Pana pracownia jest prawie rówieśnikiem Ursynowa...
Zakład działa od grudnia 1979 roku, od 44 lat. Wtedy powstawała nasza dzielnica. Szmat czasu i historii. Mój ojciec zaczynał działalność, a kiedy poszedł na emeryturę, ja objąłem po nim schedę, to było w 1988 roku.
Dużo się zmieniło przez te dziesięciolecia, od kiedy obserwuje Pan okolice swojego zakładu?
Gdy zaczynaliśmy, nie było tu jeszcze w pobliżu podstawówki (przyp. red - SP 322 została otwarta w 1986 r.). Mieszkaliśmy po drugiej stronie Ciszewskiego i wracając do domu, skakaliśmy z górki na górkę, jak nie było błota, bo jak było błoto, to trzeba było chodzić naokoło. Ale stał już tutaj pawilon, w którym dziś jest Mokpol, a który też ma swoją ciekawą historię, kręcono tu "Dzień świra" z Markiem Kondratem.
Większość mieszkańców wspomina początki Ursynowa z nostalgią, ale też z ulgą, że tamte czasy minęły...
Na początku było ciężko: błoto, dziury, słaba komunikacja, nie chcieli tu nawet jeździć taksówkarze ze względu na zamieszanie z nazwami ulic i numeracją bloków. Gubili się tutaj. Sklepów też nie było za wiele. Był przy Hawajskiej, Dembowskiego i Megasam, nie to, co dzisiaj. Na Surowieckiego, gdzie teraz mieszkam, w latach 80. krowy się pasły. Jadąc do szkoły na Okęcie, z okna autobusu widziałem pola zasiane zbożem. Tamte realia doskonale widać w serialu "Alternatywy 4".
Jest w historii pracowni coś niezwykłego, zaskakującego, co dziś wydaje się absurdalne, tak jak w filmach Barei?
Po 1989 roku mieliśmy tu połączenie zegarmistrza ze sklepem mięsnym! Do dziś jeszcze został ślad po napisie nad witryną. To zabawnie brzmi z dzisiejszej perspektywy, ale takie były czasy, że trzeba było chwytać się różnych sposobów, żeby utrzymać się na powierzchni. Ja na zapleczu naprawiałem zegary i zegarki, a w dawnej pracowni ojciec sprzedawał kurczaki i wyroby drobiowe. Po tym, jak weszły hipermarkety, konkurencja okazała się zbyt duża i sklep został zamknięty. I tak do dziś, jest tu tylko pracownia zegarmistrzowska.
Pilnuje Pan, żeby zegary dobrze odmierzały czas, to precyzyjna praca wymagająca skupienia, a one tykają, dzwonią, wybijają godziny. To nie przeszkadza?
Nie słyszę tykania, ale też jak zegary wybijają godzinę, muszę je przekręcać, żeby sprawdzić, czy działają. Gdybym tej pracy nie kochał, to już by mnie tutaj nie było. Codziennie mam coś nowego do roboty i obcuję też z różnymi ludźmi, którzy w większości są bardzo przyjaźni, choć zdarzają się też inni. Ale problem jest gdzie indziej.
Zegarmistrz to zawód ginący. Najbardziej wykańcza nas ZUS i opłaty za lokal. Drogie są też części, które trzeba kupić za dewizy. Np. baterie są sprowadzane z Japonii, paski do zegarków z Hiszpanii, Niemiec. Niestety na końcu zawsze jest klient, który musi za to zapłacić. Ludziom często nie opłaca się naprawiać, wolą kupić nowy zegarek.
Ale jak już do Pana przyjdą....
Ludzie przynoszą różne zegary do naprawy. Zdarza się, że przychodzi ktoś, kto w spadku dostał zegar czy zegarek i trzeba zrobić renowację koperty, tarczy, wskazówek czy całości i ja się tego podejmuję. Wskrzeszam te stare mechanizmy. Jeśli nikt sam nie grzebał i nie próbował naprawiać, idzie to o wiele łatwiej.
Dziś jednak prawie każdy ma zegarek na baterie, czy są klienci przyzwyczajeni do zwykłych mechanicznych?
Wiele starszych osób, które nosiło zegarki mechaniczne, teraz przechodzi na elektryczne. Przede wszystkim z powodu wygody. Nie trzeba pamiętać, żeby je codziennie nakręcać, wystarczy kupić baterię raz na 2-3 lata i mieć święty spokój. Ludzie stają się coraz bardziej wygodni, chociaż wielu młodych wraca do zegarków mechanicznych, najczęściej radzieckich. Przynoszą takie do naprawy i widać, że zbierają określoną markę z tamtego okresu np. Enicar.
