Przypomnijmy, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska ogłosiła, że we wrześniu całkowicie zamknie dostęp do rezerwatu Skarpa Ursynowa na skraju Ursynowa. Powód: strome zbocza, nory zwierząt, połamane drzewa i erozja to duże ryzyko wypadków.
W rezerwacie Skarpa Ursynowska dopuszczono wejście wyłącznie na zabytkowe tarasy (Ogród Tarasowy) w pobliżu budynku rektoratu SGGW. Poza tym obszarem w obecnej sytuacji nie jest możliwe udostępnienie pozostałej części
- poinformowała Dyrekcja.
O planowanym zamknięciu portal Haloursynow.pl napisał jako pierwszy w ostatni poniedziałek. RDOŚ zaapelowała do mieszkańców o przyjęcie decyzji ze zrozumieniem i społeczną akceptację dla zmian. Zapowiedziała, że w najbliższych latach we współpracy z SGGW ma powstać nowy plan ochronny dla rezerwatu, w którym określone zostaną warunki wstępu.
Ale o społecznym przyjęciu decyzji raczej nie może być mowy. Spora część mieszkańców czuje się "okradziona" z terenu, który od lat był dla nich wytchnieniem od miejskiego zgiełku i dają temu wyraz w komentarzach.
Jak zawsze, najlepiej zakazać, zamknąć i zagonić do sztucznych, kieszonkowych pseudoparków przy ruchliwych ulicach. I jest też argument, żeby znowu wydać kasę na kolejny sztuczny twór. A przepraszam, co spowodowało wzrost zagrożenia na skarpie? Nagle ktoś może się poślizgnąć... bo wcześniej nie mógł?
Głupota, idiotyzm i brak myślenia o ludziach korzystających z tej strefy. Tyle lat nikt tego nie zniszczył, a teraz nagle się ktoś zaczął przejmować? To, co robili urzędnicy przez ostatnie 20 lat!?
- piszą mieszkańcy w mediach społecznościowych.
Zwolennicy zamknięcia parku, których jest zdecydowanie mniej, odpowiadają, że skoro teren stwarza zagrożenie, a tak RDOŚ argumentuje swoją decyzję, to jego zamknięcie jest zrozumiałe. Ich głosy nikną jednak w zalewie opinii krytykujących postanowienie Dyrekcji.
Pojawiają się pierwsze reakcje oficjalne. Do uzasadnienia sceptycznie podchodzi radny Otwartego Ursynowa Paweł Lenarczyk, który wcześniej walczył o otwarcie Parku Natolińskiego oraz ogrodów tarasowych przy SGGW. Te ostatnie udało się otworzyć po 9 latach starań.
Jeśli RDOŚ twierdzi, że drzewa są w złym stanie, to trzeba zacząć je pielęgnować, a nie tylko odwiedzać raz na jakiś czas podległe jej tereny.
Jeśli jest jakieś drzewo, które stanowi niebezpieczeństwo, to powinno zostać usunięte, a w jego miejscu nasadzone kolejne drzewa. Choć zdaję sobie sprawę, że Skarpa Ursynowska formalnie jest terenem rezerwatu
- mówi ursynowski radny.
[ZT]34383[/ZT]
Radny za przykład podaje Las Kabacki, który też jest rezerwatem.
Są przecież ścieżki oficjalne w Lesie Kabackim, które są dopuszczone do chodzenia, i one są nadal utrzymywane jako drożne. Ciągle to jest rezerwat! Pytanie, czy o takiej formie nie możemy też rozmawiać tutaj, na Skarpie Ursynowskiej?
Moim zdaniem decyzja o zamknięciu to pójście na łatwiznę. Jest niebezpiecznie, to zamykamy całość. A jak się dostaną, to w razie wypadku będziemy kryci, bo przecież zamknęliśmy rezerwat!
- argumentuje Lenarczyk.
Z radnym nie zgadza się ursynowski przyrodnik, który zna od podszewki walory przyrodnicze Skarpy oraz Parku Natolińskiego.
