Szlachetna Paczka nie ustaje w niesieniu pomocy. Trwa Weekend Cudów. Paczki są odbierane od darczyńców i zawożone do potrzebujących. Pod skrzydłami ursynowskich wolontariuszy znalazły się w tym roku aż 53 rodziny.
W tym roku bazą Szlachetnej Paczki Warszawa-Ursynów była Szkoła Podstawowa im. S. B. Lindego Fundacji Ewangelickiego Towarzystwa Oświatowego przy ul. Rosoła 10. To tam wolontariusze - w tym roku rekordowa 27 - przygotowywali paczki dla potrzebujących rodzin z Ursynowa oraz Nadarzyna. W sobotę i niedzielę kompletowano je i rozwożono do rodzin z listy. W tym roku liczba potrzebujących była rekordowa.
- Włączyliśmy do Szlachetnej Paczki 53 rodziny. To się wiąże z trudną sytuacją gospodarczą i wojną na Ukrainie. 10 rodzin, które odwiedziliśmy, to były rodziny ukraińskie - mówi Bartosz Uśniacki, lider ursynowskiej Szlachetnej Paczki, wolontariusz z trzyletnim doświadczeniem.
Wszystkie rodziny mają swoje problemy i swoje historie. Wśród nich są osoby starsze i samotne z niskimi emeryturami. Są także osoby poszkodowane lub chore, których życie wywróciło się do góry nogami. Są także rodzice z dziećmi, którzy ledwo wiążą koniec z końcem.
- Mieszkamy na Ursynowie i tak sobie myślimy, gdzie tu niby takie rodziny? Kiedy jednak przychodzi się do tych ludzi, do ich domów, widzi się, w jakich warunkach żyją, to człowiek zaczyna doceniać to, co ma. Trudno słucha się ich historii. Gros rodzin to samotne mamy, które doświadczyły przemocy, często z niepełnosprawnymi dziećmi. Poświęcają się swoim dzieciom totalnie, żeby tylko zapewnić im przetrwanie i lepszą przyszłość - mówi Agata, wolontariuszka.
Osoby, które potrzebują wsparcia na ogół nie są roszczeniowe. Wręcz przeciwnie - często same chcą pomóc innym. W tym roku zdarzały się rodziny, które rezygnowały ze wsparcia Szlachetnej Paczki, aby mógł je otrzymać ktoś inny.
- Mam taką panią, 89-latka, porusza się na wózku. Powiedziała, że ona sobie poradzi. Żebym tylko wpadła do niej na herbatę i pobawić się z pieskiem - wspomina Agata.
Bywa również, że ktoś w ogóle odmawia przyjęcia pomocy. Często z powodu wstydu. Nawet w ekstremalnych sytuacjach twierdzi, że sobie poradzi. Wolontariusze się jednak nie poddają. - Tłumaczymy im wtedy, że każdy z nas jest człowiekiem, każdy może znaleźć się w takiej sytuacji i to naprawdę nic strasznego, żeby poprosić o pomoc. W końcu to ludzka rzecz pomagać - stwierdza Agata.
Wysiłek - jak zauważa wolontariuszka - wart jest efektu. Zwłaszcza że nawiązane w czasie wolontariatu kontakty to później przyjaźnie na całe życie.
- Mam rodzinę z Ukrainy z małą dziewczynką z dziecięcym porażeniem mózgowym. Pomijam, że panie zawsze mnie czymś smacznym poczęstują. Po prostu uwielbiam do nich przychodzić. To są mega ciepłe i silne kobiety, które zrobiłyby wszystko dla tej dziewczynki. Z nimi zawsze jest super, mają świetne poczucie humoru, mimo tego wszystkiego, że dziecko jest chore, nie stać ich na rehabilitację, nie stać na podstawowe rzeczy - opowiada Agata.
Jakakolwiek nie byłaby historia danej rodziny, tak zawsze są to rodziny, które pomocy rzeczywiście potrzebują i - przede wszystkim - jej nie zmarnują. Czuwają nad tym wolontariusze, którzy oceniają rodziny według dwóch kryteriów. Pierwszy to dochód na jedną osobę. Drugi to tak zwana „mądra pomoc”.
- Pomoc, którą niesiemy ludziom, ma nieść za sobą zmianę. To ma być pozytywny impuls, który pomoże im się rozwijać, który ma pomóc przełamać bariery, dać kopniaka to dalszego działania - tłumaczy Kinga.
Szlachetna Paczka ma być przysłowiową wędką. Przekazywana żywność czy środki czystości - to najczęstsze potrzeby podopiecznych - mają przede wszystkim odciążyć budżet.
- Była pani, u której mieliśmy w perspektywie kilku lat wymianę kopciucha. Jest jednak oszczędna, bardzo dobrze gospodaruje pieniędzmi. Dzięki temu, że daliśmy jej zapas jedzenia, buty na zimę, zapas środków czystości, wiemy, że oszczędzi na ten piec - opowiada Bartosz Uśniacki.
Dary mogą być jednak różne i nietypowe. Na przykład wymiana okien - co także się zdarzało - czy vouchery na leczenie w prywatnej klinice. Są także dary niematerialne, które mogą doprowadzić do znaczącej zmiany w życiu. Na przykład kursy na operatora wózka widłowego lub manicurzystę.
- Mamy w tym roku pana, który pracuje dorywczo, bo nie może nigdzie znaleźć stałej pracy. Ktoś poznał historię jego i zgłosił się, że chce zaoferować mu pracę. Jesteśmy w trakcie umawiania tego pana z pracodawcą i liczymy, że dostanie pracę, umowę na czas nieokreślony, na cały etat, z opłaconymi wszystkimi składkami - mówi lider Szlachetnej Paczki Warszawa-Ursynów.
Nic z tego by się jednak nie udało, gdyby właśnie nie wolontariusze, ale i darczyńcy. Tych również nie zabrakło mimo drożyzny i inflacji. Wśród nich była pani Marta, która po raz pierwszy wsparła Szlachetną Paczkę.
- Zrobienie paczki zawsze było marzeniem. Do tej pory nie miałam jednak takich możliwości. Po prostu chciałam zrobić coś dobrego. Jest tyle zła na świecie i tyle nieprzyjemnych sytuacji, że czuję się teraz lepiej, że mogłam komuś pomóc. Zapytałam też znajomych z pracy, czy nie chcą pomóc. Okazało się, że tak. Ta chęć pomocy jest duża, tylko czasami potrzebny jest ktoś, kto nią pokieruje. Chciałam pomóc starszej osobie, samotnej, bo mam poczucie, że tym osobom najtrudniej się pomaga. Chciałam, żeby to była osoba, która nie ma nikogo wokół - mówi pani Marta.
W weekend natomiast cały ten wysiłek i chęć niesienia pomocy zostaną nagrodzone szerokim uśmiechem i zapewne łzami radości i wzruszenia.
Handel uliczny. Wiejski obciach czy miejski przywilej?
Nie obchodzi mnie, czy dane stoisko ma stempel jakiegoś urzędasa. Ten stempel i tak sprowadza się po prostu do zapłaceniu w urzędzie jakiegoś haraczu, który potem idzie na utrzymanie tegoż urzędu. Takie urzędnicze perpetuum mobile. Wszystkie owoce sezonowe (poza arbuzami i jakąś egzotyką) i większość warzyw kupuję zawsze na straganach. Bo te stragany mają mniejsze możliwości kantowania. Jak się zrobi kompost, to widać, że jest kompost i się tego nie kupuje. A w marketach potrafi być kompost przemieszany z czymś, co od biedy się nadaje, pleśń też nie jest rzadkością. Kupuję na straganach od kiedy zacząłem mieć własne pieniądze, czyli od dawna i jeszcze nigdy nie miałem żołądkowych przejść po towarze stamtąd. Ale rozumiem, że są bólem tyłka dla korporacji i dużych sieci handlowych.
Irfy
18:01, 2025-06-22
Co się zmieni na ul. Romera? Uporządkują parkowanie
Jak ma spadać ilość aut, skoro nie można wygodnie dojechać rowerem. Aby kierowcy przekonali się jednak do rowerów, potrzebne sa kolejne DDRy.
???
16:15, 2025-06-22
Wielka gala na Ursynowie. Usłyszymy piosenki Kory
Wykonań Kory nic i nikt nie przebije. Ja daruję sobie te występy. Sorry...
Paulo
15:49, 2025-06-22
Kiedy kolejne odcinki parku nad POW? Znamy terminy
Zrobić parking wyłącznie dla samochodów elektrycznych z dostępnymi ładowarkami. Taką mam koncepcję.
Dziedzic Pruski
15:39, 2025-06-22
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz