Chociaż dziś nie ma problemów z dojazdem na Ursynów komunikacją miejską - jest przecież metro - to nie zawsze tak było. W początkach przyszłej dzielnicy było to nie lada wyzwanie dla mieszkańców i władz. Kto pamięta ponadgodzinne dojazdy do centrum i kręte trasy pierwszych autobusów?
Pięć stacji metra, liczne linie autobusowe. Dziś podróż komunikacją miejską po Ursynowie to pestka. A jak to było przed laty, gdy nasza dzielnica dopiero się rodziła?
Powspominajmy! Mało kto wie, że pierwszy autobus dojeżdżał w nasze rejony już w 1948 roku do Wolicy. Linia 104 woziła stamtąd pasażerów na Wilanowską. Więcej linii zaczęło się pojawiać, gdy wraz z rosnącymi osiedlami, rosła liczba mieszkańców osiedla Ursynów Północny. Ogromną rolę pod koniec lat 70. XX wieku odgrywał tramwaj... Oczywiście nie dojeżdżał i nie dojeżdża na Ursynów. Mieszkańcy osiedla korzystali z pętli Wyścigi, do której mieli "stosunkowo blisko".
- Mama szła na piechotę przez błoto do pętli tramwajowej, by dojechać do szpitala i mnie urodzić. Ale ja nie narzekałam - opowiada pani Aleksandra.
Pierwszym autobusem dojeżdżającym do nowego osiedla Ursynów Północny był ten linii 192. O dziwo, kursował tutaj, jeszcze zanim w styczniu 1977 roku klucze do swojego mieszkania przy ul. Puszczyka odebrał pierwszy mieszkaniec Wacław Oświt.
Autobus linii 195, która zaczęła kursować w 1979 roku. Kadr z filmu "Skupisko", reż. Józef Gębski, WFDiF.
Linia 192 wystartowała już 10 grudnia 1976 roku. Jej trasa rozpoczynała się pod wybudowanym później Megasamem. Stamtąd woziła mieszkańców przez Surowieckiego, Romera i Puławską do Dworca Południowego. Niedługo była jedyną linią dojeżdżającą na Ursynów.
Zaledwie sześć dni później wystartowała linia 192-bis. Także jeździła do Dworca Południowego, ale przez fragment al. KEN i Dolinę Służewiecką. Musiała być całkiem popularna, bo jej autobus wystąpił w teledysku do „Kolędy nowoprojektowanej” Ireny Jarockiej.
Kadr z teledysku "Kolęda nowoprojektowana", 1977 rok
Z czasem pojawiały się kolejne autobusy i kolejne przystanki. Tylko jak dojść do przystanku?
- Co najbardziej pamiętam z tych pionierskich czasów? Błoto, błoto i jeszcze raz błoto. Do kontenerów (skrzyżowanie dzisiejszej KEN i Bartoka) noszących szumną nazwę sklepów miałem 200 metrów i nie dało się tam dojść suchą stopą bez kaloszy. Do autobusu, którym musiałem rano dostarczyć córę do mokotowskiego przedszkola przy ul. Dąbrowskiego też wbijałem oblepiony błotem - wspomina w książce „Jesteśmy z Ursynowa. Wspomnienia mieszkańców” Zbigniew Adamczyk.
Gdy udało dostać się już na przystanek, to już z górki? Nic bardziej mylnego. - Matko! Żeby rano wsiąść do autobusu, to trzeba było mieć szczęście! Codziennie rano woziłam swoje małe dziecko do teściowej w Śródmieściu, później szłam do pracy - mówi pani Jolanta.
Podobne wspomnienia ma Zbigniew Adamczyk we wspomnianej książce. Na szczęście można było liczyć na pomoc sąsiadów. - Nie zawsze udawało mi się wbić, gdyż trudno to było zrobić, mając małe dziecko na ręku. Ale często „dobijali” nas współpasażerowie oczekujący na czerwoniaka - opowiada.
Ikarusy w Warszawie debiutowały na Ursynowie! - zdjęcie z węgierskiej prasy (autor nieznany).Niedogodności związane z taplaniem się w błocie i problemy z dostaniem się autobusu mógł wynagrodzić nowoczesny - jak na tamte czasy - tabor. Na wspomnianej linii 192 w 1978 roku debiutowały w końcu legendarne Ikarusy 280. Akurat na zimę stulecia! Węgierskie maszyny zdały egzamin, a kierowcy chwalili je za niezawodność i wytrzymałość.
I tak mijały laty. Zmieniały się trasy autobusów, budowało się metro, przybywało przystanków, a słynne ikarusy zostały zastąpione nowszymi modelami. Dziś lokalne linie głównie wożą pasażerów do otwartego w 1995 roku metra i z powrotem. Jedno się natomiast nie zmieniło - brak tramwajów. Może jednak z czasem się pojawią?
Jakie macie wspomnienia związane z początkami komunikacji miejskiej na Ursynowie? Komentujcie!
[DAWNY]1675534003896[/DAWNY]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz