Zamknij

Dodaj komentarz

Gorąco na radzie Ursynowa. Awantura o parking. "Możecie odwołać burmistrza!"

Redakcja Haloursynow.pl Redakcja Haloursynow.pl 00:13, 11.09.2025 Aktualizacja: 01:28, 11.09.2025
Skomentuj BJ BJ

Sala obrad rady dzielnicy pękała w szwach, a emocje sięgały zenitu. Ponad setka mieszkańców zjawiła się na nadzwyczajnym posiedzeniu radnych Ursynowa. Dotyczyło ono głośnej ostatnio sprawy likwidacji części miejsc postojowych pod budowę kolejnego odcinka parku nad tunelem POW. Spółdzielcy w ostrych słowach protestowali przeciwko planom miasta. O kompromisie podczas ponad dwóch godzin tej wymiany zdań usłyszeliśmy najmniej. Co dalej z parkiem i parkingiem?

Nadzwyczajna sesja rady dzielnicy, zwołana na wniosek siedmiorga radnych, to jeden z etapów batalii mieszkańców osiedla Kazury o pozostawienie miejsc postojowych, które miasto chce zlikwidować. Chodzi o parking wzdłuż Płaskowickiej - teren należący do miasta - który od 2016 roku jest przeznaczony częściowo pod powstający na Ursynowie park linearny.

Spółdzielnia Wyżyny wyliczyła, że bilans miejsc postojowych dla jej mieszkańców w związku z budową parku oraz przebudowanymi parkingami wzdłuż Stryjeńskich będzie ujemny. - Z obecnych 332 miejsc ma zostać jedynie 187 - powtarzali wyliczenia mieszkańcy, którzy zebrali ponad 1600 podpisów pod petycją przeciwko planom Zarządu Zieleni. Członek zarządu spółdzielni Andrzej Grad, zaangażowany w obronę parkingu, nazywa szykowaną przebudowę parkingu pod park marnotrawstwem pieniędzy. Parking po zakończeniu budowy tunelu POW odtworzono za pieniądze podatników.

Miasto będzie nam za ciężkie miliony rozbierać parkingi wybudowane przez nas, a potem odtworzone w 2021 roku, a my będziemy szukać miejsca gdzieś w środku osiedla pod naszymi oknami! No, to jest chyba postawione na głowie!

- powtarzał podczas swojego wystąpienia.

Burmistrz w ogniu krytyki. "Możecie go radni... odwołać!"

Burmistrz Robert Kempa przygotował obszerną prezentację, w której bronił decyzji o budowie pierwszego odcinka parku linearnego. Przypomniał historię, konsultacje społeczne z 2026 roku, wspominał o tym, że miasto nie doszło do porozumienia z Astaldi (wykonawcą tunelu), by od razu wybudował on park linearny w ramach rządowego kontraktu. W tle był spór polityczny między GDDKiA zarządzaną wówczas przez rząd PiS a władzami Warszawy z PO.

Najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich, dla ogółu mieszkańców, także dla wszystkich urzędników byłoby, gdyby w grudniu 2013 roku, kiedy był ogłaszany przetarg na wykonawcę park linearny jako element inwestycji dotyczącej tunelu południowej obwodnicy Warszawy po prostu został uwzględniony

- mówił Kempa.

Przypominał, że w 2016 roku powstała koncepcja parku, a projekt budowlany dopiero parę lat później, a więc tych dokumentów nie wolno porównywać. Przez ten czas zmieniły się przepisy i stąd np. brakuje narysowanych w koncepcji ukośnych miejsca parkingowych przy ul. Płaskowickiej. - Nie można ich zaprojektować przy drodze klasy G - czyli Płaskowickiej - tłumaczył burmistrz.

Szef zarządu dzielnicy ostro skrytykował też kampanię spółdzielni w sprawie likwidacji części parkingów. Zarzucał jej złą wolę, błędne i zmieniające się wciąż wyliczenia dotyczące utraty miejsc postojowych. Wreszcie przypominał, że w kwietniu naprzeciwko osiedla otwarto parking ogólnodostępny przy Arenie Ursynów - po dawnym skupie złomu.

My nie zostawiamy mieszkańców z niczym. Po drugiej stronie ulicy Płaskowickiej jest całkowicie pusty parking, na którym znajduje się 76 miejsc

- mówił Kempa.

Na koniec cytował wypowiedź mieszkańca, który zarzucił radnemu Maciejowi Antosiukowi, wspierającemu protesty osiedla Kazury, kłamstwo w stwierdzeniu, że "zniknie ponad 300 miejsc". 

"Spółdzielnia rozmnożyła je do 357, o czym poinformowała mieszkańców w piśmie, które wrzuciła do skrzynek na listy. A prawda jest taka, że zlikwidowany ma być tylko jeden rząd miejsc, ten najbliższy ulicy Płaskowickiej. Spółdzielnia miała osiem lat na zapewnienie miejsc parkingowych. Robicie z ludzi zwykłych głupków!"

To nie jest moja wypowiedź. To jest wypowiedź mieszkańca z mediów społecznościowych.

- ciągnął Robert Kempa, dając do zrozumienia, że zgadza się z tą opinią.

Zarzuty protestujących odpierała również Olga Rosłoń-Skalińska, zastępca dyrektora Zarządu Zieleni m.st. Warszawy ds. inwestycji i rozwoju. Przedstawiła harmonogram i zakres prac na odcinku między Stryjeńskich a Pileckiego.

- Park nad Południową Obwodnicą Warszawy nie powstał ad hoc. Jest zapisany w strategicznych dokumentach dotyczących rozwoju miasta - powiedziała, pokazując mapy ze studium zagospodarowania przestrzennego.

Prace rozbiórkowe na terenie parkingu prowadzone mają być do lutego 2026 roku. Od października trwać będzie kształtowanie nawierzchni parku, nasadzenia roślin oraz budowa oświetlenia parku, a od czerwca do sierpnia 2026 - montowanie małej architektury.

Zaznaczyła, że parking, który ma pozostać, nie zostanie wyłączony z użytkowania tak samo, jak droga dojazdowa. Będą tylko niewielkie wyłączenia na potrzeby budowy. Cały czas Zarząd Zieleni utrzymuje, że zniknie jeden z trzech pasów parkingowych wzdłuż Płaskowickiej. Podano precyzyjne wyliczenia.

Zaparkować na odcinku między Pileckiego a Stryjeńskich będą mogły 202 samochody. Odcinek numer 1 ma możliwość zaparkowania 187 samochodów, a ewentualnie zaniechanie budowy ogrodu społecznego to parkowanie na kolejnych około 15 aut

- mówiła zastępczyni dyrektora.

W połączeniu z parkingiem przy UCSiR mieszkańcom osiedla w sumie miasto zaoferuje 278 miejsc na swoich terenach. Czyli realny ubytek w wyniku budowy parku ma sięgnąć wg ratusza ok. 40-45 miejsc. Słowa te wywołały pomruki niezadowolenia i krzyki mieszkańców, którzy zarzucali władzom oszustwo.

"Dlaczego stanowisko trafiło do kosza?"

Opozycyjny radny Maciej Antosiuk z Projektu Ursynów, który popiera walkę mieszkańców o pozostawienie parkingu w możliwie największym zakresie, zarzucał miastu, że bez poinformowania kogokolwiek zawarło umowę na wykonanie opcjonalnego odcinka parku, jakim jest fragment na wysokości osiedla Kazury. Mówił o "marnotrawstwie 8 mln złotych". Pytał, dlaczego stanowisko rady dzielnicy z 13 maja, w którym radni wezwali ratusz do wstrzymania budowy parku, zmianę projektu i zawarcia kompromisu z sąsiadami, zostało zignorowane.

To jest osiedle z wielkiej płyty. Państwo doskonale to wiecie, że kiedy to osiedle było budowane w latach 80., to wówczas współczynnik miejsc parkingowych przewidzianych na jedno mieszkanie był mniej więcej na poziomie 0,3 samochodu na mieszkanie. Obecne standardy są na poziomie 1,25 albo czasem więcej

- mówił.

Krytykował także argumenty burmistrza. - Przy Arenie Ursynów daliście 76 miejsc postojowych. Proszę sobie wyobrazić, gdzie mieszkańcy ulicy Kazury zostawią swój samochód w momencie, w którym wszystkie okoliczne parkingi będą zastawione przez osoby, które przyjadą na koncert odbywający się w Arenie? - dopytywał.

Radny Mateusz Rojewski z Prawa i Sprawiedliwości nie krył zdziwienia postawą koalicji rządzącej Ursynowem. - Stanowisko, które przyjęliśmy w maju, poparli też radni Koalicji Obywatelskiej i nie rozumiem, dlaczego burmistrz z Koalicji Obywatelskiej dzisiaj broni sprzecznego stanowiska niż to, które radni koalicji uchwalili.

Ja Pana proszę o to, żeby wsparł Pan, nas radnych, wsparł pan mieszkańców, stanął w jednym rzędzie z nami wszystkimi w obronie tego parkingu i przeciwko tym planom Zarządu Zieleni, których nikt poza chyba Zarządem Zieleni nie chce

- apelował z kolei Antoni Pomianowski z Projektu Ursynów.

"A my jesteśmy z Katowic?"

Radna Olga Górna z Koalicji Obywatelskiej próbowała łagodzić napięcia, ale stawiała też mieszkańcom z ul. Kazury trudne pytania.

Jest też bardzo duża grupa mieszkańców, którzy brali udział w konsultacjach i nawet jeśli ten odcinek parku był opcjonalny, to optowali za tym, żeby ten park powstał, w szczególności dlatego, że jest on na gruntach publicznych, z których każdy powinien mieć prawo korzystać, a nie tylko wybrana grupa

Górna krytykowała bierność spółdzielni Wyżyny.

Spółdzielnia, wiedząc, że stawiacie państwo samochody na terenie tymczasowym, który do tej spółdzielni nie należy, ja bym chciała wiedzieć, co władze spółdzielni przez te lata podjęły. Jakie alternatywne scenariusze przeanalizowały, żeby w momencie, kiedy ta inwestycja dojdzie do skutku, zapewnić państwu te miejsca postojowe?

- pytała.

Sugerowała rozwiązania - poszukanie miejsca na zagłębienie parkingów lub budowę wielopoziomowego, dogadanie się z SGGW, które jest właścicielem łąki po zachodniej stronie ulicy Pileckiego. 

Wyjątkową odwagą wykazał się radny Karol Radziwiłł z PiS, który wygłosił słowa, które bardzo nie spodobały się protestującym mieszkańcom. 

Na Ursynowie mieszka 200 tysięcy ludzi, a państwa jest kilka tysięcy. Oni wszyscy (mieszkańcy całego Ursynowa - dop. redakcjo) płacą za Wasze miejsca parkingowe i jest to sytuacja niesprawiedliwa. Dzisiaj panie prezesie spółdzielni proszę sporządzić wniosek o dzierżawę tego gruntu i wtedy możemy zacząć rozmawiać ze sobą poważnie

- stwierdził Radziwiłł, który w maju jako jedyny wstrzymał się od głosu. Natychmiast po jego wypowiedzi do mikrofonu podbiegł radny Mateusz Rojewski i oświadczył, że "stanowisko Radziwiłła nie jest stanowiskiem klubu".

Radziwiłłowi odpowiedział później Andrzej Grad z Wyżyn, którego rozsierdziła wypowiedź radnego.

A my jesteśmy co? Z Katowic? Czy my jesteśmy z Katowic? Komu trzeba płacić? Warszawiacy nie mają terenów swoich? Czy my możemy jeździć po jezdniach? Czy przez tunel możemy przejechać? Przecież to jest nie nasze! Po cholerę to wszystko, skoro my nie możemy, nie mamy prawa do swojego miasta! To jest zupełnie postawienie sprawy na głowie.

Przedstawiciel władz SM Wyżyny pokazywał też slajd, który Zarząd Zieleni chciałby dziś z pewnością ukryć. Przed 2021 roku były wytyczne, by - mówiąc skrótowo - wkomponować park w istniejący parking bez likwidacji miejsc postojowych. To na tej podstawie spółdzielnia mówi o ubytku większej ich liczby. Narysowano wówczas miejsca bez przerw na drzewa i w formie bardziej przypominającej odtworzony przez Astaldi parking z lat 80.

Zarząd Zieleni walczy więc z nami o pas 10 metrów.

Spółdzielnia wybudowała w latach 80. miejsca dla swoich mieszkańców, a teraz miasto chce je "dzielnie" rozbierać

- odpowiadał radnej Górnej.

Możemy nie zgadzać się, ale jeśli pan odczytuje dokument, na którym jest napisane 202 miejsca, odczytując, że jest 177 miejsc, to ja mam naprawdę dosyć tak żenującej dyskusji

- odparowywał burmistrz Kempa.

Mieszkaniec na sesji rady Ursynowa (BJ)

Mieszkańcy: To będzie dramat! Odwołać burmistrza!

Do głosu dopuszczeni zostali także mieszkańcy, których ponad setka zjawiła się na posiedzeniu. Wieszczyli parkingowy dramat.

Co się stanie z tymi samochodami? Będą stały na trawie, będą rozwalały krawężniki, zablokują drogę do żłobka. Jak dojadą karetki, jak dojedzie straż pożarna? Może pan burmistrz będzie nam fundował potem leczenie, jak karetka do mnie spóźni się o pół godziny

- pytał pan Tadeusz.

Radni dzielnicy to jest tylko organ konsultacyjny. Mogą wyrażać swoją opinię, pójdzie to do Rady Miasta i zginie. Tak się stało z naszymi sprawami, ale nasi radni mają jedną ważną możliwość - odwołać burmistrza

- mówił pan Jerzy, wywołując aplauz zgromadzonych mieszkańców.

Wypowiedział się też przedstawiciel grupki osób, które zjawiły się na posiedzeniu, by zaprotestować przeciwko postawie mieszkańców ulicy Kazury. Jakub Dubla ze stowarzyszenia "Dla Natolina", kandydat na radnego z KO w ostatnich wyborach. Narzekał na fizyczną przemoc protestujących, którzy nie chcieli dopuścić go do głosu i próbowali uniemożliwić mu wystąpienie, nazywając "ekoterrorystą". - To nie jest własność ulicy Kazury i możecie państwo krzyczeć i mnie przekrzykiwać, ale nie zakrzyczycie państwo prawdy - powiedział.

W 2016 roku, jeszcze jako mieszkaniec ulicy Kazury, brałem aktywny udział w konsultacjach społecznych. I doskonale pamiętam, że zawarliśmy pewnego rodzaju kompromis pomiędzy stroną, która chciała więcej zieleni a państwem, którzy chcieli bardziej funkcję użyteczną. Bardzo bym chciał, żebyśmy trzymali się kompromisów, które były dosyć długo wypracowywane. O to chciałem zaapelować - to nie jest państwa prywatna własność, to jest własność wszystkich mieszkańców

- mówiła Jakub Dubla.

Po zakończeniu burzliwej sesji bardzo różnie oceniano to spotkanie. Tomasz, zwolennik parku, ostro skrytykował postawę mieszkańców osiedla Kazury.

Wylało się tutaj mnóstwo hipokryzji ze strony mieszkańców osiedla Kazury, bo z jednej strony twierdzą, że chociażby nowoczesne paliwa nie tworzą spalin, samochody powinny parkować, powinny być blisko, natomiast z drugiej strony, jeżeli ktoś podjeżdża pod ich dom, pod ich okna, to jest to już dla nich poważny problem

Z kolei mieszkańcy osiedla Sylwia i Jakub nie kryli rozczarowania. - Spotkanie tak naprawdę do niczego nie prowadzi, tak samo, jak wcześniejsze spotkanie w Zarządzie Zieleni. Nie dostaliśmy odpowiedzi na żadne pytanie - mówili sąsiedzi.

Para podkreślała absurd sytuacji. - Samo usunięcie takiej ilości betonu po to, żeby zmienić, przesunąć o 10 metrów parking jest tak nieekologiczne, że mi się to nie mieści po prostu w głowie - powidzieli naszemu reporterowi.

Posiedzenie zakończyło się więc bez konkretnych rozstrzygnięć. A o zawarciu jakiegokolwiek kompromisu nie było mowy. Burmistrz Robert Kempa powtórzył wypowiedź rzeczniczki Zarządu Zieleni z lutego dla Haloursynow.pl, że odcinek parku zostanie zbudowany. Natomiast radny Maciej Antosiuk skwitował, że w tej sytuacji mieszkańcom pozostaje chyba tylko protest, który zresztą zapowiadają od parunastu dni. Chcą zablokować rondo przy Stryjeńskich i Płaskowickiej. O szczegółach z pewnością dowiemy się w ciągu kilku najbliższych dni.

Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

Spór o park nad POW

Mieszkańcy osiedla sprzeciwiają się zniknięciu części miejsc parkingowych i przeznaczeniu ich pod park nad POW. Pisaliśmy o tym w naszym artykułach.


komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%