Zamknij

NOCNY PATROL Straży Miejskiej i portalu haloursynow.pl

14:01, 31.03.2014 Aktualizacja: 15:08, 02.04.2014
Skomentuj Apacz Apacz

Jak wygląda praca strażników miejskich? Większości z nas kojarzy się z wypisywaniem mandatów i łapaniem kierowców na fotoradar. Na tym jednak praca Straży Miejskiej się nie kończy. A w rzeczywistości jest o wiele trudniejsza. Przekonaliśmy się o tym podczas nocnego patrolu, na który wybraliśmy się ze strażnikami.

Przeciętny mieszkaniec Ursynowa nie jest w stanie wyobrazić sobie, ile pracy czeka nocą na Straż Miejską. Sami nie mieliśmy o tym pojęcia, dopóki nie udaliśmy się razem ze strażnikami na partol...

Służba zaczyna się o godzinie 17:00. Strażnicy przechodzą odprawę, na której ustalane są nocne działania. Po załatwieniu wszelkich formalności, mundurowi wyjeżdżają w teren.

II Oddział Terenowy pod swoją opieką ma aż trzy dzielnice: Ursynów, Mokotów i Wilanów. Na nocnym dyżurze pracuje około 10 patroli. Jak na tak duży rejon to zdecydowanie za mało.

- Aby podołać wszystkim zgłoszeniom, powinniśmy mieć o wiele więcej osób do pracy. Niestety realia są inne. Jesteśmy zmuszeni wybierać interwencje według priorytetów. Najpierw jedziemy tam, gdzie występuje zagrożenie życia lub zdrowia, później zagrożenie mienia, a na koniec jedziemy do zakłócania ciszy nocnej czy libacji alkoholowych albo nieprawidłowo zaparkowanych samochodów. W piątki i soboty pracy jest najwięcej. Zgłoszenia głównie dotyczą osób po znacznym spożyciu alkoholu – opowiada Jacek Sobierajski.

Szybko potwierdziło się to o czym mówił Sobierajski. Po rozpoczęciu przez nas patrolu, tuż po 21:00, pierwsze zgłoszenia dotyczyły właśnie osób, które przesadziły z alkoholem. Patrol zawsze musi wezwać do pijanego pogotowie. Po przyjeździe pacjent jest badany. Jeżeli lekarz uzna, że osoba jest zdrowa, ale wypiła zdecydowanie za dużo, to straż ma obowiązek odwieźć delikwenta do izby wytrzeźwień.

- Dobrze jest, kiedy człowiek jest "czysty", czyli jego ciało nie jest zasiedlone przez robaki czy nie ma żadnej choroby zakaźnej. W przeciwnym razie, po przewiezieniu osoby do izby wytrzeźwień, samochód musi być poddany dezynfekcji. Podsumowując, patrol, który przewozi pijaną, brudną osobę jest unieruchomiony na kilka godzin - opowiada Sobierajski - Sama dezynfekcja samochodu trwa godzinę. Patrol jest zatem wyłączony z pracy. Jeżeli w jednym czasie zdarzy nam się kilka takich przypadków to na ulicach zostaje jeszcze mniej patroli. Takie są realia i nie mamy na to wpływu. Ludzie wymagają od nas szybkiej reakcji, ale z tak małymi siłami, nie jesteśmy w stanie wszystkim zgłoszeniom podołać – dodaje.

Jedziemy sprawdzić sytuację w Parku Jana Pawła II.

- Ostatnio często dochodzi tu do zakłócenia porządku. Kilka patroli przyjeżdża jednocześnie i wchodzimy od różnych stron na teren parku – mówi Sobierajski.

Dziś cisza. Nikogo nie ma. Być może zrobiło się trochę za zimno. Możemy zacząć kontrolować inne miejsca.

Napływa kolejne zgłoszenie. Właśnie jeden z patroli interweniuje przy ulicy Magellana. Na ławkach trwa alkoholowa impreza pod chmurką. Strażnicy wypisali mandaty i kazali rozejść się mężczyznom do domów.

Jedziemy dalej. Strażnicy chcą sprawdzić okolice pętli autobusowej przy Karczunkowskiej.

- Zdarzały się tu próby gwałtu i napady. Szczególnie na młode kobiety. Przyjeżdżamy sprawdzić. czy wszystko jest w porządku.

Dziś przy Karczunkowskiej cisza i spokój. Ale pracownik miejskiego monitoringu zobaczył coś niepokojącego. Przy ulicy Stryjeńskich, na przystanku autobusowym, śpi nietrzeźwy. Jedziemy na miejsce. Nie zdążyliśmy jednak dojechać, kiedy pracownik monitoringu zawiadamia, że pijany zerwał się z ławki i popędził – być może w stronę domu.

W krótkofalówce kolejny komunikat – prośba o przyjazd na pętlę Natolin Północny. Półprzytomny mężczyzna na przystanku. Na miejscu jest już patrol i karetka pogotowia. Mężczyźnie nic się nie stało. Kolejny do przewiezienia do izby wytrzeźwień.

Ledwo wsiedliśmy do samochodu, gdy napływa kolejne zgłoszenie. Na schodach metra Kabaty leży nieprzytomny człowiek. Jedziemy. Na miejscu jest już patrol, który ułożył mężczyznę w pozycji bocznej, ustalonej. Czekamy na karetkę. Mężczyzna krwawi. Obok niego leży rozpięty plecak. Ktoś zdążył go już okraść.

- Gdybyśmy nie zadzwonili, to nikt by się tym człowiekiem nie zainteresował. Wszyscy przechodzili obojętnie – opowiada dwóch młodych ludzi.

Po piętnastu minutach przyjeżdża pogotowie. Lekarz stwierdza, że stan mężczyzny jest poważny. Zakłada mu na szyję kołnierz ochronny i razem z sanitariuszem przenosi do karetki. Mężczyzna pojechał do szpitala na Wołoską.

Z krótkofalówki cały czas napływają nowe komunikaty i zgłoszenia. To dopiero czwarta godzina wspólnego patrolu ze strażą miejską. Jest 1:30 w nocy. Przed strażnikami jeszcze 3,5 godziny pracy. Już przed północą skończyły się miejsca w izbie wytrzeźwień. Jeżeli znowu trzeba będzie kogoś zabrać pojawi się problem.

- Karetki nie zabierają nietrzeźwych. Czasami jedziemy z pijanym do jego domu. Dobrze, jak możemy go tam zostawić. Gorzej, gdy nikt nie chce się zaopiekować nietrzeźwym, a izba jest już zapełniona. Wówczas mamy problem. Czasem pomaga policja i zabiera na wytrzeźwienie do aresztu – mówi Jacek Sobierajski.

Jest chwila przed pierwszą. Mamy już dość wrażeń. Strażnicy jadą dalej...

(Agnieszka Pająk-Czech)
Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%