Już sama nazwa parku jest ciekawostką samą w sobie. Park zawdzięcza ją oczywiście swojej leśnej części - pozostałości niegdysiejszej Puszczy Mazowieckiej. Przymiotnik “brzozowy” może jednak wprowadzać w błąd. Spacerowicze - co prawda - znajdą tam brzozy, ale trudno powiedzieć, że stanowią one gatunek dominujący w lasku. Dawno, dawno temu tych brzóz, zwłaszcza na skraju lasku było znacznie więcej - stąd tradycyjna nazwa.
Z Laskiem Brzozowym wiąże się jeszcze, bardziej “miejska” historia. Przez całą jego długość, między leśną a parkową częścią ciągnie się chodnik łączący al. KEN i ul. Lanciego. Kilkadziesiąt lat temu była to polna droga, którą rolnicy dojeżdżali na swoje uprawy. Ówczesne władze przewidywały jednak, że z czasem powstanie tu duża ulica.
powyżej: Natolin w latach 1976-1977 z zaznaczoną polną uliczką Świątkowskiego - źródło: serwis map UM Warszawa
Przygotowania do jej utworzenia rozpoczęły od nadania nazwy temu ciągowi. W 1977 roku Rada Narodowa m.st. Warszawy nadała mu imię Henryka Świątkowskiego - peerelowskiego ministra sprawiedliwości w latach 1945-1956 i profesora prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Ulica nigdy nie powstała, ale nazwa została. I to aż do 2013 roku. Wtedy to przestała się pojawiać w miejskim katalogu ulic i placów.
To właśnie tam znajduje się wizytówka Ursynowa - Kopa Cwila. Usypaną podczas budowy dzielnicy górkę kojarzy pewnie każdy. Jednak nie każdy wie, co miało powstać tuż obok. Jeszcze w 2005 roku ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński w ostatnich dniach swojej prezydentury przekazał teren bliżej bloków przy Końskim Jarze Archidiecezji Warszawskiej. Miało to być zadośćuczynienie za utracony w latach PRL majątek.
Na przekazanej działce miał powstać kościół. Plany te nie spodobały się mieszkańcom. Nie przekonała ich także propozycja poświęcenia nowej świątyni Janowi Pawłowi II. Protesty przyniosły skutek, a na ich fali powstało stowarzyszenie “Nasz Ursynów” z późniejszym burmistrzem Ursynowa Piotrem Guziałem na czele.
Oprócz wspomnianej Kopy Cwila z parkiem związana jest jeszcze jedna, nieco zapomniana wizytówka naszej dzielnicy. To czterometrowa żelbetonowa rzeźba “Chłopiec na koniu”. Dzieło autorstwa Władysława Trojana to najsłynniejsza pamiątka po słynnym rzeźbiarskim plenerze z 1977 roku i świadkiem rodzącego się Ursynowa.
Koń to niejedyne zwierzę, które znajduje się w parku. Nieopodal jeszcze do ubiegłego roku znajdowała się sporych rozmiarów niecka w kształcie wieloryba. Była stara jak cały park, ale - wg legend miejskich - tylko raz napełniła się wodą. W jej miejsce powstał nowy "Wieloryb". Samo oczko wodne nie przypomina już kształtem tego ssaka, ale nazwa pozostała.
W parku znalazło się także miejsce na pomnik. Dokładniej pomnik przyrody - “Głaz Ursynowski”. Trudno go przeoczyć - ogromny głaz o obwodzie 9,6 metra to jeden z największych głazów narzutowych w stolicy. W wielu źródłach podawany nawet jako największy. Zmieniło się to na pewno w 2018 roku. Wówczas podczas budowy wieżowca w centrum Warszawy odkopano niewiele większy. Miał “zaledwie” 12 metrów obwodu i ważył 60 ton.
