Zamknij

"Widok był straszny. Ciała na konarach". 38. rocznica katastrofy w Lesie Kabackim

Sławek KińczykSławek Kińczyk 15:27, 09.05.2025 Aktualizacja: 15:50, 09.05.2025
Skomentuj Zdzisław Rowiński wskazuje miejsce katastrofy w Lesie Kabackim (SK) Zdzisław Rowiński wskazuje miejsce katastrofy w Lesie Kabackim (SK)

To była słoneczna sobota, 9 maja 1987 roku. Dokładnie 38 lat temu samolot Ił-62M "Tadeusz Kościuszko" rozbił się w Lesie Kabackim podczas podchodzenia do próby awaryjnego lądowania. Dziś, w miejscu tej największej katastrofy w historii polskiego lotnictwa cywilnego, zebrali się bliscy ofiar, świadkowie, przedstawiciele władz i okoliczni mieszkańcy, by uczcić pamięć 183 zmarłych.

38 lat temu, kilkanaście minut po godzinie 11, szykujący się do awaryjnego lądowania samolot zaczął ścinać pierwsze drzewa w lesie. Maszyna leciała z Warszawy do Nowego Jorku i po serii awarii oraz pożarów zmuszona była do zawrócenia. Pilotom do szczęśliwego lądowania zabrakło zaledwie 40 sekund.

Dobranoc, do widzenia. Cześć, giniemy

- to ostatnie słowa kapitana Zygmunta Pawlaczyka, dowódcy załogi samolotu, które przeszły do historii polskiego lotnictwa.

Na pokładzie było 172 pasażerów oraz 11 osób z załogi. Najmłodsza ofiara miała zaledwie pół roku, najstarsza 95 lat. Siła uderzenia była tak duża, że aż 62 ciał nigdy nie zidentyfikowano.

Świadkowie wciąż pamiętają

Zdzisław Rowiński, mieszkaniec dziś ursynowskiego osiedla Dąbrówka, był jedną z pierwszych osób na miejscu katastrofy. Dobrze pamięta wydarzenia sprzed 38 lat. Jako pracownik LOT-u, wprowadził na miejsce katastrofy wozy strażackie.

Dojechaliśmy do pierwszej krzyżówki w lesie, gdzie droga była zatarasowana. Strażacy z Piaseczna i Lesznowoli próbowali czerpać wodę z leśnych sadzawek, ale żar był tak potworny, że gaśnice okazały się bezużyteczne

Na miejsce katastrofy z terenu lotniska wyszły dwa duże wozy i mały operacyjny. Widok był straszny. Ciała ludzkie były rozwieszone po konarach drzew. Do końca życia będę pamiętał i czuł ten zapach spalonego ciała, drzew opalonych, bo to wszystko było spalone

- mówi Rowiński.

Pokazuje fragment lasu, który porastają drzewa młodsze i o innych gatunkach niż wokół. To właśnie tu spadł samolot. - Władze nasadziły modrzewie i brzozy – drzewa, które szybko rosną. Ale te nowe nasadzenia to tylko zasłona. Gdy odejdziesz 25 metrów od pomnika, wciąż stoją stare sosny, które pamiętają katastrofę - mówi.

Wielu innych mieszkańców okolicy do dziś wspomina tamtą sobotę.

- Pamiętam chmurę dymu nad lasem. I strach, bo dwóch córek nie było w domu, poszły się bawić. Kiedy wróciły, okazało się, że były blisko miejsca, w którym spadł samolot. Starsza potem przez miesiąc budziła się z krzykiem – opowiadała pani Wiesława, która jak wiele innych osób, co roku bierze udział w uroczystościach rocznicowych.

Uroczystości w 38. rocznicę tragedii

Tegoroczne obchody rocznicy tradycyjnie zgromadziły rodziny ofiar, świadków katastrofy oraz przedstawicieli władz i instytucji. Mszę świętą odprawili księża z pobliskiej parafii św. Józefa Opiekuna Pracy w Józefosławiu.

Proszę rodziny i bliskich o przyjęcie zapewnienia, że pamiętamy i że to jest część historii LOT-u. Tej bolesnej historii. I stąd nasze wszelkie starania i działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa i naszym pasażerom i naszym załogom. Tak, aby do tego rodzaju katastrof już nigdy nie dochodziło

- powiedział w swoim wystąpieniu prezes PLL LOT Michał Fijoł.

Poruszające było przemówienie przedstawicielki Warszawskiego Klubu Seniorów Lotnictwa, która odczytała wiersz napisany przez pilota Janusza Kowalskiego po katastrofie.

Jak ciężko nagle odchodzić, a najgorsze, kiedy dzwony smutno katastrofę biją, a śmierć gwałtem i postępem zabrała człowieka. Jak zapukać, by powiedzieć dzieciakom, żonie, mężowi, rodzinie, że nie będzie ojca, matki, męża, żony, syna, córki. Nikt nie czeka

Podczas mszy świętej ksiądz Mateusz Oborzyński z parafii św. Józefa Robotnika w Józefosławiu w homilii nawiązał do pytania o sens cierpienia, przywołując biblijną postać Hioba. Podkreślał, że Bóg jest solidarny z cierpiącym człowiekiem.

Jako ludzie i ludzie wierzący, ta katastrofa zmusza nas do zadania sobie pytania. Jaki był sens tego wszystkiego? Jaki był sens tej śmierci, tych śmierci? I co dalej? Na pytanie, dlaczego istnieje cierpienie na świecie, zwłaszcza takie cierpienie, które wydaje się absurdalne, nie ma łatwej odpowiedzi

Ksiądz wspomniał także o niezwykłym zdarzeniu. - Czytając stare gazety na ten temat, natknąłem się na niesamowitą informację, że w Józefosławiu pewien ksiądz, który był na urlopie, zobaczył spadający samolot i szybko wyciągnął rękę i udzielił wszystkim rozgrzeszenia zbiorowego, natchnięty łaską Bożą.

Homilię zakończył słowami św. Teresy z Avili: - Niech Cię nic nie smuci, Niech Cię nic nie trafi. Wszystko przemija. Zostaje Bóg. Bóg sam wystarcza.

Miejsce pamięci w Lesie Kabackim

Na miejscu katastrofy w Lesie Kabackim znajduje się pomnik i symboliczny krzyż. Jak wspomina Zdzisław Rowiński, pierwszy krzyż na miejscu katastrofy postawił nocą w tajemnicy jeden z sąsiadów - pan Talarek. Ciekawostką, o której mało kto wie, jest to, że liczba kostek granitowych przy tablicy odpowiada liczbie ofiar katastrofy.

- Las w miejscu tragedii został na nowo nasadzony. Władzy zależało na tym, żeby szybko urosło. No to co nasadzić? Las mieszany - brzoza i modrzew. Stąd te modrzewie - mówi mieszkaniec Dąbrówki.

Pan Zdzisław w czasach przełomu w Polsce, gdy władzę oddawali komuniści, a służby bezpieczeństwa paliły dokumenty, odnalazł zachowane błogosławieństwo od Jana Pawła II dla rodzin ofiar katastrofy w Lesie Kabackim. Chciałby, a na 40. rocznicę, za dwa lata, umieszczono je przy krzyżu stojącym przy tablicy z nazwiskami zmarłych.

[FOTORELACJANOWA]6189[/FOTORELACJANOWA]

Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%