Egipskie ciemności panują w okolicy Wiolinowej, Pięciolinii i Puszczyka. Od kilku tygodni nie działają tam latarnie, przez co po zmroku chodzi się "na czuja". Spółdzielnia "Jary" przyznaje, że doszło do awarii - obiecuje, że wszystkie latarnie zostaną sprawdzone. Problemem jest kiepski stan techniczny kabli i ich opraw.

Mieszkańcy z rejonu Wiolinowej, Pięciolinii i Puszczyka wieczorami poruszają się po omacku, bo osiedlowe latarnie nie działają. Dni są coraz krótsze, więc to coraz poważniejszy problem.

- Od kilku tygodni zastanawia mnie dziwna sprawa latarni. Jest tak ciemno, że ostatnio idąc z przedszkola na Puszczyka, musiałam sobie świecić telefonem - mówi pani Magdalena, mieszkanka ul. Wiolinowej.

Sprawa ociera się o absurd. Wieczorami jest ciemno, za to lampy czasem świecą w ciągu dnia. 

- Jeden jedyny raz, przynajmniej od 14 września, latarnie świeciły po zmroku w minioną sobotę. Oto jak dba się o mieszkańców - komentuje lokatorka z Wiolinowej. Najgorzej jest przy przedszkolu na Puszczyka oraz w okolicy placu zabaw na Wiolinowej.

Spółdzielnia "Jary" przyznaje, że dwa tygodnie temu zmagała się z awarią ulicznego oświetlenia. 

- Faktycznie mieliśmy w tym rejonie problemy. Wymieniliśmy właśnie kable i oprawy przy Puszczyka 8 i 10. Uczulę konserwatorów, żeby dokładnie to zweryfikowali. Teraz przymierzamy się do podobnych działań na Wiolinowej. Nie będę ukrywać - sprzęt jest stary, kable bywają wadliwe - czasem zdarzają się awarie - mówi Andrzej Kempiński ze Spółdzielni "Jary".

Spółdzielnia zapewnia, że latarnie wkrótce znów będą oświetlać przejścia. Ale konkretnych terminów nie podaje.