Schorowana seniorka kontra bezduszna spółdzielnia. Chodzi o... 5 centymetrów

Schorowana emerytka ma problem z opuszczeniem klatki schodowej. Brakuje jej poręczy, której mogłaby się przytrzymać. Spółdzielnia umywa ręce, tłumaczy się... brakiem 5 centymetrów na schodach. Nawet pisma od burmistrza nic nie dają. 

Pani Halina to 87-letnia, schorowana kobieta, mieszkająca przy ul. Łukaszczyka. Od dłuższego czasu zmaga się z problemem, jakim jest brak poręczy przy schodkach prowadzących do drzwi jej klatki schodowej. Wchodząc po stopniach, nie ma czego się złapać, o co oprzeć, przez co każde wyjście z domu jest dla niej niebezpieczne i bardzo stresujące. 

- W środę mam okulistę i już się boję, czy dam radę pójść. Jeśli spadnie śnieg, to nie wiem czy wyjdę. Jak jest ślisko to ja w ogóle nie zejdę - mówi pani Halina. - Mam bardzo chore stopy i się chwieję na nich, bez niczego się przewracam, a jak jeszcze nie mam się czego przytrzymać to już w ogóle - dodaje.

Kobieta na klatce ma do pokonania dużo więcej schodów. Nie jest to dla niej jednak tak duży problem, gdy może się czegoś przytrzymać. - Mam dwa piętra do przejścia, ale to mi tak nie przeszkadza, jak te pięć schodków, bo tu się trzymam poręczy i jakoś idę - opowiada seniorka.

Kilka miesięcy temu mieszkanka zwróciła się do swojej spółdzielni mieszkaniowej "Centrum 2" z prośbą o zamontowanie najzwyklejszych poręczy. Jako technik budownictwa, zdawała sobie sprawę z tego, że nie jest to duży koszt, a w ogromnym stopniu ułatwiłoby to jej codzienne funkcjonowanie. Niestety nie otrzymała żadnej odpowiedzi. 

Cała ta sytuacja wzbudza w niej wiele emocji i czuje się bezsilna. W lutym więc zdecydowała się skontaktować z burmistrzem dzielnicy i poprosić go o pomoc.

- Z powodu chorób i wieku, nie jestem w stanie wyjść i wejść do budynku "bez trzymanki" - napisała w piśmie do zarządu dzielnicy pani Halina.

Równo tydzień po wysłaniu listu dostała telefon z urzędu. Burmistrz postanowił skontaktować się ze spółdzielnią z prośbą o zajęcie się sprawą.

Poręczy wciąż brak, bo brakuje... 5 cm

Przez kilka kolejnych miesięcy poręczy wciąż nie było. W październiku panią Halinę wsparła inna mieszkanka bloku - pani Urszula. Obie lokatorki denerwowały się zbliżającą zimą i jeszcze trudniejszym wydostaniem się z klatki.

Międzyzakładowa Spółdzielnia Mieszkaniowa "Centrum 2" wreszcie odpowiedziała na pytania burmistrza - żadnych poręczy montować nie zamierza!

Zarząd "Centrum 2" powołuje się na przepisy, zgodnie z którymi balustrada przy schodach zewnętrznych jest obowiązkowa, gdy wysokość do pokonania wynosi minimalnie 0,5 m. W piśmie dodano, że schody przy klatce pani Haliny mają jedynie... 45 cm. A więc brakuje... 5 centymetrów. To jednak nie koniec argumentów spółdzielni.

- Mieszkanka wcześniej i aktualnie nie wykazuje dysfunkcji inwalidzkich (porusza się samodzielnie) - pisze prezes spółdzielni "Centrum 2" Grzegorz Adamczyk, na marginesie, również prezes SM "Koński Jar - Nutki".

W swoim piśmie odmownym spółdzielnia "Centrum 2" informuje również, że w okresie zimy wszędzie, nie tylko na schodach przy klatce, może być ślisko.

- Na okoliczność takich przypadków niewykonywane są specjalne zabezpieczenia - to każdy uczestnik ruchu pieszego zobowiązany jest do zachowania ostrożności, jak również zastosowania właściwego obuwia. Osoby starsze, w przypadku konieczności wyjścia z domu w trudnych warunkach pogodowych powinny również, jeśli ich stan tego wymaga zaopatrzyć się w urządzenie wspierające np. laska czy inny dostępny sprzęt ortopedyczny - bezdusznie argumentuje zarząd spółdzielni "Centrum 2".

Mieszkanka zapowiada, że nie odpuści i będzie domagać się zainstalowania poręczy w kolejnych pismach. Wspierają ją w tym sąsiedzi. Pani Halina ma nadzieję, że bezduszny zarząd spółdzielni wreszcie zrozumie, z jakimi problemami spotykają się seniorzy, mający kłopot z poruszaniem się. Do sprawy powrócimy w kolejnych artykułach.