Problem dotyka kilkudziesięciu rodzin, których starsze dzieci uczęszczają już do Szkoły Podstawowej nr 319, natomiast młodsze – mimo starań rodziców – nie zostaną przyjęte w tegorocznej rekrutacji. Podstawowy powód? Mieszkają poza rejonem szkoły.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej szkoły, tworzymy zgraną społeczność, jesteśmy zaangażowani, nasze dzieci lubią tam chodzić. Proszę nam tego nie odbierać!
- prosiła burmistrza jedna z matek.
Rodzice podkreślali, że w poprzednich latach dzieci spoza rejonu były przyjmowane bez problemu. Tegoroczna zmiana polityki rekrutacyjnej wywołała ich oburzenie. Co więcej, szkoła zredukowała liczbę oddziałów pierwszych klas.
W efekcie dzieci, które mają rodzeństwo w tej szkole, zostaną rozdzielone, ponieważ nie dostały się do tej szkoły. Wcześniej nie był to aż taki problem. Ja mam dwójkę dzieci w starszych klasach. Będę miała ogromny problem z wożeniem dzieci do dwóch szkół. To ma być polityka prorodzinna dzielnicy?
- mówi nam jeden z rodziców walczących o zmianę decyzji.
- Mój syn ma problemy, powiedzmy, społeczne, nie adaptuje się tak szybko. Mam nawet opinię psychologiczną, pedagogiczną. Pójście do szkoły na Koncertowej, gdzie jest sześć oddziałów po 25 dzieci, to jest problem – mówiła jedna z protestujących matek.
Mój syn chodzi do przedszkola obok tej szkoły i specjalnie go przeniosłam do przedszkola, żeby zbudował sobie paczkę i z przyjaciółmi przeszedł już do szkoły i tam się czuł bezpiecznie. Chodzi na zajęcia dodatkowe do szkoły. Robiłam to, żeby on się już oswoił z tym budynkiem, z tymi nauczycielami. I co? I teraz nie będzie tam chodził
- mówi inna matka.
Decyzję o utworzeniu mniejszej liczby klas w Szkole Podstawowej nr 319 burmistrz tłumaczył przepisami prawa oświatowego oraz szerszym kontekstem funkcjonowania systemu edukacyjnego w dzielnicy.
Mamy obowiązek przyjmowania do szkoły dzieci rejonowych, zamieszkałych w rejonie danej szkoły. To wynika z ustawy o systemie oświaty. Bardzo, bardzo, bardzo cieszymy się jako urząd dzielnicy, że mogliśmy wyjść naprzeciw Państwa oczekiwaniom w sytuacji, w której w poprzednich rocznikach były wolne miejsca.
I bardzo, bardzo ubolewamy, że obecnie tych wolnych miejsc pani dyrektor nie posiada w szkole
- mówił burmistrz.
Szef zarządu dzielnicy wskazał również na szerszy kontekst sprawy. - Naszą rolą jest organizowanie całego systemu oświaty i patrzenie na to, jak wygląda sytuacja nie tylko w szkole nr 319, ale w pobliskiej szkole na Kopcińskiego i w innych lokalizacjach. Zaraz doprowadzilibyśmy do zamknięcia jednej, drugiej szkoły, bo nie będą tam chcieli nawet pracować pracownicy - argumentował niepocieszonym rodzicom.
Burmistrz tłumaczył się też niżem demograficznym, który pustoszy szkoły i przedszkola. W takiej sytaucji - jedgo zdaniem - nie można tworzyć klas w jednych szkołach kosztem drugich.
- Tak jak dziesięć lat temu rodziło się 400 tysięcy dzieci, obecnie rodzi się 250 tysięcy dzieci w Polsce. W większości szkół, ze względu na demografię, zmniejszamy liczbę oddziałów - mówił.
Co spowodowało taki boom na szkołę przy ul. ZWM? Placówka od paru lat wygrywa w rankingach szkół podstawowych na Ursynowie. Jest też uznawana za szkołe wyjątkowo przyjazną dzieciom i rodzicom. W szkole działa też zgrana i aktywna grupa rodziców.
SP 319 jest najlepszą szkołą publiczną! Niech to Pana nie dziwi, tylko cieszy. Pani dyrektor jest fantastyczna i się zgadza na nasze postulaty. Jest za nami!
- zapewniała jedna z protestujących osób.
Burmistrz zakończył dyskusję z rodzicami, zapraszając ich na czwartkowe spotkanie z naczelnikiem Wydziału Oświaty w ratuszu i apelując o poczekanie kilku dni do ostatecznych wyników rekrutacji. Wiele osób nie potwierdza zapisów do wybranej szkoły i miejsca się zwalniają.
Rodzice nie ukrywają, że liczą na zmianę decyzji i utworzenie dodatkowej klasy. - Będziemy rozmawiać. My mamy to wszystko omówione, wiemy ilu nas jest. Próbujemy dążyć, żeby nasze dzieci jednak dalej chodziły wspólnie z rodzeństwem – zapowiedziała jedna z mam.
Rodzice uważają, że szkoły powinny być bardziej elastyczne, a dzielnica odpowiednio wcześnie reagować na tego typu zapotrzebowanie.
- Coś przecież sprawia, że do jednych szkół rodzice chcą zapisywać swoje dzieci, a do innych nie. Po co utrzymywać szkoły, które cieszą się złą sławą? - zastanawiali się rodzice i - jak zapowiedzieli - nie zamierzają łatwo odpuścić walki o przyszłość swoich dzieci.
[ZT]33490[/ZT]
2 2
trzeba było robić jedno i by nie było problemu!
0 1
wygoda rodziców kontra szkoła, no i może dobro dzieci.
Każda podjęta decyzja będzie zła