ursynowie staje się przygnębiający.

haloursynow.pl

Tylko u nas!

16 marca relacjonowaliśmy konferencję prasową Otwartego Ursynowa - lokalnego komitetu, z którego kandyduje m.in. była radna i organizatorka wydarzeń na Ursynowie Goretta Szymańska. To tego dnia lokalny komitet rozpoczął frontalny atak na swoją konkurencję. 

Na czterech tablicach pojawiły się "grzechy" Projektu Ursynów. Grzech główny - rzekome wykorzystywanie narzędzia petycji internetowych do zbierania danych osobowych wyborców.

O co chodzi? Projekt Ursynów i Inicjatywa Mieszkańców Ursynowa od paru lat tworzą strony internetowe, na których można "podpisać się" pod treścią apelu do władz w różnych ważnych dla Ursynowa sprawach - m.in. likwidacji Multikina, budowy Parku Polskich Wynalazców czy Parku nad POW. Wraz z podaniem maila mieszkańcy zaznaczają zgodę na przetwarzanie danych oraz na wysyłanie newslettera stowarzyszeń. Następnie automat wysyła treść petycji z takim podpisem do adresata.

Wg definicji ustawowej nie są to petycje. Jak tłumaczyli obecni na konferencji działacze Projektu Ursynów to bardziej forma nacisku na władze, często skuteczniejsza niż ustawowe petycje. Otwarty Ursynów uznał jednak, że te petycje to forma wyłudzania od mieszkańców maili. Jego zdaniem ważne są tylko petycje określone w ustawie, które wymagają m.in. adresów podpisujących oraz papierowej formy.

Mamy do czynienia z przekrętami "na wnuczka", a na Ursynowie dorobiliśmy się opcji "przekręt na sąsiada". Proceder jest prosty. Panowie apelują w mediach społecznościowych o podpisywanie petycji, straszą sąsiadów, że nie powstanie park, wysypują te petycje z rękawa. Tworzą własne narzędzie do robienia tych petycji. Cel jest tylko jeden - zbieranie adresów mailowych i kodów pocztowych. Po co? Bo panowie dzielą się nimi wg okręgów i zaczynają słać na te adresy swoją bibułę polityczną, w której opisują rzekome, pozorowane działania

- oskarżała Goretta Szymańska z komitetu Otwarty Ursynów-PL2050. - Te petycje nigdzie nie wpłynęły - dodawała.

I właśnie za te słowa została skazana 2 kwietnia przez sąd w trybie wyborczym. Kandydaci Projektu Ursynów złożyli bowiem ponownie pozew wyborczy do Sądu Okręgowego w Warszawie. Pierwszy wniosek sąd oddalił ze względów formalnych, uznając, że nie dotyczy komitetu wyborczego.

Już wcześniej, na samej konferencji, Projekt Ursynów przekonywał, że jego formularze na stronach są zgodne z przepisami RODO, a petycje trafiają do adresatów, choć czasami są nierozpatrywane, bo niektóre urzędy uznają tylko petycje ustawowe. Nie oznacza to jednak, że maile nie docierały do adresatów.

Sąd skazał nieprawomocnie kandydatkę Otwartego Ursynowa

Sąd częściowo przyznał rację skarżącym i nakazał Goretcie Szymańskiej oraz Otwartemu Ursynowowi przeproszenie w ciągu 48 godzin kandydatów PU - Macieja Antosiuka i Antoniego Pomianowskiego, poprzez doręczenie im pism z przeprosinami.

Sąd uznał, że Szymańska i komitet OU naruszyli przepisy kodeksu wyborczego, podając nieprawdziwą informację o tym, że "petycje nie trafiały do adresatów". Wypowiedź o "fikcyjnym działaniu" z petycjami uznano za opinię niepodlegającą ocenie w kategoriach prawda-fałsz, a sąd nie ingeruje w opinie.

W efekcie sąd zakazał Szymańskiej i jej komitetowi rozpowszechniania informacji "jakoby petycje przygotowywane w ramach działalności społecznej przez Macieja Antosiuka oraz Antoniego Pomianowskiego nie były składane do adresatów i rozpatrywane przez organy administracji publicznej". Sędzia uznał też, że tablice z "kłamstwami PU" wystawione na konferencji prasowej nie są agitacją wyborczą, a zawierają opinie, a więc nie były brane pod uwagę podczas rozprawy.

Otwarty Ursynów kwestionuje wyrok. Goretta Szymańska w usuniętym już, bardzo emocjonalnym wpisie na Facebooku oświadczyła, że - cytujemy - "Ma to w d...".

Nazywa działaczy PU "oszustami petycyjnymi". Wyraźnie rozgoryczona kandydatka sąd nazywa "pisowskim".

Otwarty Ursynów zapowiedział jeszcze w dniu wydania orzeczenia przez Sąd Okręgowy odwołanie się. 

Nie zgadzamy się z ustaleniami sądu, przede wszystkim w zakresie faktycznym i dowodowym, dlatego złożymy zażalenie w terminie 24 godzin. (...) Informacje, które zamieściliśmy na stronie Otwarty Ursynów o „petycjach” Projektu Ursynów/IMU opieraliśmy na pismach organów, które były właściwe do udzielania odpowiedzi.

Jednocześnie podkreślamy, że Otwarty Ursynów odnosił się zawsze do petycji w rozumieniu ustawy o petycjach z 2014 r. Jest to drugie postępowanie w trybie wyborczym, które dotyczy naszego komitetu. Pierwszy protest wyborczy KWW Koalicji Mieszkańców Projekt Ursynów Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa Sąd Rejonowy oddalił.

- oświadczył Piotr Skubiszewski z Otwartego Ursynowa. W czwartek 4 kwietnia apelacja została wniesiona. Rozstrzygnięcie pewnie nie nastąpi już przed wyborami.

AKTUALIZACJA, 5 kwietnia, godz. 14 - Sąd apelacyjny oddalił zażalenie KWW Otwarty Ursynów Polska 2050. Tym samym komitet musi przeprosić Macieja Antosiuka i Antoniego Pomianowskiego.

Sprawa wypłynęła również na wtorkowej sesji rady dzielnicy. Piotr Antosiuk zapowiedział, że nie wystąpi na wspólnym zdjęciu radnych z Piotrem Skubiszewskim, do momentu aż nie przeprosi zgodnie z wyrokiem. Skubiszewski przypomniał, że to wyrok nieprawomocny. 

- W trybie wyborczym ktoś, kto jest pozwany, ma bardzo małe możliwości, aby w szybkim trybie odnieść się do wszystkich argumentów. Wg nas sąd poczynił błędy w ocenie stanu faktycznego i w ocenie dowodów - stwierdził.

Fałszywy tytuł rozpowszechnia tezy Otwartego Ursynowa

Tymczasem jeszcze we wtorek w skrzynkach wielu ursynowian zaczęły się pojawiać ulotki udające gazetę. Noszą one tytuł "Życie Ursynowa" i donoszą w sensacyjnym tonie: "Podpisaliście? Jeśli tak, to dołączyliście do kilku tysięcy oszukanych mieszkańców Ursynowa". I formułują te same tezy, o których mówiono na konferencji Otwartego Ursynowa 16 marca.

Jak sprawdziliśmy, "Życie Ursynowa" to tytuł, który w mediach społecznościowych ruszył niedawno. Ma swój kanał na Youtube od 21 marca, a na Facebooku od 3 marca i bardzo niewielu obserwujących. Polubienia na Facebooku wyglądają na kupione, bo dominują w nich konta z... Azji, a nie z Warszawy.

"ŻU" publikuje parę linków do informacji z warszawskich portali. Koncentruje się jednak na atakach na Projekt Ursynów - głównie w sprawie petycji. Filmiki mające oczernić ten komitet są przez "Życie Ursynowa" opłacone i rozpowszechniane jako "sponsorowane", by powiększyć ich zasięgi. Zasięgów na FB nie mogliśmy sprawdzić, na Youtube filmiki z oskarżeniami wobec Projektu Ursynów mają po kilkanaście wyświetleń.

Nie wiadomo, kto utworzył ten profil udający redakcję, ale moment jego utworzenia oraz treść mogą wskazywać na kogoś z komitetu Otwarty Ursynów.

Radny Antoni Pomianowski z PU przyłapał "na gorącym uczynku" osobę, która rozdawała pismo z agitacją przeciwko jego komitetowi. Kobieta przyznała się na filmiku opublikowanym w mediach społecznościowych, że pracuje dla Przemysława Niemyjskiego, byłego pełnomocnika finansowego komitetu Otwarty Ursynów-PL2050, współorganizatora kampanii tego ugrupowania oraz męża kandydatki Katarzyny Niemyjskiej. 

"Kupię grupę. Dla żony kandydatki"

Przemysław Niemyjski to biznesmen, organizator potańcówek ursynowskich na zlecenie dzielnicy w mijającej kadencji, wreszcie mąż kandydatki Otwartego Ursynowa, startującej z Imielina Katarzyny Niemyjskiej. To on nagrywał i emitował w mediach społecznościowych konferencje prasowe komitetu, był też pełnomocnikiem finansowym, a więc odpowiadał za budżet kampanii. Razem z Gorettą Szymańską tworzy popularny profil "Ursynów - tu mieszkam", na którym przez wiele ostatnich lat przekazywano informacje o działalności społecznej Szymańskiej i wydarzeniach na Ursynowie, budując zaufanie odbiorców. Przed wyborami profil nabrał już bardziej agitacyjnego, ostrzejszego charakteru - promował treści wyborcze Otwartego Ursynowa.

Niemyjski był bohaterem naszego głośnego artykułu sprzed dziesięciu lat. Opozycja zarzuciła wówczas burmistrzowi Piotrowi Guziałowi, że do spółek Niemyjskiego popłynęły hurtowo zlecenia na organizację imprez plenerowych. Tak się składa, że zlecenia opiewały na kwoty odrobinę poniżej progu, od którego ogłasza się przetargi. W sumie doliczyliśmy się zleceń na prawie 900 tys. złotych, urząd wysyłał jedynie zapytania ofertowe do wybranych. Niemyjski był wówczas związany ze środowiskiem rządzącego Ursynowem Naszego Ursynowa, z którego wywodzą się założyciele i działacze dzisiejszego Otwartego Ursynowa. Małżeństwo przyznawało też, że zna się z burmistrzem Guziałem.

Ale w lutym bieżącego roku Niemyjski stał się też bohaterem mediów społecznościowych. Jeden z internautów pokazał screeny z propozycjami kupna prowadzonej przez niego grupy "Obywatele Ursynowa" (nie tej najpopularniejszej, ale jednego z klonów). Ofertę złożył Przemysław Niemyjski. Stwierdza wprost - by reklamować się wyborczo.

- Do propozycji doszło 8 lutego przed godz. 10 - mówi nam administrator grupy. - Dla mnie to nieetyczne, bo jeśli każdy by tak robił, to by rządzili nami tylko ci, co mają kasę - dodaje i zapewnia, że do transakcji nie doszło.

Niemyjski przyznał się do złożenia takiej propozycji. I nie widzi w tym nic zdrożnego.

Działania marketingowe stanowią podstawowe rozwiązania w zakresie komunikowania się z grupami odbiorców, również w działalności politycznej, a także w czasie kampanii wyborczej. O ile nie kreuje nieprawdziwych treści i jest zgodny z prawem, to tego typu działania nie stanowią w mojej ocenie problemu. W żadnym elemencie korespondencji nie sugerowałem, że działam w imieniu komitetu wyborczego, którego formalnie jeszcze wtedy w ogóle nie było.

Wyszedłem z propozycją typowo biznesową, niestety nie wiedziałem wtedy, że rozmawiam z trollem, a nie prawdziwą osobą i to faktycznie jest mój błąd. Jakiekolwiek działania prawne z mojej strony wobec tej osoby mijają się z celem, ponieważ jest to fałszywe konto.

- stwierdził w odpowiedzi na pytania Haloursynow.pl.

Afera odżywa po pytaniach Haloursynow.pl

Przez wiele tygodni bezskutecznie próbowaliśmy uzyskać stanowisko Polski 2050 w tej sprawie. Ostatecznie nasz reporter zapytał wprost w ostatni wtorek goszczącego na Ursynowie posła Michała Kobosko, czy takie propozycje - jakie złożył Niemyjski - są zgodne z wartościami Polski 2050, z którą Otwarty Ursynów współtworzy komitet wyborczy.

- Nie znam tej sytuacji, ale w tym opisie nie ma nic, pod czym ja bym się podpisał. Nigdy takich działań nie podejmowaliśmy i na pewno nie popieramy takich działań - oświadczył poseł Kobosko.

Swoje dodał Piotr Skubiszewski, przewodniczący OU, wywołany do odpowiedzi przez Koboskę. - Ta osoba (P. Niemyjski - dop. redakcji) nie kandyduje. Była to niefrasobliwa rozmowa, która nie powinna mieć miejsca. Ta osoba zrezygnowała z funkcji pełnomocnika z uwagi, aby ta sytuacja nie była wykorzystywana przez naszych konkurentów w kampanii - mówił Skubiszewski.

Na pytania naszego reportera czy komitet dokładnie sprawdził, kogo zamierza wystawić w wyborach oraz kogo wybrał na pełnomocnika, Skubiszewski stwierdził, że nie ma takich instrumentów.

Nie jesteśmy organizacją lustracyjną, nie mamy takich instrumentów. To jest przeszłość, ta sprawa została wyjaśniona, kontrole nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Jak ktoś jest przedsiębiorcą, to ubiega się o zlecenia i startuje w konkursach i przetargach.

Są to osoby niezależne, nie zależą od układów politycznych. My jako Komitet OU-PL2050 wspieramy przedsiębiorczość i uważamy, że jest to bardzo ważny aspekt życia w naszym kraju 

- stwierdził szef lokalnego komitetu.

Kandydatka usuwa się w cień. Spółek, w których ma udziały. Dlaczego?

Tak się składa, że obdarzona zaufaniem przedsiębiorczyni - kandydatka Katarzyna Niemyjska - w ostatnich miesiącach jest hurtowo wykreślana z rejestrów spółek ze stanowisk członka zarządu w firmach małżeństwa Niemyjskich.

5 marca wykreślono ją z zarządu spółek: Polcars, 23 lutego z Trefl.pl, 13 listopada z Actifun.pl, 25 października z Polskich Składów Budowlanych, a wcześniej z kilku innych. Powodem może być zwykłe biznesowe przegrupowanie, ale też "czyszczenie pola" przed wyborami. Niemyjska, będąc radną, wielokrotnie poprawiała swoje oświadczenia majątkowe, bo - jak pisaliśmy w 2015 roku - "zapominała" o udziałach w swoich spółkach.

To wykreślanie ma swoje drugie dno. Spółki, z których została usunięta kandydatka są w większości przypadków spółkami córkami firmy Dantex, która widnieje w Krajowym Rejestrze Zadłużonych. Urzędy skarbowe umarzały postępowania egzekucyjne wobec tej firmy - sam urząd ursynowski na 36 tys. złotych. Firma pośrednio należy do Blue Media Group Niemyjscy, spółki jawnej, w której kandydatka wciąż ma udziały.

Wiele ze spółek Niemyjskiego lub pośrednio Niemyjskiej ma, lub miało, zadłużenie wobec ZUS i Urzędu Skarbowego. Chodzi o kwoty od kilku do kilkuset tysięcy złotych. To również informacje z Krajowego Rejestru Zadłużonych. Aż roi się tam od wpisów dotyczących firm powiązanych z małżonkami. Dobry przykład to spółka Green Garden, zadłużona wobec urzędu skarbowego na ponad 225 tys. złotych czy Świat Dziecka (11 niewyegzekwowanych wierzytelności). Urzędy umorzyły postępowania egzekucyjne. Dlaczego? Na to pytanie administracja skarbowa jeszcze nam nie odpowiedziała.

Wiadomo natomiast, że parę lat temu firmie Dantex sąd odmówił zmiany prezesa na Przemysława Niemyjskiego w związku z tym, że - wg rejestru spółek - został on skazany prawomocnie za przestępstwo z kodeksu spółek handlowych, a taka osoba nie może być członkiem zarządu. Wyrok już się zatarł. Wg naszych informacji chodziło o konflikt ze wspólnikiem i sprawy finansowe. Niemyjski właśnie z powodu tego wyroku nie kandydował w przeszłości do rady dzielnicy, a wystartowała jego żona. Zapytaliśmy o szczegóły, które mogą być istotne dla wyborców. W końcu spółki Niemyjskich w przeszłości, jak również w tej kadencji, otrzymywały zlecenia z urzędu dzielnicy. Tak się składa, że za każdym razem, gdy dzielnicą współrządził Nasz Ursynów lub Otwarty Ursynów - czy to w koalicji z PiS, czy z KO.

