Właściciele sklepików szkolnych w ursynowskich placówkach krok po kroku wprowadzają zmiany. Chipsy i batony zamieniają na owoce i jogurty. Rodzice się cieszą, dzieci "krzywią", a dietetycy i nauczyciele twierdzą, że wszystko zaczyna się od edukacji.
23 października 2014 roku Sejm uchwalił nowelizację ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Zgodnie z nią w przedszkolach i szkołach nie można już sprzedawać i podawać uczniom niezdrowego jedzenia. Od nowego roku szkolnego zmiany powoli wchodzą w życie – właściciele sklepików mają trzy miesiące na wymianę dotychczasowego asortymentu, ale w ursynowskich placówkach niektórzy już to zrobili.
- Właściciel sklepiku szkolnego w naszej podstawówce konsekwentnie wprowadza zmiany – mówi Joanna Parchianowicz, dyrektor SP nr 96.– Zamieniają słodycze na zdrowe produkty. Teraz dzieci mogą na drugie śniadanie zjeść owoce, jogurty, wypić wodę, a nie - jak kiedyś - słodkie napoje. Oczywiście takie produkty nie są dla uczniów atrakcją, ale... wszystko zaczyna się od edukacji.
Czy to zmiany na lepsze? - Jestem świadoma, że teraz, gdy w sklepiku szkolnym zmienił sią asortyment, ja również muszę przykładać większą uwagę do odżywiania mojego dziecka – mówi Monika, matka. - Jeżeli ktoś je w domu słodycze, to nie kupi w sklepiku marchewki.
Ze zmian nie są zadowolone dzieci - wśród nich Kuba, który, kiedy tylko słyszy o nowym asortymencie w szkolnym sklepiku od razu traci humor. - Syn już pierwszego dnia opowiadał mi o modyfikacjach w szkole - mówi Marzena, matka Kuby. - Kiedy pytam go czy przypadły mu do gustu nowe produkty w sklepiku? Odpowiada szybko "nie!".
Zdaniem dietetyków dzieci przyzwyczają się do zmian, ale wszystko wymaga czasu i... odpowiedniego podejścia rodziców. - Już spotkałam się z opiniami rodziców, którzy uważają, że rozporządzenie jest "do kitu", bo zabiera maluchom dzieciństwo - mówi Iwona Kibil, specjalista do spraw żywienia.
Zdaniem dietetyczki kluczem do sukcesu jest dobra edukacja, a ta powinna wychodzić właśnie od opiekunów. - To my dajemy przykład i to od nas dziecko uczy się, co jest dobre, a co nie – dodaje Kibil. - Jeżeli rodzic uważa, że dziecku smakuje ciasteczko z czekoladą na śniadanie, to faktycznie tak jest. Dlaczego miałoby nie smakować? Jest słodkie, czekoladowe, miękkie, lecz najważniejsze - dostało je od rodzica, więc nie może być dla niego niedobre!
Dlatego, aby rewolucja w szkolnych sklepikach przyniosła zamierzony efekt – wszystkie strony muszą mówić jednym głosem. Co z tego, że dzieci w szkole nie kupią batona, skoro zrobią to w sklepie obok szkoły, rodzice kupią słodycze po nauce, albo... zapakują je do pudełka śniadaniowego?
[ZT]4470[/ZT]
Miód14:00, 07.09.2015
Ale jedzenie na stołówce tez jej teraz bez smaku nie wolno solić,nie wolno slodzic można używać za to miód i ziola...dzieci wroca do domu zjedzą solone potem zagryza batonem...sklepiki sie wyniosą a dzieci i tak chipsy jeść beda
nika15:41, 07.09.2015
Ja uważam, że jak na pierwszy rzut, zmiana jest zbyt drastyczna... poza tym pani w naszym sklepiku mówi, że ona może sprzedawać zdrową żywność, ale w Polsce jest mały asortyment, a jeśli jest, to jest drogi, np. batonik HIP-BIO w takim sklepiku musi kosztować 3zł, a dziecko chce szybko chwycić coś przyjemnego za złotówkę. Mówi, że to jest prawdopodobnie jej ostatni rok, bo już na ZUS nie zarobi...
Krzysztof Topolski16:22, 07.09.2015
Gdyby to chodziło TYLKO o sklepiki, to dilerzy batonów by to ogarnęli.
Ale sytuacja w której dzieci musza nosić do szkoły solniczki, pieprzniczki i inne przyprawy, że o cukrze nie wspomnę, to już zakrawa na kabaret.
Boję sie że mój syn za solenie pomidorowej i dodawanie ziarnka pieprzu może miec obnizona ocenę z zachowania.
hbk17:16, 07.09.2015
I dlatego dzieci powinny rozpoczynać edukację w wieku co najmniej 10 lat, żeby im nie odbierać dzieciństwa polegającego na opychaniu się słodyczami.
lali20:25, 07.09.2015
Najgorsze są skrajności. Akurat pracuje w szkole i jak eudzu a łam dzieci bo pucharach s ie chipsetu jakimiś śmierdzące chrupki czy zielonymi żelkami lub woda zabarwiona chemicznie uważana za lody to serce mi pekało. Ale całkowite niesolenie potraw i podawanie dzieciom gorzkiej herbaty to już przesada, która kończy się na tym ze nie jedzą ani nie piją na stolowce. Trzeba znaleźć złoty środek.
