Pod koniec lat 70. XX wieku, a więc ponad 40 lat temu, pierwsi lokatorzy zaczęli wprowadzać się na Ursynów. Wszyscy byli podekscytowani nowymi mieszkaniami, jednak nie brakowało obaw i rozczarowań...
Nie udawałam bohaterki. Bałam się, jak będzie tu wyglądało moje życie. Bez telefonu, regularnej komunikacji, sklepów, kin, znajomych - miasta
- wspomina Lisa Gutowska, która w 1979 roku wprowadziła się do mieszkania przy ulicy Polinezyjskiej.
Telefony jednak były! Tyle że... nie do końca sprawne… Przypomina o tym dość zabawny z dzisiejszego punktu widzenia filmik Polskiej Kroniki Filmowej. W 1978 roku zostało zainstalowanych aż (!) pięć aparatów telefonicznych na Ursynowie. Na... 30 tys. mieszkańców. W dodatku automaty te - ulokowane w pawilonach i na klatkach schodowych w blokach - psuły się non stop.
- Spróbuj się tu dodzwonić w pilnej sprawie rodzinnej, nie mówiąc już o zawiadomieniu straży pożarnej czy pogotowia! - mówi głos z offu w filmiku PKF. A poniżej screen z tej relacji.
I tak właśnie było! Potwierdzają to ursynowscy pionierzy.
W promieniu ok. 300 metrów od bloku były dwa automaty. Do tego na ulicy Koncertowej można było dostać się bez kaloszy, ale do tego na osiedlu Koński Jar musiałem je wkładać. Bywało, że oba były czynne i z radością witałem widok kolejki mniejszej niż 5 osób. Mój rekord w kolejce to 27 osób przede mną. Pamiętam błagających o przepuszczenie w kolejce, bo np. trzeba wezwać pogotowie
- wspomina Zbigniew Andrzej Adamczyk w książce „Jesteśmy z Ursynowa - wspomnienia mieszkańców”.
Plusem sytuacji była możliwość poznania sąsiadów przez ich jakże ciekawe rozmowy telefoniczne...
Nie wiem dlaczego, ale u nas montowano je na klatkach schodowych, albo we wnękach bloków, jak przy przychodni na ul. Puszczyka. Dzięki temu latem, przy otwartych oknach, mogłem być na bieżąco ze stanem zdrowia sąsiada z klatki obok (referował go codziennie swojej żonie), z postępami rehabilitacji małego Jasia spod 15., no i, co było najciekawsze, śledzić miłosne rozterki starszej ode mnie koleżanki z naszego podwórka
- wspomina Adam Rafalski w książce „Jesteśmy z Ursynowa - wspomnienia mieszkańców”.
No dobrze, skoro nie telefony, to może poczta? Może chociaż ona dobrze działała? Tu też nie było za kolorowo! Brakowało skrzynek pocztowych, bo brakowało stali, z której je robiono. Ba! Nawet chętnych do ich produkowania!
Skrzynki na listy. Konstrukcja prostsza od rakiety kosmicznej, ale nikt ich obecnie nie produkuje. Warsztaty osiedlowe zaczęły więc robić zgrabne skrzynki drewniane. Wkrótce zabrakło surowca. Straszą więc na klatkach puste ściany, tam, gdzie powinny wisieć owe skrzynki
- opisuje smutną rzeczywistość lektor Polskiego Kroniki Filmowej, a kamera pokazuje w tym momencie drewniane skrzyneczki:
Polak nie byłby Polakiem, gdyby nie wymyślił, jak sobie poradzić z niedostatkami surowców i dobrej organizacji! Administracja osiedla przy Koncertowej - z siedzibą przy Koncertowej 9 - wpadła na racjonalizatorski pomysł. List można było odebrać w... spółdzielni w umówionym terminie. Segregowały je dozorczynie i administratorki.
Administracja zorganizowała własne pogotowie pocztowe. Zawiadamia lokatorów, kiedy, gdzie i w jakich godzinach będą mogli odebrać listy sortowane przez gospodarzy bloków. Szalenie to dla wszystkich wygodne.
Słowem: Pisz na Ursynów!
- kpiarskim tonem zawezwał lektor PKF.
Śmieszne? To przypomnijcie sobie, co dziś robią listonosze, gdy nie zastaną kogoś w mieszkaniu, bądź nie chce im się wędrować po piętrach. Które rozwiązanie było lepsze?
Polskie Kroniki Filmowe to skarbnica wiedzy o życiu na Ursynowie w okresie PRL. Ekipy filmowe bardzo często pojawiały się na naszym podwórku i - korzystając z okresu politycznej odwilży - pozwalały sobie wykpiwać niedostatki, jakie fundowała społeczeństwu ludowa ojczyzna i ono samo sobie.
Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych uruchomiła przy wsparciu unijnym projekt rekonstrukcji cyfrowej filmów PKF. Można je oglądać na stronie 35mmonline. Znajdziemy tam również odnowione perełki polskiej kinematografii.
Poniżej PKF br 78/32a z 1978 roku. Relacja o Ursynowie od 1 min. 10 sek.
Trzaskowski częstował kawą na Kabatach. I prosił o głos
Trzaskowski już przegrał.
Sadaże
07:47, 2025-05-29
Trzaskowski częstował kawą na Kabatach. I prosił o głos
Przy ostatnich wyborów lemingi jeszcze dobrze tej kawy nie przełknęły a deweloper (czyzby jeden ze sponsorów Rafała?) tuż po ogłoszeniu wyników walnął projekt na pół tysiąca mieszkań wbrew zapisom planu miejscowego. Bedzie was PO r*chać tak samo jak PiS!
Robek
07:43, 2025-05-29
Światła przy Roentgena? ZDM znów prześwietli zebry
Jakie światła? Przecież tam teraz po otwarciu tunelu i wezła przy Gandhi to jedzie jeden samochód na godzinę. Kto tam ciagle miesza i po co?
Robek
07:39, 2025-05-29
FabLab Ursynów otwarty! Co tu można robić?
Idealny przykład bezsensownego topienia góry pieniędzy
iga
06:40, 2025-05-29
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz