Od dwóch lat przy kościele pw. św. Katarzyny prowadzone były prace zabezpieczające fundamenty przed wilgocią. Prace już się zakończyły, jednak w ich trakcie dokonano niecodziennego odkrycia. Natrafiano na setki ludzkich szczątków.
Teren wokół świątyni pełnił dawniej funkcję cmentarza. Z biegiem czasu i burzliwych zmian, jakie przechodził kościół, nekropolia zaczęła zanikać.
Zanim szczątki zostały ponownie pochowane, zostały przeanalizowane przez naukowców z PAN. Pozwoli to dowiedzieć się nieco więcej o życiu, jakie prowadzili dawni ursynowscy parafianie. Analizowano ich dietę, przyczyny śmierci i przebyte urazy. Wyniki badań nie zostały jeszcze opublikowane. Jeden ze szkieletów wciąż przebywa w PAN, gdzie poddawany jest dalszym testom.

Reszta szczątków została w czerwcu zwrócona parafii. Duchowni zadecydowali o ich ponownym pochówku. Ceremonia, która miała miejsce 27 czerwca, rozpoczęła się od uroczystej mszy w intencji dawnych ursynowskich parafian. Nabożeństwo poprowadził ksiądz prałat Wojciech Gnidziński. Po mszy duchowni wraz z grupą wiernych zeszli do krypty gdzie w czterech niszach złożone zostały trumny ze szczątkami. Ze względu na wiek, stan i brak możliwości identyfikacji kości indywidualny pochówek nie wchodził w grę. W nawach gdzie złożono parafian, mają pojawić się jeszcze tablice pamiątkowe. Parafia czeka obecnie na ich wykonanie.

Znalezione szczątki to zaledwie ślad po bogatej historii najstarszej stołecznej parafii. Parafia pw. św. Katarzyny założona została w 1238 r. (a więc jeszcze w średniowieczu) przez księcia Konrada Mazowieckiego, a erygowana przez biskupa Pawła Bnińskiego. Stojąca tu wtedy świątynia była drewniana i nie zachowała się do dzisiejszych czasów. Początków parafii, choć nie bezpośrednich, można dopatrywać się jeszcze wcześniej. Już w roku 1065 funkcjonował na terenie Służewa ośrodek misyjny założony przez benedyktynów. Odegrał on kluczową rolę w katolizacji regionu i był zalążkiem chrześcijaństwa w tym rejonie.
Niezwykłe jest też samo miejsce, na którym wzniesiono kościół. Prowadzone tu prace archeologiczne ujawniły pod ołtarzem w prezbiterium dawnej świątyni pozostałości po zgorzelisku. To prawdopodobnie pozostałości po kulcie pogańskim. Praktyka budowania kościołów w miejscach czczonych przez pogan była często stosowana, by skuteczniej zastąpić obrządek pogański tym katolickim.
Prowadzone tu w latach 1996 -2001 prace archeologiczne odsłoniły dawne fundamenty, co dało wgląd w postęp kolejnych faz budowy, rozbudowy i przebudowy świątyni. Najstarsze odkryte fundamenty datowane są na XV wiek, a wykonano je z granitowych głazów narzutowych. Obecny kościół stoi właśnie na jednym z dawnych ceglanych fundamentów. Powstał w połowie XV w. Oryginalne prezbiterium nie zachowało się jednak do naszych czasów. Najprawdopodobniej zostało rozebrane w XVI w., a w jego miejsce powstało obecne.
W 1645 r. służewska świątynia doznała poważnych uszkodzeń na skutek pożaru. Zaledwie 10 lat później miał miejsce potop szwedzki. Działania najeźdźców również odcisnęły swoje piętno na kościele i doprowadziły do kolejnych zniszczeń. Pomimo poważnych uszkodzeń na remont, a właściwie na odbudowę, świątynia musiała zaczekać aż do drugiej połowy XVII w. Trzeba jednak przyznać, że gdy już remont się rozpoczął, to został przeprowadzony bardzo kompleksowo. Rozebrano wtedy mury i nawy, a następnie postawiono nowe.
Świątyni nie było jednak dane długo cieszyć się efektami remontu. III wojna północna przyniosła następne zniszczenia, a stan budynku podupadł na tyle, że istniała realna groźba jego zawalenia. Kolejny remont zasponsorował August Aleksander Czartoryski. Przeprowadzona wtedy przebudowa stawiała na barkowy styl architektoniczny. Przed przebudową architektura kościoła wpisywała się w nurt gotyku mazowieckiego.

