Zamknij
Stacja Pyry przed wojną, 1939 r. i prawdopodobna fotografia obozowa W. Westrycha (Muzeum Auschwitz)

Mroczna historia człowieka Gestapo z Pyr

13:17, 14.07.2024 Aktualizacja: 09:35, 15.07.2024

Mroczna historia człowieka Gestapo z Pyr

Nasza historia ma swoich bohaterów i antybohaterów. Ma również postaci zagadkowe, których motywacji trudno nam zrozumieć i nad którymi unosi się jakaś tajemnica mroku. Do takich postaci należał Wilhelm Westrych, mieszkaniec wtedy podwarszawskich Pyr – wioski, otoczonej Lasem Kabackim, której miejscem wizytówkowym była przerobiona z karczmy stacja kolejowa z mijankami pociągów.

Westrych zaraz na początku wojny podpisał volkslistę, co jednak nie uchroniło go 1940 roku przed aresztowaniem. Z powodu nielegalnego handlu walutą trafił do Auschwitz, tam jednak doskonale urządził się, znajdując bezpieczne gniazdko w obozowej stolarni. Jako obozowy funkcyjny, będąc w bardzo dobrych relacjach z kapo, miał duży wpływ na zatrudnianie tam innych więźniów, co postanowił wtedy wykorzystać inny „oświęcimiak” z numerem 4859, czyli… sam rotmistrz Pilecki.

W słynnym raporcie rotmistrza czytamy:

Westrych, jakkolwiek volksdeutsch, jednak na dwóch stołkach siedzący. Pracując dla Niemców, czasami ratował Polaków, jeśli czuł, że może to mieć dla niego jakąś korzyść w przyszłości. Chętnie ratował jakieś byłe znakomitości, by później, jeśli Niemcy przegrają – dla wybielenia tych lat pracy – powołać się na uratowane przez siebie osoby.

Należało więc stać się jakąś byłą znakomitością. Wtedy zdecydowałem się pójść na całego.

powyżej: prawdopodobna fotografia obozowa Wilhelmego Westrycha. Historycy ustalili to na podstawie porównań ze zdjęciami sprzed wojny, źródło" Muzeum Auschwitz

Paradoksalnie więc gra na dwa fronty Westrycha uratowała Witolda Pileckiego, dając mu też lepsze warunki do tworzenia konspiracji obozowej.

Dotychczas, gdy pracowałem na polu, chodziłem bez czapki i skarpetek. Tutaj, pod dachem, w cieple, o ironio... – dostałem od Westrycha 8-go grudnia skarpetki, a w tydzień potym 15-go grudnia – czapkę. (…)

Dzień pracy zszedł mi w zupełnie innych warunkach. Było ciepło, sucho, praca czysta. Karą tu było nie bicie, lecz sam fakt usunięcia z tych warunków – wyrzucenie ze stolarni i wepchnięcie znowu w koszmar lagru – znęcanie.

- napisał rotmistrz w swoim raporcie z Auschwitz, w którym przebywał jako Tomasz Serafiński.

powyżej: fotografia obozowa Rotmistrza Witolda Pileckiego

W służbie Gestapo w Pyrach

Westrych został zwolniony z Auschwitz już w lutym 1941 roku. Wrócił do swoich Pyr i tam, po odbyciu specjalnego szkolenia we Wrocławiu, został rezydentem gestapo, budzącym postrach całej okolicy. Był w służeniu hitlerowcom wyjątkowo gorliwy: zorganizował młodzieżową drużynę Hitlerjugend, wskazywał ludzi do wywózek do obozów koncentracyjnych. Jego rodzina prowadziła nieopodal stacji kolejowej sklep.

Stację wcześniej przerobiono z budynku karczmy, bo Pyry długo były wioską karczemną. Natomiast w jej pobliżu stały opuszczone stajnie i to je przysposobiono do funkcji sklepowej. Do pracy w tym sklepie została zmuszona Barbara Ziemska, będąca łączniczką w Batalionie AK „Krawiec”.

W czasie okupacji musiałam na rok przerwać naukę, bo Niemiec, Westrych, był okropny, przyszedł do mojej mamusi i powiedział: „Pani Bojanowska albo Basia będzie pracować u mnie w sklepie, albo wyjedzie do Niemiec. Niech pani wybiera”. On miał trzy córki, ale dwie z nich uciekły i były z nami w AK. A ja musiałam przerwać naukę i pracować w sklepie, bo nie miałam wyjścia

- wspominała pani Barbara.

- Córki były porządne, działały w konspiracji, a tata wydawał ludzi. Znaczy, najpierw można było wykupić, posmarować, a często gęsto wydawali ludzi i ludzie ginęli potem w Auschwitz albo zaraz rozwaleni. Polował na Żydów, on i jego szwagier Maurer, który zajął ładną posesję, gdzie była knajpa nazywająca się „Jar”. Swojemu chłopakowi dawał worek cukru na handel za każdego wskazanego Żyda - tak opisywał zdrajcę z Pyr kapral Batalionu AK „Krawiec” Władysław Marian Pietrzak ps. „Prus”.

powyżej: przedwojenne zdjęcie stacji kolejki grójeckiej Pyry

Wyrok śmierci dla zdrajcy

Wilhelm Westrych doprowadził również do śmierci trzech chłopców z Szarych Szeregów.

Przejeżdżając pociągiem, „po akcji na Mokotowie chcieli się schronić w Lesie Kabackim. Nie zdążyliby do domów, bo zbliżała się godzina policyjna. Zatrzymał ich na dworcu w Pyrach, zawołał żandarmów. Zaprowadzili [ich] na skraj lasu, zostali tam zastrzeleni. Dwukrotnie był na niego atak likwidacyjny „Szarych Szeregów”. Ale udało mu się uciec, nie został zlikwidowany. Dostałem rozkaz natychmiastowego wykonania wyroku sądowego

- wspominał Stanisław Milczyński, pseudonim „Gryf”, wtedy podporucznik Obwodu AK „Obroża”, jedna z legend konspiracji na tamtym obszarze.

Wyrok na Wilhelmie Westrychu został wykonany 3 października 1943 roku na szosie niedaleko Iwicznej, a jego wykonawcą był właśnie „Gryf”. Zdrajcy nie pomogło to, że jechał wtedy na rowerze w towarzystwie innych hitlerowców. Nie zareagowali, nawet gdy uczestnicy akcji zabierali pistolet zabitego.

powyżej: Stanisław Milczyński "Gryf". Zmarł w Toronto 26 stycznia 2016 r. w wieku 97 lat. 21 maja 2016 r. jego prochy zostały złożone z honorami wojskowymi na Cmentarzu Powstańców Warszawy w Powsinie

Dalsze losy dzielnych córek Westrycha

Co natomiast stało się z jego córkami - Hanną ps. „Róża” i Zofią ps. „Wiera”, które nie dość, że moralnie potępiały działalność ojca, to jeszcze były mocno zaangażowane w działalność akowskiej konspiracji?

Hanna pełniła nawet funkcję zastępowej w Szarych Szeregach.

To był zastęp organizacyjny, prowadziła go Hanka Westrich, o dziwnej bardzo historii konspiracyjnej, bardzo dla siebie bolesnej. Byłam bardzo szczęśliwa, szczęśliwa przez to, że byłam w grupie młodzieży, byłam zawsze dzieckiem bardzo samotnym, w żadnej szkole nie miałam jakichś bliższych przyjaciół, tu nareszcie miałam koleżanki, z którymi się rozumiałam, z którymi miałyśmy wspólne zadania i wspólne radości. Jeździłyśmy na wycieczki harcerskie, pamiętam do Kampinosu, do Pyr. Cieszyłam się tym, że mogę być z nimi, że to ma jakąś przyszłość

- przypominała sobie tamte czasy Danuta Tyszyńska-Kownacka „Daleńka”.

Wspomniany Władysław Marian Pietrzak mówił:

Miał wyjątkowo porządne dwie, uczciwe córki, które zaraz po wykonaniu na nim wyroku zwróciły się do nas, czy możemy im ułatwić pryśnięcie z domu, bo najpierw musiały w domu zostać, do pogrzebu ojca odczekać i tak dalej. Myśmy się zajęli, tak że załatwione im zostało, dla jednej praca w RGO i mieszkanie, a druga zajmowała się dziećmi.

Obydwie córki zdrajcy wzięły też udział w Powstaniu Warszawskim, Hanna jako sanitariuszka, Zofia jako łączniczka. Obydwie również doczekały szczęśliwie końca wojny.

Niebawem Hannę jako córkę volksdeutscha, a zarazem bohaterkę Armii Krajowej spotkał bardzo przykry incydent, o czym pisała „Gazeta Ludowa” z 15 września 1946 roku.

Wśród ogromu spraw o zaprzaństwo i zdradę narodu, które przewijają się co dzień przed Sądami Specjalnymi, niezwykłą jest rozpoznawana w dniu 13 bm. przed sądem grodzkim, oddział III, sprawa Hanny Westrich, córki volksdeutscha, która wystąpiła z oskarżeniem małż. Gawarkiewiczów o zniesławienie. Dopuścili się oni tego przestępstwa, nazywając ją „szwabką”, dla której nie ma miejsca w Polsce, i w ordynarnych słowach radzili jej „iść won do Niemiec”. (…)

Na rozprawie oskarżony Gawarkiewicz wycofywał się ze swoich słów, powołując się na stan nietrzeźwości, w którym się znajdował.

Do dziś nie wiemy, co działo się potem z dwiema siostrami. Na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego w ich biogramach nie widnieją daty śmierci. Jednak gdyby żyły, obydwie przekroczyłyby 100 lat. Udało nam się ostatecznie znaleźć nekrolog Hanny, która zmarła w 2016 roku.

Nie żyją przywołani autorzy wspomnień możliwych do wykorzystania dzięki zasobom Archiwum Historii Mówionej Powstania Warszawskiego. Nie ma już również stacji kolejowej - milczącego świadka wielu zdarzeń, nawet budynek po niej został wyburzony. Jednak wciąż są odkrywane kolejne nieznane epizody tej bardzo intrygującej, rodzinnej historii o zdradzie i patriotyzmie.

Adam Hohendorff


komentarz(3)

SasiadSasiad

0 0

Aktualnie, połowa moich znajomych (mężczyzn) deklaruje, że w razie wojny z Rosją wsiada w samochód i ucieka na zachód. Połowa posiada nakleję z emblematem Polski walczącej. Takich mamy teraz patriotów… 09:48, 15.07.2024

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

BoomBoom

2 0

A Ukraińcy co zrobili? Wykorzystali szansę by uciec ze swego kraju do Unii. Takie czasy. 11:06, 15.07.2024


reo

LektorLektor

0 0

Bardzo ciekawy artykuł, dziękuję! 00:36, 16.07.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%