Przestrzeń „Przynieś – Wynieś – Porozmawiaj” otworzyła się w październiku, ale pomysł jest dużo starszy?
Tak, pomysł pojawił się już dużo wcześniej, kilka osób zabiegało o stworzenie takiego punktu, natomiast przeszkodą w realizacji była pandemia i brak odpowiedniego lokalu.
W końcu pojawiły się środki i lokal.
Tak, lokal spełnia chyba wszystkie wymagania. Dostaliśmy środki przeznaczone na akcje skierowane do seniorów, a to jest projekt, który ma działać przeciw izolacji i marginalizacji osób 60+.
Ale nie tylko seniorzy pojawiają się w PWP?
Włączyliśmy też w ten projekt społeczność lokalną, dlatego że takich projektów stricte dla seniorów jest sporo. A żeby seniorzy fajnie funkcjonowali, potrzebują też bodźców od osób młodszych. To są bardzo fajne, międzypokoleniowe relacje z korzyścią dla obu stron. Ludzie się tu poznają, ale oczywiście skupiamy się na realizacji działań dla osób starszych, choć włączamy w projekt właściwie wszystkie pokolenia i tak naprawdę realizujemy program dla wszystkich sąsiadów.
Jaki wpływ na seniorów mają kontakty z młodszymi pokoleniami?
Bardzo pozytywny! Przede wszystkim na samopoczucie seniorów, oni lubią te relacje. Wszystkie nasze działania wspierają wolontariusze. Seniorzy na nich czekają i sami wychodzą z inicjatywą nawiązania relacji, proszą o ich wizytę. W naszej przestrzeni mogą się spotkać jedni i drudzy.
To też Wasze doświadczenie z czasów pandemii.
Tak, byliśmy dzielnicowym zespołem wsparcia dla Ursynowa. Wtedy już widzieliśmy, jak te relacje międzypokoleniowe są ważne. Wtedy wszystko stanęło na głowie. Jeździliśmy z obiadami do seniorów, bo dzienny dom pomocy był zamknięty i seniorzy nie mogli przychodzić na posiłki do „przedszkola”, jak sami nazywali to miejsce, więc posiłki dowoziliśmy im do domów. Jak wracam pamięcią do początków pandemii, to się zastanawiam, ile ludzie mieli w sobie siły do pomagania. Chciałabym, żeby cały czas tak było, żeby młodsi ludzie dostrzegali w ogóle osoby starsze i czuli potrzebę pomagania.
[BANER]0[/BANER]
Po pandemii przyszedł kolejny zryw.
Właściwie pandemia się tak naprawdę jeszcze dobrze nie skończyła, a już była wojna w Ukrainie, więc mieliśmy następną mobilizację. Włączyliśmy się w akcję pomocy Ukrainie, organizowaliśmy zbiórki, nasi wolontariusze jeździli z pomocą. Gdy tylko jest potrzeba, to my się włączamy w różne akcje. Mamy bardzo mocną grupę wolontariuszy i to też pozwala nam działać na różne sposoby. Wolontariusze są z różnych branż i robią u nas różne warsztaty zupełnie bezpłatne. Mieszkańcy mogą z tego korzystać i to jest fajne.
Przynieś - Wynieś - Porozmawiaj to już nie zryw, a projekt nastawiony na działanie długoterminowe i stacjonarne.
My od dłuższego czasu nie przestajemy pomagać, cały czas jesteśmy z seniorami. Sporo z nas jest z Ursynowa, dlatego to miejsce jest nam tak bliskie. Dopieszczamy tu wszystko, żeby było przyjemnie i żeby ludziom miło się tu spędzało czas. Mamy zamiar prowadzić to jak najdłużej z ciekawą ofertą, żeby nikomu się nie znudziło.
PWP to, poza aktywizacją seniorów, również miejsce integracji z lokalną społecznością.
Tak, jesteśmy społeczeństwem, które się naprawdę bardzo szybko starzeje i jest bardzo duża potrzeba, żeby ludzie młodzi zaczynali zauważać osoby starsze. Tak naprawdę za dwadzieścia lat będzie dwa razy więcej osób po sześćdziesiątym roku życia. Trzeba już teraz uwrażliwić ludzi młodych i troszkę też ruszyć społeczność, żeby zaczęła zauważać seniorów z ich problemami. Chodzi też o budowanie relacji sąsiedzkich. To jest miejsce, w którym mogą się oni spotykać. Tutaj rozmowy międzypokoleniowe zaczynają się zupełnie spontanicznie, nikt się nie krępuje. Mamy tu też kawiarenkę, która jest przeznaczona tylko dla seniorów, to taka ich enklawa. Mogą tam posiedzieć, porozmawiać i wypić kawę. A gdy widzą, że są z nami wolontariusze, to bardzo często przychodzą tu do nas porozmawiać. Może wystrój jeszcze nie jest bardzo ciepły i nie ma efektu „wow”, gdy się wchodzi, ale i tak jest już trochę domowo i myślę, że sympatycznie.
A jak z tą wrażliwością teraz wśród młodych ludzi na osoby starsze?
To troszkę trzeba sobie wypracować. Myślę, że być może młodzi mają wrażliwość, natomiast nie mają czasu. Odkąd jestem w wolontariacie, to wszędzie dostrzegam osoby starsze. Młodsi może ich nie zauważają, bo teraz jest taki pęd i taka potrzeba rynku, że my tak naprawdę mocno zasuwamy na to, żeby dać radę.
Minął już ponad miesiąc od otwarcia PWP. Jak pierwsze wrażenia?
Początek mamy bardzo dobry. Przychodzi sporo osób zobaczyć, co się dzieje. Chociaż wiadomo, że nagle wszyscy nie przyjdą „na hurra”. Liczba osób, które będą uczestniczyły w każdych zajęciach, jest też limitowana, bo mamy ograniczoną przestrzeń. Zajęcia sportowe i inne spotkania musimy planować tak, żeby każdy miał zapewnione poczucie bezpieczeństwa i swobodę ruchu. Wszystko się rozwija, z dnia na dzień coś się dzieje. Nie ma dnia, żeby do kawiarenki nie zajrzały przynajmniej trzy, cztery osoby. Roznosi się pocztą pantoflową. Wśród seniorów to najlepsza metoda, ale ruszymy też z ulotkami i plakatami do przychodni oraz miejsc publicznych, czy po prostu na klatki schodowe.
Przychodzą i młodzi i starsi czy jednak głównie seniorzy?
Głównie seniorzy. Młodsze osoby przychodzą, jeżeli są jakieś warsztaty międzypokoleniowe. Ale dzwonią też i pytają, czy mogą w jakiś sposób uczestniczyć w wolontariacie. Widząc nasz program, pytają, czy nie trzeba nas w czymś wesprzeć, co jest bardzo miłe.
A jak można was wesprzeć jako wolontariusz?
Wbrew pozorom, tu jest naprawdę co robić. Każda para rąk do pomocy jest cenna. Czasem w kawiarence siedzi jedna osoba i ma ochotę zagrać w jakąś planszówkę, bo takie też mamy, wtedy towarzystwo się przyda. Formę pomocy zawsze możemy ustalić indywidualnie. Dla nas naprawdę cenna jest każda godzina, jaką ktoś tutaj poświęci.
Dzieci też przychodzą pomagać?
Tak i mogą liczyć na zaświadczenie o odbytym wolontariacie, za co dostają punkty na lepsze oceny. To też dla nich cenne doświadczenie. Często jest tak, że na początku zależy im na punktach, ale potem zostają dłużej, niż deklarowali, bo coś ciekawego się u nas dzieje, a czas tu leci naprawdę szybko.
Czy seniorzy dzielą się tu swoimi zmartwieniami i problemami?
Działamy dosyć krótko i na razie seniorzy się tak nie otwierają. Ale nawiązują relacje, zwracają się do siebie po imieniu, umawiają się na zajęcia i do kawiarenki, żeby sobie porozmawiać. To sygnał dla nas, że dobrze się dzieje. Mamy mnóstwo pozytywnych historii. Czasem ktoś sobie ponarzeka i to jest ta osobista część. My też nie czujemy się na siłach dźwigać osobistych historii, ale zgłosiło się do nas ze współpracą Ursynowskie Centrum Zdrowia Psychicznego więc mamy teraz alternatywę i poczucie bezpieczeństwa, że gdyby był jakiś większy problem, to mamy specjalistyczne wsparcie. Jesteśmy otwarci też na współpracę z innymi.
[BANER]0[/BANER]
Co panią najbardziej zaskoczyło w czasie działania w PWP?
Zaskakujące, i to pozytywnie, jest dla mnie, gdy mówię o tym, kiedy jakie zajęcia się u nas będą odbywać, a panie wyciągają telefony i zaczynają sprawdzać w swoich kalendarzach czy mają wtedy czas. To jest w ogóle bomba, bo się okazuje, że w wieku emerytalnym można nie mieć czasu, bo się ma tyle aktywności, że kalendarz jest wypełniony. Straszliwie mnie to cieszy.
Seniorzy korzystają z kalendarza w telefonie?
Tak, mamy też u nas „godziny cyfrowe” dla seniorów w każdy wtorek więc można tu do nas przyjść z każdym problemem.
Jakie jest zainteresowanie?
Przychodzi kilka osób. To też nie jest systematyczna grupa, bo takie zadanie dopiero przed nami, żeby zrobić warsztaty cyfrowe, które będą przystosowane do poziomu wiedzy. Czyli albo dla początkujących, albo dla osób, które już np. potrafią się zalogować do maila, a chcą jeszcze coś więcej odkryć w Internecie. Na razie jeszcze jesteśmy na takim etapie, że można przyjść do nas z jakimś konkretnym problemem i my pomożemy.
Które zajęcia cieszą się dotychczas największą popularnością?
Sportowe. Początkowo na listopad zaplanowany był tylko pilates, ale teraz jest jeszcze joga na krzesłach, fizjoprofilaktyka, neurotrening i „stabilny kręgosłup”. I miejsca na tych zajęciach są praktycznie już do samego końca zarezerwowane, panie sumiennie przychodzą.
A co z panami? Ich trudniej zaktywizować?
Tak. Były tu panie „ratowniczki”, które bardzo chciały, żeby ich sąsiad też trochę włączył się w taką aktywność i zaczął tu przychodzić. Udało im się go wyciągnąć aż dwa razy. Ale w zespole wokalnym jest dwóch panów, którzy rzeczywiście pilnują tych spotkań. Zespół też szuka nowych osób chętnych do śpiewania i właśnie brakuje im panów.
Dlaczego seniora trudniej zaktywizować niż seniorkę?
Myślę, że gdy umiera pan to pani łatwiej dalej żyć z tym wszystkim i zacząć wychodzić do ludzi. Natomiast, gdy umrze seniorowi żona, to ten problem jest głębszy. Nagle, poza tym, że nie ma żony, to jeszcze dochodzą nowe obowiązki, których nie musiał wcześniej wykonywać i nie potrafi się w tym wszystkim odnaleźć. To jest dość powszechne. No i panów w tym wieku jest po prostu mniej, ale to pewnie będzie się zmieniało, bo przewidywana długość życia wzrasta, więc panów też będzie więcej.
Co się będzie działo w najbliższym czasie?
Niedawno zaczęliśmy przygotowywać kuchnię, w której będą warsztaty kulinarne, ale można też przyjść i coś wspólnie przygotować do jedzenia. Jesteśmy stowarzyszeniem, które dożywia seniorów, więc bardzo zależy nam na tym, żeby seniorzy, gdy nie mają pieniędzy, mogli tu czasem zrobić sobie śniadanie albo wspólnie coś ugotować. Będziemy się starać, żeby w lodówce zawsze coś było. Wykluczenie ekonomiczne wśród seniorów jest duże, a ono bardzo ogranicza relacje społeczne. Mamy tu kilku uczestników spotkań, którzy komunikują, że ich sytuacja ekonomiczna nie jest najlepsza i bardzo się cieszą, że jest takie miejsce. Mogą u nas bezpłatnie napić się kawy i herbaty, staramy się też zawsze mieć jakieś ciastko, bo starsze osoby lubią słodycze.
Co oprócz zajęć kulinarnych?
Na pewno zajęcia sportowe zostaną w grafiku, bo myślę, że byłyby protesty, gdybyśmy z tego zrezygnowali. Będziemy się starali robić cyklicznie warsztaty przyrodniczo-weterynaryjne, bo one też się cieszą ogromnym powodzeniem. W listopadzie mamy też kino francuskie. W ogóle każdy miesiąc u nas będzie miesiącem innego kraju i listopad jest właśnie miesiącem francuskim. Jest kuchnia francuska, będzie warsztat kulinarny, mamy śniadanie po francusku i kino, które robi dla nas dwóch wspaniałych chłopaków. To współorganizatorzy ostatnich edycji Warszawskiego Festiwalu Filmowego. To też nasi wolontariusze.
Mamy tu mega ekipę i zawsze ktoś nas czymś poratuje i wesprze swoją wiedzą oraz umiejętnościami. Pomysłów mamy naprawdę mnóstwo. Będziemy chcieli organizować także spotkania informacyjne, np. z dietetykiem lub doradcą żywieniowym. To jest też bardzo ważne, bo zdrowie, zwłaszcza w starszym wieku, bardzo zależy od tego, jak się odżywiamy i czy w ogóle się odżywiamy. A z tym odżywianiem wśród osób starszych jest bardzo różnie. Polscy seniorzy są bardzo niedożywieni.
Z czego to może wynikać?
Pewnie z tego, że wszystko jest bardzo drogie i stają przed trudnym wyborem, bo albo kupią jedzenie, albo lekarstwa. Tu wybór jest oczywisty, choć dla nas to ciągle zaskakujące, że ktoś potrafi brać pół tabletki, bo nie stać go na ciąg brania całej.
Wspomniała pani o współpracy z Ursynowskim Centrum Zdrowia Psychicznego. Czy w tym pokoleniu wciąż pokutuje przekonanie, że to wstyd korzystać z pomocy psychologa lub psychiatry?
Tak, a chcielibyśmy, żeby było to postrzegane inaczej. To jest bardzo ważne dla osób starszych. Chcemy odczarować psychiatrów i psychologów. Ursynowskie Centrum Zdrowia Psychicznego działa i dobrze, żeby seniorzy wiedzieli, z jakimi tematami i problemami można się tam udać.
Działa tu też punkt wymiany rzeczy.
Tak i powoli zaczyna się rozkręcać. Można przynieść coś, co nam w domu jest niepotrzebne. Akurat na ubrania będą prowadzone osobne akcje, bo wiemy, jak Ursynów potrafi wesprzeć odzieżą. Ograniczamy trochę przyjmowanie ubrań, bo mamy takie doświadczenie, że te ubrania przychodzą w różnym stanie. To jest dodatkowa praca, żeby to wszystko przebrać, uporządkować itd.
Natomiast chodzi nam tu bardziej o pozyskanie innych rzeczy i chcemy, żeby to działało jak taka „analogowa śmieciarka”. Starsze osoby nie zawsze wiedzą, że, jest coś takiego na Facebooku, a chcemy, żeby też mogły z takiej formy skorzystać. To będą rzeczy do bezpłatnego zabrania. Będzie też tablica informacyjna. Gdy ktoś będzie chciał oddać coś większego np. fotel czy meble, to my też chętnie wydrukujemy taką informację i zawiesimy ze zdjęciem na tej tablicy, żeby osoby starsze mogły to zobaczyć. Wolontariusze też na pewno pomogą zorganizować transport. Często, gdy seniorom coś się zepsuje, to tego nie wymieniają, bo ich na to nie stać. Potrafią nie mieć podstawowych rzeczy w domu i próbują się bez tego obejść.
[BANER]0[/BANER]
Coś specjalnego na święta jest w planach?
Na grudzień planujemy spotkania mikołajkowe. Będą też paczki dla najuboższych seniorów. Poza tym spotkania świąteczne i ich wspólne przygotowywanie.
Jak, poza wolontariatem, mogą pomóc mieszkańcy Ursynowa?
Mogą przynosić niepotrzebne rzeczy w dobrym stanie, z których skorzysta ktoś inny. Niech ten drugi obieg po prostu się dzieje. Można nas też wspierać w ramach tworzenia jakichś zajęć, bo na pewno mamy wiele utalentowanych osób, które będą chętnie dzieliły się z innymi swoją wiedzą i umiejętnościami. Zachęcamy do współpracy, zapraszamy do nas każdego, kto na jakiś pomysł. Nie tylko dla seniorów, ale też dla rodziców i dzieci. Działajmy po sąsiedzku. Jeśli mamy w sąsiedztwie kogoś, kto ma jakiś super talent, to chętnie skorzystamy. Ale też, jeśli ktoś ma w sąsiedztwie osobę starszą, to zachęcamy do poinformowania, że jest takie miejsce.
Dziękuję za rozmowę!
Gdzie znajduje się Przynieś - Wynieś - Porozmawiaj? W zielonym budynku spółdzielni "Imielin" przy Malinowskiego 5. Wejście od parkingu przy Ciszewskiego. Kontakt telefoniczny: 608 459 059.
Emanuel15:10, 20.11.2023
Podać adres czy telefon tego punktu to już dla autora/autorki za trudne, prawda? 15:10, 20.11.2023
leuname15:54, 23.11.2023
1 0
Kulturalnie i bez bólu d*** i spruty zwrócić uwagę, że przydałby się adres i telefon, to dla autora komentarza za trudne, prawda? 15:54, 23.11.2023