Zamknij

Dodaj komentarz

Plac Wielkiej Przygody. Lata lecą, a parku wciąż nie ma!

Bartek Jabłoński Bartek Jabłoński 14:34, 16.09.2025 Aktualizacja: 15:26, 16.09.2025
3 SK SK

Dla deweloperów był smakowitym kąskiem, dla mieszkańców zieloną oazą pomiędzy blokami. Pomimo uchwalenia planu miejscowego Plac Wielkiej Przygody na Stokłosach wciąż nie doczekał się obiecywanego parku. Wszystko wskazuje na to, że wyczekiwana od lat inwestycja nie powstanie prędko. Powód? Trwające procesy sądowe z właścicielami działek.

Batalia o uratowanie Placu Wielkiej Przygody przed zakusami deweloperów dobiegła końca, gdy w 2018 r. uchwalono plan miejscowy dla tego terenu. Dokument jasno określił, że może tu powstać "teren zieleni i rekreacji". W błędzie byli jednak ci, którzy sądzili, że pozostaje już tylko czekać na projektu parku i rozpoczęcia prac. 

[ZT]9851[/ZT]

Trzeba pamiętać, że blisko dwuhektarowy grunt w sercu osiedla Stokłosy należy w większości do osób prywatnych, które odzyskały go wiele lat temu, podważając decyzje wywłaszczeniowe, które zapadały w latach 70. XX wieku, gdy przyjęto plan realizacyjny dla osiedla. Gospodarzący tu rolnicy musieli przekazać ziemie uprawne za odszkodowaniem (wielu twierdzi, że bandycko niskim), bo urbaniści przewidzieli w tym miejscu obiekty oświatowe. Takie obiekty powstały, ale nie na każdej działce, co zakwestionowali spadkobiercy w sądzie.

Już w latach współczesnych, spadkobiercy i pełnomocnicy dawnych właścicieli zdołali odzyskać grunty w naturze, za zwrotem odszkodowań, udowadniając, że cel wywłaszczenia nie został do dziś spełniony. Uchwalenie planu miejscowego i trwająca aż 14 lat luka planistyczna otworzyły drogę dla właścicieli gruntów do walki o odszkodowania z tytułu zmiany przeznaczenia terenu. 

To nawet dobra informacja dla mieszkańców. Po takim procesie i wypłacie odszkodowania grunt przechodzi na własność miasta. Ostatnio ursynowski radny Paweł Lenarczyk, zapytał ratusz, na jakim etapie jest pozyskiwanie działek pod park na Placu Wielkiej Przygody.

Na jakim etapie są prowadzone przed sądami sprawy dotyczącymi działek pod Plac Wielkiej Przygody oraz kiedy orientacyjnie m.st. Warszawa może stać się właścicielem wszystkich tych działek?

- pyta Paweł Lenarczyk.

Na cały teren Placu Wielkiej Przygody składa się 9 działek ewidencyjnych, z czego jedynie dwie stanowią własność miejską. Reszta pozostaje w rękach prywatnych. 

Wobec dwóch działek toczą się postępowania sądowe z powództwa właścicieli działek przeciwko m.st. Warszawie o zobowiązanie do złożenia oświadczenia woli w sprawie nabycia nieruchomości w trybie art. 36 ustawy z dnia 27.03.2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. 

Obie sprawy w imieniu miasta prowadzi Biuro Prawne - rozpatrywane są w pierwszej instancji i nie jest możliwe wskazanie terminu ich zakończenia

- czytamy w odpowiedzi ratusza.

Słowem, urzędnicy nie mają pojęcia, jak długo przyjdzie jeszcze czekać na działki, które w przyszłości pozwolą na powstanie obiecywanego parku. Procesy sądowe wytoczone przez właścicieli mogą ciągnąć się latami. W tym roku udało się jednak pozyskać jedną z tych działek.

Wszystkich nas ucieszył fakt, że pierwsza z działek została przekazana za odszkodowaniem (niecałe 700.000 zł) na rzecz m.st. Warszawy na podstawie prawomocnego wyroku sądowego

- zaznacza Lenarczyk.

Owszem, działka finalnie stała się własnością dzielnicy i jest to kolejny mały krok w kierunku powstania parku. Mimo niewielkich rozmiarów, jej wartość została wyceniona przez biegłą sądową na 603 tys. złotych, czyli 2,6 tys. złotych za mkw. Ponad cztery razy więcej niż za inne podobne działki na Ursynowi. To też ponad dwa razy więcej niż żądały w pozwie właścicielki!

