Ursynowscy piesi od lat zgłaszają problem, że mają za mało czasu, aby bezpiecznie przejść przez ulice na zielonym świetle. W kilku miejscach dzielnicy to zjawisko jest na tyle uciążliwe, że zainteresowali się tym lokalni radni.
Jeszcze w poprzedniej kadencji radny Robert Wojciechowski poruszył temat przejścia dla pieszych przy al. KEN i ul. Pala Telekiego. Tam zielone zmienia się w czerwone po przekroczenie jednej jezdni do wysepki. Czas ten został wydłużony do 18 sekund, co pozwala pokonać dwie jezdnie. W maju miejskie Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym przyznało, że planuje w tym miejscu zmiany i obecne rozwiązanie jest tylko czasowe. Docelowo wdrożony zostanie tam zmodernizowany algorytm sterowania.
A jak wygląda sprawa w innych miejscach Ursynowa? Radna Mariola Kietlińska z KO zaapelowała do Biura Zarządzania Ruchem Drogowym o zwiększenie limitu czasu na kilku przejściach dla pieszych, ale dostała odpowiedź odmowną.
Kietlińska w swoim apelu wskazuje kilka zebr, na których - jej zdaniem światła - są nieprzyjazne dla pieszych. Są to skrzyżowania ul. Stryjeńskich i Belgradzkiej czy ul. Rosoła i Jeżewskiego. Radna wspomina również o skrzyżowaniach al. KEN z Belgradzką, Wąwozową oraz Jeżewskiego.
Nasze społeczeństwo się starzeje. Ursynów kiedyś się mienił dzielnicą młodości, ale teraz realia się zmieniły. W społeczeństwie jest coraz więcej osób starszych, które poruszają się za pomocą chodzików, laski i o kulach. Ja sama, kiedy nawet z wnuczkami przechodzę, muszę się bardzo starać, żeby z nimi zdążyć.
- skarży się radna Mariola Kietlińska z KO.
Radna otrzymała wiele sygnałów od mieszkańców z różnych części dzielnicy, co było przyczynkiem do zajęcia się sprawą. Czy jest szansa na zmiany? Urzędnicy odpowiedzialni za organizację ruchu drogowego nie mają dobrych wieści.
Odpowiedź od Biura Zarządzenia Ruchem Drogowym odnosi się do przestarzałych przepisów sprzed 21 lat.
Długości sygnałów zielonych dla pieszych wyliczane są zgodnie z zapisami rozporządzenia, wg. których przyjmuje się prędkość poruszania pieszego wynoszącą 1,4 m/s (5 km/h). Jest to wartość uśredniona i osoba poruszająca się szybciej pokona przejście w krótszym czasie niż wyliczony, a osoba poruszająca się wolniej, będzie opuszczała przejście dla pieszych już na sygnale czerwonym.
Po zakończeniu sygnału zielonego migowego i wyświetleniu sygnału czerwonego dla pieszych, w sterowaniu następuje tzw. czas międzyzielony, pozwalający pieszemu dotrzeć do chodnika przed dojazdem do przejścia dla pieszych kolizyjnego strumienia pojazdów.
Taka odpowiedź radnej nie wystarcza i obiecuje ona drążyć temat. Kietlińska chce zainteresować sprawą radnych miejskich, bo nie jest to sprawa wyłącznie lokalna. Obecne przepisy są - według niej - mocno archaiczne i niedostosowane do realiów starzejącego się społeczeństwa, dlatego wymaga to bardziej systemowej zmiany i urealnienia tych "średnich prędkości".
Należy podejść do sprawy empirycznie i nie opierać się o stare dane, tylko zrobić nowe testy, które urealnią sytuację. Społeczeństwo nie tylko jeździ samochodami, ale też chodzi, a pieszy musi mieć komfort przejścia i czuć się bezpiecznie.
- dodaje radna.
Radna Mariola Kietlińska zauważa jeszcze jedną zaletę wdrożenia zmian.
Takie działania z wydłużeniem czasu na przejściach może wpisać się w trend dotyczący ochrony środowiska. Kierowcy będą dłużej stać w korkach i może zmienią swoje przyzwyczajenia i przesiądą się do komunikacji miejskiej. Dlatego moim zdaniem może być to też działanie proekologiczne.
- mówi radna.
Ogromny problem jest między innymi na ulicy Surowieckiego, gdzie przez pasy przechodzą głównie osoby starsze z wózkami zakupowymi i dziadkowie z wnukami w wózkach. Również osobom w sile wieku trudno zmieścić się w wyznaczonym czasie - ok, 7 sekund.
To przejście to dramat! Jak przechodzę tutaj to już w połowie pasów miga zielone światło. Wielokrotnie widziałam, jak ludzie przechodzili już na czerwonym świetle i kilka razy byłam świadkiem, jak kierowcy trąbili na tę osobę, co uważam, że jest chamskim zachowaniem.
- słyszymy od pani Marii.
Tutaj jeszcze jest jako tako. Najgorzej jest na Poleczki przy Puławskiej. Tam za jednym zamachem się nie da przejść. I trzeba koniecznie coś z tym zrobić
- słyszymy od innej starszej mieszkanki.
Przejściem przez Surowieckiego na wysokości Megasamu zajmowało się już wielu radnych i społeczników. Wszyscy polegli w walce o wydłużenie czasu trwania światła zielonego. Urzędnicy nie takiej widzą potrzeby.
berthkkiuyt13:26, 20.12.2024
Tak jest w całej Warszawie. Zielone dla pieszych jest za krótkie, za to skrzyżowania coraz szersze, bo wszędzie dodaje się kolejne pasy do skrętów. W efekcie wydłużył się czas przejścia, a także czas oczekiwanie pieszych na przejście. Pora to zmienić, bo kolejne udogodnienia dla samochodziarzy sprawią, że śmierdzących gratów w mieście będzie coraz więcej. 13:26, 20.12.2024
Art14:21, 20.12.2024
Bzdury, bzdury, bzdury ....
5 km/h to poniżej prędkości spokojnego marszu statystycznego obywatela, czyli wartość jak najbardziej właściwa.
Przy tego typu interwencjach okazuje się, że okolica jest zaludniona wyłącznie niedołężnymi staruszkami i matkami z co najmniej piątką dzieci.
Pani Maria chcąca pokonać sześć pasów Puławskiej i szeroki pas pomiędzy jezdniami na jednej zmianie świateł życzy kierowcom i okolicy permanentnych zatorów. Odległości są tam po prostu zbyt duże.
Rdzeń pomysłu radnej Marioli zawiera się w chęci spotęgowania korków i przesadzenia wszystkich do zbiorkomu. Przypominam radnej Marioli, że wybierana jest nie tylko głosami pieszych. Mieszkańcy znajdują się w roli pieszego, kierowcy i pasażera WTP naprzemiennie i należy wziąć pod uwagę potrzeby obywatela w każdej z nich, nie tylko pieszych. Znowu mamy do czynienia z pobudkami ideologicznymi p. radnej, a nie podejściem pragmatycznym. 14:21, 20.12.2024
Pieszy15:51, 20.12.2024
"Wspaniałe" jest też powszechne w Warszawie rozwiązanie, przy którym zielone dla pieszych zapala się na czujkę ruchu, gdy zaś pieszy spóźni się choć moment to stoi na czerwonym, choć i auta wtedy stoją. "Będziesz czuł że jesteś tylko pieszym!!!!". Jest tak np. na skrzyżowaniu Belgradzkiej i Rosoła, i u wylotu Płaskowickiej na Puławską. 15:51, 20.12.2024
tew19:02, 20.12.2024
Na Stryjeńskich też tak samo jest. Najgorsze są przejścia na żądanie (nie skrzyżowania) gdzie nawet jak nic nie jedzie to trzeba czekać na zielone nawet 1,5min. 19:02, 20.12.2024
Benio16:41, 20.12.2024
@Art ma rację. Dla wielu z nas samochód wciąż jest życiową koniecznością a nie żadnym luksusem. Przymusowa komunikacja zbiorcza ani rowery nie rozwiążą problemów wielu ludzi. Ale długość cyklu (czy przykładowa prędkość pieszego) powinna się różnić, i tam gdzie jest wysepka czy azyl po środku może zostać większa, a tam gdzie trzeba przejść całą jezdnię warto ją spowolnić. 16:41, 20.12.2024
dr2219:04, 20.12.2024
Ciekawe, że zdaniem pani radnej dłużej stojące i smrodzące samochody to działanie proekologiczne. Pani radna nie kompromituj się. Ale prawdziwym problemem są działanie neo-inżynierów ruchu, którzy wprowadzają po 5-6 cykli świetlnych na skrzyżowaniu. W efekcie cykle dla pieszych są bardzo krótkie. Do tego na przejście cyklu trzeba czekać 2-3 minuty, nawet jak nic nie jedzie. W efekcie samochody stoją i smrodzą, a wkurzeni piesi przechodzą na czerwonym. 19:04, 20.12.2024
agnik15:45, 20.12.2024
2 0
Ale radna ma rację, starszych ludzi jest coraz więcej i ty też będziesz stara(y), nawet nie obejrzysz się jak to się stanie. Więcej szacunku do starszych 15:45, 20.12.2024
Rob19:05, 20.12.2024
0 0
Niestety 5km/h to nie jest spacerek ale już sprawny marsz (bo szybki marsz to 6km/h). Weźmy też pod uwagę że musi się człowiek patrzyć w sygnalizator jak sroka w kość i wystartować szybko (i osiągnąć prędkość maksymalną w mig) bo inaczej nie zejdzie na zielonym. 19:05, 20.12.2024