Zamknij

Zatrute psy i martwe jeże na ursynowskim osiedlu. "To ewidentnie było przez opryski"

Natalia ZbroińskaNatalia Zbroińska 08:07, 13.08.2024 Aktualizacja: 08:39, 13.08.2024
Skomentuj od czytelnika od czytelnika

Dramatyczne sceny na ursynowskim osiedlu. Psy wymiotowały, miały poparzone łapy i inne niepokojące objawy. Na leczenie zwierząt ursynowianie wydali po kilka tysięcy złotych! - Ustaliliśmy, że dzień wcześniej zostały wykonane opryski trawy - mówi jedna z mieszkanek. Co na to spółdzielnia?

W czerwcu mieszkańcy osiedla przy ul. Pasaż Ursynowski przeżyli chwile grozy. Po codziennych spacerach z czworonogami psy zaczęły bardzo źle się czuć i miały niepokojące objawy. Przykry los spotkał również dzikie zwierzęta, a trawa na osiedlu została całkowicie zniszczona. 

Reakcje były szokujące – nagłe wymioty, wzrost temperatury, wycie z bólu, kompulsywne ataki padaczkowe, wycieranie całego ciała o ziemię, poparzone łapy itp. W lecznicach weterynaryjnych, po wielu badaniach diagnostycznych (w tym toksykologicznych), okazało się, iż zwierzęta zatruły się toksynami, mają poparzone organy wewnętrzne oraz opuszki łap. Ponadto w trawach osiedlowych mieszkańcy znajdowali martwe jeże

Mieszkańcy skojarzyli, iż psy był wyprowadzane na osiedle i chodziły po trawnikach, szczególnie w miejscach wypalonej trawy

- opowiada nam pani Katarzyna, mieszkanka osiedla. 

Ursynowianie dowiedzieli się od pracowników osiedla, że powodem takich sytuacji mogą być opryski, które zostały wykonane chwilę wcześniej. Mieszkańcy twierdzą, że nie zostali o niczym poinformowani ani przed, ani po fakcie. 

Po rozmowie z panem zajmującym się sprzątaniem osiedla ustaliliśmy, że dzień wcześniej zostały wykonane opryski trawy i innych terenów zielonych na osiedlu. Pan zajmujący się sprzątaniem wskazał, iż nie wie, jaka substancja była użyta do oprysków, ponieważ otrzymał gotową mieszankę i polecenie ze spółdzielni, aby te opryski wykonać. Zwolnił się z pracy jeszcze tego samego dnia. 

Koordynator ds. sprzątania również potwierdził, iż takie opryski były wykonane

- dodaje mieszkanka osiedla.

Zatrute psy na ursynowskim osiedlu

Właściciele psów byli zdezorientowani i przestraszeni. Najbardziej ucierpiały psy pani Joanny. Mieszkanka na leczenie czworonoga w podeszłym wieku musiała wydać kilka tysięcy złotych. 

Ja mam dwa pieski. Jeden 15-letni z trudem został uratowany. Koszty leczenia tego psa w tym momencie osiągnęły 4 tys. zł. Wątroba jest zniszczona i cały czas musi mieć jakieś zastrzyki. Drugi pies, który jest młodszy, miał poparzone łapki do krwi

Gdyby była jakakolwiek informacja wcześniej, to ja bym przede wszystkim te psy niosła na rękach, a po drugie - mogłabym tego starszego psa ratować normalnie, a nie robić szereg badań na kleszcze, na wszystko! Pierwszy pytanie weterynarza było, czy były prowadzone opryski. Do głowy mi to nawet nie przyszło!

- opowiada pani Joanna, właścicielka poszkodowanych psów.

Pani Ewa do domu wróciła w niedzielę wieczorem. Tego dnia wyprowadziła swojego psa na spacer. W poniedziałek zwierzę zaczęło źle się czuć.

Mój pies wymiotował. Myśleliśmy na początku, że to efekt leczenia onkologicznego, ale to ewidentnie było przez opryski, bo dalej leczenie trwa i nic się nie dzieje.

Przez trzy dni wymiotowała, dostaliśmy leki i udało się z tego wyjść

- mówi nam mieszkanka.

Pani Katarzyna z zatruciem psa mierzyła się dwa razy. Na początku nie podejrzewała, że winne mogą być opryski wykonane na osiedlu, jednak po czasie i rozmowach z sąsiadami zrozumiała, co jest przyczyną złego samopoczucia jej psa. 

Pies wymiotował, ale pomyślałam sobie, że zdarza się, psy czasem wymiotują. Nie połączyłam faktów. Dopiero później, jak zaczęliśmy rozmawiać z innymi osobami, które też posiadają psy, to się okazało, że nie tylko mój wymiotował. To już było troszeczkę niepokojące

Po jakimś czasie pies mi się drugi raz zatruł. Lekarze mówi, że to jest jakieś podtrucie, bo miał bardzo złe próby wątrobowe. Zrobili mu wszystkie badania na choroby zakaźne i nic nie wyszło

- wspomina pani Katarzyna.

Za leczenie właścicielka musiała zapłacić około 1,5 tys., zł. Jej pies spędził w szpitalu całą dobę, gdzie przez kilka godzin podawane mu były płyny.

"Oni nas tak ignorują!"

Mieszkańcy osiedla od razu skontaktowali się ze Spółdzielnią Budownictwa Mieszkaniowego "Ursynów". Ta jednak, oprócz jednego spotkania, nie odpowiadała na ich zapytania.

- Zwróciliśmy się z pytaniem do zarządu SBM Ursynów oraz do inspektora ds. zieleni. Nikt nic nie wie, nikt nic nie zlecał, nikt do niczego się nie przyznaje - mówi pani Katarzyna. 

Ja nie mam już siły do tej spółdzielni! Oni nas tak ignorują! Napisaliśmy wspólne pismo, podpisało się pod nim chyba trzydzieści osób, a spółdzielnia na nic nie odpowiada. Najgorsze jest to, że jesteśmy bezsilni. Nie mamy żadnego wpływu na to, co robią.

Byliśmy na spotkaniu. Spółdzielnia nie przyznała się do tego, powiedzieli, że to nie oni psikali. Poprosiliśmy o monitoring, to też nas zignorowali

- stwierdza pani Katarzyna. 

Sąsiedzi podejrzewają, że udział w wykonaniu oprysków miały dwie mieszkanki. Kobiety od lat mają niszczyć osiedlową zieleń przez wycinanie drzew, krzewów, i innych roślin. 

Są zwolenniczkami oprysków, nawozów i przywracania wszystkiego do poziomu betonu oraz koszenia trawników do gruntu. Panie wydają - za dotychczasowym „cichym” przyzwoleniem spółdzielni, co jest tym bardziej szokujące - polecenia pracownikom firmy sprzątającej i wskazują, co oni mają wykopywać, przesadzać, likwidować

- mówi pani Katarzyna. 

Jednej z sąsiadek udało się skonfrontować sytuację z kobietą. 

Podeszłam do pana, który zajmował się wtedy sprzątaniem i go zapytałam. Powiedział, że ta pani kazała mu robić opryski. Było mu bardzo przykro i tego samego dnia złożył wymówienie.

Podeszłam więc do pani, którą wskazał. Starsza kobieta najpierw powiedziała, że nic nie było, potem, że sodą sypali i śmiała mi się w twarz. Dla mnie to jest szczyt wszystkiego!

- mówi pani Joanna.

Poprzedni zarząd spółdzielni miał nałożyć na kobiety kary za zniszczenie wspólnego mienia, jednak - według relacji mieszkańców - te nigdy nie zostały wyegzekwowane. 

Spółdzielnia: Opryski faktycznie były

SBM "Ursynów" w odpowiedzi na nasze pytania, po kilku tygodniach, poinformowała nas, że opryski faktycznie zostały wykonane, jednak nie wynikały one z decyzji spółdzielni.

Opryski zostały wykonane bez wiedzy administracji i inspektora ds. zieleni.

Z otrzymanych informacji wynika, że wykonała je firma serwisowa zajmująca się zielenią w enklawie Pasaż Ursynowski

- mówi członek zarządu SBM "Ursynów" Wojciech Bierski.

Wcześniej wspomniana firma miała zapewniać, że środki użyte do wykonania oprysków na chwasty były naturalne i zawierały jedynie ocet z solą oraz wodę. Dokładne proporcje składników substancji nie są znane, gdyż osoba odpowiedzialna za opryski już w tej firmie nie pracuje...

Nigdy nie używamy na terenie, gdzie występują ludzie i zwierzęta herbicydów i nasz pracownik takim preparatem nie dysponował, gdy dokonywał oprysku

Pracownik, który dokonywał oprysku, już u nas nie pracuje i nie możemy potwierdzić stężenia soli, jakiego użył przy wykonywanej czynności. Być może użył większego niż zalecany i następstwem tego mogło być nie tylko wypalenie roślin dwuliściennych, ale i trawy

- mówi właściciel firmy Grupa Serwisowa Andrzej Jachowski. 

Firma zapewniła, że uszkodzone miejsca zieleni zostaną zrekultywowane, a spółdzielnia "podjęła kroki celem zdyscyplinowania grupy serwisowej, odnośnie bezwzględnej konsultacji działań zieleniarskich z inspektorem ds. zieleni". Dodatkowo spółdzielnia zapewniła, że od marca zeszłego roku z terenu osiedla nie zostały usunięte drzewa, prócz jednego, które się wywróciło, czy krzewy.

O przeprosinach czy zadośćuczynieniu mieszkańcom, których zwierzęta ucierpiały, spółdzielnia milczy.

Masz dla nas temat? Coś Cię irytuje, drażni na Ursynowie albo chcesz coś pochwalić? Daj znać! Napisz do nas: [email protected] lub dzwoń do redakcji: 600 44 11 76.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(10)

kurkawodnakurkawodna

19 2

Niech oddają pieniądze za leczenie zwierząt 10:03, 13.08.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

KatrinKatrin

11 3

Oczywiście, że mieszkańcy mogą działać. Jak zarząd ma ich w poważaniu, to należy zmienić zarząd. 10:50, 13.08.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

xyzxyz

5 27

A po co trzymać te psy i koty w mieszkaniach? Tylko problemy i zero pożytku 11:46, 13.08.2024

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

MiciuMiciu

11 1

Po co Ciebie trzymać na planecie zero pożytku, tylko głupoty piszesz... 14:51, 13.08.2024


Jola Jola

2 0

Czyli przyznajesz się do winy? 14:53, 13.08.2024


CykCyk

2 1

Marnujesz tylko tlen 21:59, 13.08.2024


beduinbeduin

3 15

W Chinach psy się trzyma w celach kulinarnych, a na Ursynowie w jakich? 15:35, 13.08.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AsdAsd

6 6

Bardzo lubię Ursynów, ale trudno mi nie zauważyć, że mieszka tam w dużej liczbie bardzo specyficzny typ tzw seniorów - a mówiąc mniej oględnie wstrętne, zapiekłe, nienawistne stare dziady. U mnie na Bielanach ten gatunek w zasadzie nie występuje, jest o wiele życzliwiej i "małomiasteczkowo". 16:18, 13.08.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Dojeżdżanie mieszkanDojeżdżanie mieszkan

6 2

Bardzo wpływowe muszą być te mieszkanki, trzęsą Ursynowem wg własnego widzimisię? Inna sprawa - obecnie o niczym nie trzeba nas informować typu znika linia tramwajowa 24 szukam w internecie - nic o tym nie ma. Może tym sposobem prezydęt Warszawy spec od betonozy "zaprasza" na spacer z pieskiem na najdłuższą kładkę...? 19:18, 13.08.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

DKDK

0 0

Niech odpowiedzą za śmierć jeży. Nałożyć wysokie kary na spółdzielnię za uszczerbek w przyrodzie. Trochę rozumu trzeba mieć, żeby zabierać się za opryski terenów zielonych. 20:51, 14.08.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%