"To bezsensowny remont bez naszej zgody i za nasze pieniądze" - alarmują właściciele miejsc garażowych przy ul. Jastrzębowskiego. Spółdzielnia "Stokłosy" rusza z remontem parkingu, jej zdaniem budynek trzeba dostosować do obowiązujących przepisów przeciwpożarowych i po 25 latach... zalegalizować go.

Dwupoziomowy garaż przy Jastrzębowskiego 14 mieści niespełna 140 samochodów. Został zbudowany ćwierć wieku temu w całości za pieniądze kilkudziesięciu mieszkańców. Góra otwarta jest dla wszystkich. Mogą tu parkować zarówno członkowie spółdzielni "Stokłosy" jak i np. klienci pobliskiej "Biedronki". Miejsce na dole, za bramą i pod dachem dostępne jest tylko dla tych, którzy sfinansowali budowę, wpłacając po 10 tys. złotych oraz uiszczają miesięczny czynsz.

Rok temu spółdzielnia poinformowała właścicieli o planowanym remoncie obiektu. Modernizacja przewiduje m.in. budowę przyłącza i instalacji przeciwpożarowej z hydrantami, wykonanie instalacji elektrycznej i kabli grzewczych, instalację dodatkowych balustrad oraz wykonanie wyjścia ewakuacyjnego w bramie garażowej. Lokatorów zalała krew.

- Usłyszeliśmy zbiór chaotycznych informacji, wprowadzających wszystkich w osłupienie. Dowiedzieliśmy się, że spółdzielnia musi wykonać pewne prace związane z ochroną przeciwpożarową, aby uzyskać zgodę na użytkowanie obiektu. Po 25 latach! To jakaś paranoja. Albo nas celowo wprowadzają w błąd, albo nie znają prawa budowlanego - mówi jedna z właścicielek miejsca garażowego przy Jastrzębowskiego.

Kobieta przekonuje, że w obowiązującym rozporządzeniu ministra infrastruktury z 2018 roku taka modernizacja nie jest wymagana w budynkach powstałych przed 2002 rokiem. Lokatorzy nazywają inwestycję skandalem i "naciągactwem".

Ogromna podwyżka

Spółdzielnia, informując o planach powołała się na wcześniejsze akty prawne dotyczące ochrony przeciwpożarowej i pomimo oporu właścicieli garaży nie zrezygnowała z remontu. Powodując jeszcze większe oburzenie, podwyższyła opłatę miesięczną za jedno miejsce parkingowe o 74 złote, z dotychczasowych 67 do 141 złotych.

- Oczywiście jesteśmy za odnowieniem elewacji. Oświetlenie jest za słabe, ale to nie wymaga zmiany instalacji, tylko można kupić mocniejsze żarówki. To jest otwarta hala, po co ją ogrzewać??? Poza tym gdyby doszło do pożaru, to są tu tylko samochody, które gasi się gaśnicami proszkowymi, a nie wodą z hydrantu. Jest to ewidentne lekceważenie spółdzielców i świadome narażenie na wydatek bezzasadnych kosztów - argumentuje pani Izabela.

Mieszkańcy zwracają uwagę, że w garażu wiszą zaledwie trzy gaśnice, o połowę mniej niż wymaga tego prawo na powierzchni 1400 m2. Wśród zarzutów, jeden dotyczy naprawy przeciekającej dylatacji płyty górnej.

- Ostatnia podjęta próba „zabezpieczenia” przeciekających dylatacji urąga podstawowym zasadom wiedzy technicznej. Blachą obito dylatację, odcinając dostęp świeżego powietrza i wiatru, suszącego beton. Przez to będzie on korodował. To wygląda jakby, ktoś działał na naszą niekorzyść - skarżą się mieszkańcy.  

W spółdzielni "Stokłosy" nikt nie znalazł czasu, by porozmawiać z naszą reporterką o obawach właścicieli miejsc garażowych. Po dwóch dniach obietnic, że otrzymamy stosowne wyjaśnienia, usłyszeliśmy, że spółdzielnia jednak nie zamierza komentować swojej decyzji.

Jak informują nas mieszkańcy w garażu przy Jastrzębowskiego właśnie pojawiła się już ekipa remontowa, zajmująca się wymianą instalacji elektrycznej. Jak widać od remontu nie ma odwrotu, pytanie dlaczego spółdzielnia tak się spieszy i nie reaguje na wątpliwości swoich spółdzielców?