Intensywny deszcz nie przeszkodził w dobrej zabawie. Andrzej Rosiewicz - jak o sobie mówi największy artysta estradowy świata, "chorągiewka w rękach Gorbaczowa" i "pułkownik moherowych beretów" - wystąpił na plenerowej scenie z okazji 40-lecia Ursynowa.

73-letni artysta jest w dokonałej formie. Łatwo przychodziło mu śpiewanie, opowiadanie dowcipów i fikanie po scenie z asystująymi tancerkami.

W dzisiejszym repertuarze same hity: "Czterdziestolatek" - zmieniony na modłę ursynowską, "Chłopcy radarowcy", "Najwięcej witaminy...", utwór Raya Charles'a (I can't stop loving You - Ursynów dodawał Rosiewicz), czy tradycyjne "Hej sokoły" zaśpiewane z publicznością. W przerwie między piosenkami piosenkarz sypał dowcipami, których nie powstydziłby się prowadzący telewizyjną "Familiadę", ale... taki właśnie jego urok. Za tę niepoprawność i szaleństwo publiczność wciąż go kocha.

VIDEO: Andrzej Rosiewicz porwał ursynowską publiczność

W pewnym momencie koncert został przerwany przez ulewę, która w kilka minut zmoczyła publikę. Nawet to nie popsuło widowiska, Andrzej Rosiewicz popisywał się w garderobianym namiocie, przed kikudziesięcioosobową widownią. A gdy technicy ściągli ze sceny wodę - nie było wyjścia. Musiało zabrzmieć słynne "I'm singing in the rain" Genne Kelly'ego, które muzyk spontanicznie wykonał w towarzystwie wokalistki Ireny Gałązki i zespołu Asocjacja Hagaw.

Ostatni koncert "Muzycznego Lata na Ursynowie" udał się znakomicie. Występ Rosiewicza a zwłaszcza ursynowskie wstawki do repertuaru publiczność nagrodziła wielkimi brawami. 

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z KONCERTU: