Dwie klasy sportowe w podstawówce przy ul. Hirszfelda, skazane przez dyrekcję i dzielnicę na rozwiązanie, w nowym roku szkolny będą nadal działać. Udało się znaleźć nowych uczniów zainteresowanych tym profilem nauki.
Awantura o klasy sportowe w Szkole Podstawowej nr 323 im. Polskich Olimpijczyków rozpoczęła się w maju. Dyrekcja, bez konsultacji z rodzicami, zdecydowała o rozwiązaniu dwóch klas akrobatycznych ze względu na spadek liczby uczniów poniżej wymaganego minimum. Rodzice zaprotestowali, powołując się na dobro dzieci. Pod petycją w sprawie pozostawienia klas podpisało się prawie 500 osób.
Rodzice dostali też pomoc ursynowskich radnych z komisji edukacji, którzy podjęli uchwałę wzywającą dyrekcję SP 323 oraz zarząd dzielnicy do rozmów z protestującymi rodzicami. W sprawę zaangażowało się również mazowieckie kuratorium oświaty. W reakcji na interwencję ursynowskiego radnego Mateusza Rojewskiego oraz posła Sebastiana Kalety, wicekurator Krzysztof Wiśniewski napisał do burmistrza Ursynowa list, w którym sprzeciwił się likwidacji klas "bez wsłuchania się w oczekiwania rodziców i uczniów".
Dzielnica i szkoła podjęły więc próbę uratowania klas. W czerwcu ruszył nabór do piątej i szóstej klasy o profilu akrobatyki sportowej. - Wsłuchując się w głos rodziców dyrektor szkoły zwróciła się z wnioskiem, uzyskała moją zgodę i egzaminy odbędą się w pierwszej połowie lipca. Trzymam kciuki, aby udało się zwiększyć liczebność klas do minimum 16 uczniów - mówił wówczas burmistrz Robert Kempa.
Do utrzymania obu klas brakowało zaledwie trójki uczniów. W piątek okazało się, że nabór zakończył się sukcesem.
- Klasa 5c pozostanie klasą sportową, bo zgłosiły się dwie osoby, przeszły testy i w klasie będzie 17 uczniów - mówi burmistrz.
Druga z przeznaczonych do likwidacji klas również zostanie utrzymana, choć nie jako sportowa, a jako ogólna z 10 godzinami zajęć sportowych w tygodniu. Dojdzie do niej dwójka uczniów, którzy nie będą uczestniczyć w dodatkowych zajęciach sportowych, ale - jak zapewnia dzielnica - pozostali uczniowie, dzięki takiemu "sztukowaniu", od września będą mieli dalsze lekcje akrobatyki.
Rodzice cieszą się z pozytywnego zakończenia walki o utrzymanie klas. Podkreślają znaczenie dialogu.
- Nic w tej całej sprawie nam tak nie pomogło, jak rozmowa. Pan burmistrz zza paragrafów i przepisów dostrzegł dobro dzieci. Bardzo mu za to jesteśmy wdzięczni, bo wiemy, że nie zawsze się to udaje. Dla dzieci ma znaczenie to że będą mogły realizować swoją pasję w gronie kolegów, z którymi się zżyli. Nasze dzieciaki są tak do siebie przyzwyczajone, że same nawzajem się nakręcają, by uzyskać lepsze wyniki. Dowodem jest średnia ocen w klasie. Cała ma powyżej 4,75. To ich sukces. I dobrze, że udało się znaleźć wyjście z sytuacji - komentuje Anna Rokicińska, mama ucznia z przyszłej klasy 5c.
[ZT]14816[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz