Zamknij

Przemoc w renomowanym liceum na Ursynowie? "Obrażanie, wyzywanie, prawie gwałt"

Redakcja Haloursynow.plRedakcja Haloursynow.pl 15:45, 12.11.2024 Aktualizacja: 20:27, 12.11.2024
Skomentuj pixabay.com/zdjęcie ilustracyjne pixabay.com/zdjęcie ilustracyjne

"Nauczycielka wybierała sobie kozła ofiarnego i cisnęła". Zapominalskim pisała markerem po rękach, upokarzała ich, nazywając to żartami. Newsweek donosi o fatalnej sytuacji w renomowanym społecznym liceum na Ursynowie. Z placówki wyrzucono kilkoro uczniów na rok przed maturą, a wyróżniającego się nauczyciela zwolniono z pracy.

Głośno o elitarnym społecznym liceum STO im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego na Ursynowie. Rodzice poskarżyli się tygodnikowi "Newsweek" na stosunki panujące w szkole. Miało w niej dojść do szokujących scen upokarzania uczniów i nauczycieli. 

Z 18 uczniów, którzy zaczynali w klasie 1a, zostało tylko dziewięcioro. Trojga szkoła się pozbyła. Pięcioro uciekło z własnej woli, nawet swoje dziecko dyrektorka przepisała do równoległej klasy. Skargi popłynęły od rodziców do kuratora oświaty, do wojewody, do sądów. Powtarza się w nich słowo "przemoc".

- pisze Aleksandra Pezda z "Newsweek Polska".

"Obrażanie, wyzywanie, poniżanie"

Rodzice i uczniowie skarżyli się na nauczycielkę języka polskiego. "Proces edukacyjny według pani L. polegał na udowadnianiu uczniom niewiedzy, a nie jej przekazywaniu" - pisali rodzice do kuratorium oświaty. Wyliczali: obrażanie, wyzywanie, poniżanie, krzyk, ośmieszanie "jako standardową formę pracy z wychowankami".

Dwie najlepsze uczennice zostały ukarane - zdaniem rodziców i uczniów niesprawiedliwie - naganą i obniżeniem oceny z zachowania, co uniemożliwiło kontynuację stypendium od premiera. Dyrektorka szkoły uznała zdjęcia na Instagramie zamieszczone przez uczennice za "demoralizujące". Dziewczyny odpowiadały, że pozy w kontekście narkotyków i alkoholu, choć na zdjęciach ich nie ma, były żartem na "białej szkole". 

Trzeci akt to zwolnienie wychowawcy - nauczyciela, który pomagał uczniom w zrozumieniu matematyki. - Mieli z nim kontakt jak w "Stowarzyszeniu Umarłych Poetów" - powiedział "Newsweekowi" jeden z rodziców.

To przy tym wychowawcy wyoutował się klasowy gej, przy nim poczuła się bezpiecznie transseksualna osoba. Motywował i chwalił uczniów.

Pan Przemek wsparł klasę w staraniach o zmianę polonistki, potem stanął po stronie Igi i Gosi, bo obniżone zachowanie wykluczyło je z walki o stypendium premiera. Wywalczył unieważnienie nagany, choć sprawa wisiała nad uczennicami nierozwiązana od ferii aż do rady klasyfikacyjnej na koniec roku szkolnego. Dyrektorka rozwiązała z nauczycielem umowę. Nie zdążył się nawet pożegnać z uczniami.

- opisuje tygodnik.

"Pisała na skórze przypominajki"

Szokujące metody wychowawcze miała stosować wychowawczyni od trzeciej klasy. Uczniom, którzy zapomnieli zeszytu czy długopisu - wg rodziców - siłowo pisze markerem po rękach "przypominajkę".

Wyciąga uczennicę na środek sali, przytrzymuje siłą i skórę pomiędzy łokciem a nadgarstkiem dziewczyny wypełnia dużym, czarnym napisem: ZDJĘCIA. Anka ucieka z klasy i zapłakana dzwoni po rodziców. Nauczycielka potem przeprasza, tłumaczy, że żartowała. "Wszystko, co robiłam, miało na celu wzmocnienie jej (Anki) poczucia wartości i sprawczości".

- pisze autorka tekstu.

Dwie dziewczyny nie wytrzymują nerwowo i są zmuszone odejść ze szkoły, placówka rozwiązuje umowę z rodzicami na usługi edukacyjne. Gdy wybucha protest przeciwko przekształceniu szkoły ze społecznej w prywatną, prowadzoną przez fundację, uczeń zbiera 100 podpisów pod petycją. Wg "Newsweeka" również i on jest po tym fakcie szykanowany przez dyrekcję placówki. Uczniowie są przesłuchiwani.

Szkoła zaprzecza, że stosuje dyskryminujące metody wychowawcze i że nie prowadzi dialogu z rodzicami dzieci wyrzuconych rok przed maturą. Prezes Karol Krajewski odpowiada, że "to rodzice działali na szkodę szkoły". I że gdyby mógł, podpisałby umowę bezpośrednio z dziećmi, ale nie miały wówczas 18 lat.

Więcej o tej sprawie można przeczytać na stronie "Newsweek Polska".

Po opublikowaniu artykułu szkoła przesłała do nas oświadczenie o następującej treści:

Artykuł, który ukazał się w gazecie Newsweek, zawiera szereg nieprawdziwych informacji i w nieobiektywny sposób przedstawia opisaną sytuację. Szkoła nigdy nie tolerowała przypadków przemocy i podjęła także w tym przypadku stosowne działania. 

Za każdym razem, kiedy do szkoły docierają informacje o nieprawidłowościach, podejmowane są zdecydowane reakcje w trosce o dobro uczniów. 

Nasi licealiści w anonimowej ankiecie jednoznacznie wskazali, że czują się w szkole bezpiecznie i wysoko oceniają poziom wsparcia psychologiczno-pedagogicznego. 

Dbając o bezpieczeństwo wszystkich uczniów nie podejmujemy się publicznej polemiki dotyczącej szczegółów artykułu. Jesteśmy otwarci na dialog z bezpośrednio zainteresowanymi osobami.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

PauloPaulo

6 0

"Proces edukacyjny według pani L. polegał na udowadnianiu uczniom niewiedzy, a nie jej przekazywaniu". Przekazywanie niewiedzy... Interesujące...🤣 17:41, 12.11.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

MisiekMisiek

6 2

Ja bym tego liceum elitarnym nie nazwał...

Tylko "Parasol" może aspirować do elitarności.. Kamyk jest dobry ale elitarny nie jest... 18:35, 12.11.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PytonPyton

1 3

Jak mi to przypomina zachowanie sprzed lat dwóch jędz, "nauczycielek" z SP100 w ursynowskim Grabowie.
Mam nadzieję, że żule szczają im na groby. 20:34, 12.11.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PoszkodowaniPoszkodowani

1 0

Przyjrzyjcie się działaniom dzielnicowego OPS. I Zespołowi tam działającemu, pod kierunkiem Przewodniczącej 00:48, 13.11.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%