Były pełnomocnik finansowy komitetu Otwarty Ursynów-PL2050 w czwartek nie chciał odnieść się do naszych pytań, przebywał za granicą. Zapowiada, że odniesie się do pytań w piątek rano. Po uzyskaniu odpowiedzi natychmiast dodamy te wyjaśnienia.

Niemyjska nie składała sprawozdań finansowych

Wiele spółek należących do Niemyjskich - bezpośrednio lub pośrednio - przez wiele lat nie składało także obowiązkowych dokumentów w sądzie rejestrowym. Z tego powodu sąd nakładał nawet na nie grzywny. Skupmy się na spółkach, których jeszcze do niedawna kandydatka Katarzyna Niemyjska była członkiem zarządu lub wspólnikiem, bo kandydatka jest za to odpowiedzialna.

W lutym 2023 roku spółka Polcars dostała grzywnę 5 tys. złotych za niezłożenie sprawozdań finansowych za lata 2019-2020. Odpowiadała za to Niemyjska, będąca do 5 marca 2024 roku prezesem zarządu. Polskie Składy Budowlane nie złożyły sprawozdań za 2022 roku, co również obciąża Niemyjską (wykreśloną w październiku 2023). Firma Domy i Domki (aktualnie wspólnik K. Niemyjska) nie składała obowiązkowych dokumentów za lata 2018-2021, w lutym 2024 otrzymała wezwanie od sądu. Tych przykładów jest więcej. Nasza redakcja dysponuje obszerną dokumentacją z rejestrów państwowych na ten temat.

Aktualnie struktura firm i udziałów państwa Niemyjskich - kandydatki Otwartego Ursynowa oraz byłego pełnomocnika finansowego i nieformalnego szefa kampanii - jest bardzo skomplikowana i wygląda następująco:

Poprzez udziały bezpośrednio lub pośrednio kandydatka posiada szereg firm. Dla porządku dodajmy, że Niemyjscy mają rozdzielność majątkową.

Agitacja wyborcza w urzędzie dzielnicy. To łamanie prawa

W kampanię wyborczą na Ursynowie zaangażował się też urząd dzielnicy, choć nie ma takiego prawa. Na koncertach i spotkaniach w UCK finansowanych przez urząd zaczęła się pojawiać kandydatka KO na radną miejską - obecna przewodnicząca Ewa Malinowska-Grupińska. Witała publiczność, zapraszała na koncerty - jednym słowem od początku kampanii zaczęła bywać na Ursynowie - niby wyłącznie jako przewodnicząca warszawskiego samorządu. Słowa o jej kandydowaniu nie padały w tych okolicznościach, ale podtekst był jasny.

Podobnie zresztą było z filmowymi zapowiedziami imprez organizowanych za pieniądze podatników. W filmikach publikowanych przez dzielnicę na Facebooku bardzo często występowali obecni radni - kandydaci KO do rady dzielnicy. Przykład? Karolina Mioduszewska - jedynka z Zielonego Ursynowa - która wraz z wiceburmistrzem Jakubem Berentem zapraszała na piknik "Na zdrowie!" w ursynowskim ratuszu.

Podczas samego pikniku - jak ujawniliśmy doszło do ewidentnego złamania zakazu agitacji wyborczej w urzędzie administracji publicznej, jakim jest ursynowski ratusz. 

Na kilku stołach leżały ulotki Macieja Wyszyńskiego, kandydata do rady miejskiej, a radna Małgorzata Szymańska przekazywała mieszkańcom ulotki. Pisaliśmy o tym w artykule:

[ZT]27568[/ZT]

- O przypadkach agitacji dowiedzieliśmy się z Państwa artykułu. Jest to niedopuszczalne i karygodne postępowanie. Obecnie prowadzimy działania w celu wyjaśnienia sytuacji, w jaki sposób ulotki wyborcze znalazły się na stanowiskach SPZOZ Warszawa-Ursynów podczas pikniku - poinformowała Iwona Janowska, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej. 

Koalicja Obywatelska inwestuje w "gazetę władzy"

W ubiegłym tygodniu dowiedzieliśmy się wreszcie, ile urząd dzielnicy zainwestował w wykupienie czterostronnicowej wkładki w tygodniku "Passa""Kadencja, jakiej nigdy nie było..." - głosi tytuł propagandowej ulotki. Mowa w niej o wszystkich inwestycjach - tych ukończonych i nieukończonych. Wynika z niej, że Ursynów pod rządami burmistrza Roberta Kempy i Koalicji Obywatelskiej to kraina mlekiem i miodem płynąca. I choć nie należy kwestionować wielu osiągnięć i inwestycji w dzielnicy w latach 2018-2024, to wątpliwości są co do celowości wydania prawie 15 tys. złotych na tę publikację. Niby "Kadencja, jakiej nie było", a tyle trzeba zapłacić, by przekonać o tym mieszkańców? Czyżby sami nie widzieli, jak Ursynów się zmienia?

Zapytaliśmy wydawców gazet lokalnych z całej Polski czy jest to kwota adekwatna do pozycji rynkowej tygodnika "Passa" i to biorąc poprawkę, że Warszawa jest zawsze droższa niż inne miejscowości. Okazuje się, że urząd znacznie przepłacił. - 2 tysiące za stronę to max. co można dostać od zleceniodawcy - mówi nam wydawczyni lokalnej gazety. - To kwota znacznie zawyżona. Żadna komercyjna firma tyle by nie zapłaciła - mówi inny wydawca.

"Passa" to chyląca się ku upadkowi gazeta papierowa - której zasięg i nakład spadają - trafia głównie do seniorów. Dzielnica wykupuje w niej sporo reklam, a redakcja zamieszcza niemal wyłącznie komunikaty prasowe rzeczników Ursynowa, Mokotowa czy m.st. Warszawy. Powstał swoisty "układ zamknięty" - od wielu lat w gazecie tej nie przeczytamy krytycznego artykułu na temat władz dzielnicy. Gazeta otrzymuje natomiast dofinansowanie z urzędu w postaci reklam, które pod względem celowości wydatkowania środków publicznych stoją pod wielkim znakiem zapytania. W niektórych dzielnicach istnieją powszechnie krytykowane tzw. gazety burmistrzowskie, które bezpośrednio wydają urzędy. Na Ursynowie burmistrz nie musi się do tego posuwać - ma "Passę", która chce przetrwać ciężkie dla mediów czasy.

Zapytaliśmy prywatnego wydawcę "Passy", niegdyś dobrej reporterskiej gazety, dlaczego nie służy mieszkańcom - czytelnikom - uprawiając na poważnie zawód dziennikarski. Na żadne pytanie wydawca przez dwa tygodnie nie miał odwagi odpowiedzieć. Do sprawy finansowania tej gazety będziemy jeszcze wracać, jako jedyne niezależne medium Ursynowa.

W mediach społecznościowych komentarz o zdumiewającej treści napisał za to redaktor naczelny "Passy", nie kryjąc się z sympatiami politycznymi. (patrz zdjęcie poniżej) Wywiad z nią zamieszczono w "Passie". I tak jak w przypadku innych publikacji, tak i ta nie została oznaczona przez redakcję słowami "Materiał wyborczy Komitetu Wyborczego...", co jest wymagane przez prawo. No, chyba że lukrowane wywiady z kandydatami Koalicji Obywatelskiej pochodzą od redakcji i nie są reklamą, ale nie najlepiej to wówczas świadczy o tytule...

 

Podgryzanie się i blokady w mediach społecznościowych

Kampania do samorządu lokalnego w dużej mierze toczyła się w mediach społecznościowych, gdzie kandydaci mogli prowadzić bezpośrednią komunikację z mieszkańcami. Czasami nawet zbyt bezpośrednią.

Internauci skupieni w ursynowskich grupach narzekali na "cenzurę". W zależności od sympatii politycznych, na jednej bądź drugiej grupie pojawiały się posty "Otwartego Ursynowa", a nie pojawiały "Projektu Ursynów" i odwrotnie.

Projekt został ostatnio oskarżony przez założycieli profilu "Miasto Ursynów" na Facebooku i portal X (dawniej Twitter) o wprowadzenie cenzury i blokady wypowiedzi. "Miasto Ursynów" bezskutecznie próbuje się dowiedzieć, kto jest administratorem grupy "Mieszkańcy Na Skraju" prawdopodobnie przejętej przez sympatyków PU i Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa. Z kolei ta strona sceny politycznej Ursynowa narzeka, że jest blokowana na grupach, gdzie moderatorem jest np. Goretta Szymańska z Otwartego Ursynowa.

Jednym słowem, lokalne piekiełko w sieci trwa w najlepsze. Jak to dobrze, że ta brudna i raczej nieciekawa kampania już się kończy!

