Jeziorko Imielińskie na Ursynowie całkowicie wyschło - alarmowali jeszcze we wrześniu społecznicy. To nie pierwszy raz - podobnie było w 2007 roku. Jeziorko było obiektem badań pracowników naukowych Uniwersytetu Warszawskiego i SGGW. Zespół naukowców z SGGW, pod kierownictwem dr Dariusza Górskiego, przez 3 lata rejestrował za pomocą deszczomierzy i piezometrów zmiany poziomu lustra wody, ilości opadów atmosferycznych oraz przepływy podziemne. Wnioski z badań były alarmujące: Jeziorko wysycha w zawrotnym tempie.
Jeziorko Imielińskie, znane dawniej jako Jezioro Ptasie, to wyjątkowy na skalę całej Warszawy zbiornik wodny pochodzenia polodowcowego. Naukowcy szacują, że powstało około 200 tysięcy lat temu w niecce po martwym lodzie, wypełnionej nawodnionymi piaskami i otoczonej nieprzepuszczalnymi glinami. Przez wieki stanowiło ostoję bogatej flory i fauny oraz strefę regeneracji i wymiany powietrza dla miasta. Jest wyjątkowo nie tylko ze względu na jego historię.
Jego wodonośność uzależniona jest jedynie od opadów atmosferycznych, zasilenia wodami roztopowymi oraz wielkości obszaru zasilania, który zmniejsza się wraz z powiększającą się powierzchnią zabudowy miasta
- informuje Biuro Ochrony Środowiska m. st. Warszawy.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu jeziorko miało prywatnego właściciela, który o nie dbał. Na wychodzącym w jeziorko pomoście stała drewniana budka, z której karmił ryby i ptaki. Można było tu złowić liny, szczupaki i karasie. Odkąd właściciel wyjechał do Izraela w latach 60. lub na początku 70., stan zbiornika zaczął się systematycznie pogarszać.
Walka o ochronę Jeziorka Imielińskiego to prawdziwa saga administracyjna! W listopadzie 1993 roku wojewoda warszawski ustanowił użytek ekologiczny o powierzchni ponad 10 hektarów. Zdawało się, że przyroda ma zapewnioną skuteczną ochronę. Jednak już w 1996 roku decyzję tę niespodziewanie uchylił prezes Rady Ministrów - bez podania konkretnych powodów i uzasadnienia. Ta zmiana umożliwiła deweloperom intensyfikację działalności budowlanej w okolicach jeziora, co doprowadziło do jego systematycznej degradacji.
Użytek ekologiczny Jeziorko Imielińskie został utworzony na mocy Rozporządzenia nr 90 Wojewody Mazowieckiego z dnia 23 października 2002 roku i oprócz objęcia ochroną wód i przyległych trzcinowisk, w celu wzmocnienia tej ochrony, wprowadza również otulinę użytku na znacznym obszarze wokół jego granic
- wyjaśnia BOŚ.
Ale ochrona ta jest już znacznie słabsza. Nowy użytek ekologiczny ma tylko 3,95 hektara, co absolutnie nie zapewnia skutecznej ochrony dla tego akwenu. Tymczasem napór dewastacyjny trwa.
Dziś jeziorko jest wysuszone, choć po ostatnich opadach nieco odżyło. Podobna sytuacja miała już miejsce prawie dwie dekady temu. W 2007 roku lustro wody również obniżyło się do poziomu, który obserwujemy dzisiaj. Wówczas jednak woda opadowa i roztopowa w kolejnych latach zasiliła zbiornik i przywróciła jego właściwy stan.
Obecnie jednak sytuacja jest bardziej dramatyczna. Warszawa już od kilku sezonów boryka się z niedoborem wody opadowej i roztopowej, co ma bezpośrednie przełożenie na obniżający się poziom lustra wód gruntowych na terenie całego miasta. Obniżony stan lustra wody obserwowany jest również w innych zbiornikach na terenie miasta.
Ekolodzy od lat alarmują, że intensywna zabudowa wokół akwenu pogarsza sytuację. Każdy nowy budynek to mniejsza powierzchnia, przez którą woda może wsiąkać w ziemię i zasilać jeziorko.
Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nakłada szereg zakazów w stosunku do obszaru użytku ekologicznego Jeziorka Imielińskiego, lecz również zakazów obowiązujących w strefie jego ochrony hydrogeologicznej, wykraczającej poza ustanowione granice użytku
- tłumaczy Biuro Ochrony Środowiska.
- Możliwość skutecznej ochrony użytku w dużej mierze zależy od przestrzegania tych zakazów oraz zminimalizowania skutków postępującej działalności człowieka, która ma wpływ na środowisko - mówią urzędnicy.
Ale zapisy dokumentów jedno, a rzeczywistość drugie. Miasto wydawało pozwolenia na budowę w sąsiedztwie. Rozrosły się osiedla mieszkaniowe, urzędnicy uznawali, że nie zagrożają one jeziorku, bo znajdują się poza obszarem jego ochrony. Rzeczywistość okazała się inna.
- Realizacja każdej inwestycji w tym rejonie potencjalnie może mieć wpływ na stosunki wodne w okolicy - przyznaje teraz Biuro Ochrony Środowiska, które nie miało wpływu na decyzje organów architektonicznych, które wydawały pozwolenia na zabudowę.
Sytuacją jeziorka imielińskiego wielokrotnie zajmowali się radni. W marcu 2017 roku odbyło się posiedzenie komisji Zielonego Ursynowa. Uczestniczyli w nim przedstawiciele Wspólnoty Gruntowo-Wodnej oraz mieszkańcy.
Po trzygodzinnej debacie wywnioskowano wówczas, że w ciągu ubiegłych dziesięcioleci praktycznie ze strony władz miasta i dzielnicy nie uczyniono nic konkretnego, aby powstrzymać presję inwestycyjną i zagospodarować ten akwen wraz z otoczeniem zgodnie z wymogami rozwoju zrównoważonego. Jest projekt rekultywacji z 2008 roku, ale jego realizacja jest niemożliwa, gdyż teren stanowi własność prywatną wielu osób.
- pisaliśmy wówczas o tej sprawie na Haloursynow.pl.
Teren, na którym znajduje się użytek ekologiczny, jest własnością Wspólnoty Gruntowo-Wodnej Osady Imielin, której udziałowcami są osoby fizyczne. To jeden z kluczowych problemów -ponad 40 właścicieli, brak koordynacji, brak środków na działania.

Po ostatnich alarmistycznych doniesieniach o stanie jeziorka, problem zaczęli dostrzegać urzędnicy z Biura Ochrony Środowiska m.st. Warszawy. I zdaje się, że mają jakiś plan.
W celu omówienia planowanych działań w ramach czynnej ochrony użytku ekologicznego, przywrócenia właściwego stanu ekosystemu i składników przyrody na tym terenie, wysłało do właścicieli gruntów zaproszenie do rozmów
- poinformowało naszą redakcję Biuro Ochrony Środowiska.
Spotkanie zaplanowane jest na na czwartek, weźmie w nim udział również wiceburmistrz Ursynowa. Poruszony zostanie temat możliwości zlecenia ekspertyzy oraz projektu rekultywacji Jeziorka Imielińskiego. Uczestnicy zastanowią się też, jakie są możliwości zdobycia środków i dotacji na ratowanie akwenu.
Kiedyś okolice jeziorka miały zostać wykupione przez miasto. W 2008 roku Delegatura Biura Gospodarki Nieruchomościami wyceniła teren jeziorka na 2,8 mln złotych, a tereny przyległe na 4,3 mln. Do transakcji nie doszło, nie to było priorytetem, ratusz nie miał pieniędzy.
Czy najstarszy polodowcowy zbiornik wodny w Warszawie, który przetrwał 200 tysięcy lat, zniknie jeszcze za naszego życia? To pytanie zadają sobie dziś jego sąsiedzi, którzy paradoksalnie przyczyniają się na co dzień do jego znikania.
Możliwość skutecznej ochrony użytku w dużej mierze zależy od przestrzegania zakazów obowiązujących na mocy planu miejscowego oraz zminimalizowania skutków postępującego oddziaływania człowieka na środowisko
- odpowiadają urzędnicy z BOŚ.
- Jak pokazują zdarzenia z przeszłości o podobnym charakterze, okresy obfitujące w wodę pochodzącą z opadów deszczu, śniegu i roztopów, mogą przywrócić właściwy poziom lustra wody i stan użytku ekologicznego - dodają.
Decyzje o zmianie zasilania jeziorka w wodę - co uratowałoby go przed zagładą - zostaną jednak podjęte po ekspertyzach, które wskażą, jakie działania należałoby podjąć, aby przywrócić właściwy stan tego ekosystemu. Historia pokazuje, że jeziorko potrafi się odrodzić. Pytanie, czy tym razem dostanie jeszcze taką szansę.
[ZT]35240[/ZT]
Wck13:12, 29.10.2025
Kiedyś były bryczki, potem rowery, potem samochody.
Dzisiaj się znowu dzięki lewactwu cofamy do rowerów.
Kiedyś było jezioro, a dzisiaj nie ma, bo wybraliście do władzy Platformę Deweloperską.
agnik14:26, 29.10.2025
A co ma piernik do wiatraka. Pisdzielce tak samo by zdewastowały bo wszystkie słoiki chcą mieszkać w Warsiawie. Mówi się , że rodzi się coraz mniej osób to pytam sie dla kogo te mieszkania.Bo i w Warszawie budują i pod Warszawą buduja. To kto ma tam mieszkać skoro coraz mniej jest ludzi
abc15:10, 29.10.2025
agnik
Ciekawostka statystyczna, dziś jest około 2 miliony "wolnych gospodardstw domowych" więcej niż zapotrzebowania w Polsce, jeśli nie zmieni się nasz niż demograficzny a ilość zabudowy będzie przybywać to za około 10 lat będzie 6 milionów wolnych gospodarstw domowych wliczając wszystkie mieszkania socjalne oraz mieszkania ktore trzeba zremontować bo są na ten moment pustostanamin (nawet w warszawie). Ale te gospodarstwa są w dużej mierze w regionach wyludniających, stąd bogaci wykupują działki na wsiach. oraz w małych miastach ktore tracą mieszkańców. Oraz jak np w warszawie są to zaniedbane pustostany które mogłoby miasto odremontować i wynajmować. ale nie ma pieniędzy na to żeby np remontować kamienice w centrum, i zrobić z tego tysiąc mieszkań socjalnych dla ludzi którzy są bezrobotni z wyboru. Bo to by było rozdawanie mieszkań wartych na wolnym rynku kilka milionów, osobom np które z wyboru własnego alkoholizmu i innych sytuacji dostaną mieszkanie świeżo po remoncie w centrum za darmo. Wiec miasto albo nic nie robi albo wyprzedaje. Lub oddaje firmom i wynajmuje im zamiast trafić do zasobów komunalnych.
agnik20:17, 29.10.2025
kocham pana Kaczyńskiego ❤️
Sąsiad 14:27, 29.10.2025
Właścicielom tych działek się opłaca żeby ono wyschło to będą mogli sprzedać pod zabudowę. O dobro wspólne powinno dbać Państwo i wykupić te tereny od nich. Zdziwienie że właściciele robią to co jest dla nich opłacalne jest conajmniej zaskakujace. Każdy tak robi ze swoim majątkiem.
