Rezygnacja nowej radnej! Kto burmistrzem Ursynowa? KO ma ból głowy

W wyborach samorządowych na Ursynowie zwyciężyły kobiety. Szefostwo Koalicji Obywatelskiej ma z tym ból głowy. Jedna z nowych radnych odmówiła złożenia ślubowania, trwa przekonywanie jej następczyń, by też zrezygnowały z mandatu. O co chodzi? O stabilność w Koalicji, której po wyborach na razie nie ma. Czy we wtorek poznamy zatem nazwisko burmistrza?

Edyta Leśniak-Klenkiewicz zdobyła mandat radnej Ursynowa z okręgu północnego. Dostała 1154 głosy, startując z trzeciego miejsca na lokalnej liście KO, wyprzedzając "pewniaka" Jana Sobotę z Nowoczesnej, którego szefostwo KO widziało wśród lojalnych radnych. Coś jednak poszło nie tak, bo wyprzedziły go także dwie inne kobiety - działaczka KOD Alicja Sikorska oraz Barbara Jankowska. Jednym słowem klęska na całego. 

Kobiety rządzą w klubie KO

W klubie KO na 13 radnych 8 to kobiety, w tym pięć z nich to albo osoby nowe, albo takie jak radna Olga Górna, która w poprzedniej kadencji udowodniła, że nie będzie autoryzować wszystkich pomysłów partyjnych. Męczyła i męczy władze miasta interpelacjami o buspas na Puławskiej, który jest solą w oku wielu kierowców.

Teraz jedna z tych kobiet niespodziewanie zrezygnowała z wywalczonego mandatu. To wspomniana wcześniej Edyta Leśniak-Klenkiewicz, która nie po raz pierwszy startowała w wyborach, ale po raz pierwszy udało się jej wywalczyć miejsce. Co się stało?

- Odmówiłam złożenia ślubowania i przyjęcia mandatu ze względów rodzinnych i osobostych - mówi nam niedoszła radna. Taka jest wersja oficjalna. Z kręgów bliskich KO słyszymy o nieoficjalnych powodach.

Edyta Leśniak-Klenkiewicz to naczelniczka Wydziału Zasobów Lokalowych w urzędzie dzielnicy Ursynów. Władze partii są jej pewne, to od lat członkini ursynowskiej PO. Jeśli jednak chciałaby objąć mandat radnej, musiałaby zrezygnować ze stanowiska w ratuszu - przepisy nie pozwalają na łączenie tych dwóch funkcji. A rezygnacja najzwyczajniej w świecie jej się nie opłaca.

Szefostwo powiedziało, żeby zrezygnowała, a oni jej coś znajdą po wyborach europejskich, może we wrześniu. Ona odpowiedziała, że nie jest aż taka głupia i ma dostać nową ofertę od razu. No i wyszło, że nowej oferty nie ma. Była opcja, żeby została wiceburmistrzynią, ale to chyba upadło. Jest obrażona, jak nie wiem co!

- słyszymy od naszego informatora.

Koalicja Obywatelska zdobyła 13 mandatów w 25-osobowej radzie dzielnicy. Teoretycznie ma więc większość, ale tylko jednego głosu. W dodatku do rady dostały się osoby nowe, z dołów partyjnych lub społecznicy luźno związani z KO. Nic dziwnego, że Tomasz Sieradz, szef ursynowskiej Platformy nie jest pewien, czy w tej kadencji uda się stabilnie sprawować władzę. 

Stąd narodził się pomysł, by po stracie Leśniak, namawiać kolejne osoby z listy, które mają prawo do mandatu, do... rezygnacji. 

Od wielu dni trwa przekonywanie Alicji Sikorskiej, do tego, by nie obejmowała mandatu. Ponoć kolejna osoba - Barbara Jankowska - jest już przekonana, by go nie brać. Wówczas do rady wskakuje Jan Sobota, który miał zdobyć mandat z drugiego miejsca, ale prowadził tak fatalną kampanię, że wszyscy go wyprzedzili 

- słyszymy od działacza Koalicji Obywatelskiej.

Alicja Sikorska to jednak "twarda sztuka". To emerytka, działaczka Komitetu Obrony Demokracji, która za czasów rządów PiS uczestniczyła we wszystkich demonstracjach przeciwko łamaniu praworządności w Polsce przez ówczesną partię rządzącą. W podziękowaniu za aktywność na tym polu dostała piąte miejsce na liście na Imielinie. Jednak nikt z władz partii nie spodziewał się, że bez większej kampanii uzyska bardzo przyzwoity wynik - 853 głosy.

Teraz idą naciski na panią Alicję, żeby też zrezygnowała, bo Sobota jest bardziej sterowalny, a Pani Alicja - to wiadomo -  nie bierze jeńców i nikogo się nie słucha tak do końca.

- słyszymy.

powyżej: kandydaci do rady dzielnicy z ramienia KO - od lewej: Jan Sobota, Alicja Sikorska, Edyta Leśniak-Klenkiewicz, Tomasz Krasowski.

Pytamy samą zainteresowaną. Mówi nam, że "nikt na nią nie naciska", a "były tylko telefony z przedstawieniem sytuacji". Decyzję pani Alicja ma podjąć do wtorku. Z naszej rozmowy z niedoszłą radną wynika, że skłania się ona do przyjęcia mandatu, bo liczy się dla niej głos wyborców. Nie chce wprost powiedzieć, czy bierze mandat, czy nie.

Będzie nieformalna koalicja? Kto burmistrzem Ursynowa?

Druga sesja rady dzielnicy nowej kadencji odbędzie się właśnie dziś - we wtorek 28 maja. Koalicja Obywatelska, po rezygnacji Leśniak-Klenkiewicz, tymczasowo nie ma samodzielnej większości. I nie jest w stanie wybrać burmistrza oraz wiceburmistrzów bez pomocy. Brakuje jej jednego głosu - do czasu, gdy ślubowanie złoży nowa osoba - czy to Alicja Sikorska, czy kolejna Barbara Jankowska, czy też faworyzowany przez szefów KO Jan Sobota.

Według informacji Haloursynow.pl od powyborczego poniedziałku trwają rozmowy na temat koalicji w radzie. KO rozmawiała zarówno z liczącym aż 5 radnych klubem Projektu Ursynów, który w ostatnich wyborach bardzo się wzmocnił, jak również z dwójką radnych Otwartego Ursynowa-PL2050 - Pawłem Lenarczykiem i Pawłem Nowocieniem. Z tym drugim ugrupowaniem KO tworzyła zgodną koalicję rządzącą Ursynowem przez całą kadencję 2018-2024. Problem w tym, że OU stracił jednego radnego, w dodatku wyrobionego politycznie szefa stowarzyszenia. A dwuosobowy koalicjant - przy ewentualnych problemach i targach z radnymi "świeżakami" z klubie KO - to może być za mało.

Mimo to - jak ustaliliśmy - koalicja z Otwartym Ursynowem powstanie. Dziś dojdzie do wyboru burmistrza - pozostanie nim Robert Kempa, dla którego to będzie trzecia kadencja. Kempa liczył na pracę w jednej ze spółek skarbu państwa, ale propozycji na razie brak. Decydującym czynnikiem zgody na kolejną kadencję było to, że głosami ursynowian dostał się do Sejmiku Mazowsza. Dieta radnego, wynagrodzenia za dwie rady nadzorcze (Szpital Czerniakowski i Szpital Południowy) oraz funkcja zastępcy pełnomocnika finansowego w czasie wyborów, mają być wystarczającym dodatkiem do pensji burmistrza. Burmistrzowie dzielnic warszawskich od dawna narzekają, że tak odpowiedzialna praca z dyspozycyjnością na okrągło, jest zbyt nisko wynagradzana. Rośnie w nich frustracja, że wielu członków partii robi karierę za dobre pieniądze, a "oni biedują".

Co z wiceburmistrzami?

Dziś mają także zostać wyłonieni zastępcy burmistrza. Jak słyszymy, ze strony KO praktycznie ten skład nie za wiele się zmieni. Z ratusza ma odejść Klaudiusz Ostrowski, a pozostać mają Piotr Zalewski i Jakub Berent.

Pytanie natomiast, kto miałby zostać wiceburmistrzem z ramienia Otwartego Ursynowa. Jeszcze w poniedziałek od działaczy OU słyszeliśmy, że szykuje się na razie tylko nieformalna koalicja. Ale wieczorem okazało się, że jednak będzie podpisanie umowy koalicyjnej między KO a Otwartym Ursynowem. Ma ono nastąpić przed dzisiejszą sesją rady dzielnicy. Mniejszemu koalicjantowi ma przysługiwać jeden wiceburmistrz tak jak w poprzedniej kadencji.

Wiele naszych źródeł typowało Daniela Mieniewskiego, kandydata na radnego z listy OU-PL2025. Sam zainteresowany temu zaprzeczył. Pojawiło się także nazwisko Cezarego Holdenmajera - niedoszłego radnego, działacza OU z Kabat. W rozmowie z nami przypomina, że 5,5 roku temu także "miał kandydować", a jego nazwisko pojawia się co kadencję. Nie potwierdził ani nie zaprzeczył wprost, że jest kandydatem na wiceburmistrza. Ale wg naszych źródeł "jest nim na pewno".

Z funkcji radnego na rzecz burmistrzowania nie zrezygnuje tym razem radny Paweł Lenarczyk. Nie ma na to ochoty, poza tym zwolniłby miejsce dla nieakceptowalnego dla wielu w KO Piotra Ciary - działacza o radykalnych poglądach, członka Stowarzyszenia Polsko-Rosyjskiego „Przyjaźń” czy Stowarzyszenia Historia Czerwona. Lenarczyk nie mógłby na siebie głosować, więc jego kandydatura - która potrzebuje bezwzględnej większości głosów - przeszłaby, o ile zagłosowaliby na niego wszyscy radni KO oraz jego kolega ze stowarzyszenia Paweł Nowocień.

Wszystko okaże się wieczorem.

Będziemy relacjonować przebieg posiedzenia rady dzielnicy Ursynów na bieżąco.