Zamknij

Dodaj komentarz

Pisz na Ursynów! Jak "pogotowie pocztowe" ratowało sąsiadów [HISTORIA]

Redakcja Haloursynow.pl Redakcja Haloursynow.pl 14:45, 18.08.2025 Aktualizacja: 07:51, 19.10.2025
Skomentuj (NAC - ze zbiorów G. Rutkowskiej) (NAC - ze zbiorów G. Rutkowskiej)

45 lat temu na Ursynowie nie było co liczyć na działające telefony czy choćby na... skrzynki pocztowe. Realia życia na Ursynowie w okresie PRL-u można poznać, oglądając filmy Polskiej Kroniki Filmowej, której ekipy dość często zjawiały się na naszym podwórku. Bez racjonalizatorskich pomysłów na osiedlu nie dałoby się żyć!

Pod koniec lat 70. XX wieku, a więc ponad 40 lat temu, pierwsi lokatorzy zaczęli wprowadzać się na Ursynów. Wszyscy byli podekscytowani nowymi mieszkaniami, jednak nie brakowało obaw i rozczarowań...

Nie udawałam bohaterki. Bałam się, jak będzie tu wyglądało moje życie. Bez telefonu, regularnej komunikacji, sklepów, kin, znajomych - miasta

- wspomina Lisa Gutowska, która w 1979 roku wprowadziła się do mieszkania przy ulicy Polinezyjskiej.

Telefony jednak były! Tyle że... nie do końca sprawne… Przypomina o tym dość zabawny z dzisiejszego punktu widzenia filmik Polskiej Kroniki Filmowej. W 1978 roku zostało zainstalowanych aż (!) pięć aparatów telefonicznych na Ursynowie. Na... 30 tys. mieszkańców. W dodatku automaty te - ulokowane w pawilonach i na klatkach schodowych w blokach - psuły się non stop.

- Spróbuj się tu dodzwonić w pilnej sprawie rodzinnej, nie mówiąc już o zawiadomieniu straży pożarnej czy pogotowia! - mówi głos z offu w filmiku PKF. A poniżej screen z tej relacji.

I tak właśnie było! Potwierdzają to ursynowscy pionierzy.

W promieniu ok. 300 metrów od bloku były dwa automaty. Do tego na ulicy Koncertowej można było dostać się bez kaloszy, ale do tego na osiedlu Koński Jar musiałem je wkładać. Bywało, że oba były czynne i z radością witałem widok kolejki mniejszej niż 5 osób. Mój rekord w kolejce to 27 osób przede mną. Pamiętam błagających o przepuszczenie w kolejce, bo np. trzeba wezwać pogotowie

- wspomina Zbigniew Andrzej Adamczyk w książce „Jesteśmy z Ursynowa - wspomnienia mieszkańców”.

Plusem sytuacji była możliwość poznania sąsiadów przez ich jakże ciekawe rozmowy telefoniczne...

Nie wiem dlaczego, ale u nas montowano je na klatkach schodowych, albo we wnękach bloków, jak przy przychodni na ul. Puszczyka. Dzięki temu latem, przy otwartych oknach, mogłem być na bieżąco ze stanem zdrowia sąsiada z klatki obok (referował go codziennie swojej żonie), z postępami rehabilitacji małego Jasia spod 15., no i, co było najciekawsze, śledzić miłosne rozterki starszej ode mnie koleżanki z naszego podwórka

- wspomina Adam Rafalski w książce „Jesteśmy z Ursynowa - wspomnienia mieszkańców”.

Słowem: Pisz na Ursynów!

No dobrze, skoro nie telefony, to może poczta? Może chociaż ona dobrze działała? Tu też nie było za kolorowo! Brakowało skrzynek pocztowych, bo brakowało stali, z której je robiono. Ba! Nawet chętnych do ich produkowania!

Skrzynki na listy. Konstrukcja prostsza od rakiety kosmicznej, ale nikt ich obecnie nie produkuje. Warsztaty osiedlowe zaczęły więc robić zgrabne skrzynki drewniane. Wkrótce zabrakło surowca. Straszą więc na klatkach puste ściany, tam, gdzie powinny wisieć owe skrzynki

- opisuje smutną rzeczywistość lektor Polskiego Kroniki Filmowej, a kamera pokazuje w tym momencie drewniane skrzyneczki:

Polak nie byłby Polakiem, gdyby nie wymyślił, jak sobie poradzić z niedostatkami surowców i dobrej organizacji! Administracja osiedla przy Koncertowej - z siedzibą przy Koncertowej 9 - wpadła na racjonalizatorski pomysł. List można było odebrać w... spółdzielni w umówionym terminie. Segregowały je dozorczynie i administratorki.

Administracja zorganizowała własne pogotowie pocztowe. Zawiadamia lokatorów, kiedy, gdzie i w jakich godzinach będą mogli odebrać listy sortowane przez gospodarzy bloków. Szalenie to dla wszystkich wygodne.

 

Słowem: Pisz na Ursynów!

- kpiarskim tonem zawezwał lektor PKF.

Śmieszne? To przypomnijcie sobie, co dziś robią listonosze, gdy nie zastaną kogoś w mieszkaniu, bądź nie chce im się wędrować po piętrach. Które rozwiązanie było lepsze?

Polskie Kroniki Filmowe to skarbnica wiedzy o życiu na Ursynowie w okresie PRL. Ekipy filmowe bardzo często pojawiały się na naszym podwórku i - korzystając z okresu politycznej odwilży - pozwalały sobie wykpiwać niedostatki, jakie fundowała społeczeństwu ludowa ojczyzna i ono samo sobie. 

Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych uruchomiła przy wsparciu unijnym projekt rekonstrukcji cyfrowej filmów PKF. Można je oglądać na stronie 35mmonline. Znajdziemy tam również odnowione perełki polskiej kinematografii.

Poniżej PKF br 78/32a z 1978 roku. Relacja o Ursynowie od 1 min. 10 sek.

Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Jesienny weekend na Ursynowie. Co się będzie działo?

UCKA **** psa

Prawda

08:37, 2025-10-19

Ursynów stolicą debaty o Polsce. Wielkie nazwiska!

To skandal Te nazwiska to okreslone antypolskie lewackie srodowisko Bojkotujcie to "wydarzenie"Ten Czubaszek czyli pan nikt to wywotowy element coraz bardziej urasta do znanej postaci

HBN

07:21, 2025-10-19

Ursynowskie nauczycielki z nagrodą od prezydenta

Mi i wielu innym zabrano, zeby dać innym. 1800? To niewyobrażalne! Chcę wiedzieć, co takiego robią ci nauczyciele, bo *%#)!& jak dureń, ale może coś źle robię, skoro mam poniżej tej (fiu-fiu) średniej.

Stasia bozowska

23:19, 2025-10-18

Cztery lata czekania na rondo przez spory urzędników

Może nie zamierzam całkowicie krytykować pomysłu budowy ronda, aczkolwiek mam pewne wątpliwości... Po pierwsze w tekście autor oraz miejscy urzędnicy skoncentrowali się na problemie wyjazdu z ul. Lanciego na ul. Filipiny Płaskowickiej - rzeczywiście potwierdzam, jest problem nie tylko w szczycie ale nawet czasami po za nim. No, ale szanowni Panowie całkowicie zapomnieli o podobnym problemie z inną ulicą, która jest tuż obok. Chodzi o ul. Cynamonową. Z niej również trudno wyjechać na ul. F. Płaskowickiej. O ile ruch samochodowy, przeciwieństwie do ul. Lanciego, na ul. Cynamonowej jest mniejszy, ale jednak jest, a dodatkowo ZTM przetrasował tędy autobusy linii 163 i 217. Kierowcy tych autobusów mają codziennie ogromny problem z wyjazdem z ul. Cynamonowej i dołączeniem się do ruchu na ul. Płaskowickiej. Często muszą wymuszać pierwszeństwo co generuje niebezpieczne sytuacje - ale kierowcy autobusów wyjścia nie mają. Rzadko kto ich przepuści. Po drugie budowa ronda... przy zakorkowanej ul. Płaskowickiej niewiele pomoże, bo i tak trzeba na to rondo wjechać. A jeśli sama ulica jest zablokowana, to będzie to trudne wyzwanie. Toteż czy moje pytanie jest proste. Czy Panowie urzędnicy nie wpadli na pomysł instalacji sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu ulic Lanciego/Płaskowiciej, ale zsynchronizowanej ze skrzyżowaniem ulic Cynamonowa/Płaskowickiej ? Chodzi o upłynnienie ruchu na ul. F. Płaskowickiej oraz umożliwienie wyjazdu zarówno z ul. Lanciego jak również z Cynamonowej. Czyli "dwie pieczenie przy jednym ogniu", no, ale czy ktoś o tym pomyślał ? PS. Swoją drogą, chyba już dawno - jeszcze przed budową tunelu POW - należało pomyśleć o poszerzeniu ulicy Filipiny Płaskowickiej, bo to co dzieje się na niej obecnie, było do przewidzenia ;)

Jakub

22:16, 2025-10-18

0%