Hydrolog19:59, 29.10.2025
Problem z suszą jest naprawdę poważny w naszym regionie, wystarczy spojrzeć na twarde dane państwowego instytutu geologicznego, lub przejść się nad najbliższą wodę. Zobaczymy tam, że jest jej dużo za mało, że widać dno. Potrzeba docierać do świadomości tych co nie pomyślą sami, że zabudowując każdy kolejny hektar tylko pogorszają stan zasobów hydrologicznych. Sprawa wygląda tak: betonowane są nowe obszary, w czasie deszczu woda zamiast być akumulowana w gruncie spływa ściekami do rzek i potem morza, w efekcie po opadach mamy chwilowy problem z nadmiarem wody i powodziami błyskawicznymi, a zaraz potem (przez ludzką głupotę) znowu problem z suszą.
Ośka20:15, 29.10.2025
Idealne miejsce pod gigantyczne osiedle a nawet galerię, szykujcie się bo w tym mieście to deweloper ze sztabkami złota ma pierwszy głos i decyzje a dopiero po nim jakiś tam prezydent i jego nieudacznicy urzedasy he he
Im22:18, 29.10.2025
Ostatnie zlodowacenie ustąpiło 17 tys lat temu. Potem był jeszcze Dryas II. Jakoś gryzie mi się to z 200 tyś lat jeziorka.
Przetrwało 200 tys. lat, nie przetrwa deweloperów?
Ostatnie zlodowacenie ustąpiło 17 tys lat temu. Potem był jeszcze Dryas II. Jakoś gryzie mi się to z 200 tyś lat jeziorka.
Im
22:18, 2025-10-29
Przetrwało 200 tys. lat, nie przetrwa deweloperów?
Idealne miejsce pod gigantyczne osiedle a nawet galerię, szykujcie się bo w tym mieście to deweloper ze sztabkami złota ma pierwszy głos i decyzje a dopiero po nim jakiś tam prezydent i jego nieudacznicy urzedasy he he
Ośka
20:15, 2025-10-29
Wróciły! Samoloty znów hałasują nad Wysokim Ursynowem
Jesli chodzi o hałas (jakikolwiek, nie tylko lotniczy), to liczy sie całkowite natężenie hałasu a nie jednorazowe. Kilka głośnych przelotów w ciagu dnia jest znacznie mniej uciążliwych (i szkodliwych!) niz... dwieście cichych. Dlatego kiedys, do zwiększenia ruchu na Okęciu, nikt z Grabowa, Jeziorek, Piaseczna, Piastowa, Ursusa, itd. sie nie skarżył na hałas z Okęcia. Rocznie bylo 2, 3, potem 5 mln pasazerow - czasem cos przeleciało. Teraz operacje sa non stop, bo pasazerow jest prawie 30 mln. To zmienia postać rzeczy. Nowsze, ciche samoloty nie pomogą. Jest ich za dużo. Notabene: właśnie trwa rozbudowa Okęcia w celu zwiększenia jego przepustowości. Bedzie trwala pare lat. Tymczasem Turcja w cztery lata wybudowała dwa razy wieksze lotnisko od CPK (przewidziane na 200 mln pasazerow, w pierwszym etapie na 80 mln) i to od podjęcia decyzji do otwarcia (CPK ma byc wg PO na 40 mln, wg PiS na 100 mln pasazerow, decyzja o jego budowie została ogłoszona w 2016 roku).
OPE
20:00, 2025-10-29
Przetrwało 200 tys. lat, nie przetrwa deweloperów?
Problem z suszą jest naprawdę poważny w naszym regionie, wystarczy spojrzeć na twarde dane państwowego instytutu geologicznego, lub przejść się nad najbliższą wodę. Zobaczymy tam, że jest jej dużo za mało, że widać dno. Potrzeba docierać do świadomości tych co nie pomyślą sami, że zabudowując każdy kolejny hektar tylko pogorszają stan zasobów hydrologicznych. Sprawa wygląda tak: betonowane są nowe obszary, w czasie deszczu woda zamiast być akumulowana w gruncie spływa ściekami do rzek i potem morza, w efekcie po opadach mamy chwilowy problem z nadmiarem wody i powodziami błyskawicznymi, a zaraz potem (przez ludzką głupotę) znowu problem z suszą.
Hydrolog
19:59, 2025-10-29