W 1794 w czasie walk insurekcyjnych prowadzonych na południu stolicy w świątyni miał modlić się Tadeusz Kościuszko. Towarzyszył mu jego adiutant i sekretarz, Julian Ursyn Niemcewicz - założyciel Ursynowa. Świadkiem historycznych wydarzeń budynek stał się również podczas wojen napoleońskich. W jego murach modlili się żołnierze Legionów Dąbrowskiego, przed wyruszeniem z wojskiem napoleońskim na Moskwę.
Obecny, neoromański wygląd kościoła pw. św. Katarzyny to zasługa Franciszka Lanciego. Ten polski architekt o włoskim pochodzeniu odpowiada między innymi za projekt sarkofagu Tadeusza Kościuszki na Wawelu, przebudowę pałacyku na Ursynowie, czy przebudowę północnego skrzydła Pałacu w Wilanowie na zlecenie Potockich. To za jego sprawą w 1846 r. do świątyni dodano m.in. fasadę z wieżą. W takiej formie kościół znamy do dzisiaj.
W 1863 r., podczas Powstania Styczniowego, w plebanii przynależącej do kościoła św. Katarzyny, odbyło się posiedzenie rządu narodowego, w którym uczestniczył Romuald Traugutt. W czasie II wojny światowej świątynia była świadkiem licznych starć z okupantem. Była też przez Niemców zajmowana. W 1920 roku polscy żołnierze dziękowali tu Bogu za zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej.
Kolejne ciężkie czasy dla jednego z najstarszych stołecznych kościołów nadeszły w latach 90. XX w. Tym razem jednak integralności budynku nie zagroził najeźdźca. Świątynia, która przetrwała wiele wojen i historycznych zawirowań, stanęła przed groźbą zawalenia z powodu... TIR-ów. Wibracje powodowane przez jeżdżące Doliną Służewiecką ciężarówki doprowadziły do pękania murów i ich przedwczesnej degradacji.
Uratowały ją starania ówczesnego proboszcza parafii św. Katarzyny, ks. Józefa Maja. Kapłan przez lata zabiegał o zabezpieczeni świątyni przed skutkami sąsiedztwa z ruchliwą trasą. Do zabezpieczenia pękających murów użyto prętów i żelbetowej opaski. Ponadto 156 żelbetowych pali zostało wbitych pod posadzkę budynku, a następnie przykrytych stropem.

Prowadzone prace okazały się świetną okazją do przeprowadzenia badań archeologicznych na terenie świątyni. Pod posadzką natrafiono na pozostałości po kościele z XV w. oraz przeróżne artefakty. Znaleziono między innymi monetę z czasów księcia Konrada Mazowieckiego, dawne groby, biżuterię, a nawet... katowski lub rycerski miecz. Przy okazji prac pod kościołem wybudowano też kryptę.
Nie mniej ciekawe od samego Kościoła jest jego otoczenie. Budynek plebani pochodzi z 1640 r. i powstał w miejscu stojących tu wcześniej domów plebańskich pełniących podobną funkcję. Plebanię poświęcił w 1687 r. biskup poznański Stefan Wierzbowski, założyciel miejscowości Nowa Jerozolima, która później została przemianowana na Górę Kalwarię. W budynku plebani po dziś dzień zachowała się oryginalna, ceglana posadzka z XVII w. w 1881 roku powstała parafialna dzwonnica. Ciekawostkę stanowi fakt, że znajduje się w niej pięć dzwonów z różnych epok.

Kościół może również poszczycić się niezwykłym rzeźbami i obrazami. Przed świątynią stoi niezwykle mocny w swoim wyrazie pomnik Męczenników Terroru Komunistycznego dłuta prof. Macieja Szańkowskiego i inż. Sławomira Korzeniewskiego. Rzeźba mająca formę głazu z wyrastającymi z niego fragmentami wyrwanej kraty, i stoi przy kościele nieprzypadkowo. Łąka przylegająca do cmentarza na ul Wałbrzyskiej była za komuny głównym miejscem pochówku ofiar SB. To tu trafiały ciała ludzi zakatowanych przez bezpiekę na Rakowieckiej.
O dramatycznych czasach przypomina także figura Maryi, potocznie nazywana Matką Boską z Getta. Posąg ten w czasie II wojny światowej stał przy kościele Wszystkich Świętych na Placu Grzybowskim, który wchodził w obręb warszawskiego getta.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu haloursynow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Kontrowersyjna przebudowa na Puławskiej. Rusza w środę
Czas pokaże czy piesi i rowerzyści skorzystają z przejścia/przejazdu na poziomie jezdni, czy jednak wybiorą kładkę.
obserwator
09:02, 2025-11-09
Trzy dni bez 10 stacji metra! "Wymiana sterowania"
To wyraźna zaczepka skierowana do Polaków , żeby ich wkurzyć i wykonać zadanie wywołania wojny domowej
hej
00:19, 2025-11-09
Zagubiona seniorka nie wiedziała, kim jest
To pewnie ktoś z rady nadzorczej spółdzielni Stokłosy.
Stokłosy
21:34, 2025-11-08
Bez kaloszy pod ul. Romera nie przejdziesz!
Tia. To jest ten moment, w którym człowiek myśli, że *%#)!& niżej zejść nie może. A potem, znienacka: "Zapytaliśmy uŻędników, kiedy po raz ostatni były prowadzone podobne prace". Ja rozumiem, że oni może ze względu na kompetencje faktycznie są jakimiś użędnikami. Przez samo ż. Ale ten dziennikaż, przez takie samo, mógłby chociaż skorzystać z jakiegoś automatycznego poprawiania. Albo nie wiem, lepsze okulary sobie kupić i wrócić z nimi do podstawówki? Ja wiem, zaraz to poprawicie i będziecie udawać, że nic się nie stało. Ale niesmak pozostanie. A przejście? Cóż, straszy, tak jak wszystkie ursynowskie przejścia. Władza ma to gdzieś, bo to nie ona brodzi w wodzie i nie jej grozi, że w takich menelskich zakątkach ktoś dostanie po mordzie, bo ona w takich miejscach się nie pojawia.
Irfy
19:32, 2025-11-08