Pomazane śmietniki, ściany bloków, a także szkoły.  "Pseudografficiarze” nie oszczędzają Ursynowa. Sprejami wypisują co im tylko przyjdzie do głowy.

- Mieliśmy pomazaną całą klatkę w bloku . Zamalowanie kosztowało około 15-20 tysięcy złotych - mówi Wiesława Donarska Arak, członek zarządu spółdzielni mieszkaniowej Koński Jar-Nutki. I dodaje: - Na ścianach często rozżalone osoby wypisują, kto jest kim.

Z wandalami boryka się też Spółdzielnia Budowlano- Mieszkaniowa Stokłosy. Bohomazy trzeba było usuwać ze ścian budynków i śmietnikowych altan. Usunięcie bazgrołów ze śmietników kosztowało około 1,5 tysiąca złotych.

Pseudoartyści nie oszczędzają też szkół

- Przy ulicach Cybisa i Wokalnej elewacje szkół były pomazane w 30-tu procentach. Zdecydowaliśmy się na odmalowanie całych budynków. Kosztowało nas to 120 tysięcy złotych – opowiada Lech Skowron, zastępca burmistrza dzielnicy.

I na tym nie koniec. Bazgroły „przyozdobiły” także mury przejścia przy ulicach Jastrzębowskiego i Bartoka. Ich usunięcie kosztowało 6,5 tysiąca złotych.

W niektórych miejscach dzielnica zastosowała dodatkowe zabezpieczenia. - Nasz gmach jest pomalowany specjalnym woskiem antygraffiti. Tak samo jest w przypadku studni oligoceńskich – mówi Lech Skowron.

Dzielnica szacuje, że w tym roku na usunięcie bazgrołów wydała ponad 45 tysięcy złotych.