Kwota 700.000 zł za jedną z kilku działek pod Plac Wielkiej Przygody to spora suma pieniędzy, ale mnie najbardziej cieszy, że pierwsza dzialka jest już w rękach miasta. Czekamy teraz na kolejne wyroki i mamy nadzieję, że niebawem na miasto przejdą wszystkie działki, a my przystąpimy do projektowania parku i terenu rekracyjnego na Stokłosach

- cieszy się radny Lenarczyk.

Miasto próbowało argumentować, że rzeczywista wartość działki wynosi jedynie 142 tysiące złotych, co zostało ustalone w operacie zleconym przez Urząd Dzielnicy Ursynów. Jednak sąd przychylił się do wyceny sporządzonej przez biegłą sądową, która określiła wartość nieruchomości na 603 tys. złotych (i doliczył odsetki), uwzględniając jej potencjalne wykorzystanie pod zabudowę mieszkaniowo-usługową zgodnie z wcześniejszym planem z 1992 roku.

Plan ten to stary dokument, którego obowiązywanie przerwała zmiana ustawy o planowaniu przestrzennym wprowadzona w marcu 2003 przez rządzące wówczas SLD. Tłumaczono wówczas, że "wuzetki otworzą drogę do budowy większej liczby mieszkań, a ponadto miasta szybko uporają się z uchwaleniem nowych planów miejscowych". Jak widać, w Warszawie to się nie udało. Stokłosy na swój plan czekały aż 14 lat!

Dzielnica woli, gdy rachunek płaci miasto

Gdyby sądy w pozostałych sprawach dotyczących Placu Wielkiej Przygody orzekły podobnie jak w przypadku małej działki na Stokłosach, to miasto na wykupienie grunt pod park musiałoby przeznaczyć astronomiczną kwotę ok. 60 mln złotych, czyli połowę budżetu inwestycyjnego Ursynowa! To znacznie oddala perspektywę jego utworzenia na kolejne dziesięciolecie.

W poprzednich latach w Urzędzie Dzielnicy Ursynów m.st. Warszawy odbywały się spotkania z właścicielami tych nieruchomości na temat możliwości ich nabycia na rzecz Miasta Stołecznego Warszawy. Rozbieżności pomiędzy oczekiwaniami właścicieli a możliwościami Miasta uniemożliwiły przeprowadzenie formalnych rokowań i zawarcie stosownych umów cywilnoprawnych

- tłumaczy Klaudiusz Ostrowski, zastępca burmistrza.

Dzielnica nie dysponuje tak dużymi środkami, by dobrowolnie wykupić tego typu tereny od właścicieli, a więc zazwyczaj czeka na wyroki sądowe, wówczas koszty zakupu pokrywane są z budżetu ogólnowarszawskiego. To dla lokalnego budżetu lepsza opcja, choć na orzeczenia czeka się latami. Parku więc przez lata jeszcze nie zobaczymy.

[ZT]22755[/ZT]

Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (4)

KK

0 1

I bardzo dobrze, że nie ma pseudo parku z betonozą byle był przetarg i ktoś kasę przytulił, bo dzięki temu jest więcej zieleni dla mieszkańców, którzy też przyzwyczaili się, że spełnia funkcję przejścia, zieleni, miejsca do wyprowadzania psów, chłodu latem, spokoju, zapewnia przyjemny widok z okien i nieco przestrzeni w tym całym blokowisku. Tak jakby nie można było zostawić miejsca w świętym spokoju, bo musi zawsze ktoś zarobić na betonowaniu i pseudo projektach. Po co tam np. jeszcze więcej latarni albo ławek, pijanej młodzieży, żuli? Widać, jak to wygląda choćby pod kopą czy przy kościele. Już i tak są białe LED mocne pod oknami i 3 miejsca do chlania wokół.

16:41, 16.09.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

memememe

1 2

i później przyjdzie deweloperuch, posmaruje komu trzeba i w trybie lex deweloper postawi co mu się tam żywnie spodoba, a rada i tak to klepnie...

16:45, 16.09.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

dr2dr2

2 0

Znów bezczelni psiarze zaczną protestować, bo się przyzwyczaili bezkarnie puszczać tam niebezpieczne psy.

18:05, 16.09.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

BoomBoom

0 0

Tak się kończy zmienianie przeznaczenia terenu w mpzp. Miasto liczyło, że zapłacą grosze jak za tereny zielone, ale biegła sądowa dobrze przyjęła stan planistyczny.

18:37, 16.09.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%