Do drzwi jednego z mieszkań przy ulicy Pileckiego 111 punktualnie o godzinie 12:30 zapukał dziś komornik. Przyszedł wykonać wyrok sądowy o eksmisji z lokalu małżeństwa W. Po kilku minutach ich rzeczy trafiły na korytarz, a zamki w drzwiach były już wymieniane... Czy musiało do tego dojść?
Państwo Monika i Piotr W. mieszkali przy Pileckiego od 15 lat. Zostali eksmitowani, bo od kilku lat nie płacili rachunków. To nie wynik umyślnego działania a splot wielu okoliczności.
- Kiedyś pracowałem w Piasecznie w fabryce telewizorów. Firma upadła, a ja chwytałem się każdej roboty. Później podupadłem na zdrowiu. Miałem przeszczep uda. Od kilku lat nie pracuję chociaż starałem się w urzędzie pracy o jakiś etat. Wszystkie oferty były już nieważne. Dorabiałem u ludzi – opowiada Piotr W.
- Ciężko jest się utrzymać z garstki pieniędzy. Ja też straciłam pracę ponad rok temu. Człowiek się załamał tym wszystkim i pogubił – mówi Monika W.
W. poprosili nas o asystowaie im podczas egzekucji komorniczej - przyznają, że od kilku lat nie płacili rachunków za mieszkanie, które jak mówią nigdy nie zostało na nich przepisane.
- To było mieszkanie mojej babci. Po jej śmierci chcieliśmy przepisać mieszkanie na siebie, ale wtedy przepisy na to nie pozwalały. Później coś się zmieniło i mogliśmy dostać lokal po babci, ale już wtedy mieliśmy długi wobec dzielnicy. Mieszkanie nie mogło więc być przepisane na nas. Nic nie mogliśmy zrobić. Nie było pracy ani perspektyw – opowiada pani Monika.
O nakazie eksmisji, W. dowiedzieli się dwa tygodnie temu. Komornik dostarczył zawiadomienie bezpośrednio do drzwi mieszkania, bo małżeństwo nie odbierało wcześniej żadnej korespondencji.
- Nigdy nie odbieraliśmy listów z sądu czy od dzielnicy. To był nasz błąd. Baliśmy się – mówi małżeństwo.
Czy eksmisji można było uniknąć?
- Gdyby W. odbierali listy byłaby duża szansa na to, że dalej mieszkaliby w tym lokalu. Wystarczyło pojawić się na rozprawie sądowej i przedstawić sytuację finansową rodziny. Był czas by rozłożyć dług na raty – mówi asesor komorniczy, Dawid Paleczny.
Sąd przydzielił im na jeden miesiąc pomieszczenie tymczasowe na Pradze. Potem będą musieli radzić sobie sami. Małżeństwu nie przyznano mieszkania socjalnego, bo nie pojawiło się na żadnej rozprawie sądowej. Do lokalu tymczasowego mogli zabrać tylko rzeczy osobiste. Meble, wyposażenie kuchni czy łazienki zostały w mieszkaniu.
Oboje są załamani. U Piotra można zobaczyć łzy w oczach. - Ja sobie poradzę w każdych warunkach, ale chodzi mi o żonę. Ona nie będzie miała tyle siły żeby uporać się z tą sytuacją – mówi Piotr W.
Sąsiedzi pani Moniki i pana Piotra są w szoku i żal im małżeństwa. - To naprawdę dobrzy ludzie. Nigdy nie było z nimi problemów. Piotr opiekował się nawet niepełnosprawnym sąsiadem. Przynosił mu zakupy i pomagał w codziennych czynnościach. Kiedy sam potrzebuje pomocy nikt nie chce wyciągnąć do niego ręki – opowiada jedna z lokatorek bloku.
Dzięki życzliwości sąsiadów, W. mogli zostawić część swoich rzeczy w piwnicy. A co dalej? – pytamy.
- Sami nie wiemy. Pojedziemy do tego lokalu zastępczego i zastanowimy się nad tym co dalej robić – mówią W.
Na Ursynowie co roku dochodzi do kilkunastu eksmisji z lokali prywatnych lub komunalnych. Najczęściej to nie efekt umyślnego nieuregulowania rachunków, ale wynik życiowych tragedii - chorób, śmierci, nałogów czy po prostu nieumiejętności poradzenia sobie w życiu. Ludzie potrzebujący często wstydzą się prosić o cokolwiek. Stąd ich sytuacja pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Gdy ktoś już to zauważy, często jest za późno...
[ZT]2389[/ZT]
eman18:02, 19.08.2014
Refleksja dopiero jak komornik zapukał do drzwi. Sami sobie winni
waw16:28, 20.08.2014
gdzie była opieka społeczna ? dopiero jak dojdzie do tragedii to się pewnie zainteresują
yes2mike13:28, 21.08.2014
Ok. Rozumiem jakieś olewanie w sprawach niewielkich pożyczek, którymi zajął się sąd i komornik, ale ignorowanie pism i wezwań jest w tego typu przypadkach strzałem w kolano. Nie rozumiem jednak, jak za powiedzmy 35 tysięcy długu, wobec spółdzielni, przychodzi nakaz eksmisji z mieszkania wartego kilkaset... Ten lokal zostanie zlicytowany za grosze, a informacja o tejże zostanie umieszczona w gablocie, w której wiszą tego typu informacje, a sama gablota wisi w sądzie w takim miejscu, że często sprzątaczki nie wiedzą o jej istnieniu.
Jotka20:49, 21.08.2014
to nie jest mieszkanie spółdzielcze więc nie zostanie zlicytowane tylko przekazane innym potrzenującym
rybka14:50, 21.08.2014
do YES@MIKE róznica jest taka ze to mieszkanie jest komunalne z zasobów miasta Warszawy więc ono nie zostanie zlicytowane za grosze.
yes2mike01:18, 22.08.2014
Faktycznie. Zapomniałem, że to słynne Pileckiego 111... Tam pewnie niestety większość prędzej czy później będzie miała podobny kłopot.
SM20:54, 21.08.2014
Czegoś tu nie rozumiem. Pan pracował i miał przeszczep uda. To chyba ma rentę? Pani straciła prace dopiero w ubiegłym roku a nie płacili przez kilka lat. Teraz dopiero chcą szukac pracy?
37 5
?? Co za pytanie??? a gdzie byli ci państwo jak się toczyły rozprawy?? Sami przyznali że je olewali bo się bali. No to sorry jak mają gdzieś co się z nimi stanie to trudno żeby opiece społecznej na tym zależało. Niech opieka społeczna zajmie sie tymi którym zależy. Niestety jakkolwiek brutalnie to brzmi to prawda jest taka że są sobie sami winni bo jak wspomniano gdyby wykazali zainteresowanie to nikt by ich nie eksmitował
2 35
Komornikowi udalo sie dostarczyć korespondencje a sadowi i urzednikom nie. Widocznie komornikowi zależało bardziej. Opieka społeczna pewnie nie wiedziała bo oni tylko reaguja jak ktoś do nich przyjdzie lub obejrzą reportaż w TV.
38 1
Tam gdzie byli sami zainteresowani. Proszę przeczytać całość ze zrozumieniem, co może opieka