Zamknij

Mistrzyni i rekordzistka z Ursynowa: W Lesie Kabackim ładuję akumulatory! [WYWIAD]

10:28, 02.06.2023 Stefan Janicki Aktualizacja: 16:59, 02.06.2023
Skomentuj SK/arch. prywatne SK/arch. prywatne

Rekordzistka świata  w biegu 12-godzinnym, rekordzistka  Polski w biegach na 50, 100 km oraz na 6 i 12 godzin, globalna zwyciężczyni i rekordzistka świata Wings For Life, Mistrzyni Polski w Maratonie, Mistrzyni Polski w Biegach Górskich na Długim oraz Krótkim Dystansie. Tytuły można mnożyć, a wszystkie one należą do mieszkanki Ursynowa! Dominika Stelmach mówi nam o euforii biegacza, sposobach na chwilę zwątpienia i przygotowaniach do Biegu Ursynowa. Zdradza też, gdzie najchętniej biega w naszej okolicy.

Gdy biega pani po Ursynowie, to gdzie?

Przyznam szczerze, że najczęściej biegam na Kabatach po Lesie Kabackim, bo tam są najfajniej oznaczone ścieżki. Ale biegam też po Zielonym Ursynowie, po drugiej stronie Puławskiej, przy Poleczki, w stronę lotniska i w stronę DHL-u. Tam jest jeszcze dużo pól i niezagospodarowanych miejsc.

W weekend czeka nas Bieg Ursynowa - 5 km. Jaka jest najlepsza strategia na taki dystans?

Powiem szczerze, że to jest tak krótki dystans, że zazwyczaj strategie są dwie. Albo zaczynamy od razu, ile mamy mocy i próbujemy dociągnąć to do końca, albo zaczynamy, znając siebie, jednak troszeczkę wolniej niż chcielibyśmy wyciągnąć średnią z tego biegu i próbujemy przyspieszyć później. Natomiast 5 km to jest dla osób, które biegają maratony i długie dystanse, naprawdę bardzo trudny dystans do takiego skalkulowania co zrobić, żeby osiągnąć jak najlepszy czas. Bo jednak tutaj trzeba biec szybko!

Jakie ambicje na Bieg Ursynowa?

W tym roku najszybciej pobiegłam 17:09 i chciałabym pobiec szybciej - także zobaczymy czy to się uda. Bieg Ursynowa już był rozgrywany w różnych warunkach, więc zobaczymy, jak to będzie tym razem. Oby tylko nie wiało mocno, bo na KEN-ie to daje się we znaki!

foto: Dominika Stelmach podczas Biegu Ursynowa 2022/SK

Lista pani biegowych sukcesów jest bardzo długa. Czy z każdym kolejnym apetyt na następne rekordy rośnie, czy może jest już pani spełniona?

Ten apetyt cały czas jest! Chociaż nie ukrywam, że czuję się już dość mocno spełniona. Natomiast póki jeszcze sprawia mi to frajdę, to na pewno będę próbować!

Wciąż ma pani cele, marzenia i rekordy do pobicia?

Tak! Na pewno chciałabym pobić rekord świata na 12 godzin, 100 mil i 24 godziny. Myślę, że to jest w zasięgu i to w dość niedługim czasie do zrobienia. Bardzo marzy mi się rekord świata na 100 km, tylko że jest on dość mocno wyśrubowany przez Japonkę. Niemniej będę chciała spróbować do tego podejść.

Problem jest taki, że, o ile maratonów, biegów na 5 czy 10 km mamy mnóstwo, to takich biegów na 100 km jest bardzo mało. I albo człowiek trafi z formą i przygotowaniem, albo nie. Tak naprawdę takie biegi, na których można bić rekordy, czyli są zatwierdzone, to można na palcach jednej ręki policzyć. Czyli nie jest to wcale takie łatwe zadanie, bo, oprócz formy, jeszcze trzeba znaleźć odpowiednią trasę spełniającą oficjalne restrykcje, żeby móc zostać rekordzistą. Teraz mam przed sobą wyzwanie, tydzień po Biegu Ursynowa. Biegnę najstarszy, największy najbardziej prestiżowy ultramaraton na świecie Comrades Marathon w RPA - 90 km. Tam zjeżdżają się wszyscy najlepsi!

A jak to się właściwie zaczęło z bieganiem u pani. Co było inspiracją, żeby zacząć?

Miałam krótki epizod biegania przez płotki jako 13-14-latka. Wcześniej jeździłam na łyżwach. Później była szkoła średnia, zaczęły się studia i po prostu w pewnym momencie zaczęłam się źle czuć w swoim ciele. To chyba tak, jak u większości ludzi jest taka podpowiedź z wewnątrz, że trzeba coś ze sobą zrobić. Ja dość dużo w pewnym momencie zaczęłam chodzić na fitness. Nawet na studiach zostałam instruktorką fitness. Właśnie wtedy przeczytałam informację na bilbordzie, że w Łodzi odbędzie się maraton. Mocno mnie ten bilbord zafrapował.

Pamiętam, jak oglądaliśmy igrzyska z tatą, to zawsze ten maraton był czymś wyjątkowym. Pomyślałam, że chciałabym go przebiec. I to tak naprawdę sprawiło, że zaczęłam biegać i zaczęłam od półmaratonu, później było 100 km, później wreszcie ten maraton. Ale na początku było właśnie to złe samopoczucie. A później  to, że ten maraton zawsze miałam w głowie od dziecka.

foto: arch. prywatne

A jak już ktoś ma w głowie, że chciałby zacząć, ale nie ma pojęcia, jak się do tego zabrać, to od czego zacząć?

Od razu powiem, że nie ma jednej drogi. To dlatego, że każdy z nas jest na innym poziomie. Ja, kiedy zaczynałam, byłam już instruktorką fitness, prowadziłam dużo zajęć. Zaczynałam bieganie od zera, ale nie zaczynałam ćwiczyć od zera. I to jest pierwsze pytanie, które musimy sobie zadać: Czy ogólnie u nas z aktywnością jest krucho, czy z bieganiem? Bo jeżeli uprawialiśmy czy uprawiamy jakieś inne sporty, np. jeździmy dużo na rowerze czy chodzimy na jakiś fitness, gramy w koszykówkę czy piłkę nożną to zdecydowanie nie zaczynamy od zera i możemy zaczynać od razu od jakichś przebieżek 20-30-minutowych.

Natomiast jeżeli nic nie robiliśmy i wstajemy z kanapy, to zdecydowanie zalecałabym marszobiegi, chociażby po to, żeby się nie zniechęcić. Ale też po to, żeby stopniowo nasze ciało wprowadzić do aktywności. Początkujący biegacz początkującemu biegaczowi nierówny.

Wielkimi krokami zbliża się lato, pewnie czekają nas upały. Jak sobie z nimi radzić chcąc biegać regularnie?

Przede wszystkim musimy odpowiednio się nawadniać i to przez cały dzień, nie tylko w trakcie biegów. Polecamy różne elektrolity, które są teraz dostępne na rynku. Oczywiście napoje izotoniczne nawet przygotowywane samemu, bo przecież bardzo prosto z pomocą miodu i soku z cytryny taki napój izotoniczny możemy sobie przygotować. Czy też, jeżeli ktoś woli inne napoje to żeby je spożywać, bo tracimy bardzo dużo cennych minerałów. Woda niestety będzie bardzo szybko wypłukiwania z organizmu.

Nie zapominajmy o kaloriach, bo wbrew pozorom potrzebujemy ich więcej do biegania, kiedy jest ciepło. Ale nie jedzmy żadnego błonnika ani żadnych ciężkostrawnych rzeczy przed bieganiem, bo wtedy będziemy tej wody potrzebować jeszcze więcej i tak naprawdę zamiast czuć się lepiej, będziemy czuć się gorzej. Odwodnienie to jest najgorsze, co możemy sobie zrobić, bo nawet po takim jednorazowym odwodnieniu możemy kilka ładnych dni dochodzić do siebie.

Bywały jakieś chwile zwątpienia, gdy chciała pani rzucić bieganie?

Tak. Wydaje mi się, że kiedy dotyka człowieka jakaś kontuzja, to się pojawiają myśli w stylu „czy to w ogóle jeszcze ma sens, czy nie za dużo jest niewiadomych w tym bieganiu”. Niestety to jest taki sport, że jak jesteś na topie, to jest fajnie, ale bardzo szybko można spaść nisko i niestety wtedy nie jest już tak ciekawie. Także tak, oczywiście. Myślę, że u każdego pojawiają się czasami takie myśli.

Ma pani jakieś złote motywujące myśli na takie chwile zwątpienia?

Dopóki człowiekowi coś sprawia satysfakcję i czuje się niespełniony na jakimś obszarze, dopóty trzeba próbować i czasami zacisnąć zęby. Myślę, że ta kwestia dociśnięcia zębów, przeczekania gorszych chwil, znalezienia sobie może czegoś zastępczego na ten czas, to jest najlepsze rozwiązanie. Pamiętajmy, że żyjemy tu i teraz. Trzeba żyć chwilą i czasami dokonywać też trudnych wyborów. Nigdy nie będziemy wiedzieli, które będą dla nas właściwe.

foto: Wings For Life/A. Szulc

Czy „euforia biegacza” pomaga w przełamywaniu tych trudnych momentów?

Tak, zdecydowanie! Nie wiem, czy określenia „euforia” jest adekwatne do tego uczucia, ale jest coś takiego, kiedy wszystko idzie po twojej myśli, kiedy udaje ci się biegać coraz lepiej, coraz szybciej, że rzeczywiście człowiek czuje się po prostu lepiej sam ze sobą i chcę więcej. I w życiu też chce więcej i bieganie jako takie jest świetnym sposobem na radzenie sobie z takimi trudami życia codziennego.

A czy ta euforia pojawia się po jakimś konkretnym dystansie?

Trzeba przynajmniej te 40 minut pobiegać, przynajmniej u mnie, żeby poczuć satysfakcję. Natomiast to zależy, bo przecież czasami krótki, szybki bieg może być bardziej męczący niż długi i wolny. Ja najlepiej odpoczywam w Lesie Kabackim, tam ładuję akumulatory. Czasami myślę, że biegnę z zamkniętymi oczami znaną sobie trasą. Ten las tak dobrze na mnie działa, że niezależnie od dystansu po prostu zawsze czuję się bardziej wypoczęta po biegu niż przed, a przynajmniej wypoczęta psychicznie.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w biciu kolejnych rekordów! I udanego występu w Biegu Ursynowa!

(Stefan Janicki)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%