Dramat mieszkańców bloku na Ursynowie. Pękają grzejniki, zalewane mieszkania

Pękające kaloryfery i zalane mieszkania to od paru tygodni codzienność w budynku przy ul. Strzeleckiego. Każdego dnia pojawia się po kilka nowych zgłoszeń o kolejnej awarii. Mieszkańcy są załamani, a firmy ubezpieczeniowe zaczynają robić problemy. - Spółdzielnia ma nas generalnie "w czterech literach" - skarżą się lokatorzy.

Pobudka przez brudną wodę tryskającą z kaloryfera na twarz? Tak wygląda codzienność mieszkańców bloku przy ul. Strzeleckiego 6. Zalewane mieszkania, podłogi, materace czy zasłony to tylko niektóre ze skutków nagminnie pękających grzejników.

- Syn sobie śpi, budzi się, a na niego łukiem leci brudna, zardzewiała woda. Oczywiście materac zalany, podłoga się podniosła - opowiada nam jeden z mieszkańców. 

Każdego dnia zgłaszanych jest po kilka awarii.

Cała sprawa jest skandaliczna. Z czego słyszałam mają dziennie dwa-trzy zgłoszenia o pękniętych kaloryferach. Chyba nie ma mieszkania w tym budynku, które nie zostałoby ochrzczone w ten sposób 

- mówi mieszkanka budynku.

Mieszkańcy boją się wyjść do pracy czy wyjechać na urlop, bo nie mają pewności czy w tym czasie ich mieszkanie nie zostanie zalane, a dziecko czy zwierzę porażone prądem przez przewody, które znajdują się w listwach przypodłogowych. Idą święta - nie wiadomo czy mieszkania będą jeszcze ogrzewane.

"Ja nie nadążałem wymieniać misek pod grzejnikiem"

Aby wymienić uszkodzony kaloryfer, firma wykonawcza współpracująca ze spółdzielnią "Na Skraju" musi najpierw spuścić wodę, a następnie ponownie ją napełnić. Firma odpowiedzialna za naprawy grzejników znajduje się pod Warszawą. Gdy mieszkańcy zgłaszają lejącą się wodę, potrafią usłyszeć, że ktoś za dwie godziny przyjedzie. Jeśli sytuacja ma miejsce w niedzielę wieczorem, firma zapewnia, że będą w poniedziałek.

- Ja nie nadążałem wymieniać misek pod grzejnikiem! Spółdzielnia ma nas generalnie "w czterech literach". Wymieniają te grzejniki, a na koniec nas tym obciążą - dodaje mieszkaniec.

Zaniedbanie ze strony spółdzielni?

Mieszkańcy podejrzewają, że przyczyną ich dramatycznej sytuacji jest zaniedbanie ze strony spółdzielni. Grzejniki nie zostały napełnione poza sezonem grzewczym, przez co doszło do ich korozji. Zastanawiają się również nad hurtową wymianą wszystkich kaloryferów, jednak obawiają się, że ich pieniądze zostałyby wyrzucone w błoto. 

- Nawet jakbyśmy byli tacy łaskawi, żeby pokryć koszt wymiany wszystkich grzejników, chociaż jest on duży, to jak ktoś nam ponownie zostawi nienapełnioną instalacje w przyszłym roku, to znowu zostaną one uszkodzone

- stwierdza mieszkaniec.

To nie koniec dramatu mieszkańców. Poszkodowani lokatorzy zaczynają mieć wątpliwości czy otrzymają należące im się pieniądze od firm ubezpieczeniowych. 

- Został spisany protokół szkód, ale w związku z ilością awarii ubezpieczyciel robi problemy. Chcą przychodzić, oglądać, wyznaczają godziny, muszę się przez to urwać kilka razy z pracy. Sprawa jest przeciągana, podejrzewam, że jestem jedna. Dostajemy po tyłku jako mieszkańcy! - opowiada mieszkanka.

Ubocznym skutkiem awarii mogą być podniesione opłaty za wodę. Według sprawozdań za 2022 rok za samo usuwanie awarii budynek został podliczony na kwotę 14,^ tys. złotych. Dla porównania blok przy ul. Strzeleckiego 4 miał 1,9 tys., a pod jedynką - 2,3 tys. Mieszkańcy twierdzą, że w 2023 roku było jeszcze więcej awarii niż w poprzednim, więc koszty prawdopodobnie wzrosną. 

Skontaktowaliśmy się ze spółdzielnią "Na Skraju", prosząc o wyjaśnienie sytuacji i jej stanowisko. Po pytaniach o powód wielu awarii, usuwanie ich skutków, i to, kto ponosi koszty związane z wymianą grzejnika oraz spuszczaniem i napuszczaniem wody, pracownik spółdzielni stwierdził, że "nie występuje tyle awarii, o ilu mówią mieszkańcy". Poproszono nas o pisemne zadanie pytań. Po dwóch dniach nadal ze strony SM "Na Skraju" nie ma odpowiedzi. Stanowisko spółdzielni opublikujemy, gdy tylko dostaniemy tę odpowiedź.