Zamknij

Dodaj komentarz

Nie chodzą nawet ci, co się zapisali. Edukacja zdrowotna w szkołach na Ursynowie

Bartek Jabłoński Bartek Jabłoński 12:51, 12.11.2025 Aktualizacja: 12:56, 12.11.2025
3 SK SK

Wielka klapa nieobowiązkowej edukacji zdrowotnej w szkołach. Na lekcje te na Ursynowie zapisało się raptem 35% uczniów. Najgorzej jest w liceach. Tam na zajęcia uczęszcza jedynie 21% uczącej się młodzieży. Co więcej, okazuje się, że nawet ci, którzy na zajęcia są zapisani, coraz chętniej je omijają. - Te zajęcia tak naprawdę u nas nie istnieją - mówi dyrektor Liceum im. Kossutha. Jaki jest powód masowych rezygnacji?

Edukacja Zdrowotna, która zastąpiła wychowanie do życia w rodzinie, jest przedmiotem nieobowiązkowym. Oznacza to, że decyzja czy dziecko będzie na nie uczęszczać, leży po stronie rodziców. Na Ursynowie na zapisanie swoich dzieci na przedmiot zdecydowali się rodzice 2635 uczniów. Na zajęcia nie będzie uczęszczać aż 5002 uczniów. W ursynowskich liceach z zajęć zrezygnowało 79% uczniów. Nieco lepiej sytuacja wygląda w dzielnicowych podstawówkach. Z edukacji zdrowotnej wypisało się 63% dzieci.

Pomimo iż zajęcia nie są obligatoryjne, poruszają bardzo ważne tematy. Uczniowie mogą na nich poznać zagadnienia związane ze zdrowiem (zarówno fizycznym jak i psychicznym), bezpieczeństwem w sieci, odżywianiem, ogólnym dobrostanem i seksualnością.

To właśnie ten ostatni temat wzbudza najwięcej emocji. Przeciwnicy twierdzą wręcz, że edukacja zdrowotna to przedmiot służący seksualizacji dzieci. Czy więc masowe rezygnacje są deklaracją światopoglądową? Przy podpisywaniu rezygnacji nie ma obowiązku podania jej powodu, nie istnieją więc oficjalne dane w tym temacie. Dyrektor Liceum przy ulicy Dembowskiego sugeruje jednak inne wyjaśnienie fenomenu.

Młodzież jest najzwyczajniej przeciążona godzinami i jeśli może nie chodzić na jakieś zajęcia, to po prostu na nie chodzi

- tłumaczy Andrzej Woźniak, dyrektor Liceum im. Aleksandra Kamińskiego.

Lekcje, które istnieją tylko na planie

Trudno dziwić się uczniom, że w natłoku godzin lekcyjnych i przygotowań do matury nie chcą brać na siebie dodatkowych obowiązków. W "Kamyku" w klasach drugich na zajęcia z edukacji zdrowotnej zapisanych jest 5 osób, w klasach trzecich zajęcia prowadzone są zaś dla 6 uczniów. W sumie na 655 uczniów uczących się w tym liceum na lekcje z edukacji zdrowotnej uczęszcza więc raptem 11 osób. Z relacji dyrektora wynika jednak, że z tym uczęszczaniem też bywa różnie.

Z tych osób, które się zapisały,  w zasadzie nikt nie przychodzi na te dodatkowe zajęcia

- przyznaje Andrzej Woźniak.

Ze względu na małe zainteresowanie i fakt, że w niektórych przypadkach zajęcia te istnieją jedynie jako wpis w planie lekcji, niektóre ze szkół zdecydowały się na przeniesienie ich na ostatnie godziny lekcyjne. Tak jest np. w "Kamyku". Z jednej strony ułatwia to "zrywanie się" z tych zajęć, z drugiej zaś pozwala uniknąć okienek dla zdecydowanej większości, która obecności na zajęciach nie deklaruje. Biorąc pod uwagę, że uczniowie są przeciążeni godzinami, trudno winić szkoły za takie działania. 

Na ostatniej lekcji są również zajęcia w LO im. Kossutha. Liczba zapisanych uczniów w liceum na Hirszfelda nie powala. W drugich i trzecich klasach na zajęcia zapisanych jest odpowiednio 7 i 13 uczniów. Tu jednak dzieci, które zadeklarowały uczestnictwo, faktycznie na zajęcia docierają.

Miałam obawy, że pomimo zapisów będziemy mieli puste sale. Jednak okazało się, że zapisane dzieci faktycznie zostają na zajęcia z edukacji zdrowotnej. Zweryfikowałam to  wczoraj, odwiedzając salę lekcyjną

- mówi Anna Jurek, dyrektorka LO im Kossutha.

W przypadku gdy z zajęć korzysta garstka uczniów, problemem jest zatrudnienie dedykowanego nauczyciela przedmiotu. W LO im. Kamińskiego lekcje EZ (o ile się odbywają) prowadzone są przez nauczycieli biologii. 

Zajęcia prowadzone są lub będą prowadzone przez nauczycieli posiadających odpowiednie kwalifikacje. W niektórych szkołach zajęcia prowadzą już zatrudnieni nauczyciele, w innych trwają poszukiwania osób do realizacji przedmiotu. Do czasu ich zatrudnienia zajęcia odbywają się w formie zastępstw

- informuje Paweł Ciach, rzecznik ursynowskiego ratusza.

Co poszło nie tak?

Widząc małe zainteresowanie przedmiotem i masowy exodus uczniów ciężko nie dojść do wniosku, że coś przy jego wdrażaniu poszło nie tak. Pojawiają się głosy sugerujące, że przedmiot powinien być obowiązkowy.

Myślę, że takie zajęcia powinny być - oczywiście są potrzebne i powinny być realizowane. A byłyby realizowane, gdyby były obowiązkowe

- mówi dyrektor Andrzej Woźniak.

Nauczyciele prowadzący obecnie zajęcia z edukacji zdrowotnej w "Kamyku" sugerują jeszcze inne rozwiązanie. Zwracają uwagę, że zagadnienia poruszane na EZ, a przynajmniej ich część można by włączyć do podstaw programowych innych przedmiotów np. biologii. Konieczności takich zmian nie widzi za to Anna Jurek dyrektorka LO na Hirszfelda.

Na wszystko trzeba czasu. Należy pokazać, że te zajęcia są ciekawe. Na ten moment wszyscy ci, którzy zostali na edukacji zdrowotnej, zostali z ciekawości. Myślę, że jak pójdzie fama, że zajęcia są interesujące, chętnych uczniów zacznie przybywać. Zajęciami WDŻ było u nas zerowe zainteresowanie, a tu odzew jednak jest

- mówi Anna Jurek.

Program nauczania edukacji zdrowotnej obejmuje wiele zagadnień, które do tej pory były białą plamą w programie polskiej edukacji bądź traktowane były po macoszemu. Podstawa programowa edukacji zdrowotnej obejmuje 11 tematów:

  • wartości i postawy,

  • zdrowie fizyczne, psychiczne, społeczne, seksualne i środowiskowe,

  • aktywność fizyczna,

  • odżywianie,

  • dojrzewanie (w szkołach podstawowych),

  • internet i profilaktyka uzależnień,

  • system ochrony zdrowia (w szkołach ponadpodstawowych).

Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (3)

BoomBoom

0 0

Nikt się tego nie spodziewał, pełne zaskoczenie 🤣
A najlepsze jest to, że zdarzają się takie przypadki wykorzystywania czasu tych lekcji dla lekcji dodatkowych z przedmiotów maturalnych. Czyli jedna ministerialna patologia kolejny raz nie przemyślała tego co robi (jak np. z pracami domowymi), a druga szkolna patologia wypacza sens istnienia tego przedmiotu nie realizując programu.

13:23, 12.11.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

xx

0 0

Doprawdy straszne :) :) :)))))

13:47, 12.11.2025
Wyświetl odpowiedzi:1
Odpowiedz

X'X'

0 0

nie! Lepiej posłuchać mądrej piosenki i zrozumieć: Karolina Czarnecka ,,herakoka...,, niż słuchać zażaleń do nie wiadomo kogo snusów i chlejusów, że umarną ze świadomością odpowiedzialności za bezdzietność? To przecież nie takie straszne, że sami chcieli?

14:25, 12.11.2025

OSTATNIE KOMENTARZE

0%