Jeśli już mowa o głazach, to nie można pominąć tych w parku im. Jana Pawła II. Pierwszy, bardziej widoczny, znajdujący się na samym wejściu od strony ul. Romera poświęcony jest patronowi parku. Upamiętnia 80. rocznicę urodzin papieża oraz otwarcie parku tego samego dnia. Warto jednak przyjrzeć się temu drugiemu głazowi, skrytemu w południowej części parku. To głaz poświęcony polskim sybirakom.
Jego historia sięga czasów budowy pobliskiego kościoła Wniebowstąpienia Pańskiego. Wówczas został wykopany i umieszczony nieopodal. W 1999 roku z inicjatywy ówczesne prezesa Spółdzielni Mieszkaniowo-Budowlanej „Ursynów”, sybiraka Stanisława Olszewskiego został poświęcony osobom wywiezionym w latach 1939-1956 wgłąb ZSRR.
Chociaż mogłoby się wydawać, że to odległa historia, to o głaz dbają właśnie sami sybiracy. Wielu z nich mieszka właśnie na Ursynowie. Zrzeszeni w Kole Sybiraków z Ursynowa, Mokotowa i Wilanowa tworzą największą tego typu organizację w Polsce. A w ostatnim roku zaczęli pomagać im uczniowie z pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 81 przy ul. Puszczyka.
Spacerując uliczkami parku Przy Bażantarni, można napotkać dwie nietypowe rzeźby. Mowa o dwóch stojących naprzeciwko siebie niewielkich wąsatych głowach. Za “kulogłowych” - bo tak nazywa rzeźby ich autor - odpowiada rzeźbiarz Tomasz Górnicki. Chociaż głowy powstały w 2012 roku, to stojącej za nimi inspiracji należy szukać w dramatycznych wydarzeniach, które rozegrały się w tym miejscu ponad 120 lat temu!
Jednak od początku. Był 1894 rok, dwaj znamienici polscy malarze Wojciech Kossak i Julian Fałat przystąpili w Berlinie do wspólnego malowania panoramy „Przejście Napoleona przez Berezynę w 1812 roku”. Praca zabrała artystom 16 miesięcy. Jednak jej podział, jak wspominał w "Listach do żony i przyjaciół" Kossak równy nie był.
Zapoznałem się z tematem jak najdokładniej, będąc za kompozycję figuralną sam odpowiedzialny, bo Fałat tylko pejzaż i jeden most sobie wybrał.
Gdy wreszcie panorama została wystawiona w 1896 roku, zdobyła ogromne uznanie. W tym miejscu zaczyna się też konflikt między malarzami - Kossak przypisał sobie cały sukces i uznał się za jedynego twórcę “Berezyny”. Spór narastał i narastał, aż wreszcie 17 grudnia 1900 roku na terenie dzisiejszego parku malarze stanęli naprzeciw siebie z pistoletami w ręku.
Pierwszy - i jako jedyny - strzelił Kossak. Nie trafił. Jak wspominał współautor “Bitwy pod Racławicami”, Fałat strzelać wcale nie zamierzał. Jedynie stał, “jakby żądając śmierci”. Ostatecznie zdenerwowany zachowaniem rywala Kossak zrezygnował z pojedynku. Rzucił tylko, że “bezbronnego strzelać nie może” i odjechał karetą.
Chociaż jest najmłodszym i najmniejszym ursynowskim parkiem (poniżej 1 ha), to mówiło się o nim dużo i głośno. Gównie za sprawą konfliktu między planami władz Ursynowa a mieszkańcami skupionymi w grupie “W obronie górki” oraz ogrodzeniu terenu przy górce przez dewelopera. Jednak zanim do tego doszło, a o nazwaniu tego kawałka zielonego terenu imieniem Polskich Wynalazców nikt nie myślał, górka zaliczyła debiut w... teledysku pewnego zespołu.
Teren dzisiejszego parku można podziwiać w klipie do piosenki “Fabryka małp” Lady Pank! W jednej ze scen teledysku Janusz Panasewicz podziwia Psią Górkę i krajobraz wokół z balkonu jednego z wieżowców przy ul. Szolca-Rogozińskiego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz