Mieszkańcy, którzy wybrali się na poranną przejażdżkę rowerem lub spacer po Lesie Kabackim zastali we wtorek rano niecodzienny widok. Przy wejściu do rezerwatu od strony ul. Moczydłowskiej ktoś przymocował do szlabanu metalowe łańcuchy, aby utrudnić wjazd rowerzystoim.
Dziś rano jechałem rowerem ulicą Moczydłowską do Lasu Kabackiego, gdy zauważyłem rozciągnięte łańcuchy z obu stron szlabanu, które uniemożliwiały przejazd. Chwilę później starszy pan prawie ich nie zauważył i o mało się nie przewrócił
- opowiada nasz czytelnik.
Około godz. 13 pracownicy Lasów Miejskich m.st. Warszawy przyjechali na miejsce, aby usunąć niebezpieczne elementy. Zadanie to nie należało do najprostszych, gdyż osoba odpowiedzialna za przymocowanie łańcuchów przyłożyła się do zadania. Łańcuchy były przybite gwoździami do drzew, a miejscami przypięte kłódką.
Lasy Miejskie nie wiedzą, kto stoi za zawieszeniem łańcuchów. Zapowiadają jednak, że w razie gdy sytuacja miałaby się powtarzać, są gotowe zamontować fotopułapki, aby pociągnąć sprawcę do odpowiedzialności.
Nie wiemy, kto je rozwiesił, ciężko też nam stwierdzić, co kierowało tą osobą, że takie działania podjęła. Jeżeli miałaoby się to powtarzać w przyszłości, bo nigdy nic nie wiadomo, to jesteśmy na to przygotowani
- mówi Łukasz Karabowicz, kierownik działu ds. promocji i dydaktyki Centrum Edukacji Przyrodniczo-Leśnej w Lesie Kabackim.
Mieszkańcy podejrzewają, że za incydentem stoi samozwańczy "szeryf", który chciał się zemścić na rowerzystach z Lasu Kabackiego. Od dawna trwa konflikt między spacerowiczami a osobami jeżdżącymi po lesie na rowerach.
To jest obustronny konflikt. Przyjeżdżają tu kolarze, jedzą 35 km/h i jak tylko ktoś się nie przesunie, to klną. Sam czasem jeżdżę z kimś i jak tylko chwilę rozmawiamy, to od razu się drą, że na bok, że on ma pierwszeństwo
- mówi nam pan Jacek przed wejściem do Lasu Kabackiego, który bardzo często jeździ na rowerze po rezerwacie.
Często rowerzyści w ogóle nie zwracają uwagi na spacerowiczów. Dzwonią dzwonkami, upominają, zamiast zwolnić
- dodaje mieszkanka spacerująca z dzieckiem.
Są również głosy, że konflikt jest niepotrzebny i bez problemu można go skończyć.
Jednym przeszkadzają pieski, innym rowery. My chodzimy i uważamy, że da się to pogodzić
- mówią dwie mieszkanki spacerujące po lesie.
Podobnego zdania są Lasy Miejskie m.st. Warszawy.
Są ścieżki, które są udostępnione dla i jednych i drugich, są ścieżki, które są udostępnione tylko dla pieszych. Tak na zdrowy rozum ścieżki w Lesie Kabackim są na tyle szerokie, że i jedni i drudzy by się na nich spokojnie zmieścili.
Tutaj nie jest określone, kto ma pierwszeństwo. Przede wszystkim należy kierować się tym, żeby zachować zasady bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku. Jeśli widzimy, że ktoś zbliża się do tego zwężenia, to można zwolnić, żeby się z nim po prostu nie zderzyć. Często tego brakuje, niektórzy lubią prędkość, lubią szybko jeździć, a to stwarza niebezpieczne sytuacje
- dodaje Łukasz Karabowicz.
Mdo18:55, 23.07.2024
Jeżdżę po lesie rowerem i najbardziej irytują mnie inni rowerzyści - ci którzy koniecznie muszą świecić innym po oczach. 18:55, 23.07.2024
alisterkabat21:15, 23.07.2024
Jeżdżę po tym lesie codziennie i najbardziej irytują mnie opętani rowerzyści, którym wydaje się, że oni biją rekord świata w jeździe po leśnych duktach i wszyscy inni powinni zjechać/zejść z ich kursu. 21:15, 23.07.2024
2 0
a mnie irytują lateksowe płetwonurki - pedalarze, jadący jezdnią gdzie obok jest droga dla rowerów.. 21:07, 23.07.2024