[ZT]27723[/ZT]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(24)

ImieliniakImieliniak

32 4

Gdyby kiedykolwiek ktoś chciał kwestionować rolę wolnych mediów i ich znaczenie dla stanu zdrowia demokracji… zapraszam do analizy opisanego case’u. Bo gdyby nie te niezależne media to nie mielibyście o czym czytać. Szemrane towarzystwo kupiłoby wszystko i wszystkich. A sprzedajna Passa piałaby z zachwytu i śliniła się dalej do retuszowanych zdjęć kandydatek. 00:11, 05.04.2024

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

PassmitaPassmita

16 2

Passa to gnòj 09:11, 05.04.2024


reo

UżytkownikUżytkownik

Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.


abab

2 0

O Otwartym Ursynowie i Polsce 2050 o ich działaniach przeciwko PU i IMU

Skubi z Lenarczykiem piszą memoriały,
Smrodu z tego dużo, a pożytek mały. 15:55, 05.04.2024


hehheh

26 2

Panie Sławku, dziękuję za artykuł.

Jak pan Sławek słusznie zauważa, kampania dobiega końca, ale artykuł już mógłby doczekać się kontynuacji.

Wspomniana w tekście nowopowstała gazeta "Życie Ursynowa", jest namiętnie dystrybuowana po sklepach na całym Ursynowie, rozkładana w dyskontach od A po W.

Ciekawe, że całe przedsięwzięcie zostało zaplanowane akurat na ostatni dzień kampanii, tuż przed ciszą wyborczą.

Przypadek?

Nieświadomi czytelnicy nie będą mieli czasu na zapoznanie się ze sprostowaniami, wyjaśnieniami, czy choćby z powyższym artykułem.

Mrozi mi krew w żyłach świadomość, że ludzie za to odpowiedzialni mogą zasiąść na kolejną kadencję w Radzie Ursynowa. Jeśli teraz pozwalają sobie na takie bezwzględne i kłamliwe działania to co będzie, gdy już rozsiądą się wygodnie w dzielnicowych komisjach?

Idźmy w niedzielę na wybory i głosujmy mądrze. 02:02, 05.04.2024

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

ZniesmakZniesmak

11 2

Otwarty Ursynów od dawna przyciąga do siebie osoby, których celem nie jest bynajmniej robienie dobrze Mieszkańcom Ursynowa.😡 Tak jest praktycznie od czasów Guziała💩 Chyba już najwyższa pora pogonić to towarzystwo! 11:14, 05.04.2024


kocurkocur

1 0

Projekt Ursynów wcale nie jest lepszy - stowarzyszenie kupców bazarkowych i desant z Lublina. Na Ursynowie nie ma żadnego lokalnego ugrupowania które chociaż odrobinę działałoby na rzecz mieszkańców. 10:26, 09.04.2024


Małgosia Małgosia

1 16

Ja głos na Andrzeja Rogińskiego i jego stowarzyszenie! Tam są sami uwielbiani przez mieszkańców panowie. Rogiński to człowiek honorowy, zawsze mówi prawdę, do wszystkiego doszedł sam. Dzięki jego gazecie Nasze Stokłosy wiem, że nie lepszego prezesa na Ursynowie a rada nadzorcza to pracowici i uczciwi ludzie. Mam nadzieję, że Andrzej Rogiński zostanie burmistrzem. 08:12, 05.04.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

NatolinNatolin

23 5

Też dziękuję za ten artykuł jak 'heh' i bardzo doceniam. Ja bym to mocniejszymi słowami opisał ale panu Kińczykowi nie wypada i nie wolno. teflonowy burmistrz i inteligentna inaczej Krajewska to przykłady słabych niby-polityków PO łaszących się do Czaskowskiego a zamian dostali od niego, będąc już oboje mocno po 50-tce miejsce na listach do Sejmiku. Obecny Zarząd zostawia po sobie nierozwiązane trudne sprawy Ursynowa oraz gęstniejącą zabudowę za którą nie nadąża infrastruktura, oraz likwidację Multikina ktora zdecydowanie ich obciąża 08:19, 05.04.2024

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

KonKon

2 2

Likwidacja multikina obciaza chyba tylko mozgi kandydatow Projektu Ursynow. Trzon kampanii, puste kino .. 15:20, 05.04.2024


ZUrsynowaZUrsynowa

7 26

Ja głosuje na KAROLA RADZIWIŁŁA do rady dzielnicy. Te awantury lokalnych komitetów budzą niesmak i niepokój. 08:48, 05.04.2024

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

KabaciarzKabaciarz

10 3

Karol, nie przelogowałeś się 09:36, 05.04.2024


Wścibskie DzieciakiWścibskie Dzieciaki

18 3

Niemyjscy dla Guziała byli tym samym, co Michał Masłowski dla Kempy. Ale o setkach tysięcy płynących z budżetu ursynowskich domów kultury do firmy MICHAŁ MASŁOWSKI WARSZTAT MARKETINGOWY raczej się nie dowiemy, bo wymyślono pewien myk - dotacja z urzędu dzielnicy idzie do domów kultury, a dalej domy kultury zamawiają u pana Masłowskiego różne przedrożone usługi (drukowanie figurek, nagrywanie spotów, pseudo szkolenia). Faktury opłacane są nie z dotacji, a z tzw. pieniędzy własnych domu kultury (opłaty za bilety wstępu, za zajęcia dla dzieci etc.), których nie trzeba wykazywać publicznie, bo to pieniądze nie z dotacji, a od mieszkańców korzystających z płatnych atrakcji. Dlaczego mówią nam, że nie ma pieniędzy na dofinansowanie zajęć dla dzieci, dla seniorów? A właśnie dlatego...
10:01, 05.04.2024

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

Ścisłości Ścisłości

9 0

Dzielnicowe ośrodki kultury, te spółdzielcze gorsze bo nie można tam wsadzić swoich kumpli z partii nie dostają nic lub prawie nic. Mieszkańcy spółdzielni nie zasługują na bezpłatne zajęcia dla dzieci i młodzieży co najwyżej na chałtury i tylko w roku wyborczym. A podatki płacimy wszyscy. 10:43, 05.04.2024


KenajKenaj

7 2

i właśnie po to dyrektorami w UCK i DOK są członkowie PO wybrani w tzw. uczciwych konkursach :D Czubaszek i Rusinowska już dobrze pilnują, żeby kasa odpowiednio przepływała do ludzi związanych z PO 11:16, 05.04.2024


Kobert RempaKobert Rempa

6 3

Nie tylko oni. Pewnie połowa naczelników w urzędzie jest powiązana z PO. Dostają ciepłe posadki za zasługi typu druk ulotek albo pisanie postów, a potem na tych stołkach kasa leci za nic. Co prawda nie jest tak różowo dla nich bo ze swojej pensji muszą odpalać partii niezły procent ale i tak wychodzą na tym lepiej, niż by uczciwie na etacie mieli robić. 13:17, 05.04.2024


abcabc

10 15

A dajcie spókój.

Halo ursynów jako jedyne niezależne medium, pełne reklam wyborczych Projektu ursynów napisało artykuł o tym jak to wszyscy inni są źli i krzywdzą PU+IMU... 10:45, 05.04.2024

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

jacokjacok

8 9

Przeczytaj jeszcze raz, bo nic nie zrozumiałeś! 11:25, 05.04.2024


KonKon

5 9

Dla mnie tez jest tu za malo negatywow nt Projektu Ursynow. Na wysokim Ursynowie i tak przegraja z pis, swoim matecznikiem. 11:56, 05.04.2024


Do Pani GorettyDo Pani Goretty

19 2

No to Pani Goretta nieżle odleciała!
Nawet wyrok sądu jej nie uspokoił,a przeprosiny kiedy? po wyborach?
12:19, 05.04.2024

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Michał Michał

1 0

Ciara jak widać trafnie ją podsumował jakiś czas temu. Choć nie ukrywam, że na poziomie rynsztoka. 05:39, 10.04.2024


tak sobie myślętak sobie myślę

7 4

czy Hołownia wie komu daje swój brand......, a co zrobi jak się dowie...., to raczej nie jego standarty 14:17, 05.04.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

KoalicjantKoalicjant

7 13

PiS jako jedyny czysty? Przypadek? Nie sądzą - tam są młodzi porządni samorządowcy: z zasadami, misją. 15:18, 05.04.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Jprdle Jprdle

9 2

Całemu temu szemranemu towarzystwu z OU powinna przyjrzeć się dokładnie prokuratura. I ich powiązaniom z kempą... 21:44, 05.04.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%