Nie mają gdzie parkować, więc rozjeżdżają trawnik wzdłuż ulicy Belgradzkiej. Czekają, aż dzielnica ułoży obiecane ekopłyty. Mieszkańcy osiedla przy Lokajskiego tracą cierpliwość. A w ich sprawie nic się nie dzieje...

Mieszkańcy są już zniecierpliwieni. Mają dość rozjeżdżania trawnika i taplania się w błocie. Chcą by ktoś potraktował ich poważnie.

- Po zabraniu przez dewelopera parkingu, pojawił się problem z miejscami postojowymi. Dlatego walczymy o zniesienie znaku zakazu parkowania wzdłuż Belgradzkiej. Czekamy także na obiecaną rozbudowę parkingu wzdłuż Rosoła. Dzielnica miała ułożyć tzw. ekopłyty. Dzięki nim moglibyśmy parkować w sposób cywilizowany nie rozjeżdżając trawnika – opowiada pan Wiesław, mieszkaniec Lokajskiego.

Po kilku miesiącach parkowania samochodów na trawniku wzdłuż Rosoła, został on kompletnie rozjeżdżony. Zdewastowany jest do tego stopnia, że niektóre samochody już tu nie zaparkują.

- Samochody z niskim zawieszeniem nie mogą tu stanąć. Podłoga samochodu zahacza o krawężnik. Tam gdzie była trawa, jest rozjeżdżona ziemia i błoto. Teren się zapadł. A będzie jeszcze gorzej. Kiedy wreszcie położą te ekopłyty? – pyta nasz rozmówca.

Ekopłyty to betonowe płyty z otworami, które pozwalają na wzrost trawy.

O ich ułożenie, a tym samym zwiększenie liczby miejsc parkingowych od kilku miesięcy zabiega radny Piotr Skubiszewski. Płyty miała położyć dzielnica. Problem polega na tym, że parking jest położony w pasie, który jest w gestii Zarządzie Dróg Miejskich. Zarząd wstępnie zadeklarował, że pozwoli na utworzenie dodatkowych miejsc, ale pisemnej zgody jeszcze nie ma.

- Musimy mieć oficjalne stanowisko ZDM. Dopiero wtedy będzie można przystąpić do prac. Przewiduję, że cała procedura potrwa jeszcze około trzech tygodni – informuje radny Skubiszewski.

- Cały czas słyszymy tylko obietnice. A my żądamy konkretów. Ludzie nie mają gdzie parkować. Niszczą zawieszenia w samochodach. Chcemy zobaczyć konkretne działania! – denerwuje się pan Wiesław z Lokajskiego.