Imielinczyk22:53, 07.09.2015
Nie ma kompromisów w wyrabianiu dobrych nawyków u dzieci, a niestety wiele szkół z jednej strony promowało zdrowe żywienie, a z drugiej... stawiało automaty ze słodyczami i przyzwalało na sprzedaż śmieciowych słodyczy w sklepikach szkolnych. Co jak co, ale ustawienie automatu ze słodyczami i wmawianie, że szkoła dba o dobre nawyki żywieniowe uczniów, to paranoja. Dzieci to nie dorośli i z taką pokusą na szkolnym korytarzu trudno im walczyć. Uważam, że w sklepikach szkolnych także nie powinno być słodyczy i tyle. A że inne rzeczy się nie sprzedają? Trudno, szkoła to nie miejsce na zarabianie pieniędzy na dzieciach.
Agszka12:08, 08.09.2015
Zmiany idą w dobrym kierunku! To była hipokryzja ze strony szkoły, mówić o zasadach zdrowego żywienia i pozwalać na handel śmieciowym jedzeniem. Moje dziecko w domu nie jadało chipsów ani batonów czy tzw. oranżadek. To, że "pozwalała" na to szkoła zawsze mnie oburzało. Chciałabym, aby pójść nawet dalej zaczynając od zakazu reklam produktów dla dzieci, które nie spełniają wymagań rozporządzenia.
Jedyne co, szkoda, że nie wprowadzono zmian wcześniej, dając jednocześnie producentom czas na przygotowanie oferty.
Ewa Sulej12:52, 08.09.2015
mnie zmiana bardzo cieszy, trzeba było wprowadzić ją odgórnie, bo inaczej to się gadało, gadało, a dzieci dalej w sklepikach słodycze zajadały, a tak to duże wsparcie dla rodziców, którzy dbają o to, co dzieci jedzą, bo jest wspólny front. A jeśli są rodzice, którzy mają inne podejście do tematu, zawsze mogą kupować , co chcą i dawać to dzieciom po szkole. Nie zgadzam się, że odbiera się dzieciom dzieciństwo, przecież wprowadzenie tych zasad, nie oznacza, że dzieci nie będą w ogóle jadły słodyczy. A że dzieciom z początku nie bardzo nowy asortyment się podoba, to kwestia czasu i tego, co jest praktyką w domu. Z czasem na pewno też zdrowe słodycze staną się tańsze (efekt skali)
aaa17:17, 08.09.2015
Dla mnie absurdem jest uczenie dzieci poprzez zakazywanie i usuwanie z pola widzenia tego co jest be. Dziecko musi się nauczyć dokonywać wyboru i podejmować decyzję, a zakazanie i usunięcie ze sklepu tego nie powoduje. Jak dziecko będzie chciało to i tak wyjdzie ze szkoły i kupi, ale w sklepie obok. I później mamy problem z alkoholem, dopalaczami itp.
Pitbull13:42, 08.09.2015
Miejsce sklepików zajmą automaty i bedzie jeszcze gorzej, niż jest teraz
anka12:01, 09.09.2015
Wychowanie przez zakazy i ograniczenia nic nie da. Dzieci trzeba nauczyć dokonywać odpowiedniego wyboru, a nie ograniczać w szkole. Dzieci kupią sobie co chcą w pobliskich sklepach. Od wieków wiadomo też, że owoc zakazany najbardziej smakuje. Po latach dzieciństwa odrobią sobie z nawiązką i tusza gotowa....
Dalia14:19, 09.09.2015
A ja się cieszę z innego powodu. Sklepik przestał przyciągać, bo dla dzieci nie ma tam nic interesującego, a zatem i oszczędność jest :) Ale tak na poważnie to jak zwykle u na wylano dziecko z kąpielą. Sklepiki padną bo żadne dziecko nie będzie tam kupować marchewek. Dobrze, że nie ma chipsów i przesłodzonych batonów oraz gazowanych napojów ale szkoda trochę pączków i drożdżówek oraz soków. Dobrze, że są w sklepach "za rogiem" te przynajmniej zarobią.
Ps. dziecko zaraportowało, że ryż dmuchany jest czyli może coś fajnego się znajdzie ;)
Siedmiolatka z pytaniem do burmistrza! Co odpowiedział?
Mamy koncepcję przebudowy, ale zanim ją zrealizujemy to już będziesz chodzić do innej szkoły. Ale pytanie dalej świetne 🤣🤣🤣
Boom
07:52, 2025-05-15
Po lewej zieleń, po prawej parking. Czy ratusz posłucha
Kompromitacja radnych, którzy sprzedali zdrowie mieszkańców za kilka głosów od oszołomów w blachosmrodach.
dr2
00:24, 2025-05-15
Po lewej zieleń, po prawej parking. Czy ratusz posłucha
A gdzie te samochody się podziewały w czasie budowy POW? Może dalej by tam parkowały?
Nick
23:29, 2025-05-14
Po lewej zieleń, po prawej parking. Czy ratusz posłucha
Trzymam kciuki za zamianę parku w parking! Jeżeli się uda, to mieszkańcy mojego osiedla, które nie ma żadnego parkingu, wystąpią o utworzenie parkingu w Parku Ujazdowskim.
Ujazdów
23:22, 2025-05-14
0 0
Przesadą to jest słodzenie herbaty :-). Moje dziecko, za moim rzecz jasna przykładem, nie wpadłoby na taki pomysł ;-). Za to przyprawy i sól, najlepiej himalajska - konieczne! Bez tego posiłki są niejadalne... Wszystkie przyzwyczajenia wynosimy z domu, ale szkoła powinna promować zdrowe odżywianie. Zakaz solenia uważam za absurdalny.