W pracowni wisi wiele zegarów ściennych, kolekcjonuje je Pan?
Większość, która u mnie wisi, należy do klientów. Niektóre nie zostały najzwyczajniej odebrane przez właścicieli. Nie wiadomo, czy ktoś umarł, wyjechał, czy zapomniał, albo nie chce z innych powodów odebrać. Ale w ciągu swojej pracy nie trafiłem na jakiś bardzo cenny okaz albo z ciekawą historią.
Zegary to dla Pana pasja czy tylko praca?
W domu nie mam zegarów, zamykam warsztat i nie zabieram z sobą pracy. Odcinam się, aczkolwiek cały czas o zegarach myślę. Jak mam jakąś skomplikowaną naprawę, z którą nie mogę sobie poradzić, zastanawiam się i często następnego dnia wszystko idzie łatwiej. Trzeba być wypoczętym i spokojnym w tym zawodzie. Wystarczy, że ręka będzie trochę drżała i już nic się nie złoży. Trzeba przede wszystkim cierpliwości i wprawnego oka oraz ręki.
Dziękuję za rozmowę.
*Rozmowa po raz pierwszy ukazała się na Haloursynow.pl w 2018 roku. Pracownia zegarmistrzowska pana Macieja przetrwała pandemię i działa z powodzeniem do dziś.
KJL13:26, 26.12.2018
Czy ten zegarmistrz naprawia także zegary słoneczne?
Horizon forza15:13, 26.12.2018
Przy ul. Żabińskiego 3 też od zawsze jest zegarmistrz. Mistrz w całym dobrym tego słowa znaczeniu.
As16:47, 26.12.2018
Nie o tym jest artykół
Mimi13:03, 27.12.2018
Tak, też od wielu lat, solidny, uczciwy, niedrogi a przede wszystkim fachowy. Z południowego Ursynowa do Pana Krzysztofa bliżej.
Pozdrawiam Mistrza.
onaa15:40, 26.12.2018
Cudowne miejsce! szybko, tanio, solidnie :) dokładnie tak było, tam kupowało się mięso :)
Z Natolina16:01, 26.12.2018
Pan Maciej uratował kilka z moich starych zegarów, dużych i małych - zawsze naprawa była wykonana bardzo rzetelnie. Choć chwilowo nie mieszkam na Ursynowie, nie wyobrażam sobie, żeby szukać innego zegarmistrza.
Agnieszka z Jarów16:51, 26.12.2018
Pan Maciej naprawił mój szwajcarski wtedy 20 letni zegarek, którego inni zegarmistrze nie mogli naprawić.Usługa była szybka i niedroga, zegarek chodzi do dziś ( to już ze 6,7 lat) idealnie. Baterię wymieniam też tylko u Pana Macieja bo dziala mi na nie mój zegarek kilka lat. Pozdrawiam pana Macieja.
Obserwator19:30, 26.12.2018
Kiedyś oddałem tam do naprawy zegar produkcji radzieckiej. I oczywiscie został naprawiony.
kb22:37, 28.12.2018
Tez skorzystalam.i bylam bardzo zadowolona.
Jednakze jest tam bardzo brudno, a wszystko.jest bardzo zakurzone.
Proponuje troche posprzatac, poniewaz teraz to.miejsce jest bardzo "przygnębiające" i moze odstraszac nowych.klientów:(
AS12:00, 31.12.2018
a obok zegarmistrza jest od zawsze Rynio F który dorabia klucze i jest najweselszym człowiekiem jakiego znam !
Ass23:17, 07.08.2021
Rysio nie żyje….
Moi08:16, 23.08.2021
~Ass: jak to? Od dawna?
Zbyszek G.22:40, 13.01.2023
Kolejny mój zegar oddałem w ręce Pana Macieja. Dzięki jego profesji, zegary jak nowe ( choć są stare), odmierzają czas. Wspaniała, życzliwa obsługa, wspaniała atmosfera w jego ursynowskiej pracowni. Wszystkim polecam to miejsce, kontakt ze wspaniałym lekarzem "dusz" naszych zegarów.
Dziękuję!!!
Zbyszek G.
mariusz14:22, 03.04.2023
Dziś miałem okazję porozmawiać z tym Panem.Bardzo miły i życzliwy człowiek.Pozdrawiam serdecznie.
gfd15:02, 31.03.2024
Potwierdzam: na Żabińskiego, tuz przy Sadku jest fantastyczny, tani, słowny, uczciwy zegarmistrz. Czasem pod drzwiami stoją kolejki.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu haloursynow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
3 0
Tak ale trzeba wiedzieć gdzie wbić palik.
2 0
Tak, ale trzeba przynieść ten zegar do zakładu.