AZS Politechnika Warszawska kontynuuje dobrą passę. Wczoraj w Arenie Ursynów podejmowała Indykpol AZS Olsztyn. Gospodarze wygrali 3:2.
Do Warszawy olsztynianie przyjechali w walecznych nastrpjach, widać to było na początku spotkania. Po asie serwisowym Pawła Adamajtisa Indykpol wyszedł na dwupunktowe prowadzenie (1:3). Później dobra gra ustąpiła nudnej wymianie nieporadnych ciosów. Dopiero Miłosz Zniszczoł po ataku ze środka urwał kolejne punkty i goście zwiększyli przewagę do trzech punktów.
Zawodnicy AZS Politechnika mieli problemy z przyjęciem zagrywki, mimo to zaczęli odrabiać straty. Nie na długo - znów zaczęli odstawać. Kiedy przewaga olsztynian wzrosła do pięciu punktów, Jakub Bednaruk poprosił o drugą przerwę dla swojego zespołu. To był dobry krok, bo Inżynierowie wzięli się do pracy. Po dobrym ataku Guillaumae Samiki szkoleniowiec olsztynian poprosił o czas - było już 19:21. Pierwszą partię zakończył asem serwisowym Filip Stoilović.
Po przerwie, gospodarze rozpoczęli bardzo dobrze kolejnego seta. Przewaga stołecznego zespołu utrzymywała się, głównie dzięki wzmocnieniu zagrywki i skutecznym blokom i wyblokom. Goście nie mogli poradzić sobie z przyjęciem zagrywki, popełniali też błędy w polu zagrywki. Serią bloków na kolejnych zawodnikach z Olsztyna, gospodarze powiększyli swoją przewagę.
Pierwszy punkt w trzeciej partii zdobył dla AZS Politechniki Warszawskiej Guillaume Samica. Gospodarze mogli powiększyć swoją przewagę do trzech punktów, ale goście poprosili o wideoweryfikację, która pokazała, że atak Politechniki lądował poza boiskiem. Do pierwszej przerwy techniczej toczyła sie bardzo wyrównana gra, pełna zaangażowania z obydwu stron. W drugiej fazie seta toczyła się walka punkt za punkt, ale to zawodnicy Politechniki Warszawskiej na przerwę techniczną wyszli z dwupunktowym prowadzeniem. Później to goście zaczęli odrabiać straty. Kiedy w polu zagrywki stanął Miłosz Zniszczoł, zawodnicy Jakuba Bednaruka mieli ogromne problemy z jej przyjęciem i przegrywali trzema punktami. Dzięki trudnym serwom Barłomieja Lemańskiego, gospodarze zaczęli powoli odrabiać straty, jednak goście utrzymywali dwupunktową przewagę. Po kontrataku ze środka Waldemara Świrydowicza na tablicy wyników pojawił się remis po 21 i trener Andrea Gardini poprosił o czas. Taki obraz gry był do końca seta. Przewagę na zwycięstwo drugiej partii wypracowali sobie jednak gospodarze. Seta zakończył skuteczny blok na Pawle Adamajtisie.
Podrażnieni przegraną w poprzednich dwóch partiach goście rozpoczeli czwartą partię od czteropunktowego prowadzenia (0:4). Olsztynianie wypracowali sobie tę przeewagę dzięki skutecznej zagrywce Miłosza Zniszczoła, z którą gospodarze ponownie nie mogli sobie poradzić. Na pierwszej przerwie technicznej goście prowadzili czterema punktami (4:8). Po przerwie podopieczni Jakuba Bednaruk wprowadził na rozgranie Jana Firleja. Gospodarze starali się odrobić straty, ale na drugiej przerwie technicznej wzrosła ona do sześciu "oczek" (16:10). Podobnie, jak w poprzednich partiach, Paweł Woicki często korzystał ze swoich środkowych. Zarówno Miłosz Zniszczoł jak i Thomas Koelewijn bardzo dobrze radzili sobie na środku siatki. Dzięki skutecznej grze Guillauma Samiki zawodnicy stołecznej Politechniki powoli zaczęli odrabiać straty, doprowadzając do remisu po 19. Była to udana pogoń, ale nie wystarczjąca, by wygrać czwartego seta i cały mecz. Dwudziesty piąty punkt dla gości zdobył z lewego ataku Bartosz Bednorz (22:25).
Kiedy w polu zagrywki znajduje się Miłosz Zniszczoł można być pewnym, że przeciwnym, że przeciwnicy będą mieć ogromne problemy z przyjeciem jego zagrywki. Podobnie było w piątej partii. Po zagrywce Zniszczoła, gospodarze tracili dwa punkty (1:3). Ciężar gry po stronie Politechniki wzięli na siebie Michał Filip (który po czterach partiach atakował z 70% skutecznoscią) oraz Guillaume Samica, którego as serwisowy wyprowadził Politeczhnikę Warszawską na jednopunktowe prowadzenie (8:7). Po zmianie stron przewaga gospodarzy urosła do dwóch punktów. Po asie serwisowym Bartłomieja Lemańskiego trener gości poporsił o przerwę (10:8). Obydwa zepoły popełniały błedy w polu zagrywki. Po skutecznym bloku na francuskim przyjmującym oraz po skutecznej kontrze Filipa Stoilovića jednopunktową przewagę miał zespół gości (11:12). Szala przewagi przechylała się raz na jedną raz na drugą stronę. Po kiwce Pawła Zagumnego to podopieczni Jakuba Bednaruka mieli piewszą piłkę setową. W walce na siatce ponownie górą był rozgrywający Politechniki Warszawskiej, co potwierdziła wideoweryfikacja. Zacięty mecz wygrywają podopieczni Jakuba Bendaruka 3:2.
MVP: Michał Filip
AZS Politechnika Warszawska - Indykpol AZS Olszyn 3:2 (21:25, 25:11, 25:23, 22:25, 15:13)
(źródło: PlusLiga)
ZOBACZ FOTORELACJĘ Z MECZU
Złodziej sam zgłosił się na policję! Żądał wydania auta
ZOSTAWCIE W POLSCE DROGI FAJNY ROWER GDZIEŚ TO CHŁOPCY I DOROŚLI NATYCHMIAST GO PRZEWRÓCĄ,KOPNĄ NIBY NIEUMYŚLNIE,UKRADNĄ I POSKACZĄ NA NIM I ZWRÓCĄ WAM USZKODZONY.W POLSCE REKORDOWO DUŻO NIBY NIEUMYŚLNYCH WYPADKÓW,POŻARÓW,ZATRUĆ,OSZUSTW ITD.W DECATHLONIE BEMOWO ZOSTAWIŁEM ROWER DO NAPRAW A KTOŚ BARDZO POGORSZYŁ MI STAN TYLNEGO KOŁA A KŁAMIĄ ŻE TO JA!
ZDROWSZY OD WAS
23:36, 2025-06-09
Złodziej sam zgłosił się na policję! Żądał wydania auta
GDY KTOŚ WYKONA PRAWDZIWĄ,SKUTECZNĄ,SPRAWIEDLIWĄ KARĘ NA PRZESTĘPCACH NP NOŻAMI,POBICIEM TO PRZESTĘPCZA POLICJA ITD ZNISZCZY MU ŻYCIE I ZDROWIE!!!PRAWDZIWA KARA=DRASTYCZNA TORTURA I SZAMBO I TO SKUTECZNIE ODSTRASZA OD PRZESTĘPSTW!
BOMBA=PETARDA 500KG
23:30, 2025-06-09
Złodziej sam zgłosił się na policję! Żądał wydania auta
Do you believe?.
Dzielnicowy Parys
17:54, 2025-06-09
Dziki na Kabatach to już poważny problem
Te dziki to chyba z tych niewidzialnych zwierząt są. Codziennie odprowadzam dziecko do szkoły od wspomnianej w artykule Wąwozowej przez większość Dembego (również wspomnianego w artykule). Dziecko pokonuje tą trasę nawet dwa razy dziennie, bo jeszcze kierunek powrotny. Ani razu nie widziałem dzika, dziecko też nie. Nikt na żadnej grupie szkolnej nie alarmował o niebezpieczeństwach z tym związanych. Jedyna niebezpieczna sytuacja w okolicy, to potrącenie jednego z dzieci chodzących samodzielnie na przejściu dla pieszych przez jednego z rodziców tych dzieci, które trzeba dowozić. Ale nazwanie 'dzikiem' jest jednak obraźliwe. No i wahałbym się przed tak drastycznymi środkami jak odstrzał.
jac.
14:32, 2025-06-09
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz