Na ursynowskim osiedlu stanęły Pi(e)suary. Niepozorne betonowe słupki to miejsca, gdzie pies może "zostawić sms" innym psiakom. Słupki zakupiła spółdzielnia "Przy Metrze" z myślą o ochronie zieleni osiedlowej. Mieszkańcy zastanawiają się, czy pomysł się przyjmie.
Idąc z metra w stronę Lasku Brzozowego, możemy natknąć się na betonowy klocek. Niekształtna bryła odstrasza swoim wyglądem. Po przyjrzeniu się z bliska wszystko staje się jasne. To... pisuar dla psów, w skrócie Pi(e)suar. Postawiła je w na swoich osiedlach Spółdzielnia Mieszkaniowa "Na Skraju".
Pi(e)suar to okrągły, betonowy słupek o średnicy około 40 cm i wysoki mniej więcej na pół metra. Ze środka wyrasta tabliczka z informacją, że jest to miejsce do załatwiania się psów. Czy nowy element osiedla sprawdza się w praktyce?
- Z moim pieskiem widzieliśmy jeden taki słupek. Podprowadziłam go do niego. Powąchał i stwierdził, że nie będzie tam załatwiał swoich potrzeb. Mój pies uwielbia trawę więc powiedzenie mu, że ma się załatwiać na betonie, jest niemożliwe. Pomysł jest dobry, tylko wykonanie już nie. Przecież nie można powiedzieć psu, że tu ma się załatwić, a dwa centymetry dalej już nie może - mówi Marta, spacerująca w Lasku Brzozowym ze swoim psem.
Na osiedla spółdzielni "Przy Metrze" trafiło dwanaście piesuarów. Jeden jest przy Lasku Brzozowym, drugi koło parkingu między aleją KEN a ul. Raabego. Trzeci znajduje się w środku osiedla przy Raabego.
- Jest to na pewno coś nowego, nigdzie indziej w całej Warszawie nie widziałem takich wynalazków. Jednak z tego, co rozmawiałem z właścicielami psów, to podchodzą do tego sceptycznie. Pies obsikuje wszystko dookoła, więc odejdzie trzy metry od tego słupka i znowu zaznaczy teren po innym psie. Dlaczego właśnie teraz stanęły te słupki, przecież te psiaki niczym nie szkodzą, że nasikają na drzewko albo kamień na osiedlu - mówi Bartek.
Piesuary stanęły na osiedlu w drugiej połowie lipca. Skąd inicjatywa? Mieszkańcy zwracali uwagę na obsikane trawniki.
- Były głosy od mieszkańców, że nie powinno tak być, że psy załatwiają swoje sprawy dookoła. W ten sposób niszczy się zieleń na osiedlu. Znaleźliśmy rozwiązanie alternatywne. Chcieliśmy wskazać mieszkańcom miejsca, gdzie ich pupile mogą załatwiać się bez problemu - słyszymy w spółdzielni "Przy Metrze".
Spółdzielnia nie chce zdradzić, ile wydała na psie słupki. Pracownik "Przy Metrze" zdradza tylko, że koszt wyniósł około 40 procent ceny rynkowej, ale tylko dlatego, że piesuary zamówiono w częściach i złożyli je konserwatorzy. Na rynku w sklepach internetowych podobne piesuary kosztują ok. 1700 złotych za sztukę, co oznacza, że ursynowska spółdzielnia mogła wydać na nie ok. 8 tys. złotych.
Nie wiadomo czy pomysł się przyjmie. Od lat budzi emocje wśród właścicieli psów, gdziekolwiek piesuary się pojawiały - we Wrocławiu, Olsztynie czy w centrum Warszawy. Idea piesuaru polega na tym, że początkowo trzeba niejako zmuszać psy do obsikania słupka. Gdy zrobi to odpowiednia liczba zwierząt, kolejne będą chętnie korzystać z wynalazku, zwabione zapachem moczu i feromonami w nim zawartymi.
- Myślę, że jest to bardzo dobry pomysł. Mój piesek przyjechał z wnuczką na wakacje, ale nie omieszkamy zobaczyć tych psich pisuarów. Moim zdaniem trzeba do wszystkiego dojrzeć. Jeżeli mieszkańcy się do tego przyzwyczają, to nie będzie problemu, aby psiaki załatwiały się nie na kwiatkach, tylko wyznaczonych miejscach - mówi Bożena.
W Warszawie żyje ponad 100 tysięcy psów. Codziennie produkują one dwie 16-tonowe tiry kału oraz 90 tysięcy litrów moczu.
Kkk07:52, 25.07.2023
Jasne, że się nie przyjmą. Naturalną potrzebą psa jest znaczenie terenu moczem, markowanie i zostawianie innych śladów zapachowych. To sposób komunikacji, a nie jedynie załatwianie potrzeb fizjologicznych. Takich betonowych szkarad musiałyby być tysiące aby stanowiły konkurencję dla krzaczków, murków i trawy, a i tak by przegrały. Pieniądze wyrzucone w błoto, bo komuś sikający pies burzy obraz świata. Ciekawe kiedy powstają toalety dla ptaków ;-)
Natolin11:24, 25.07.2023
Ktoś chyba nie zna psychiki psa. Na siłę nie da się zmusić czworonoga to załatwienia się w tym a nie innym miejscu. Chyba, że nie będzie miał innego wyjścia np. krótki łańcuch :(. Słupi-głupki trochę pewnie kosztowały, a lepiej byłoby wydać te pieniądze na bardziej potrzebne sprawy. a tych w SM Przy Metrze nie brakuje.
KoLega21:28, 25.07.2023
Śmieszne są te słupki, ktoś chciał aby było fajnie i nowocześnie - tu plus za inicjatywę.. ale trochę średnio trafioną ponieważ jest odpowiedzią na bezsensowne skargi sikających psów. Pies to pies będzie sikał gdzie chce, a nie tam gdzie musi ;)
Jary były pierwsze15:10, 26.07.2023
Jary mają to od paru lat,żadna nowosc
Anka23:22, 26.07.2023
W wielu miejscach na osiedlach w Warszawie jest info:zakaz wprowadzania zwierząt na trawniki z nasadzeniami roślinnymi.I logiczne dlaczego,obsikana roślina usycha ,chamuje wzrost i jest do wyrzucenia.Po to właśnie są te słupki.A jeśli pies biega samopas to wiadomo że sika tam gdzie on chce a nie tam gdzie powinien.Najpierw pies niech zniszczy to co właściciel ma w domu a później mienie wspólne.Rosliny nie biorą się z nikąd, płacą za nie mieszkańcy.
Dr2203:50, 27.07.2023
Powinien być wysoki podatek od posiadania psa w mieście i wydatek szybko się zwróci.
Ania16:32, 27.07.2023
Kiedy ktoś weźmie się za regulowanie ilości psów na warszawskich osiedlach? To już prawdziwy dramat, na Natolinie właśnie na osiedlu Raabego jest chyba więcej psów niż ludzi, wszystko ocieka psim moczem, ujadanie od rana do wieczora i w nocy. Pomyśleć, że kiedyś było tak miło, a teraz żyjemy na Paluchu....
Pierwsza gwiazda Dni Ursynowa 2025. Legendarny zespół!
A dlaczego nie ma informacji o kolejnych zespołach? Czegoś się boicie? wybory idą.
jimi
22:13, 2025-05-12
Kaloryfery na Imielinie gorące jak w zimie
Na Stokłosach jest jeszcze lepiej. Z ogrzewaniem mamy to samo a do tego pieniądze z naszych czynszów idą na gazetę Nasze Stokłosy która wychwala prezesa pod niebiosa. Ten człowiek to otyły i bardzo mało inteligentny łapserdak.
Ewa
19:27, 2025-05-12
Ursynów przegrywa! Prawie 700 tys. za małą działkę
Ten otyły niskorosły człowieczek Stokłos prezes Krzysztof Berliński to jedyna osoba odpowiedzialna za ten stan rzeczy.
AsiaKsi
18:59, 2025-05-12
Ursynów przegrywa! Prawie 700 tys. za małą działkę
Kempa znowu zdziwiony życiem, że prawo zadziałało. Nie wiedziałeś jakie skutki będą po przyjęciu nowego mpzp czy też liczyłeś, że uda ci się okraść spadkobierców? To twoja wina.
Boom
18:50, 2025-05-12
1 0
protestuje przeciwko „złym psom”. To nie psy są złe” tylko ich bezmyślni właściciele są kretynami.
Kiedys, w PRL, gdzie dorastałam, psów było zdecydowanie więcej bo normą w domu był raczej pies, niż kot, jak obecnie. I jakos te psy były ucywilizowane. Ja też od zawsze wychowywałam się z psami ale kiedy trafił do mnie owczarek niemiecki to sama osobiście jeździłam z nim na kurs tresury podstawowej tzw. grzecznościowy, który uczył psa podstaw funkcjonowania w środowisku ludzkim.
Dzis jednak, faktycznie, wiele psów jest udręką dla sąsiadów. Na moim osiedlu jest pies, właściwie to nawet 2 małe„kundle”, które maja w zwyczaju ujadać, kiedy tylko ktoś otworzy furtke wejściowa osiedla. Rzucaja się do okna z jazgotem jak pies na wsi, który rzuca się do płotu z jazgotem, na widok przechodzącego obcego. Ale to nie wieś, gdzie „obcy” przechodzi raz na kilka godzin tylko osiedle, gdzie furtka otwierana jest kilkadziesiąt razy dziennie więc ten jazgot jest trudny do wytrzymania.
Własciciel nie reaguje na uwagi.
I to tylko jeden z przykładów bo mogłabym podać więcej, tylko na swoim osiedlu.
Z kolei mam sąsiadów i gdyby nie to, że widuję ich wychodzących z psem na spacer to nawet nie wiedziałabym, że pies mieszka w mojej klatce schodowej. Można? można.
Pies jest tylko jednym z efektów posiadania prostaków za sąsiadów. Najwidoczniej kiedyś, kiedy miasta były „zamknięte” dla obcych, ludzie nauczeni funkcjonowania w mieście, żyli wg zasad tego miasta a nie zasad wsiowych, gdzie „moja chata z kraja”.
Pies to tylko jeden z przykładów „wsiowego” sąsiedztwa. Innym np. sa przydomowe ogródki, „2x2m” ale za to regularnie koszone (?) najtańszym złomem marketowym. Jeden sąsiad wyciąga kosiarę w poniedziałek, drugi we wtorek a trzeci w środe, itd. Bo ma „swoja ziemię”! zastanawiam się po co z tej swojej wsi wyjeżdżał, skoro ma takie przywiązanie do „ziemi”? zamiast uprawiać swoje morgi na ojcowiźnie i nie zatruwać życia setkom sąsiadów (miastowych) wokół.
2 1
Ania, ty raczej nie mieszkasz przy Raabego, bo ani tu nic nie ocieka moczem, ani psy nie ujadają godzinami. Po co tak kłamać? koloryzować? Nieładnie.