Pogodzenie chęci, żeby spędzać czas w przyrodzie z ochroną tego, co jest istotą tego rezerwatu, jest bardzo trudne. Żeby doprowadzić do realnej zmiany, trzeba byłoby dążyć do zmiany statusu prawnej ochrony przyrody tego rezerwatu. I to powinien pan Lenarczyk podnosić, a nie sugerować, że wycinka drzew i usunięcie konarów jest rozwiązaniem problemu.
Ten rezerwat jest bardzo wąski i ta ścieżka przebiega przez całą jego powierzchnię. Trzeba byłoby usunąć dużo drzew. Gdyby wszedłby tam denderolog, który zajmuje się oceną zagrożenia, to porobił kropki na większości drzew, które rosną w promieniu 15 metrów od ścieżki. De facto podzieliłoby to rezerwat na dwie części.
Czy czegoś takiego chcą ci, którzy tam spacerują?
- pyta przyrodnik, który nie chce wypowiadać się pod nazwiskiem, ze względu na charakter swojej obecnej pracy.
Nadchodzące zamknięcie nie jest zmianą, a próbą wyegzekwowania obowiązujących przepisów - argumentuje RDOŚ. Mieszkańców, którzy odwiedzali rezerwat pomimo zakazu, mógł zmylić fakt, że przez teoretycznie zamknięty teren przebiega oficjalny szlak pieszy PTTK.
Skoro więc do tej pory mieszkańcy ignorowali zakaz, co powstrzyma ich po wrześniowych zmianach? Raczej nie będzie to ogrodzenie. Z zapowiedzi RDOŚ wynika, że wokół terenu ma pojawić się ogrodzenie żerdziowe umożliwiające migracje zwierząt. Skoro więc w ogrodzeniu będą miejsca, przez które ma z założenia przechodzić dzik czy sarna, amatorzy spacerów przed będą mogli wejść na teren tą samą drogą.
Według Radnego Lenarczyka ogrodzenie nie będzie zatem stanowić skutecznej bariery. Lenarczyk ma też inne zastrzeżenia do działań RDOŚ.
Po pierwsze, my jako radni dzielnicy Ursynów, na moją wiedzę, nie byliśmy włączeni w konsultacje dotyczące zamknięcia Skarpy Ursynowskiej. Czyli ani nie miałem możliwości wysłuchania wcześniej argumentów RDOŚ, ani też nie mieliśmy szansy wejść polemikę z tym planowanym działaniem
- skarży się Paweł Lenarczyk.
Zapowiada interwencję w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie.
Skarpa Ursynowska to teren cenny przyrodniczo. Jego ochronę trudno pogodzić z potrzebami mieszkańców. Zdaniem przyrodnika, którego pytamy o zakres ochrony rezerwatu, nie wszystko musi być publiczne.
Jestem zwolennikiem ochrony przyrody współczesnej, która polega na rezygnacji z dotykania tego wszystkiego, co jest rzadkie. Bo wiele osób ma takie mniemanie, że jeżeli ktoś powie, że gdzieś coś jest rzadkiego, to od razu to budzi w nim chęć dotknięcia tego, zobaczenia tego, powąchania, wyrywania.
I zasadniczo, jeżeli mamy chęć chronienia czegoś bardzo unikatowego, to po części musi się to związać z naszą świadomą rezygnacją z możliwości dotknięcia tego
- kwituje ursynowski przyrodnik.
Zdania są więc podzielone. Czekamy na Wasze sygnały, listy i komentarze. Weźcie też udział w naszej ankiecie:
[ANKIETA]253[/ANKIETA]
[ALERT]1755777511833[/ALERT]
belzebub14:18, 21.08.2025
zgadzam się z Lenarczykiem ponieważ uważam, że teren miasta to nie jest miejsce na rezerwat przyrody; popieram że trzeba o tę skarpę zadbać (a nie zostawic taką zapuszczoną), i pozwolić mieszkańcom korzystać z tego miejsca
Irfy15:15, 21.08.2025
Jak nie wiadomo o co chodzi... Po pierwsze, wszystko zaczęło się od SGGW, które na szczycie skarpy wzniosło sobie różnego rodzaju budowle. Skutkowało to postępującym odwadnianiem się skarpy na stoku i łamaniem się rosnących tam drzew jak zapałki po każdej większej wichurze. Z kolei w miejscu "podmokłym" pozwolono bobrom na całkowicie niekontrolowane poszerzenie rozlewiska. W tamtym miejscu drzewa stoją więc w wodzie butwieją. Żeby ten stan zmienić trzeba by rekultywować skarpę i zrobić coś albo z bobrami, albo z terenem, które przerobiły a bagno. Gwoździem do trumny było niechlujstwo władz, które nie usuwały pni przegradzających ścieżkę. Spacerujący omijali je, robiąc liczne przedepty. Teraz będzie tak samo. Jakiś pociotek zarobi kroci na postawieniu płotu, który spacerujący będą omijali, bo jest to popularne i wciąż jeszcze urokliwe miejsce spacerów. "Władza" natomiast jak zawsze staje na wysokości zadania. Zamknąć. Wszystko zamknijcie, jak za covidiozy. Sztaby ludziom na drzwi załóżcie, będzie "najbezpieczniej wtedy".
xyz15:31, 21.08.2025
To prawda. Gdy byłem dzieckiem woda z tego terenu była odprowadzana niedużym strumykiem wzdłuz Arbuzowej do Potoku Służewieckiego i rozlewiska tam nie było.
Idźmy dalej15:29, 21.08.2025
Nie wszystko musi być publiczne. Oczywiście że tak. Czy publiczny musi być np. Las Kabacki, tzw. psia górka, czy lasek przy Lanciego.
ab15:42, 21.08.2025
I czy publiczna musi byś siedziba RDOŚ?
Spór o zakaz wstępu do rezerwatu. Radny zapowiada
Nie wszystko musi być publiczne. Oczywiście że tak. Czy publiczny musi być np. Las Kabacki, tzw. psia górka, czy lasek przy Lanciego.
Idźmy dalej
15:29, 2025-08-21
Spór o zakaz wstępu do rezerwatu. Radny zapowiada
Jak nie wiadomo o co chodzi... Po pierwsze, wszystko zaczęło się od SGGW, które na szczycie skarpy wzniosło sobie różnego rodzaju budowle. Skutkowało to postępującym odwadnianiem się skarpy na stoku i łamaniem się rosnących tam drzew jak zapałki po każdej większej wichurze. Z kolei w miejscu "podmokłym" pozwolono bobrom na całkowicie niekontrolowane poszerzenie rozlewiska. W tamtym miejscu drzewa stoją więc w wodzie butwieją. Żeby ten stan zmienić trzeba by rekultywować skarpę i zrobić coś albo z bobrami, albo z terenem, które przerobiły a bagno. Gwoździem do trumny było niechlujstwo władz, które nie usuwały pni przegradzających ścieżkę. Spacerujący omijali je, robiąc liczne przedepty. Teraz będzie tak samo. Jakiś pociotek zarobi kroci na postawieniu płotu, który spacerujący będą omijali, bo jest to popularne i wciąż jeszcze urokliwe miejsce spacerów. "Władza" natomiast jak zawsze staje na wysokości zadania. Zamknąć. Wszystko zamknijcie, jak za covidiozy. Sztaby ludziom na drzwi załóżcie, będzie "najbezpieczniej wtedy".
Irfy
15:15, 2025-08-21
Spór o zakaz wstępu do rezerwatu. Radny zapowiada
zgadzam się z Lenarczykiem ponieważ uważam, że teren miasta to nie jest miejsce na rezerwat przyrody; popieram że trzeba o tę skarpę zadbać (a nie zostawic taką zapuszczoną), i pozwolić mieszkańcom korzystać z tego miejsca
belzebub
14:18, 2025-08-21
Na Ursynowie nie ugasisz pragnienia. "Więcej poidełek"
Kiedyś ja i moja żona widzieliśmy, jak w takim poidełku kloszard mył sobie ceną część ciała. Tego widoku długo nie mogłem się pozbyć.
Paulo
13:02, 2025-08-21