We wschodniej części Ursynowa znajduje się niewielka uliczka, której patronem jest Roman Gutt. Obok - ulica słynnego polskiego przedwojennego architekta Czesława Przybylskiego, którego znają wszyscy. A kim był patron po sąsiedzku? Tego nie z pewnością wielu mieszkańców bloków osiedla "Na Skraju", gdzie znajduje się ulica. A był on skromnym, choć wielkim człowiekiem! Odmienił oblicze Warszawy, uczestniczył w jej powojennej odbudowie.
Jak na ironię przy ulicy Gutta znajdują się raczej niewyszukane formy architektoniczne: peerelowskie bloki z wielkiej płyty oraz piętrowy zniszczony budynek po dawnej piekarni. Okolica jest niedoinwestowana i raczej zaniedbana.
Romuald Gutt urodził się w Warszawie w 1888 roku, w czasie gdy polska architektura poszukiwała swojej tożsamości. Młody Gutt, pochodzący z rodziny o tradycjach patriotycznych, wyjechał na studia do Szwajcarii, gdzie ukończył prestiżową Szkołę Techniczną w Winterthur w 1908 roku. To tam wykuwał się jego architektoniczny zmysł, który niebawem miał odmienić polskie miasta.
Jego kariera nabrała rozpędu w zaskakującym momencie - tuż po powrocie do Polski w 1909 roku zdobył główną nagrodę w konkursie na polski pawilon na wystawę w Rzymie. Młody, zaledwie 22-letni architekt, zaproponował budynek w stylu tradycyjnego dworu wiejskiego, nawiązując do polskich tradycji szlacheckich. Choć wystawa ostatecznie nie doszła do skutku z powodu epidemii cholery we Włoszech, nazwisko Gutta już wtedy stało się znane w środowisku.
Początkowo projektował w stylu dworkowym, nawiązując do narodowej tradycji, co było niezwykle ważne w momencie odzyskania przez Polskę niepodległości. Z czasem jednak stał się jednym z pionierów polskiego modernizmu
To, co wyróżniało Gutta na tle innych architektów, to jego swoista obsesja na punkcie szarej cegły cementowej, która stała się jego znakiem rozpoznawczym.
- Był poetą szarej cegły - tak określali go współcześni, a on sam mawiał, że „architekt powinien wyrażać się poprzez materiał i formę, nie przez zbędne ozdoby".
Mało kto wie, że Gutt, uznany architekt okresu międzywojennego, podczas okupacji hitlerowskiej nie porzucił swojej profesji, lecz działał w konspiracji. W podziemnych pracowniach architektonicznych i urbanistycznych, ukryty przed wzrokiem okupanta, planował przyszłą odbudowę stolicy. Te tajne spotkania i szkice tworzone przy świetle świec stały się fundamentem późniejszej odbudowy Warszawy.
Zaraz po wojnie, gdy stolica leżała w gruzach, Gutt został pierwszym powojennym dziekanem Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. To on kształcił nowe pokolenie architektów, którzy mieli odbudować zrujnowaną Polskę.
Jego najsłynniejsze dzieło, którego wielu warszawiaków nie kojarzy z nazwiskiem Gutta, to monumentalny gmach Głównego Urzędu Statystycznego przy ul. Wawelskiej. Ten trójskrzydłowy budynek wsparty na charakterystycznych słupach, z kamiennymi elewacjami i równym rytmem okien, do dziś imponuje swoją elegancją i prostotą.
Mało kto wie również, że Gutt był twórcą unikatowej pływalni solankowej w Ciechocinku, która w latach 30. XX wieku była prawdziwym architektonicznym cudem. Ten rozległy kompleks z basenem o wymiarach 100 na 40 metrów, otoczony pawilonami, fontannami i terenami zielonymi, był jednym z najnowocześniejszych obiektów tego typu w Europie. Dziś, niestety, pozostaje w ruinie.
To, co fascynuje w twórczości Gutta, to harmonijne połączenie architektury z naturą. Każdy jego projekt uwzględniał zieleń jako integralny element kompozycji
Gutt często współpracował z wybitną architektką krajobrazu Aliną Scholtz, tworząc razem wyjątkowe założenia, jak choćby otoczenie willi przy ulicach Kieleckiej i Łowickiej w Warszawie.
Na Ursynowie, w dzielnicy pełnej wysokich bloków i nowoczesnej zabudowy, znajduje się niewielka uliczka nosząca imię tego wybitnego architekta. Ulica Romualda Gutta położona jest w obszarze Ursynów-Centrum, ponad 700 metrów od stacji metra Imielin. Swojego patrona otrzymała 31 stycznia 1979 roku - pięć lat po jego śmierci.
Romuald Gutt zmarł 3 września 1974 roku w Warszawie, został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim. Ta niepozorna postać - profesor dwóch uczelni (Politechniki Warszawskiej i Akademii Sztuk Pięknych), członek Polskiej Akademii Nauk, laureat państwowych nagród - pozostawiła po sobie dziedzictwo, które codziennie oglądamy, często nie zdając sobie sprawy, komu zawdzięczamy te charakterystyczne budynki.
Dziś, spacerując ulicami Warszawy, warto spojrzeć uważniej na szare, ceglane elewacje takich gmachów jak: obecny CePeLek (dawna szkoła pielęgniarstwa) przy Koszykowej 78, budynek Zespołu Szkół nr 23 w Warszawie, przy Górnośląskiej 31 czy szpital im. prof. W. Orłowskiego przy ul. Czerniakowskiej.
Gdy będziecie spacerować po ulicy Hoene-Wrońskiego - po Kolonii Profesorskiej w Śródmieściu - warto zwrócić uwagę na willę pod numerem 5. To dom Romualda Gutta, który zaprojektował dla siebie.
Czy zaleją nas „szmaty”? Ursynów bez kontenerów PCK!
Na razie to nas krew zalewa z powodu urzędniczej ignorancji i niekompetencji. Był już ktoś w tym pszoku na Wilanowie? Tam też są takie jaja z ważeniem samochodów jak to opisują w innych miastach? Czy też normalnie się wyrzuca tekstylia?
Boom
18:23, 2025-08-03
"To było nieuniknione". Ursynowianin wspomina Powstanie
Pytanie czy faktycznie było warto aż takim kosztem gdy ulice po płynęły trupami i krwią mieszkańców w horyzoncie a następnie miasto przestało istnieć...
Q
11:13, 2025-08-03
Ursynów był bez metra. Kursowały linie zastępcze
Dmuchamy na zimne, to zdrowy objaw...
mąra jola
07:57, 2025-08-03
Co powstanie w atrakcyjnym punkcie Ursynowa?
Dekada rządów Krzysztofa Berlińskiego vel Świnka Pepa i są efekty. Zabudowuje się wszystko. Deweloperzy robią co chcą. Miasto odbiera nam dzierżawy. Na naszym terenie parkują już wszyscy. Prezes latami mamił coś o szlabanach plany tworzyli. Burmistrz po Collegium Humanum powiedział: nein! I gucio. Zara wybudują kondominium pod fliperów - będzie Bangladesz Kijów i Mogadiszu pod oknami. Będzie super. Multikulti jak w Berlinie. Rodzice będą teraz pod same drzwi dzieci do szkoły przywozić. A wystarczy zamiast milony w szlabany ładować zatrudnić porządna firmę ochroniarską i dać mieszkańcom indetyfikatory. Ale nasz prezes umie tylko... nie podejmować żadnych decyzji. Boi się, że go skrzyczą staruszki z rady nadzorczej i będzie mu smutno.
Prawda
07:00, 2025-08-03
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz